Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hanka

Przez depresje stracilam przyjaciol Czy warto starac sie o tych ludzi...?

Polecane posty

Gość Hanka

Ponad rok temu mialam ogromny kryzys - nie odbieralam telefonow, nie odpisywalam, nie spotykalam sie z nikim... przyjaciolka ma mi za zle ze nie bylam odwiedzic jej po narodzinach corki, zeby ja zobaczyc. Teraz wyczuwam spory dystans, to juz nie to.

z drugiej strony do mnie tez nikt nie wyciagnal reki, czy warto w ogole zabiegac o te przyjaznie...?

odsunelam sie od ludzi na dluzszy czas, teraz biore leki, chce powoli „wracac” ale mam wraxenie ze „wypadlam z obiegu”.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A wiedzą, że to była depresja? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

W takich momentach właśnie można zweryfikować znajomości i przyjaźnie. Chyba odpowiedź jest prosta... Przykre, ale takie życie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Depresyjna

Też mam depresję, także rozumiem Cię doskonale. Natomiast ludzie nie rozumieją, nawet jak wiedzą, że cierpisz na tę chorobę. Dla nich to niezrozumiałe nieodebrać, nieoddzwonić od razu, tego samego dnia lub na drugi dzień... cóż, też ciągle słyszałam pretensję, ludzie trochę odsunęli się przez to, niektóre znajomości umarły,  ale dałam sobie spokój i nie tłumaczę się już nikomu, nie obwiniam siebie. Po prostu staram się nad tym trochę panować, czyli odezwać się w miarę szybko, nawet zdawkowo, ale nie przekładać tego na kolejne miesiące ciszy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hanka

tak wiedza, alenie wiem czy do konca rozumieja, ostanio kolezanka proponowala wyjazd do niej na dzialke na wieksza impreze, tlumacze, ze wole spotkania w kameralnym gronie, bez imprez, biore leki, dzialam troche na zwolnionych obrotach, przestala dzwonic, dowiedzialam sie potem od wspolnych znajomych ze mam muchy w nosie, bo nie bylam na imieninach jej meza, mimo zaprosin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aka
17 minut temu, Gość Gość napisał:

A wiedzą, że to była depresja? 

No właśnie, jeśli bez słowa urwałaś kontakt, to czego się spodziewałaś? Możesz teraz wytłumaczyć, co się działo, ale raz zerwaną więź ciężko naprawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Depresyjna

Tylko nie każdemu masz ochotę tłumaczyć się ze swojej choroby. A co jak ktoś wie, że mam depresje a i v tak ma pretensje, bo nie zdaje sobie sprawy co to za choroba? I żadne wyjaśnienia nie pomagają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika
41 minut temu, Gość Gość napisał:

W takich momentach właśnie można zweryfikować znajomości i przyjaźnie. Chyba odpowiedź jest prosta... Przykre, ale takie życie. 

Dokladnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
19 minut temu, Gość Depresyjna napisał:

Tylko nie każdemu masz ochotę tłumaczyć się ze swojej choroby. A co jak ktoś wie, że mam depresje a i v tak ma pretensje, bo nie zdaje sobie sprawy co to za choroba? I żadne wyjaśnienia nie pomagają?

No to miej pretensje do siebie skoro nie chce ci się tłumaczyć 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
36 minut temu, Gość Depresyjna napisał:

Tylko nie każdemu masz ochotę tłumaczyć się ze swojej choroby. A co jak ktoś wie, że mam depresje a i v tak ma pretensje, bo nie zdaje sobie sprawy co to za choroba? I żadne wyjaśnienia nie pomagają?

