Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kaska88

31 latka a kontrola rodziców

Polecane posty

Gość kaska88

Czesc,

Bede wdzieczna za jakas opinie, rade. 

jestem jedynaczka, ale od 18 roku zycia na siebie zarabiam, jestem po studiach, znam 2 języki i mam spore doswiadczenie zawodowe.

czyli generalnie jakos sobie radze, odstaje od stereotypowych jedynakow bo niczego pod nos nigdy mi nie podkladano. w wieku 20 lat wyprowadzilam sie na studia. pozniej po paru latach na rok wrocilam do rodzinnego domu i pozniej znow wyprowadzka. w miedzy czasie poznalam chlopaka i jestesmy ze soba juz pare lat, rodzice widzieli go 2 razy.

to wszystko dlatego ze on pracuje za granica i to raczej ja jezdze do niego, niz on zjezdza - po prostu tak nam pasuje. ostatnio podjelismy decyzje o moim wyjezdzie do niego, z tego wzgledu ze firma w ktorej pracowałam w Polsce splajtowała. jezyk kraju w ktorym mieszka znam perfekcyjnie, nie ma obaw pod katem ekonomicznym bo zarabia tyle, ze spokojnie moge szukac pracy na miejscu.

i wyobrazcie sobie, ze jak poinformowalam o tym moich rodzicow, oprocz miliona argumentow, ze to jest beznadziejny pomysl i na pewno sobie tam nie poradze zawodowo i bede umierac z glodu pod mostem oraz na pewno sie rozstaniemy i zostane na lodzie, stwierdzili ze musza najpierw porozmawiac z moim chlopakiem o tym pomysle.

czy Wy to rozumiecie ? 31 lat na karku a czuje sie traktowana jak 5 letni szczeniak. znajomi w moim wieku maja juz od lat pozakladane rodziny, mi akurat ulozylo sie inaczej bo studiowalam, pracowalam. Ja rozumiem troskę, ale ludzie...do tego stopnia ? nadmienie tylko ze zarowno ojciec jak i matka bedac w moim wieku tez byli za granica za praca i sami poznawali sie wlasnie tam.

czy ja przesadzam, czy wam tez wydaje sie to gruba przesada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mist

Masz 31 lat, planujesz wyjazd do Wlk. Brytanii (tak sie domyslam) i nie planujesz slubu? Zatem: tak, rodzice maja racje traktujac cie jak dziecko, ktore trzeba pilnowac.

Podziekuj Panu Bogu na kolanach, ze masz takich rodzicow. Wyglada na to, ze madrzy ludzie, ktorzy chca cie uchronic przed skrzywdzeniem. W sumie wyjma za ciebie gorace kasztany z ogniska zadajac facetowi kilka trudnych pytan.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hastalavista

Rodzice chcą dobrze dla swojej córki, ale córka musi podejmować własne decyzje i popełniać własne błędy. Rozumiem jednak tych rodziców. Trzeba im wytłumaczyć że niestety ale muszą ci dać wolną wole i możliwość robienia durnych życiowych błędów ( nie twierdze że to co robisz akurat jest durne ) bo tak wygląda dorosłe życie które ty już masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Generalnie, to autorka jest osoba dorosłą, utrzymujacą się samodzielnie od dłuższego czasu,  chłopaka też nie poznała jak sądzę miesiąc temu. Wg mnie to przesada. Rodzicom w takich okolicznościach należy się długa rozmowa przy herbacie o wyjeździe, zmianie życia itd..i tyle. 

Bo jak stwierdza, że w trakcie rozmowy oni mają przeczucie i coś jest nie tak, to 31-latka powinna nie wyjeżdżać?? No litości.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ha ha ha
6 godzin temu, Gość mist napisał:

Masz 31 lat, planujesz wyjazd do Wlk. Brytanii (tak sie domyslam) i nie planujesz slubu? Zatem: tak, rodzice maja racje traktujac cie jak dziecko, ktore trzeba pilnowac.

Podziekuj Panu Bogu na kolanach, ze masz takich rodzicow. Wyglada na to, ze madrzy ludzie, ktorzy chca cie uchronic przed skrzywdzeniem. W sumie wyjma za ciebie gorace kasztany z ogniska zadajac facetowi kilka trudnych pytan.

 

Chyba żartujesz.... jesteś jakimś dewotem czy masz coś nie tak z deklem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxx

A może po prostu rodzice się boja o siebie? Boja się zostać tu sami. Są coraz starsi i to oni będą potrzebowali Twojej pomocy. Albo zwyczajnie boja się samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baabdafb

Najpierw ślub.

