Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

O co chodzi z tym zostawieniem niedopiteg łyka napoju w kubku/filiżance w gościach? To objaw jakiejś nerwicy?

Polecane posty

Gość Gość

Zauważyłam że są ludzie którzy gdzie by nie byli i czego by nie pili, zawsze zostawiają coś na spodzie. Objaw nerwicy że w knajpie naczyń nie domyli albo komuś zmywarka szwankuje? Na spodzie sok jest mniej smaczny? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To jeszcze nic, znam takie, które nałożą sobie ciasta i zostawiają kawałek na jeden kęs,dwa kęsy , nie wiem czy od tego kawałka 2cmx2cm wybuchną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mój maz tak zawsze robi 😄 pytałam i mowi,że więcej nie zje 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Kiedyś w dobrym tonie było pozostawienie resztek na talerzu. Taki savoir vivre z ubiegłych wieków 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Razzzz

Tak, na pewno oni wiedza, ze to “dobry ton” z przeszlosci 😀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja nie znoszę zimnej kawy i herbaty, więc zostawiam takie zlewki jak mi ostygną. A jakieś napoje do popijania, typu woda, to chyba wiadomo, że pipijam tyle ile mi potrzeba, nie wyżłopię całej szklanki, tylko dlatego, że ktoś tyle nalał. Nerwicą, to jest chyba wypijanie wszystkiego nawet jak się nie ma ochoty na to 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Razzzz napisał:

Tak, na pewno oni wiedza, ze to “dobry ton” z przeszlosci 😀

Dlaczego? Przecież to nie jest wiedza tajemna 🙂

Może też po prostu są już nasyceni i zostawiają. Postaw czajniczek/dzbanek z napojem, to wezmą ile chcą, a nie ile Ty im nalejesz 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Autorko, jak następnym razem ci tak zrobią to chluśnij im w twarz ta resztką napoju i wepchaj to co zostawili na talerzu prosto do gardła 😄

Trzeba mieć nerwicę, żeby się przejmować takimi rzeczami. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jeśli zostawia się mały łyczek/kęs to jest znak dla gospodarza że gośc się najadł/napił i nie trzeba im proponować więcej. Chyba to logiczne. Jesli gośc siedzi przy pustym talerzu/ kieliszku to należy zaproponować więcej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość Gosc napisał:

Jeśli zostawia się mały łyczek/kęs to jest znak dla gospodarza że gośc się najadł/napił i nie trzeba im proponować więcej. Chyba to logiczne. Jesli gośc siedzi przy pustym talerzu/ kieliszku to należy zaproponować więcej. 

Albo znak, że pani domu robi obleśną kawę i paskudne ciasto. Człowiek je z grzeczności ale nie daje rady do końca. Ja tak raz miałam i ostatnim kęsem ciasta to już bym się chyba pozygala ale wiadomo że lepiej wygląda mały kawałeczek zostawiony niż ledwo ugryzione ciasto 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosć

Moja mama robi to zawsze. Gdy jest u mnie obowiązkowo prosi mnie o kawkę/herbatkę "dla towarzystwa" i nigdy jej nie pije. Najpierw nie pije, bo za gorąca i czeka jak ostygnie, a potem zapomina. Jak już jest całkowicie zimna to wypija jeden grzecznościowy łyk i spada do domu 😄 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

"Zwyczaj niedojadania potrawy wywodzi swoje korzenie z epoki Romantyzmu, kiedy to szczególnej wstrzemięźliwości przy stole wymagano zwłaszcza od młodych dziewcząt. Ich adoratorzy chcieli w nich widzieć romantyczne nimfy, idealne obiekty swych westchnień.

One same też, rozumiejąc, że subtelna niewiasta powinna być delikatnej konstrukcji, odmawiały sobie zjadania do końca nawet najsmaczniejszych potraw. Eterycznej istocie, za jaką chciała i powinna uchodzić każda kobieta, nie wypadało być głodną, a zwłaszcza stan ten okazywać. Tak więc, nawet podczas najbogatszych przyjęć, dziewczęta, jakby od niechcenia, ledwie skubały drobne przekąski.

