Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Nauka zasypiania w łóżeczku.

Polecane posty

Gość Gość
27 minut temu, Gość gość napisał:

Fajnie, że Twoje dziecko jest na poziomie gatunkowym psa :D Moje ewolucyjnie zaszło już dalej :D

To zaj*ebiscie ale nadal nie ma poczucia czasu i nie czai czy je wy*jebalas na tydzień godzinę czy miesiąc 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ojej...już rozumiem z kim mam przyjemność. Dobrze Ci wytłumaczyłam a ty nadal tego nie pojmujesz. Jak większość ludzi, którzy przychodzi do gabinetu...niestety. Spróbuje wytłumaczyć najprościej jak się da, chociaż wydawało mi się, że już to zrobiłam, ale niektórzy widzę mają problemy z rozumowaniem. Dziecko jest takie samo jak 100 tysięcy lat temu, kiedy nie ma matki w pobliżu płacze, każe mu instynkt, ten sam instynkt każe matce iść do plączącego dziecka (jeżeli jesteś matką i twoje dziecko płakało znasz to uczucie) nie ma tu nic do rzeczy czy dziecko jest zagrożone czy nie, będzie płakało albo do póki matka nie przyjdzie, albo dopóki się nie zmęczy, zanim się zmęczy często wymiotuje z płaczu. Rozumiesz? Nie przestanie płakać dopóki matka nie przyjdzie, bo taki jest jego instynkt. A instynkt matki zmusza ją wręcz żeby poszła, nie ma tu do rzeczy nic czy zagrożenie istnieje czy nie. Dlatego dzieci płaczą kiedy matki nie ma w poblizu. Co z Ciebie za matka, że nie idziesz do niego kiedy płacze bo nic je nie pożre?🤦🏻‍♀️ Kiedy dziecko jest starsze i rozumie łatwiej jest wytłumaczyć mu, że samo ma spać. Czy jasno wytłumaczyłam? Jak mogłaś tego nie zrozumieć za pierwszym razem? Na wszystko zrzuca się na biednych nauczycieli, jak mają takie egzemplarze to bardzo współczuje. Na resztę oczywiście „bla, bla, bla” jak się nie ma argumentów to mówi się takie właśnie rzeczy. Poza tym po to mamy gigantyczne wręcz łóżko żeby wszystkim było wygodnie, chociaż nasze dzieci (6 i 7 lat l) śpią same, bo chcą, są razem w jednym pokoju, więc mają siebie. 

A to trzeba było od razu zaznaczyć, że żyjesz z wciskania ludzi problemów tam, gdzie ich nie ma. Podobnie jak zaburzone panie pop-psycholożki żerujące na naiwności klientów.

To szokujące, że dziecko płacze. Coś niemożliwego. Pytanie: czy spodowane jest uzasadnionym przypadkiem typu głód, pełna pieluszka czy po prostu kaprysem. W przypadku ostatniego uczy się dziecko, że matka nie przyjdzie, gdyż są odrębnymi bytami. Im szybciej tym lepiej. Z reguły problemy emocjonalne z tego tytułu właśnie mają mamuśki wpęadzne w sztuczne poczucie winy a tymczasem dzieci wychowywane w kulturze nie wymuszania nie mają żadnych braków emocjonalnych, radzą sobie w życiu, są pogodnymi dziećmi, wyrzuć te bajki edukacyjne za okno.

Dziecko zwymiotowało, no równie niewiarygodne. 100 tys lat temu pewnie się to nie zdarzało.

I ty się później dziwisz, że jedynym orężem w walce z Twoją głupotą, bajkami jest ich ignorowanie krótkim BLA BLA BLA.

Myśl samodzielnie a nie oczytałaś się bzdur i łykasz je jak pelikan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 minut temu, Gość Gość napisał:

To zaj*ebiscie ale nadal nie ma poczucia czasu i nie czai czy je wy*jebalas na tydzień godzinę czy miesiąc 

Kto Cię tak oszukał, że to taki problem? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

Tak to jest jak się z wyrwanych części z kontekstu tworzy bełkotliwą wypowiedź i stara się ją przemycić innym dodając pozory naukowej rozprawy ;) Zaraz pewnie jeszcze powoła się na Państwo Islamskie, że tam oto dzieci śpią z 4 czy tam 7 żonami dżichadysty i to też cudowne.

Pięknie, że spanie w Japonii w nogach z rodzicami do 5 roku życia albo dziadkami (najcześciej z musu czyli małych mieszkań i przeludnienia) wytworzyło społeczeństwo emocjonalnie bezpieczne czyli pilotów kamikadze, zbrodniarzy wojennych, którzy przeprowadzali eksperymenty na biednych Chińczykach a współcześnie państwo z jednym z największym odsetkiem samobójstw. Tyle na temat skutecznej terapii spania z rodzicami ;) super przykład anegdotyczny.

