Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

AmandaGabriela

Rodzice chcą zniszczyć miłość mojego życia!!! Pomocy!!!

Polecane posty

Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że największą nienawiścią będę dążyć swoich rodziców, dała bym sobię rękę uciąć, stanowczo twierdząc że nigdy w życiu. Jednak prawdą jest to, że życie zmienia się jak w kalejdoskopie, skoro dziś kogoś darzy się bezwarunkową miłością a jutro nienawidzi ze wszystkich sił. Mieszkam w małej wsi na lubelszczyźnie, tam też chodzę do powiatowego liceum. Moi rodzice prowadzą średniej wielkości gospodsrstwo rolne. Życie na wsi, to ciężki kawałek chleba. Nigdy nie miałam czasu na nic!!! Jak nie nauka, to obrządek inwentarza, sianokosy, żniwa, wykopki. Nigdy nie chodziłam na dyskoteki, nie byłam na wakacjach, nie miałam chłopaka. Po wykonaniu obowiązków szkolnych a w wakacje letnie cały dzień, pomagałam w gospodarstwie rodzicom. Myślałam wtedy, że jestem im to winna za dar życia, wychowanie, miłość, poczucie bezpieczeństwa. Wszystko, zmieniło się wtedy, kiedy poznałam Krzyśka z sąsiedniej wsi. Marzyłam o nim, kiedy piewrszy raz go zobaczyłam jak pryskał stronkę. W tym starym Urusie wyglądał jak Sołtys. Co tam jak sołtys, mininum jak Wójt. Zaprosiłm go na Facebooka, pisaliśmy ze sobą dużo i często. Wkrótce, moje marzenie się spełniło, zostaliśmy parą. Byłam najszęśliwszą dziwczyną na świecie, no może nie na świecie, ale na pewno w południowej części powiatu ryckiego. Jedak, moje szczeście nie trfało długo. Gdy o naszym związku dowiedzieli się moi rodzice, zabronili mi się z nim spotykać,  zabrali telefon i laptop, zamykali mnie w pokoju, zatrzymali wszystkie pieniądzę jakie miałam, chodzili za mną krok w krok!!! A to tylko, dlatego ze nasi dziadkowie pokłócili się o gruszę rosnącą na miedzy, jak w tym polskim powojennym filmie z Kargulem i Pawlakem (nie pamiętam tytułu). Tłumaczyłam rodzicą, żeby się pogodzili, ale bezskutecznie. Przecież, na gorpodarstwie, ktoś będzie musiał pracować. A my mialeiśmy wspólne plany zwiąne z tą branża, dotyczyły one hodowli jałówek pierwiastek. Chcieliśmy sprzedać starą młockarnie i kupić jakiś porządny kombajn. Trafiła się nam też okazja, zakupu importownego ciągnika rolniczego, rosyjskiego potentata w branży motoryzacyknej, marki bodajże Władymirec ( o ile dobrze pamiętam), Zamierzaliśmy dokonać modernizacji starej glinianej obory pod strzechą w ultranowoczesny i superinteligentny budynek gospodarczy m.in. z automatycznym systemem udojowym mleka, pulsatorami mechanicznymi i elektronicznymi, hydraululicznym pomostem przepędowym, bezobsługowym ukłedem sterowań wyciągów mechanicznych opartym na technologii nanosensorycznej, mechatronicznym systemem wykrywania i bezwzględnej eksterminacji z obiektu  związków metanu pochodzenia zwierzęcego, energooszczędnym systemem oświętlenia półprzewodnikowego sterowanym za pomocą technologii fotowoltaniczej, systemem pozyskiwania energii odnawialnej z wykorzystaniem odpadów biodegradowalnych oraz praktycznym zastosowaniem sztucznej inteligencji w prawidłowym odżywianiu zwiąrząt zgodnie ze sztuką dietetyki. Ale z dnia na dzień moje marzenia o szcześliwej miłości, wizja idealnego związku, staje się coraz bardziej utopijna. Czuje się ja ta Julia w Shakespearowskiej tragedii, tylko w uboższym wydniu. To bezradność, doprowadza mnie do myśli autodestrukcyjnych. Co mam robić? Uciec z ukochanym? Czy wierzyć, że uda się porozumieć między naszymi rodzinami? W co wątpię. Jam sobie mam poradzić z tym wszystkim? Jak żyć? Czuję się taka bezsilna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×