Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jakdalejzyc

Żoną miałam być, miał być ślub...

Polecane posty

Gość jakdalejzyc

Czy dobrze zrobiłam kończąc ten związek?

Chociaż od tego dnia minęły dwa lata to wydaje mi się, że było to tydzień temu...To wszystko do tej pory nie daje mi spokoju, dręczą mnie pytania „Czy dobrze zrobiłam? Czy miałam powody do takiej reakcji?”

Tę historię można by było zacząć słowami piosenki Moniki Brodki „Żoną miałam być, miał być ślub...”. Mój narzeczony nie mógł znaleźć stałej pracy, więc za namową swojej rodziny, która tam mieszka już kilka lat – wyjechał za granicę. Na początku plan był taki, ze po jakimś czasie do niego dojadę, ale realność okazała się inna, on z wielkim trudem zaczepił się w stałej pracy, i to po kilku m-cach, więc uzgodniliśmy, że jeszcze trochę zarobi i wraca do Polski, bo bezsensem jest żebym zostawiała swoją pracę dla niepewnej przyszłości w obcym kraju. Po ponad roku miał wracać w styczniu, napisał, że zaproponowali mu jeszcze pół roku, ponieważ i tak zakład miał być zamykany latem, więc woleli go „przetrzymać” niż zatrudniać kogoś tylko na 6 m-cy. Pomyślałam „ok, to tylko pół roku, damy radę”.

 Był koniec czerwca, mój narzeczony miał już kupione bilety, miał wracać równo za tydzień. Robiłam porządki, szykowałam się na jego powrót. Dostałam od niego wiadomość „Wszystko zepsułem”, nie wiedziałam o co chodzi, pierwsza myśl, że coś nabroił w pracy. Pytałam o co chodzi, ale ciszaaa. Po kilkudziesięciu minutach przyznał się. Wszystkie pieniądze przegrał na obstawianiu meczy, zaczął od jednej wygranej i tak się nakręcił, potem przegrana, przegrana i takim to sposobem 10 000 euro ulotniło się. Wpadałam w szał, aż mnie zgięło, tak jakby mój organizm przejął ten cały stres w ciągu sekundy, siedziałam jak zgarbiona 90-latka, którą od środka coś ściska. Nie wierzyłam jak to możliwe. Najgorsze było jego zachowanie – wycofał się kompletnie, ciekawe czy gdybym nie ciągnęła go za język przyznałby się do wszystkiego. Powiedziałam, ze nie chcę go widzieć. Poświeciliśmy swój związek, siebie, dla 2 lat rozłąki i jesteśmy w punkcie wyjścia. Jak on mógł to zrobić? Czy to uzależnienie? Czy już kiedyś tak grał? Może wcale nikt nie prosił go żeby został w pracy tylko może już wcześniej tracił kasę i po prostu chciał zyskać pół roku żeby odrobić straty? Zawiódł moje zaufanie, poczułam, ze w jego życiu jestem nikim, ani przyjacielem ani narzeczoną.

To było 2 lata temu, nie mogę ułożyć sobie życia do tej pory. Ciągle o nim myślę, już półtora roku nie mamy kontaktu. Rok temu napisałam z pytaniem co u niego słychać, ale zero odpowiedzi, potem już nie próbowałam.

Zaczęłam sobie wszystko układać w całość...kiedyś, jeszcze przed naszym poznaniem wiem, ze miał kilka tysięcy oszczędności i rzekomo dał je na przechowanie koledze, który pracował w banku i założył mu lokatę. Za bardzo w to nie wnikałam, nie chciałam pytać o pieniądze, które nie były moje. Potem, kiedy  już zaręczyliśmy się, zapytałam o tę kasę i otrzymałam wiadomość, że już ich nie ma, przepadły. Od razu pomyślałam, że pewnie kolega jest tu winny...no, ale chyba prawda jest zupełnie inna... Kiedy rozstaliśmy się opowiedziałam wszystko mojej ciotecznej siostrze, co mi powiedziała? Opowiedziała, że mój narzeczony jej bratu rodzonemu dawał złote rady, właśnie żeby obstawiał sobie mecze, że to super sprawa. Kiedy mi o tym opowiedziała zdałam sobie sprawę, że ta układanka ma więcej części, i te 10 tyś. euro to nie był pierwszy raz „nieopierzonego kurczaka”. Wiedział co i jak, to nie był pierwszy raz, tylko wcześniej po prostu nie miał rozpędu w postaci większej kasy. Potem wspomniałam, że jak mieszkał z rodzicami za granicą w wieku nastu lat to chodził do kasyna, ale to opowiadał mi to zaraz po naszym poznaniu się, czyli było to 10 lat temu i kto by się tym przejmował...a było trzeba się przejąć.

Najgorsze  z tego wszystkiego jest to, że naprawdę byliśmy udaną parą, szanowaliśmy się bardzo, nigdy jedno drugiego nie nazwało nawet głupkiem, co dopiero mówić o innych słowach. Bardzo go kochałam (kocham?), czułam, że w końcu odnalazłam kogoś przy kim w 100% mogę być sobą, wszystko nas łączyło: zainteresowania, poczucie humoru, patrzenie na świat. Był wesołym facetem, miłym, dobrym, raczej nieśmiałym. Jedyne ALE to jego stosunek do alkoholu, bardzo mnie wkurzało, że kiedy zdążyła się jakaś domówka (nie za często, 5-10 razy w roku) to zawsze hamulce puszczały, nigdy nie było tak żeby wypił kilka kieliszków dla humoru, zawsze kończyło się to stanem prawie czołgania się po ziemi.