Kurła, kiedyś to było 100 tys lat temu - mogła powiedzieć osoba zahibernowana nie ogarniająca rozumem, że zaszły daleko idące zmiany cywilizacyjne związane z emancypacją kobiet, rozwojem zawodowym, osobistym i nie trzeba dziś narzucać sobie roli mamciusi 24h. Kobieta chce być przede wszystkim wolną jednostką a nie kangurzycą :D No ludzie, trochę przyzwoitości. To normalne, że spanie do późnego wieku z dzieckiem ogranicza swobodę i wolność.

I jeszcze kangurowanie wcześniaków. No już widzę jak mojego ojca kangurowali za czasów głębokiej komuny :D A mimo wszystko wyszedł na ludzi, potrafił zarobić i miał zdrowie by w kryzysowym momencie łączyć dwa etaty. Niewiarygodne! Pewnie jakby go kangurowali to w wieku 55 lat tir by go przeskoczył i nie zginąłby na miejscu wypadku.

Aż szkoda tego czytać, że kobieta kobiecie gotuje taki los.

Dobra, nie mam pytań. Takiej porcji ignorancji nie da się przyjąć na raz. Nie rozumiesz co napisałam, trochę śmiesznie brzmi twoja odpowiedz. Ja piszę o mechanizmach, Ty rozumiesz to jako chęć powrotu do prehistorii. Łatwiej napisać się tego nie da, przykro mi. Może jakieś krzyżówki usprawnią Ci myślenie. Bogate Japońskie rodziny również śpią z dziećmi długo, poszukaj, to nie jest tajemna wiedza. Kiedyś nie kangurowano dzieci i wpływało to zle na ich stan zdrowia i proces leczenia, podobnie jak przed wynalezieniem insuliny kobiety chore na cukrzycę ciążową traciły dzieci. Co to ma do rzeczy? Teraz mamy nie przepisywać insuliny? Skoro twojego ojca nie kangurowano mamy przestać to robić na całym świecie chociaż jest udowodnione, że to wspomaga leczenie? Dlaczego moja wypowiedz jest bełkotliwa? Co jest wyrwane z kontekstu? Jaki los? Żeby zajęła sie swoim dzieckiem? Utuliła je kiedy płacze? Straszny mi los. Nie zrozumiałaś ani słowa z tego co napisałam, potwierdzasz to każdym kolejnym komentarzem, serio polecam krzyżówki, bo na starość będzie jeszcze gorzej 🙃😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość Gość napisał:

To zaj*ebiscie ale nadal nie ma poczucia czasu i nie czai czy je wy*jebalas na tydzień godzinę czy miesiąc 

o, to swoją drogą ciekawy pseudo argument, to ciekawe dlaczego dziecko przyzwyczaja sie na zaś na poczet kolejnych miesięcy i lat do spania w nocy, skoro wszystko powinno być podyktowanego pod niego. no, słuchamy. tylko nie uzasadniaj organizacją rytmu dnia u rodziny, bo jak widać to nie przejdzie :D przecież ono nie ma poczucia czasu.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

A to trzeba było od razu zaznaczyć, że żyjesz z wciskania ludzi problemów tam, gdzie ich nie ma. Podobnie jak zaburzone panie pop-psycholożki żerujące na naiwności klientów.

To szokujące, że dziecko płacze. Coś niemożliwego. Pytanie: czy spodowane jest uzasadnionym przypadkiem typu głód, pełna pieluszka czy po prostu kaprysem. W przypadku ostatniego uczy się dziecko, że matka nie przyjdzie, gdyż są odrębnymi bytami. Im szybciej tym lepiej. Z reguły problemy emocjonalne z tego tytułu właśnie mają mamuśki wpęadzne w sztuczne poczucie winy a tymczasem dzieci wychowywane w kulturze nie wymuszania nie mają żadnych braków emocjonalnych, radzą sobie w życiu, są pogodnymi dziećmi, wyrzuć te bajki edukacyjne za okno.

Dziecko zwymiotowało, no równie niewiarygodne. 100 tys lat temu pewnie się to nie zdarzało.

I ty się później dziwisz, że jedynym orężem w walce z Twoją głupotą, bajkami jest ich ignorowanie krótkim BLA BLA BLA.

Myśl samodzielnie a nie oczytałaś się bzdur i łykasz je jak pelikan.