O ile kobiety dojrzałe – mężatki, wdowy, czyli tak zwane matrony kanapowe – jako osoby, że tak powiem, matrymonialnie zrealizowane, nie musiały zadziwiać gibkością kibici, o tyle panienki, pragnące oczarowywać potencjalnych absztyfikantów* swą nienaganną figurą, ściskały talie bezlitosnym gorsetem, czyli tak zwaną sznurówką damską. Ta zaś wymagała pustego żołądka**.

Zachować umiar

W XX wieku uzasadnienie kontynuacji obyczaju pozostawiania na talerzu niewielkiej ilości jedzenia wydawało się znacznie rozsądniejszym. Uznawano bowiem, że gestem tym informujemy współbiesiadników i samych gospodarzy, że oto:

nie przybyliśmy na zaproszenie wygłodzeni z zamiarem najedzenia się na cudzy koszt,

nie jesteśmy łakomi,

nie rzucamy się na jedzenie,

wiemy, iż konsumpcja nie jest głównym celem towarzyskiej wizyty,

potrafimy zachować umiar i odmówić sobie najedzenia się do syta dla dobra naszej figury i zdrowia.

Oczywiście argumenty te utrzymają siłę swojej logiki tylko w przypadku, gdy to nie my sami, ale kelner lub gospodarze decydują o wielkości dania. Samodzielne nałożenie sobie dużej ilości potrawy i zjedzenie tylko niewielkiej jej części wiąże się już bowiem z koniecznością wytłumaczenia się z takiego zachowania stronie zapraszającej. W żaden też sposób, nie będzie ono manifestacją wszystkich wyżej wymienionych cnót, lecz całkowitym ich zaprzeczeniem. Zarówno przez gospodarzy jak i współbiesiadników zostanie bowiem odebrane jako przejaw łakomstwa i zachłanności, nieuzasadnione i naganne marnotrawienie żywności oraz nieliczenie się z kosztami poniesionymi przez stronę finansującą poczęstunek.

Talerz wypełniony po brzegi

Nigdy więc, nie nakładajmy sobie na talerz zbyt dużych porcji jedzenia. Po pierwsze dlatego, że naczynie wypełnione po brzegi staje się "nieeleganckie", po wtóre, że może się okazać, iż nasze możliwości nie są aż tak duże, jak je oceniliśmy lub, że danie nie jest aż tak smaczne, jak się tego spodziewaliśmy.

Co w takim razie powinniśmy odpowiedzieć tej cześć społeczeństwa, która uważa, że nie tylko nie trzeba, ale wręcz nie należy pozostawiać na talerzu ostatnich kęsów potrawy, którą gospodarze byli uprzejmi nas poczęstować, czy to we własnym domu, czy też przy restauracyjnym stoliku. Argumenty zwolenników tej teorii również wydają się być logiczne i podyktowane grzecznością wobec zapraszającego. Przygotowali, zapłacili, ugościli a tu taki afront. Ciocia może się poczuć urażona. Pojawią się pytania w stylu: "Może coś ci zaszkodziło? Widzę, ze ci nie smakuje."

Otóż, o ile do dziś, nie straciły na aktualności wszystkie przesłanki, które leżały u podstaw wprowadzenia zarówno zwyczaju pozostawiania pod koniec posiłku niewielkiej ilości potrawy, jak i zjadania jej do ostatniego kęsa, o tyle same zwyczaje upadły. Jemy to, co lubimy i tyle, na ile mamy ochotę.***  

W pogoni za kulką groszku

Jeśli więc potrawa wyjątkowo nam smakuje, a zwłaszcza, jeśli jej porcja nie jest zbyt duża, nie popełnimy najmniejszego nietaktu, zjadając ją do końca. Ważniejsze, aby pilnować, by nie przytrafiło się nam wybieranie sosu z talerza skórką chleba, wyskrobywanie łyżeczką resztek bitej śmietany, czy niezłomna pogoń za kulką zielonego groszku.****