No pewnie, jaśnie pani nie będzie tłumaczyć, bo plebs ma się domyślić. Nie odbierasz telefonów, sama ucinasz kontakt, nie mówisz co się dzieje, to czego ty oczekujesz, że będą do ciebie przez okno wchodzić. Dajesz ludziom jednoznaczny sygnał żeby się odwalili to właśnie to robią. Jak zapraszasz kogoś ciągle i cały czas odmawia, to każdy normalny pomyśli że ta osoba nie życzy sobie utrzymywać kontakty. Jak chcesz odzyskać dobre relacje z ludźmi to ty musisz się o to postarać bo oni już się starali i poslalas ich na bambus. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika
4 minuty temu, Gość Gosc napisał:

No pewnie, jaśnie pani nie będzie tłumaczyć, bo plebs ma się domyślić. Nie odbierasz telefonów, sama ucinasz kontakt, nie mówisz co się dzieje, to czego ty oczekujesz, że będą do ciebie przez okno wchodzić. Dajesz ludziom jednoznaczny sygnał żeby się odwalili to właśnie to robią. Jak zapraszasz kogoś ciągle i cały czas odmawia, to każdy normalny pomyśli że ta osoba nie życzy sobie utrzymywać kontakty. Jak chcesz odzyskać dobre relacje z ludźmi to ty musisz się o to postarać bo oni już się starali i poslalas ich na bambus. 

Nieprawda.

Prawdziwy przyjaciel dzwoni nachalnie, az odbierzesz zly i wkurzony.

Narzuca sie, pyta co nie tak i mowi, ze widzi, ze sie martwi.

Wygodny przyjmuje Twoje tlumaczenie.

Pomysl gdybys widziala, ze z osoba ktora kochasz dzieje sie cos zlego - odpuscilabys bo ona Ci tak powiedziala?

Tak sie postepuje w stosunku do dalekich znajomych i choroba swietnie wryfikuje, ktorzy sa znajomymi, a ktorzy przyjaciolmi.

Czasem z 20 aktywnych zostanie jeden (a to i tak bardzo dobry wynik) i nie pisze tu tylko o depresji,ale chorobie fizycznej rowniez.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
34 minuty temu, Gość Monika napisał:

Nieprawda.

Prawdziwy przyjaciel dzwoni nachalnie, az odbierzesz zly i wkurzony.

Narzuca sie, pyta co nie tak i mowi, ze widzi, ze sie martwi.

Wygodny przyjmuje Twoje tlumaczenie.

Pomysl gdybys widziala, ze z osoba ktora kochasz dzieje sie cos zlego - odpuscilabys bo ona Ci tak powiedziala?

Tak sie postepuje w stosunku do dalekich znajomych i choroba swietnie wryfikuje, ktorzy sa znajomymi, a ktorzy przyjaciolmi.

Czasem z 20 aktywnych zostanie jeden (a to i tak bardzo dobry wynik) i nie pisze tu tylko o depresji,ale chorobie fizycznej rowniez.

 

Pie.rdo.lolo 

Prawdziwy przyjaciel też ma swoje życie, rodzinę, znajomych. Zaproponuje coś kilka razy, ale nie będzie się dopraszał o uwagę, tym bardziej, że NIE CHCESZ MU POWIEDZIEĆ o co chodzi 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
40 minut temu, Gość Monika napisał:

Nieprawda.

Prawdziwy przyjaciel dzwoni nachalnie, az odbierzesz zly i wkurzony.

Narzuca sie, pyta co nie tak i mowi, ze widzi, ze sie martwi.

Wygodny przyjmuje Twoje tlumaczenie.

Pomysl gdybys widziala, ze z osoba ktora kochasz dzieje sie cos zlego - odpuscilabys bo ona Ci tak powiedziala?

Tak sie postepuje w stosunku do dalekich znajomych i choroba swietnie wryfikuje, ktorzy sa znajomymi, a ktorzy przyjaciolmi.

Czasem z 20 aktywnych zostanie jeden (a to i tak bardzo dobry wynik) i nie pisze tu tylko o depresji,ale chorobie fizycznej rowniez.

 

Dzwoni nachalnie, narzuca się? To już psychopata i stalker a nie przyjaciel. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak

Autorka też nie traktowała tych ludzi jak prawdziwych przyjaciół. Prawdziwi przyjaciele nie ukrywają przed sobą tak poważnych chorób. Wygląda to tak jakby tylko Twoi znajomi mieli zabiegać o Twoją przyjaźń, Ty możesz ich olewac miesiącami nie tłumacząc dlaczego to robisz aż pewnego dnia postanawiasz przypomnieć sobie o nich i wielką obraza, że nie przyjmują Cię z otwartymi ramionami. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhdhjdhjd

Wypięłaś się na ludzi, bo przeżywałaś swoje problemy, to oni wypięli się na ciebie.