Tak się zastanawiam czy jesteś stabilna psychicznie. Jak można nie pójść do dziecka kiedy ono płacze? Małe dziecko ma potrzeby emocjonalne, jedną z potrzeb jest przebywanie z matką. Niemowlę nigdy nie płacze bez powodu. Jako lekarz jestem przerażona. Twoje dzieci są juz dorosłe, że mówisz, że tak świetnie sobie radzą? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość Gość napisał:

Dobra, nie mam pytań. Takiej porcji ignorancji nie da się przyjąć na raz. Nie rozumiesz co napisałam, trochę śmiesznie brzmi twoja odpowiedz. Ja piszę o mechanizmach, Ty rozumiesz to jako chęć powrotu do prehistorii. Łatwiej napisać się tego nie da, przykro mi. Może jakieś krzyżówki usprawnią Ci myślenie. Bogate Japońskie rodziny również śpią z dziećmi długo, poszukaj, to nie jest tajemna wiedza. Kiedyś nie kangurowano dzieci i wpływało to zle na ich stan zdrowia i proces leczenia, podobnie jak przed wynalezieniem insuliny kobiety chore na cukrzycę ciążową traciły dzieci. Co to ma do rzeczy? Teraz mamy nie przepisywać insuliny? Skoro twojego ojca nie kangurowano mamy przestać to robić na całym świecie chociaż jest udowodnione, że to wspomaga leczenie? Dlaczego moja wypowiedz jest bełkotliwa? Co jest wyrwane z kontekstu? Jaki los? Żeby zajęła sie swoim dzieckiem? Utuliła je kiedy płacze? Straszny mi los. Nie zrozumiałaś ani słowa z tego co napisałam, potwierdzasz to każdym kolejnym komentarzem, serio polecam krzyżówki, bo na starość będzie jeszcze gorzej 🙃😉 

Pewnie, jak się nie ma racji najlepiej podjąć próbę skierowania rozmówcy na równie abstrakcyjne tory. ;) I jeszcze uciec z dyskusji. ;)

Ja o problemach skali w zachowaniu tej jakże fetyszyzyowanym modelu wychowania w bliskości, który w skali społecznej niewiele przynosi - a utrudnia życie jednostkowo, głównie matce. A ta o krzyżówkach. I jeszcze podlała to sosem o insulinie.

Naturalnie nie zabrakło również próby podjęcia dezawuacji stanowiska, bo ja ignorantka bo kiedyś to nie wierzono w cukrzycę, insuliny nie podawano - napisała osoba pragnąca implementować rozwiązania sprzed 100 tys lat. Bo jej się wydaje, bo tak napisali, to hmmm chyba tak być powinno?

Idź już na dyżur, gdziekolwiek jesteś. Chociaż tyle pożytku z Ciebie. Rozwiąż sudoku, będziesz myśleć bardziej analitycznie a nie krzyżówki, które potwierdzają u Ciebie argumentacje na bazie kontekstowo wyrwanych przykładów.

Ja jestem wyjątkowo asertywną kobietą i metoda zagonienia mnie do narożnika złej matki, bo nie jest mamciusią u mnie nie zadziała. Natomiast moze być skuteczna na wiele innych, młodych Polek. I to w ich imieniu podjęłam dyskusję. Żeby nie bały się stosować normalnych kroków odstawienia dziecka do własngo łóżka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość Gość napisał:

Tak się zastanawiam czy jesteś stabilna psychicznie. Jak można nie pójść do dziecka kiedy ono płacze? Małe dziecko ma potrzeby emocjonalne, jedną z potrzeb jest przebywanie z matką. Niemowlę nigdy nie płacze bez powodu. Jako lekarz jestem przerażona. Twoje dzieci są juz dorosłe, że mówisz, że tak świetnie sobie radzą? 

Oczywiście, że jestem stabilna psychicznie a nie rozchwiana emocjonalnie i płacz dziecka nie jest najwyższym dziejowym dramatem. Nie wierzę, że są mamusie stand by lecące po pierwszym zakwileniu do dziecka. Ryk się naturalnie kontroluje przy świadomości, że dziecko ma tendencje do przestawiania granicy dla swojej wygody.

Małe dziecko nie ma zakorzenionej potzeby przebywania z matką. Ma potrzebę zaopiekowania. A tą już wytycza opiekun. Nawet nie zauważyłaś, że wówczas odpada kolejny anegdotyczny przypadek wolontariuszy kangurujących - jeśli dziecko ma potrzeby przebywania z matką ich praca i tak jest zbędna. No wszkaże nie są jej mamusią, tak czy nie?

Tak dzieci są już dorosłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

Pewnie, jak się nie ma racji najlepiej podjąć próbę skierowania rozmówcy na równie abstrakcyjne tory. ;) I jeszcze uciec z dyskusji. ;)

Ja o problemach skali w zachowaniu tej jakże fetyszyzyowanym modelu wychowania w bliskości, który w skali społecznej niewiele przynosi - a utrudnia życie jednostkowo, głównie matce. A ta o krzyżówkach. I jeszcze podlała to sosem o insulinie.