Jeśli zaś uznamy, że nasz żołądek odmawia już przyjęcia kolejnej porcji kaszy, pozostawmy jej resztkę w talerzu. Nieco archaicznym, a na pewno mocno nierozsądnym, byłoby tu działanie w myśl zasady: lepiej zjeść i odchorować, niż dar boży zmarnować. Wtłaczanie w siebie na siłę nadprogramowego ziemniaka, odzyskiwanie przy jego pomocy najmniejszej porcji sosu, jest nie tyle niekonieczne, co wręcz niewskazane. I bez tego gospodarze z pewnością odnotują fakt, że większość przygotowanych przez nich potraw znalazło uznanie i docenią nasze nad nimi zachwyty. Pamiętajmy, że mówimy tu cały czas nie o rozgrzebaniu, przepraszam za określenie, całego talerza i pozostawieniu większej części jego zawartości, ale o niedojedzonych dwóch – trzech kęsach."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
21 minut temu, Gość Gosc napisał:

Jeśli zostawia się mały łyczek/kęs to jest znak dla gospodarza że gośc się najadł/napił i nie trzeba im proponować więcej. Chyba to logiczne. Jesli gośc siedzi przy pustym talerzu/ kieliszku to należy zaproponować więcej. 

Aha, a gość nie ma języka w gębie i jak wypije całość a gospodarz chce dolać choć on nie ma ochoty to nie może mu tego powiedzieć? Burżujki się znalazły w klitach bloków z wielkiej płyty lub z klepiska u mamusi na wiosce. Takie zostawianie lyczka napoju na spodzie kubka zawsze uważałam za aluzje do gospodarza że "ledwie wypiłem, już nie dałem rady takie niedobre było" albo jeszcze bardziej chamsko, może to świadczyć o aluzji że właśnie kubek brudny etc. Brak kultury pijacego. Następnym razem nalalabym mu tyle co ostatnio zostawił, będzie pewność że wypije 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 minut temu, Gość gość napisał:

"Zwyczaj niedojadania potrawy wywodzi swoje korzenie z epoki Romantyzmu, kiedy to szczególnej wstrzemięźliwości przy stole wymagano zwłaszcza od młodych dziewcząt. Ich adoratorzy chcieli w nich widzieć romantyczne nimfy, idealne obiekty swych westchnień.

One same też, rozumiejąc, że subtelna niewiasta powinna być delikatnej konstrukcji, odmawiały sobie zjadania do końca nawet najsmaczniejszych potraw. Eterycznej istocie, za jaką chciała i powinna uchodzić każda kobieta, nie wypadało być głodną, a zwłaszcza stan ten okazywać. Tak więc, nawet podczas najbogatszych przyjęć, dziewczęta, jakby od niechcenia, ledwie skubały drobne przekąski.

O ile kobiety dojrzałe – mężatki, wdowy, czyli tak zwane matrony kanapowe – jako osoby, że tak powiem, matrymonialnie zrealizowane, nie musiały zadziwiać gibkością kibici, o tyle panienki, pragnące oczarowywać potencjalnych absztyfikantów* swą nienaganną figurą, ściskały talie bezlitosnym gorsetem, czyli tak zwaną sznurówką damską. Ta zaś wymagała pustego żołądka**.

Zachować umiar

W XX wieku uzasadnienie kontynuacji obyczaju pozostawiania na talerzu niewielkiej ilości jedzenia wydawało się znacznie rozsądniejszym. Uznawano bowiem, że gestem tym informujemy współbiesiadników i samych gospodarzy, że oto:

nie przybyliśmy na zaproszenie wygłodzeni z zamiarem najedzenia się na cudzy koszt,

nie jesteśmy łakomi,

nie rzucamy się na jedzenie,

wiemy, iż konsumpcja nie jest głównym celem towarzyskiej wizyty,

potrafimy zachować umiar i odmówić sobie najedzenia się do syta dla dobra naszej figury i zdrowia.