Potem powinnam podejnowac decyzję o wyjeździe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mist

Jest skrajna glupota mowienie, ze corka ma popelnic" swoje bledy". Glowna rola rodzicow polega wlasnie na ochronie przed bedami: od poparzenia sie brzdaca, przez glupoty wieku nastoletniego  po doroslosc.   Dobrzy, madrzy i kochajacy rodzice zawsze maja doswiadczenie o dwadziescia-trzydziesci lat wieksze/dluzsze od wlasnego dziecka. Gdy przekazuja mu swoje doswiadczenie, pomagaja,  zeby nie tracilo czasu na glupie bledy, zeby jego zycie bylo lepsze. Dlatego dzieci z dobrych rodzin o wiele czesciej  dochodza dalej i wyzej niz te ktore nie mialy szczescia miec madrych dobrych i kochajacych rodzicow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaska88

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

Nie, to nie jest Wielka Brytania :) 

Nie pochodzę z rodziny, z której czerpałam wzorce, a już na pewno nie te dobre. Do tego kim jestem teraz, doszłam swoją ciężką pracą i wiecznymi buntami, poza durny schemat który w mojej rodzinie panuje i który nie jest zdrowy, ani korzystny dla ludzkiego życia i zdrowia psychicznego.

I co zabawne, moi rodzice wciąż popełniają błędy, które są karygodne - dlatego tutaj nie ma mowy, o porządnej rodzince, która martwi się o córunię. Na pewno się w jakiś sposób martwią, to normalne, ale właśnie chyba bardziej w tym negatywnym dla mnie kontekście, aniżeli z troski.

Z chłopakiem jesteśmy razem od 3 lat, sami nie wiedzieliśmy co zrobić i kiedy ja tutaj jeszcze miałam pracę, mi samej ciężko było ją porzucić, po prostu nie mam takiej życiowej odwagi rzucić wszystko i jechać, nawet jeśli miałam wsparcie w postaci chłopaka.

Ale teraz, gdy tej pracy nie mam to nie mam nic do stracenia - tak gwoli wyjaśnienia.

Pomysłu o ślubie to nawet nie komentuje... jak można poślubić kogoś z kim nie przemieszkało się nawet 6 miesięcy ciągiem ? mam nadzieję, że to była prowo albo jakiś żart...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rupi
Dnia 22.06.2019 o 16:37, Gość mist napisał:

Jest skrajna glupota mowienie, ze corka ma popelnic" swoje bledy". Glowna rola rodzicow polega wlasnie na ochronie przed bedami: od poparzenia sie brzdaca, przez glupoty wieku nastoletniego  po doroslosc.   Dobrzy, madrzy i kochajacy rodzice zawsze maja doswiadczenie o dwadziescia-trzydziesci lat wieksze/dluzsze od wlasnego dziecka. Gdy przekazuja mu swoje doswiadczenie, pomagaja,  zeby nie tracilo czasu na glupie bledy, zeby jego zycie bylo lepsze. Dlatego dzieci z dobrych rodzin o wiele czesciej  dochodza dalej i wyzej niz te ktore nie mialy szczescia miec madrych dobrych i kochajacych rodzicow.

problem że czesto dzieci nie słuchają rad rodziców tylko robią i tak swoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olo1

 

6 godzin temu, Gość rupi napisał:

problem że czesto dzieci nie słuchają rad rodziców tylko robią i tak swoje

Trudno słuchac rodziców, których zycie to wieczne problemy i niezadowolenia, co innego słuchac spełnionych zawodowo i rodzinnie ludzi wtedy można brać przykład

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz

Nie rozumiem ludzi, którzy wyjeżdżają za granicę, bo tam się żyje "lepie"..ale mniejsza z tym. Nie dziwię się Twoim rodzicom. Nie znasz faceta tak NAPRAWDĘ, sama piszesz, że nawet kilku miesięcy z nim nie mieszkałaś. Związek na odległość to nie jest związek. Nie jesteś już taka młodziutka, żeby tracić czas na nietrafione związki (sama też mam 31, spokojnie). Mówisz, że jesteś z facetem parę lat, a Twoi rodzice widzieli go 2(!) razy. Moim zdaniem, jeśli facet traktuje kobietę poważnie, to chce poznawać jej rodzinę, znajomych...argument, ze wygodniej Wam było spotykać się za granicą jak dla mnie słaby. A on nie przyjeżdża do swojej rodziny? Rodzice na pewno są zaniepokojeni, jakby nie było, mają tylko Ciebie. Też kiedyś zrobiłam taki błąd, poznałam faceta, akurat skończyłam studia, przeprowadziłam się do jego miasta. Mama płakała, jak się wyprowadzałam, źle jej się to miasto kojarzyło. Miała rację, że się martwiła, facet po zamieszkaniu okazał się świrem ze skłonnością do przemocy, zamykał mnie w mieszkaniu, po roku uciekłam, dosłownie uciekłam, po jego nieobecność w mieszkaniu. Nie miałam tam żadnych znajomych, przyjechała po mnie mama. Na szczęście było to tylko 200km od mojego domu, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji za granicą. Ale to tylko moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do xyz