To naturalne i nie masz prawa się dziwić. Ba, chyba chciałaś przecież takiego efektu!

 

Też tak miałam, że przestałam utrzymywać znajomości i potem to już nie było to samo, bo ludzie stracili zaufanie. Nie przyszło mi do głowy żeby się dziwić. To była naturalna konsekwencja moich działań.

(Tak już mam ze okresowo zamykam się w sobie, przestaję sobie radzić w kontaktach z ludźmi, i daję sobie do tego prawo. Ale inni mają prawo nie wnikać w przyczyny i też się odsunąć.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
10 godzin temu, Gość Hanka napisał:

tak wiedza, alenie wiem czy do konca rozumieja, ostanio kolezanka proponowala wyjazd do niej na dzialke na wieksza impreze, tlumacze, ze wole spotkania w kameralnym gronie, bez imprez, biore leki, dzialam troche na zwolnionych obrotach, przestala dzwonic, dowiedzialam sie potem od wspolnych znajomych ze mam muchy w nosie, bo nie bylam na imieninach jej meza, mimo zaprosin

W ogole nie czytacie tego co napisala duuuzo wyzej. Peplacie a zaden sobie trudu nie zadał. 

Wiedzieli. Je przyjaciele wiedzieli. 

Dotarło? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

jedna z moich przyjaciolek cierpiala na depresje, W pewnym momencie po prostu nam powiedziala, ze przeprasza, ze zniknie na jakis czas ale kiedys wroci. Nie wiedzialysmy o co chodzi ale zwierzyla sie jednej z nas i poprosila zeby poinformowala reszte  Bardzo przejelysmy sie jej stanem i jak po jakims czasie juz na lekach faktycznie "wrocila" przyjelsmy ja z wielka radoscia. Ale jest jedna roznica. My jako jej przyjaciolki wiedzialysmy o jej chorobie, poinformowala nas. Ty tego nie robisz. Skad ci ludzie maja to wiedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

Miałem kiedyś psa z którym się przyjaźniłem.

Zniknalem na dwa miesiące z jego zycia z powodu pobytu w szpitalu.

Gdy wróciłem powitał mnie w drzwiach warczeniem.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

A w ogóle co to znaczy " przyjaciel"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

Ponoć największym przyjacielem przyjaźni jest plotka.

Czyli wspólne obgadywanie innych.

Czynienie z nich wrogów poprzez wyolbrzymianie wad i umniejszanie zalet.

Kiedy zniknelas z grupy stałaś się ich wrogiem wzmacniając ich przyjaźń.

Mogli pomyśleć że ich nie lubisz a że trzebaby było szukać przyczyn takiego stanu u siebie to lepiej znaleźć go u ciebie.

W końcu to oni są w grupie więc jako mający przewagę mają rację a nawet jak nie mają to i tak im tego nie powie bo ich lubi 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

Wniosek z tego płynie dla mnie taki że nigdy nie będę miał przyjaciela. Płynie on z wikipedii czyli że Wikipedia chce być moim przyjacielem:classic_biggrin:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

Drugi wniosek jaki z tego plynie:

Aby stać się swoim przyjacielem najlepiej obgadywac ze sobą innych czyli ich oceniać "na pierwszy rzut oka" najlepiej negatywnie.

Co prawda grozi to choroba psychiczną ale czego nie robi się dla przyjaźni znak zapytania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

To ogólnie dla mnie nowy temat - przyjaźń.

Zastanawia mnie z czego wynika potrzeba przyjaźni o ile nie jest pierwotną czyli instynktowną.

Jeżeli nie jest to jest to zjawisko bardzo kruche nie zasługujące na miano mocnej więzi a jeżeli jest to musi być że szkodą dla innych moich potrzeb.

Na chooj w to brnąć?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

Mam wrażenie, być może niesłuszne, że większość ludzi szuka przyjaciół bo "wypada" ich mieć. Nie miecie przyjaciół oznaczałoby w tym kontekście posiadanie licznych wad a te są pożywka dla plotki czyli motoru napędowego przyjaźni.