Oczywiście argumenty te utrzymają siłę swojej logiki tylko w przypadku, gdy to nie my sami, ale kelner lub gospodarze decydują o wielkości dania. Samodzielne nałożenie sobie dużej ilości potrawy i zjedzenie tylko niewielkiej jej części wiąże się już bowiem z koniecznością wytłumaczenia się z takiego zachowania stronie zapraszającej. W żaden też sposób, nie będzie ono manifestacją wszystkich wyżej wymienionych cnót, lecz całkowitym ich zaprzeczeniem. Zarówno przez gospodarzy jak i współbiesiadników zostanie bowiem odebrane jako przejaw łakomstwa i zachłanności, nieuzasadnione i naganne marnotrawienie żywności oraz nieliczenie się z kosztami poniesionymi przez stronę finansującą poczęstunek.

Talerz wypełniony po brzegi

Nigdy więc, nie nakładajmy sobie na talerz zbyt dużych porcji jedzenia. Po pierwsze dlatego, że naczynie wypełnione po brzegi staje się "nieeleganckie", po wtóre, że może się okazać, iż nasze możliwości nie są aż tak duże, jak je oceniliśmy lub, że danie nie jest aż tak smaczne, jak się tego spodziewaliśmy.

Co w takim razie powinniśmy odpowiedzieć tej cześć społeczeństwa, która uważa, że nie tylko nie trzeba, ale wręcz nie należy pozostawiać na talerzu ostatnich kęsów potrawy, którą gospodarze byli uprzejmi nas poczęstować, czy to we własnym domu, czy też przy restauracyjnym stoliku. Argumenty zwolenników tej teorii również wydają się być logiczne i podyktowane grzecznością wobec zapraszającego. Przygotowali, zapłacili, ugościli a tu taki afront. Ciocia może się poczuć urażona. Pojawią się pytania w stylu: "Może coś ci zaszkodziło? Widzę, ze ci nie smakuje."

Otóż, o ile do dziś, nie straciły na aktualności wszystkie przesłanki, które leżały u podstaw wprowadzenia zarówno zwyczaju pozostawiania pod koniec posiłku niewielkiej ilości potrawy, jak i zjadania jej do ostatniego kęsa, o tyle same zwyczaje upadły. Jemy to, co lubimy i tyle, na ile mamy ochotę.***  

W pogoni za kulką groszku

Jeśli więc potrawa wyjątkowo nam smakuje, a zwłaszcza, jeśli jej porcja nie jest zbyt duża, nie popełnimy najmniejszego nietaktu, zjadając ją do końca. Ważniejsze, aby pilnować, by nie przytrafiło się nam wybieranie sosu z talerza skórką chleba, wyskrobywanie łyżeczką resztek bitej śmietany, czy niezłomna pogoń za kulką zielonego groszku.****

Jeśli zaś uznamy, że nasz żołądek odmawia już przyjęcia kolejnej porcji kaszy, pozostawmy jej resztkę w talerzu. Nieco archaicznym, a na pewno mocno nierozsądnym, byłoby tu działanie w myśl zasady: lepiej zjeść i odchorować, niż dar boży zmarnować. Wtłaczanie w siebie na siłę nadprogramowego ziemniaka, odzyskiwanie przy jego pomocy najmniejszej porcji sosu, jest nie tyle niekonieczne, co wręcz niewskazane. I bez tego gospodarze z pewnością odnotują fakt, że większość przygotowanych przez nich potraw znalazło uznanie i docenią nasze nad nimi zachwyty. Pamiętajmy, że mówimy tu cały czas nie o rozgrzebaniu, przepraszam za określenie, całego talerza i pozostawieniu większej części jego zawartości, ale o niedojedzonych dwóch – trzech kęsach."

Burzuazja kafeteriana w natarciu. Pewnie z awansu społecznego a łojce gnoj rozwozili przed inwazją czerwonej zarazy, a teraz potomkowie zgrywaja bywalców Wersalu. 