Naturalnie nie zabrakło również próby podjęcia dezawuacji stanowiska, bo ja ignorantka bo kiedyś to nie wierzono w cukrzycę, insuliny nie podawano - napisała osoba pragnąca implementować rozwiązania sprzed 100 tys lat. Bo jej się wydaje, bo tak napisali, to hmmm chyba tak być powinno?

Idź już na dyżur, gdziekolwiek jesteś. Chociaż tyle pożytku z Ciebie. Rozwiąż sudoku, będziesz myśleć bardziej analitycznie a nie krzyżówki, które potwierdzają u Ciebie argumentacje na bazie kontekstowo wyrwanych przykładów.

Ja jestem wyjątkowo asertywną kobietą i metoda zagonienia mnie do narożnika złej matki, bo nie jest mamciusią u mnie nie zadziała. Natomiast moze być skuteczna na wiele innych, młodych Polek. I to w ich imieniu podjęłam dyskusję. Żeby nie bały się stosować normalnych kroków odstawienia dziecka do własngo łóżka.

Myślisz, że zależy mi na wpędzeniu Cię w kompleksy? Nie obchodzisz mnie ani Ty , ani Twoje dzieci. Jesteś obcą osobą z internetu.  Fakty naukowe są takie jakie są, a Ty im zaprzeczasz. Fascynuje mnie taka postawa. Postawa skrajnej, ślepej ignorancji niczym postawa antyszczepionkowcow. Ślepa na wiedzę , ślepa na fakty, ślepa na argumenty. Ty nie podałaś żadnego, skrytykowałaś moje i to nieprawidłowo bo ich nie zrozumiałaś. Użyłaś kilku mądrych slow, które mają sprawiać wrażenie, że nie jesteś tak ograniczona intelektualnie jak pokazałaś w komentarzach. A jednak, nadal nie rozumiesz tego co napisałam. Nadal zarzucasz mi chęć powrotu do prehistorii kiedy już raz wyraźnie napisałam Ci, że to tylko wyjaśnienie mechanizmu, który kieruje w tym przypadku dziećmi. To nie jest fetyszyzm, to normalne, ludzkie zachowanie, dla Ciebie tak bardzo dziwne. Jakie abstrakcyjne tory? Odpowiedziałam na twój komentarz, odniosłam się do każdego zdania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 minut temu, Gość gość napisał:

Oczywiście, że jestem stabilna psychicznie a nie rozchwiana emocjonalnie i płacz dziecka nie jest najwyższym dziejowym dramatem. Nie wierzę, że są mamusie stand by lecące po pierwszym zakwileniu do dziecka. Ryk się naturalnie kontroluje przy świadomości, że dziecko ma tendencje do przestawiania granicy dla swojej wygody.

Małe dziecko nie ma zakorzenionej potzeby przebywania z matką. Ma potrzebę zaopiekowania. A tą już wytycza opiekun. Nawet nie zauważyłaś, że wówczas odpada kolejny anegdotyczny przypadek wolontariuszy kangurujących - jeśli dziecko ma potrzeby przebywania z matką ich praca i tak jest zbędna. No wszkaże nie są jej mamusią, tak czy nie?

Tak dzieci są już dorosłe.

Dzieci te nie znają swoich matek, od zawsze są przyzwyczajone do różnych ludzi, różnych zapachów, różnych głosów, chociaż staramy się żeby jedna osoba zajmowała się jednym dzieckiem, ale nie jest to zawsze z oczywistych względów możliwe. Więc tu sytuacja jest inna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Myślisz, że zależy mi na wpędzeniu Cię w kompleksy? Nie obchodzisz mnie ani Ty , ani Twoje dzieci. Jesteś obcą osobą z internetu.  Fakty naukowe są takie jakie są, a Ty im zaprzeczasz. Fascynuje mnie taka postawa. Postawa skrajnej, ślepej ignorancji niczym postawa antyszczepionkowcow. Ślepa na wiedzę , ślepa na fakty, ślepa na argumenty. Ty nie podałaś żadnego, skrytykowałaś moje i to nieprawidłowo bo ich nie zrozumiałaś. Użyłaś kilku mądrych slow, które mają sprawiać wrażenie, że nie jesteś tak ograniczona intelektualnie jak pokazałaś w komentarzach. A jednak, nadal nie rozumiesz tego co napisałam. Nadal zarzucasz mi chęć powrotu do prehistorii kiedy już raz wyraźnie napisałam Ci, że to tylko wyjaśnienie mechanizmu, który kieruje w tym przypadku dziećmi. To nie jest fetyszyzm, to normalne, ludzkie zachowanie, dla Ciebie tak bardzo dziwne. Jakie abstrakcyjne tory? Odpowiedziałam na twój komentarz, odniosłam się do każdego zdania. 