Krótko rzecz ujmując:

Łatwiej jest skrzywdzić w kilku jedną osobę niż odwrotnie.

To stawiałoby potrzebę przyjaźni w kategorii potrzeb podstawowych do przeżycia.

Ale po co zaraz nazywać to przyjaźnią?

Chyba po to żeby robienie krzywdy nazywać przygodą.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

Średnio mi się to podoba.

Dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A czego się spodziewałaś? Olewałaś ich to teraz oni olewają ciebie. Widocznie nie była to silna przyjaźń skoro nie mieli cierpliwości by ci pomóc. 

Ja również miałam kiedyś taki epizod i odcięłam się od ludzi. Niektórzy mnie olali, inni zostali. Teraz z perspektywy czasu wiem, że zachowywałam się po prostu paskudnie i trudno było ze mną wytrzymać. Też nie odbierałam telefonów, ciężko było się ze mną spotkać, a jak już się spotkałam to tylko użalałam się nad sobą i oczekiwałam pocieszenia, pomocy. Jak ktoś zadawał niewygodne pytania lub robić coś co w moim mniemaniu było przekroczeniem granicy, to się obrażałam, płakałam że nikt mnie nie rozumie. Ile można przebywać z kimś takim? No pomyśl sobie sama. Próbować pomóc można, ale ta osoba musi dać sobie pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rhtttttt

Skoro masz depresję, to przede wszystkim ją lecz, bo inaczej rzeczywiście "nie ma sensu" starać się o ludzi. Ludzie to ludzie - reagują jak umieją, a nie każdy umie pomóc w tak trudnej, mało jeszcze poznanej i podstępnej chorobie, jaką jest depresja. Tu jest potrzebny lekarz, może psychoterapeuta. Relacje można odbudować, można zawrzeć wiele nowych przyjaźni  i warto to robić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 godziny temu, Gość gosc napisał:

jedna z moich przyjaciolek cierpiala na depresje, W pewnym momencie po prostu nam powiedziala, ze przeprasza, ze zniknie na jakis czas ale kiedys wroci. Nie wiedzialysmy o co chodzi ale zwierzyla sie jednej z nas i poprosila zeby poinformowala reszte  Bardzo przejelysmy sie jej stanem i jak po jakims czasie juz na lekach faktycznie "wrocila" przyjelsmy ja z wielka radoscia. Ale jest jedna roznica. My jako jej przyjaciolki wiedzialysmy o jej chorobie, poinformowala nas. Ty tego nie robisz. Skad ci ludzie maja to wiedziec

Kolejna, ktora nie czyta. 

Autorka napisala, ze wiedzą. Nawet nad twoja wypowiedzia ktos to napisal. 

Ludzie nie czytaja a pozniej oskarzaja autorke o brak poinformowania otoczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm.

To Twoje zycie, ale w moim przypadku uznalam, ze nie warto. Sytuacja podobna. Nie mowilam o zalamaniu, ze jest zle. Mimo to widzieli, ze stalam sie cicha, bardziej smutna, obojetna. Bylo pare razy czemu sie nie odzywasz itp, itd. Tyle. Nie wyzalilam sie nikomu, znajomosci zaczely umierac. Dzis ludzie maja pseudo honory, glupia dume i jako przejaciele czesto Cie oleja skoro sie nie odzywasz. Mialam lata temu kolezanke, ktora zachiwywala sie dziwnie, chcila sie odizolowac w totalnym smutku, inni ja olali zatem. Przestala mi odpisywac lub bylo to ledwo ledwo. Postaniwilam do niej pojechac, poprosilam o spacer by nie nagabywac jej w domu, wzielam za szmaty, az pekla. Myslala o samobojstwie. Ludzie to wygodni egoisci. Pozniej pytaja rodzine, PRZYJACIOL samobojcy.."nic nie mowil, nie wiedzielismy". Latwiej bylo nie widziec. Prawdziwy przyjaciel probuje dotrzec, a nie pisze na fejsiku "ej no czemu sie nie odzywasz, zyjesz?",tyle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×