P. S. Jak chcesz zachować umiar to zostaw więcej niż łyk napoju i kęs ciasta bo takie kesy wyglądają groteskowo i komicznie, pretensjonalnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Aha, a gość nie ma języka w gębie i jak wypije całość a gospodarz chce dolać choć on nie ma ochoty to nie może mu tego powiedzieć? Burżujki się znalazły w klitach bloków z wielkiej płyty lub z klepiska u mamusi na wiosce. Takie zostawianie lyczka napoju na spodzie kubka zawsze uważałam za aluzje do gospodarza że "ledwie wypiłem, już nie dałem rady takie niedobre było" albo jeszcze bardziej chamsko, może to świadczyć o aluzji że właśnie kubek brudny etc. Brak kultury pijacego. Następnym razem nalalabym mu tyle co ostatnio zostawił, będzie pewność że wypije 

Tyle o kulturze 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ale problem 😄 A co ci po tym kęsie na talerzu? Rodzinę jutro byś nim nakarmila? Jak ktoś wyżej pisze, ja czasem zostawię łyk kawy pije z mlekiem i to co zostaje, zimne jest już niedobre. Na talerzu tez różnie, czasem zjem tak,że skończy mi sie kotlet, surówka i nie mam ochoty wpychac na sile suche ziemniaki. W dobrym guście czy nie, wg mnie jak ktoś się najadl to nie ma sensu by jadł na sile, jeśli nawet to jest jeden gryz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Burzuazja kafeteriana w natarciu. Pewnie z awansu społecznego a łojce gnoj rozwozili przed inwazją czerwonej zarazy, a teraz potomkowie zgrywaja bywalców Wersalu. 

P. S. Jak chcesz zachować umiar to zostaw więcej niż łyk napoju i kęs ciasta bo takie kesy wyglądają groteskowo i komicznie, pretensjonalnie. 

Trollować trzeba umieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Tyle o kulturze 🙂

No niestety, ty myślisz że jak używasz lepszego słownictwa to jesteś kulturalna. Nic bardziej mylnego 🙂 można być chamem mówiącym nieinwazyjnym językiem i ty właśnie takim jesteś. To tak samo jak nie trzeba drzec się na kogoś by go sprowokować 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

U mnie zwyczaj niedojadania, zwłaszcza ciasta, bierze się z tego,że nie lubię dupki ciasta. Tak jak nie widzę powodu żeby wyginać głowę jak natchniona żyrafa próbując wypić ostatnią kropkę z kubka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
14 minut temu, Gość Gość napisał:

Aha, a gość nie ma języka w gębie i jak wypije całość a gospodarz chce dolać choć on nie ma ochoty to nie może mu tego powiedzieć? Burżujki się znalazły w klitach bloków z wielkiej płyty lub z klepiska u mamusi na wiosce. Takie zostawianie lyczka napoju na spodzie kubka zawsze uważałam za aluzje do gospodarza że "ledwie wypiłem, już nie dałem rady takie niedobre było" albo jeszcze bardziej chamsko, może to świadczyć o aluzji że właśnie kubek brudny etc. Brak kultury pijacego. Następnym razem nalalabym mu tyle co ostatnio zostawił, będzie pewność że wypije 

Oczywiście że gośc ma język i potrafi powiedzieć, ale istnieje cały język gestów i czasem niepotrzebne jest werbalizowanie wszystkiego- przy jedzeniu odkładając sztućce w określony sposób też dajemy znak gospodarzom czy obsłudze że skończyliśmy jeść/ będziemy jeść dalej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Oczywiście że gośc ma język i potrafi powiedzieć, ale istnieje cały język gestów i czasem niepotrzebne jest werbalizowanie wszystkiego- przy jedzeniu odkładając sztućce w określony sposób też dajemy znak gospodarzom czy obsłudze że skończyliśmy jeść/ będziemy jeść dalej. 