Chyba fakty ałtystyczne, dopasowane pod z góry założoną tezę :D W tym kontekście to jednak Tobie bliżej do płaskoziemców i antyszczepionkowców, gdyż jesteś równie ortodoksyjna i własne zdanie miesza Ci się z nauką. Czyli przypomnijmy: jednostkowe przypadki z różnych kultur, różnych szerokości geograficznych i dystansu czasowego miały wyegenerować miraż o zbyt zaangażowanym macierzyństwie bliskości jako jedynie słusznej drogi. Przykro mi bardzo, nie udało się :)

Dużo emocji świadczących o niestabilności psychicznej w zderzeniu z niewygodnymi argumentami, nieudolna próba obrażenia mnie jako dyskutantki nie czynią wywodu naukowym. Co najwyżej kompromitują Cię jako człowieka. Nisko upadłaś, ale to nie mój problem. Jakoś musisz to przepracować, niech mąż Cię trochę pokanguruje :P

Dobranoc! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość Gość napisał:

Dzieci te nie znają swoich matek, od zawsze są przyzwyczajone do różnych ludzi, różnych zapachów, różnych głosów, chociaż staramy się żeby jedna osoba zajmowała się jednym dzieckiem, ale nie jest to zawsze z oczywistych względów możliwe. Więc tu sytuacja jest inna. 

:D :D :D a jednak, zawsze można jakoś uzasadnić rzekome odstępstwa od zasady "dziecko ma potrzeby emocjonalne, jedna z nich jest potrzeba bliskości z matką, bo jak nie to ogólnie kaplica, ból i cierpienie", która jednak zdaje się nie być ortodoksyjnym absolutem :D Niesamowicie wygodna droga argumentacji i obalania własnych tez.

Nawet nie zauważyłaś więc jak sama sobie zaprzeczasz. Teraz przeczytaj więc co napisałaś poprzednio i skonfrontuj z powyższą wypowiedzią. Jak nie poczujesz dysonansu to nawet mi Ciebie nie jest żal :D

Mimo wszystko spokojnej nocy. Musisz mieć cholernie społecznie zaangażowaną pracę skoro porzucasz kangurowanie dzieci na rzecz pyskowania ludziom na kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

czasem trzeba brutalnie, dać się wypłakać we własnym łóżeczku z własną kołderką i niech przewentyluje płucka ;) jak świat światem dzieci płakały i będą płakać, reagowanie na każde stękniecie mija się z celem a tworzy problemy dla wystarczająco przemęczonej mamy, która wreszcie popadnie w depresje i codziennie wstawać będzie z migreną i zasypiać również z  migreną. ale nauczy się mimo wszystko spać u siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
27 minut temu, Gość gość napisał:

:D :D :D a jednak, zawsze można jakoś uzasadnić rzekome odstępstwa od zasady "dziecko ma potrzeby emocjonalne, jedna z nich jest potrzeba bliskości z matką, bo jak nie to ogólnie kaplica, ból i cierpienie", która jednak zdaje się nie być ortodoksyjnym absolutem :D Niesamowicie wygodna droga argumentacji i obalania własnych tez.

Nawet nie zauważyłaś więc jak sama sobie zaprzeczasz. Teraz przeczytaj więc co napisałaś poprzednio i skonfrontuj z powyższą wypowiedzią. Jak nie poczujesz dysonansu to nawet mi Ciebie nie jest żal :D

Mimo wszystko spokojnej nocy. Musisz mieć cholernie społecznie zaangażowaną pracę skoro porzucasz kangurowanie dzieci na rzecz pyskowania ludziom na kafe.

Dziecko przyzwyczaja się do zapachu, głosu osoby, z którą przebywa. I tą osobę właśnie uznaje za matkę. Pisałam od początku o matce ponieważ to matka od momentu narodzin najczęściej jest przy dziecku, od początku, dziecko rozpoznaje ją po głosie, zapachu, dotyku, nie ma przecież miernika DNA. Ta osoba, która się nim zajmuje jest dla niego „matką” osobą najbliższą. Jeju, jak można tak słabo rozumieć. Napisałam już przecież na jakiej zasadzie to się dzieje (zapach, głos, dotyk) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

I tak ogólnie, to lekarze nie kangurują. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
46 minut temu, Gość Gość napisał:

