Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość adusia494

Zbyt szybkie wejście w dorosłość?

Polecane posty

Gość adusia494

Cześć wszystkim... Mam nietypowy problem. Mam 21 lat, on jest o rok starszy, jesteśmy razem 3 lata. W zeszłym roku oboje wybieraliśmy studia, dostaliśmy się do tych samych miast i stwierdziliśmy, że ze sobą zamieszkamy. Rodzice obu stron się na to zgodzili. On studiuje informatykę, ja po 3 miesiącach ze studiów zrezygnowałam, bo kierunek nie spełniał moich oczekiwań. Dawno już przed wspólnym zamieszkaniem marzyliśmy o tym jak to razem będzie itd. I było przyjemnie, w porządku... Dopóki nie dopadła nas jakaś rutyna. W tygodniu mieszkamy razem, w weekendy jeździmy do rodziny - 180 km od naszego codziennego miejsca zamieszkania i tu się zaczynają schody. W tygodniu mieszkamy razem, a gdy przychodzi piątek jedziemy do domu i nie widujemy się w weekend. Nie chodzimy na spacery, do kina, bo przecież X przyjechał do domu by pobyć z rodziną, psem, przyjaciółmi. Ja to rozumiem, nie każę mu spędzać ze sobą każdej wolnej chwili, ale boli mnie to, bo czasami czuję się jak piąte koło u wozu. W tygodniu, gdy on się uczy, a teraz jest czas sesji - nie utrudniam mu nauki. Nigdy tego nie robiłam. Zapytacie w czym problem? W tym, że teraz zbliżają się wakacje. Ja w mieście, w którym mieszkamy znalazłam pracę, a X jakiś czas temu oświadczył mi, że on na wakacje wraca do domu, bo nie będzie się 3 miesiące kisił w mieście, w małym mieszkaniu. I zastanawia się dlaczego ja nie wrócę z nim do rodzinnego domu. Nie mogę wrócić, ponieważ pochodzę z małej wsi, ciężko albo wcale jest znaleźć pracę, a nie mogę sobie na to pozwolić, bo zbieram na studia - od października znowu będziemy mieszkać osobno. Nie wiem co robić... Nie chcę mieszkać sama w mieście, źle mi tam samej. Żadne argumenty do niego nie przemawiają... "Przecież będziemy się widywać w weekendy, będę do Ciebie przyjeżdżał". Już nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, czy z nim... Na co dzień funkcjonujemy według schematu: ja wstaję i idę do pracy, a on wstaje, uczy się, a gdy ja wrócę z pracy on też się uczy, nieraz do samego wieczora, potem gra na gitarze i dopiero po tym przychodzi do mnie i chce się zbliżyć... Męczy mnie to wszystko i boli, bo nie chcę się z nim rozstać, ale nie wiem jak przemówić mu do rozumu... Doradźcie coś proszę... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×