A co tu jest do rozumienia? To ze tobie sie w głowie nie mieści, ze ktos jest ciekawy świata plus w pojedynkę ciężej sie żyje niz w dwójkę, nie znaczy ze ma zgrywać męczennika tylko musi podejmować decyzje i zmienić cos zeby było lepiej. Żyje sie raz a z takim podejsciem jakie masz Ty to najlepiej zostać w problematycznej rodzinie, byleby w rodzinie, bo przeciez na kazdym kroku sa psychopaci i zboki. Owszem, tacy tez sa. Ale to, ze Tobie sie tak trafiło nie znaczy ze komuś innemu tez musi. I jak inaczej poznać prawdziwie druga osobe ? No wyłącznie mieszkając z nia. Wiec skoro sytuacja jest taka ze para jest na odległość któreś musi zrobić krok, bo inaczej to nie ma sensu. Z reguły ta strona ktora mniej zarabia, albo nie ma pracy, albo nie wiem co jeszcze, musi zaryzykować. I skąd w ogole założenie ze to nie trafiony związek ? A moze to własnie jest życiowa miłość i z perspektywy lat bedą dziękować Bogu ze zaryzykowali? Patrzysz przez pryzmat swoich traum, tylko współczuć takich doświadczeń bo to zapewne nic miłego i zostawiło w Twojej psychice straszny ślad. Ja sobie np nie wyobrażam histeryzować kiedy moje 30 letnie dziecko chciałoby ułożyć sobie zycie, każdy jest osobna jednostka zwłaszcza w tym wieku to juz trzeba podejmować własnie decyzje i ich konsekwencje brać na klatę. A to ze trafiłaś na psychola Heh czasem takie osobniki sa pod tym samym dachem w potaci ojca lub matki także.... nie znasz sytuacji całkowicie dlatego bądź ostrożna z tym co mówisz i w wydawaniu sądów i opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.06.2019 o 20:23, Gość kaska88 napisał:

Czesc,

Bede wdzieczna za jakas opinie, rade. 

jestem jedynaczka, ale od 18 roku zycia na siebie zarabiam, jestem po studiach, znam 2 języki i mam spore doswiadczenie zawodowe.

czyli generalnie jakos sobie radze, odstaje od stereotypowych jedynakow bo niczego pod nos nigdy mi nie podkladano. w wieku 20 lat wyprowadzilam sie na studia. pozniej po paru latach na rok wrocilam do rodzinnego domu i pozniej znow wyprowadzka. w miedzy czasie poznalam chlopaka i jestesmy ze soba juz pare lat, rodzice widzieli go 2 razy.

to wszystko dlatego ze on pracuje za granica i to raczej ja jezdze do niego, niz on zjezdza - po prostu tak nam pasuje. ostatnio podjelismy decyzje o moim wyjezdzie do niego, z tego wzgledu ze firma w ktorej pracowałam w Polsce splajtowała. jezyk kraju w ktorym mieszka znam perfekcyjnie, nie ma obaw pod katem ekonomicznym bo zarabia tyle, ze spokojnie moge szukac pracy na miejscu.

i wyobrazcie sobie, ze jak poinformowalam o tym moich rodzicow, oprocz miliona argumentow, ze to jest beznadziejny pomysl i na pewno sobie tam nie poradze zawodowo i bede umierac z glodu pod mostem oraz na pewno sie rozstaniemy i zostane na lodzie, stwierdzili ze musza najpierw porozmawiac z moim chlopakiem o tym pomysle.

czy Wy to rozumiecie ? 31 lat na karku a czuje sie traktowana jak 5 letni szczeniak. znajomi w moim wieku maja juz od lat pozakladane rodziny, mi akurat ulozylo sie inaczej bo studiowalam, pracowalam. Ja rozumiem troskę, ale ludzie...do tego stopnia ? nadmienie tylko ze zarowno ojciec jak i matka bedac w moim wieku tez byli za granica za praca i sami poznawali sie wlasnie tam.

czy ja przesadzam, czy wam tez wydaje sie to gruba przesada?

Radzę  nie ludzic sie ze postawa rodzicow sie zmieni, wiesz co to chora milosc?,zaborczosc?To wlasnie cos takiego.Jestes dorosła,samodzielna, ty decydujesz o sobie jak i ponosisz konsekwencje jeśli coś nie wyjdzie.Skoro ustaliliscie z partnerem że tam zamieszkacie to w porządku decyzję podjeliście wspólnie. Ani Ty ani On nie żyjecie z rodzicami można się odwiedzać,dyskutować ale to rodzice a nie partner. Zasadnicza różnica. Zdrowe relacje to stawianie granic rodzic to nie partner a dziadkowie to nie rodzice swoich wnuków  to tak na przyszłość bo wielu osobom zacierają się te oczywiste prawdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marmolada
Dnia 24.06.2019 o 03:14, Gość Olo1 napisał:

 

Trudno słuchac rodziców, których zycie to wieczne problemy i niezadowolenia, co innego słuchac spełnionych zawodowo i rodzinnie ludzi wtedy można brać przykład

powiem ci prawde, ale NIE MA takich ludzi, wiem szok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gmo

Zobaczymy jak będziecie rodzicami. A ja się cieszę, że moi rodzice ciągle mnie pouczaja chociaż mają już po 80-tce... Od tego są i ja się cieszę, że ktoś się o mnie martwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

ale bez przesady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×