Myślisz, że zależy mi na wpędzeniu Cię w kompleksy? Nie obchodzisz mnie ani Ty , ani Twoje dzieci. Jesteś obcą osobą z internetu.  Fakty naukowe są takie jakie są, a Ty im zaprzeczasz. Fascynuje mnie taka postawa. Postawa skrajnej, ślepej ignorancji niczym postawa antyszczepionkowcow. Ślepa na wiedzę , ślepa na fakty, ślepa na argumenty. Ty nie podałaś żadnego, skrytykowałaś moje i to nieprawidłowo bo ich nie zrozumiałaś. Użyłaś kilku mądrych slow, które mają sprawiać wrażenie, że nie jesteś tak ograniczona intelektualnie jak pokazałaś w komentarzach. A jednak, nadal nie rozumiesz tego co napisałam. Nadal zarzucasz mi chęć powrotu do prehistorii kiedy już raz wyraźnie napisałam Ci, że to tylko wyjaśnienie mechanizmu, który kieruje w tym przypadku dziećmi. To nie jest fetyszyzm, to normalne, ludzkie zachowanie, dla Ciebie tak bardzo dziwne. Jakie abstrakcyjne tory? Odpowiedziałam na twój komentarz, odniosłam się do każdego zdania. 

to skoro nie obchodzą cię jej dzieci psychopatko to po co rzucasz się jak lwica o jakby nie było wszystkie dzieci świata? daj żyć innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
32 minuty temu, Gość gość napisał:

:D :D :D a jednak, zawsze można jakoś uzasadnić rzekome odstępstwa od zasady "dziecko ma potrzeby emocjonalne, jedna z nich jest potrzeba bliskości z matką, bo jak nie to ogólnie kaplica, ból i cierpienie", która jednak zdaje się nie być ortodoksyjnym absolutem :D Niesamowicie wygodna droga argumentacji i obalania własnych tez.

Nawet nie zauważyłaś więc jak sama sobie zaprzeczasz. Teraz przeczytaj więc co napisałaś poprzednio i skonfrontuj z powyższą wypowiedzią. Jak nie poczujesz dysonansu to nawet mi Ciebie nie jest żal :D

Mimo wszystko spokojnej nocy. Musisz mieć cholernie społecznie zaangażowaną pracę skoro porzucasz kangurowanie dzieci na rzecz pyskowania ludziom na kafe.

Przecież tak samo działa adopcja, dziecko uznaje za matkę osobę, która się nim opisuje. Mogłabym używać słowa opiekun w poprzednich komentarzach, ale po co? Jak tak Ci to przeszkadza możesz sobie zamienić „matka” na „opiekun”, „opiekun prawny”, „człowiek”. Tylko co to ma na celu? Chodzi o osobę, z którą dziecko nawiązuje więź. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość gość napisał:

to skoro nie obchodzą cię jej dzieci psychopatko to po co rzucasz się jak lwica o jakby nie było wszystkie dzieci świata? daj żyć innym

Bo miałam czas, chciałam poznać motywacje matek, które pozwalają się „wypłakiwać” swoim dzieciom, psychopatko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Przecież tak samo działa adopcja, dziecko uznaje za matkę osobę, która się nim opisuje. Mogłabym używać słowa opiekun w poprzednich komentarzach, ale po co? Jak tak Ci to przeszkadza możesz sobie zamienić „matka” na „opiekun”, „opiekun prawny”, „człowiek”. Tylko co to ma na celu? Chodzi o osobę, z którą dziecko nawiązuje więź. 

to przecież psychopatko tylko utrudnia sprawę gdy wcześniak wreszcie trafi do właściwego rodzica, bo wolontariusz już mu zaburzył budowę jakże wspaniałej więzi z mamusią, gdyż obcą osobę uznaje za mamusie. Czynią wi,ęc mu krzywdę.

wy się strasznie pogrążacie, nie widzicie tego? ja się zgadzam z tą wyżęj, że dziecko musi być zaopiekowane, a wyjątkowa/niepowtarzalna więź na bazie której mamusia ma nie mieć przez kilka lat życia to tylko obsesja rodzicielki, której kultura narzuciła obowiązujący model wychowania balansujący na granicy energetycznego wyczerpania i uzasadnienia swojego wysiłku właśnie tą niepowtarzalną więzią.

Bzdury tam i nie ma się co nawet rozpisywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Bo miałam czas, chciałam poznać motywacje matek, które pozwalają się „wypłakiwać” swoim dzieciom, psychopatko.

ale te twoje deliberacje kupy się nie trzymają i się skompromitowałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

to przecież psychopatko tylko utrudnia sprawę gdy wcześniak wreszcie trafi do właściwego rodzica, bo wolontariusz już mu zaburzył budowę jakże wspaniałej więzi z mamusią, gdyż obcą osobę uznaje za mamusie. Czynią wi,ęc mu krzywdę.

wy się strasznie pogrążacie, nie widzicie tego? ja się zgadzam z tą wyżęj, że dziecko musi być zaopiekowane, a wyjątkowa/niepowtarzalna więź na bazie której mamusia ma nie mieć przez kilka lat życia to tylko obsesja rodzicielki, której kultura narzuciła obowiązujący model wychowania balansujący na granicy energetycznego wyczerpania i uzasadnienia swojego wysiłku właśnie tą niepowtarzalną więzią.