Nie mogę pójść dalej, można powiedzieć zdrowy rozsądek wygrał, ale serce go nie wyrzuciło na dobre. Czasem żałuję, że nie powiedziałam „ok, wracaj”, bo może moje obawy były bezpodstawne i straciłam miłość swojego życia? Ale czy wtedy on myślał o mnie, o nas?

I stąd moja prośba o porady , czy zrobiłam dobrze zrywając zaręczyny 2 lata temu? Czy moje przebaczenie byłoby początkiem życia z hazardzistą? W ogóle, czy w waszym mniemaniu on nim był/jest?

Dziękuję za pomoc, bo szczerze, nie mam z kim podzielić się swoim obecnym stanem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Wydaje mi się, że zrobiłaś dobrze, a dziura zostaje w sercu człowieka, które je posiada. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Byl i jest hazardzista, klamca, uzaleznieniowcem. Nic nie bylo tak wazne jak hazard. Mial gdzies ciebie i wasze wspolne zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss

Z tego co piszesz dobry wybór

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gooo

zginęłabyś z nim. Gratuluję ci decyzji. To nie jest człowiek do związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość q2re

Bardzo dobra decyzja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaska

Moglo byc potem tylko gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jhbhjjk

Dobrze zrobilas. Zresztą odezwalas się do niego, a on Cie olal, nic nie odpisał, pewnie ma juz inną. A czy w ogóle walczył o Ciebie jak z nim zerwalas dwa lata temu? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakdalejzyc

Mieliśmy wtedy jedną, burzliwą rozmowę,  mówił, że jeszcze ma kasę i że grał, bo chciał zarobić na ślub, podróż poślubną i pytał czy jeżeli nie może teraz przyjechać czy może za kilka dnia. Powiedziałam, że nie, potem już był tylko kontakt dotyczący pakowania i wysyłania jego rzeczy. Nie prosił więcej o szansę.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fryt

Kazda osoba ktora cos dla nas znaczy,wydaje sie ta osoba jedyna nam przypisaną,druga polowka z ktora mamy isc przez swiat ale to tylko złudzenie,tak na prawde takich osob mozemy spotkac podczas naszego zycia,jeszcze wiele... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Renata

Rozstać się z powodu szmalu. Iście po krakowsku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hania

Tak się zazwyczaj kończą związki po wyjeździe za granicę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakdalejzyc
4 minuty temu, Gość Renata napisał:

Rozstać się z powodu szmalu. Iście po krakowsku. 

Myślisz, że przez kasę czy z powodu uzależnienia? Sama nie wiem czy powinnam go wtedy przyjąć i brać z nim ślub

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna

Dobrze zrobiłaś. Uzależniony od hazardu i z problelem alkoholowym. Otwórz się na nowe znajomości. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna

Pomyśl, że mógłby potem tak wasze wspólne pieniądze przegrywać. No i ten alkohol. To nie jest jakiś tam byle problem.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Wszyscy dobrze Ci piszą. Wiem rozmyslasz, wspominasz i analizujesz, bo przecież go kochałas i miałaś plany. Ale nie wiadomo czy miałabyś kiedyś do czego wrócić? Może by dalej grał i przegrywał Wasze pieniądze. Zmień towarzystwo i wyluzuj. Powodzenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gggg

Nie ma byłego alkoholika, byłego narkomana i byłego hazardzisty. Życie z taką osobą to ciągły strach wg mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia

To najlepsza decyzja jaka moglas podjac. Z takim czlowiekiem, ktory jest uzalezniony od hazardu i pewnie po czesci i od alkoholu, nie zycia malzenskiego. On ma inne priorytety niz ty, niz dziecko, niz rodzina. Nawet jesli ci mydlil oczy, ze zarabia dla was to jak widac...zarabial jedynie na swoj nalog. I gdyby chcial sie naprawde zmienic to by wtedy ci powiedzial: daj mi prosze ostatnia szanse, pojde na terapie bo cie kocham i chce z toba byc. On natomiast polozyl uszy po sobie i ma wreszcie spokoj bo nikt mu nie marudzi.

Rozumiesz?

Wlacz teraz swoj rozum a serce zostaw dla kogos bardziej odpowiedzialnego. Nie zyj dalej w iluzji. Szkoda twojego zycia. Czas nie wroci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakdalejzyc
1 godzinę temu, Gość gwoli wyjasnienia napisał:

To najlepsza decyzja jaka moglas podjac. Z takim czlowiekiem, ktory jest uzalezniony od hazardu i pewnie po czesci i od alkoholu, nie zycia malzenskiego. On ma inne priorytety niz ty, niz dziecko, niz rodzina. Nawet jesli ci mydlil oczy, ze zarabia dla was to jak widac...zarabial jedynie na swoj nalog. I gdyby chcial sie naprawde zmienic to by wtedy ci powiedzial: daj mi prosze ostatnia szanse, pojde na terapie bo cie kocham i chce z toba byc. On natomiast polozyl uszy po sobie i ma wreszcie spokoj bo nikt mu nie marudzi.

Rozumiesz?

Wlacz teraz swoj rozum a serce zostaw dla kogos bardziej odpowiedzialnego. Nie zyj dalej w iluzji. Szkoda twojego zycia. Czas nie wroci.

Dziękuję, to prawda. Pytałam go czy będzie się leczył, ale powiedział, że nie ma problemów, że nie jest chory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×