Bzdury tam i nie ma się co nawet rozpisywać.

To są sytuacje wyjątkowe, takich dzieci jest niewiele, nikt nie mówi, że to jest w porządku, myślisz, że takie dzieci kiedy trzeba je wypisać ze szpitala nie tęsknią w domach dziecka, nie płaczą za osobami, które je kangurowały? Tak jest, ale kiedy ich stan jest ciężki, robi się wszystko żeby im pomoc. To nie są ani łatwe sytuacje, ani przyjemne, dziecko jest odseparowane i cierpi, czuje się porzucone. Ale co twoim zdaniem mamy zrobić? Bo medycyna złotego środka nie znalazła. Najlepiej jakby matki nie porzucały swoich dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość gość napisał:

to przecież psychopatko tylko utrudnia sprawę gdy wcześniak wreszcie trafi do właściwego rodzica, bo wolontariusz już mu zaburzył budowę jakże wspaniałej więzi z mamusią, gdyż obcą osobę uznaje za mamusie. Czynią wi,ęc mu krzywdę.

wy się strasznie pogrążacie, nie widzicie tego? ja się zgadzam z tą wyżęj, że dziecko musi być zaopiekowane, a wyjątkowa/niepowtarzalna więź na bazie której mamusia ma nie mieć przez kilka lat życia to tylko obsesja rodzicielki, której kultura narzuciła obowiązujący model wychowania balansujący na granicy energetycznego wyczerpania i uzasadnienia swojego wysiłku właśnie tą niepowtarzalną więzią.

Bzdury tam i nie ma się co nawet rozpisywać.

aha, dodam tylko od siebie, że jest to właśnie mechanizm obronny. jak to? nosiłam 9 miesięcy pod serduszkiem, niuniam, karmie a okazuje się, że właściwie to nie jestem wyjątkowa dla dziecka? okazuje się, że nie jesteś, wystarczy wolontariusz i tyle (dziękuje, że same sobie wyrwałyście oręż z dłoni, wydatnie ułatwia to sprawę). dziecko musi być zaopiekowane, a zakres opieki ustala najczęściej matka i dziecko ją sonduje. nie ma wieć potrzeby reagowania na każde kwilnięcie, gdyż to najlepsza dorga do wykończenia się. tym bardziej brać do łożka, wtf? znam takie rodziny, że madka wariatka chciała dalej spać z trzylatkiem, ale wreszcie mąż nie wytrzymał i sprał tyłek, drzwi na noc zamknął na klucz i zakaz wstępu. Niby nie popieram, ale chłop chciał się wyspać na 12h roboty a nie spać na skraju łóżka, gdyż mamusia nie chciała uczyć samodzielnego spania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

aha, dodam tylko od siebie, że jest to właśnie mechanizm obronny. jak to? nosiłam 9 miesięcy pod serduszkiem, niuniam, karmie a okazuje się, że właściwie to nie jestem wyjątkowa dla dziecka? okazuje się, że nie jesteś, wystarczy wolontariusz i tyle (dziękuje, że same sobie wyrwałyście oręż z dłoni, wydatnie ułatwia to sprawę). dziecko musi być zaopiekowane, a zakres opieki ustala najczęściej matka i dziecko ją sonduje. nie ma wieć potrzeby reagowania na każde kwilnięcie, gdyż to najlepsza dorga do wykończenia się. tym bardziej brać do łożka, wtf? znam takie rodziny, że madka wariatka chciała dalej spać z trzylatkiem, ale wreszcie mąż nie wytrzymał i sprał tyłek, drzwi na noc zamknął na klucz i zakaz wstępu. Niby nie popieram, ale chłop chciał się wyspać na 12h roboty a nie spać na skraju łóżka, gdyż mamusia nie chciała uczyć samodzielnego spania

Jakieś badanie na to „sondowanie”?Czy sama sobie wymyśliłaś? Napisałam, że to są sytuacje wyjątkowe i nieidealne. Nagle Ci się włączyło „noszenie pod sercem” i inne emocjonalne sprawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 minut temu, Gość Gość napisał:

To są sytuacje wyjątkowe, takich dzieci jest niewiele, nikt nie mówi, że to jest w porządku, myślisz, że takie dzieci kiedy trzeba je wypisać ze szpitala nie tęsknią w domach dziecka, nie płaczą za osobami, które je kangurowały? Tak jest, ale kiedy ich stan jest ciężki, robi się wszystko żeby im pomoc. To nie są ani łatwe sytuacje, ani przyjemne, dziecko jest odseparowane i cierpi, czuje się porzucone. Ale co twoim zdaniem mamy zrobić? Bo medycyna złotego środka nie znalazła. Najlepiej jakby matki nie porzucały swoich dzieci. 

a to mnie się pytasz? a praktykujcie se tam co chcecie w tej sekcie, ale wypadałoby chcoiaż być konsekwentnym a nie wpier zarzucać, o wyjątkowej więzi matki z dzieckiem, że dziecko ma potrzeby emocjonalne i trzeba je zaspokajać a później się okazuje, że wystarczy opiekun, a prawda jest taka, że jakby się nauczyło, że od teraz rodzicielki nie ma i nie jest się na każdy płacz dostępnym to również nic się nie stanie. wszystko oczywiści w warunkach kontrolowanych. Nadgorliwość gorsza od faszyzmu również ludzi dorosłych, którzy sami mają problemy emocjonlne większe od małych dzieci, których przeraża płacz dzieci i wmawiają sobie, że ich rola jest wyjątkowo i wspomaga procesy leczenia. no chyba ich stanów psychicznych raczej, kompensują sobie coś najwyżej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Jakieś badanie na to „sondowanie”?Czy sama sobie wymyśliłaś? Napisałam, że to są sytuacje wyjątkowe i nieidealne. Nagle Ci się włączyło „noszenie pod sercem” i inne emocjonalne sprawy?

tak jak ty byś prezentowała badania, bo pewnie znasz j. japoński i czytałaś w oryginale.

weź spłyń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

tak jak ty byś prezentowała badania, bo pewnie znasz j. japoński i czytałaś w oryginale.

weź spłyń.

ps. to uznajmy, że przypadek mamusi, która nie jest na każde kwilnięcie oznacza sytuację nieidalną, ale jak najbardziej akceptowalną i do tego wyjątkowej dyscypliny, zaśniesz czy nie? a nie, nie możesz - bo siedzisz za nasze pieniądze na dyżurze i się obijasz na kafe. wstyd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość gość napisał:

a to mnie się pytasz? a praktykujcie se tam co chcecie w tej sekcie, ale wypadałoby chcoiaż być konsekwentnym a nie wpier zarzucać, o wyjątkowej więzi matki z dzieckiem, że dziecko ma potrzeby emocjonalne i trzeba je zaspokajać a później się okazuje, że wystarczy opiekun, a prawda jest taka, że jakby się nauczyło, że od teraz rodzicielki nie ma i nie jest się na każdy płacz dostępnym to również nic się nie stanie. wszystko oczywiści w warunkach kontrolowanych. Nadgorliwość gorsza od faszyzmu również ludzi dorosłych, którzy sami mają problemy emocjonlne większe od małych dzieci, których przeraża płacz dzieci i wmawiają sobie, że ich rola jest wyjątkowo i wspomaga procesy leczenia. no chyba ich stanów psychicznych raczej, kompensują sobie coś najwyżej

Oczywiście, że kangurowanie wspomaga  procesy leczenia, po co w innym wypadku dyrektor szpitala szukałby wolontariuszy do tego celu? Znajdź sobie badania w gogle scholar, to nie trudne 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

zresztą ja też idę spać, szkoda czasu prostować czyjeś proste wyobrażenia o tym jak być powinno traktowane na równi z racją ogólnoświatową. mi nikt nie płaci żebym do późnych godzin nocnych miała czas siedzieć z soboty na niedzielę na kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Oczywiście, że kangurowanie wspomaga  procesy leczenia, po co w innym wypadku dyrektor szpitala szukałby wolontariuszy do tego celu? Znajdź sobie badania w gogle scholar, to nie trudne 

ale argument. rzeczywiście pani dyrektur to najwyższa instytucja wszechwiedzy. jak ci powie, że ziemia jest płaska to też przyjmiesz jako pewnik?

ja nie zamierzam szukać, z reguły jak ktoś na siłę forsuje poszukiwanie jakiś badań to sam nie ma własnego zdania i właśnie wychodzi, że podpiera się autorytetem innych, ma tendencje do brania zdania innych za swoje.

to teraz kangurujcie chorych ze stwardnieniem rozsianym, nowotworami, też im pomoże

te dyżury to chyba masz na cieciówce w szpitalu.

ELO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Boże, ale wy durne jesteście 😂😂😂 baby, nie jestem lekarzem, jestem 19 letnią studentką, która nie ma dzieci. wygoglowałysmy z koleżankami tą książkę, którą ktoś tutaj podał i cisnęłyśmy równo tym co tam jest napisane. Mało się nie pozabijały. Prawie mnie zeżarły 😂 serio te Madki mają przeżarte mózgi, a podobno taaaakie zmęczone, do kaszojada wstać nie mogą, a w nocy na Kafe. Wyszukują jakieś mądre słowa, żeby udowodnić sobie, że na madkowym jeszcze mózg działa. A tymczasem padły ofiarą trollingu studenckiego. W  dooopie mam wasze dzieci, niech ryczą aż się zesrają Xd 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×