Nie porob się w barchany, arystokratko z Koziej Wolki 😛 mi się nigdy nie chce tymi sztuccami tego dawać do zrozumienia bo dobrze wiem że większość ludzi nie wie o co chodzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Z tymi sztućcami to akurat prawda - wtedy kelnek przychodzi i zabiera talerz - złożone sztućce na talerzu to całkiem oczywisty znak, że ktoś już skończył. 

Pytanie tylko, po co się tym tak podniecać? Moi rodzice kiedyś strasznie na to zwracali uwagę, jak byłam mała uczyli mnie tych wszystkich zasad pakowania jedzenia do ust...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Śmieszy mnie to cytowanie co się działo w Romantyzmie, kiedyś nie kąpali się za często, włosów nie myli, mam też zaprzestać tych procedur? Kiedys na spotkaniach towarzyskich rodzielano pary, jak rozumiem każda by chciała siedzieć oddzielnie z mężem?

Ludzie do kogoś przyłażą i nie mają języka w gębie, można powiedzieć, że pije się herbatę/kawę kiedy jest ciepła, więc prosicie w filiżance, tak samo z ciastem, mozna powiedziec, taj mi polowe tego kawalak na sprobownie (skoto boicie sie, ze jest ohydne).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość gość napisał:

Z tymi sztućcami to akurat prawda - wtedy kelnek przychodzi i zabiera talerz - złożone sztućce na talerzu to całkiem oczywisty znak, że ktoś już skończył. 

Pytanie tylko, po co się tym tak podniecać? Moi rodzice kiedyś strasznie na to zwracali uwagę, jak byłam mała uczyli mnie tych wszystkich zasad pakowania jedzenia do ust...

A zjesz za szybko to ci dołożą bo najwidoczniej smakuje 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

No naprawdę straszne, ktoś zostawił łyk napoju w kubku 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
8 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie porob się w barchany, arystokratko z Koziej Wolki 😛 mi się nigdy nie chce tymi sztuccami tego dawać do zrozumienia bo dobrze wiem że większość ludzi nie wie o co chodzi. 

Nigdy nie byłaś w normalnej restauracji? KFC na zmianę z kebab King?

Większość wychowanych ludzi wie o co chodzi, do tego 100% obsługi kelnerskiej w przyzwoitych restauracjach doskonale wie o co chodzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
9 minut temu, Gość gość napisał:

Z tymi sztućcami to akurat prawda - wtedy kelnek przychodzi i zabiera talerz - złożone sztućce na talerzu to całkiem oczywisty znak, że ktoś już skończył. 

Pytanie tylko, po co się tym tak podniecać? Moi rodzice kiedyś strasznie na to zwracali uwagę, jak byłam mała uczyli mnie tych wszystkich zasad pakowania jedzenia do ust...

Podniecać się nie ma co, dobrze być obytym w tych sprawach żeby nie wyjść na prostaka, ale wiadomo że w domu oglądając netflixa i jedząc kolację nikt nie "podnieca się" manierami. Są też przecież ludzie, tak jak autorka postu powyzej, którym w głowie się nie mieści to że ktoś mógłby zwracać uwagę na maniery bo sama nie zwraca, otacza się podobnymi sobie osobami i nigdy nie byli na normalnym przyjęciu czy w lepszej restauracji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Podniecać się nie ma co, dobrze być obytym w tych sprawach żeby nie wyjść na prostaka, ale wiadomo że w domu oglądając netflixa i jedząc kolację nikt nie "podnieca się" manierami. Są też przecież ludzie, tak jak autorka postu powyzej, którym w głowie się nie mieści to że ktoś mógłby zwracać uwagę na maniery bo sama nie zwraca, otacza się podobnymi sobie osobami i nigdy nie byli na normalnym przyjęciu czy w lepszej restauracji.

Akurat nie sądzę żeby ludzie zostawiali jedzenie/łyk napoju przez dobre maniery. Sama zawsze tak robię, a mam maniery pijanego wikinga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 minutę temu, Gość gość napisał:

Akurat nie sądzę żeby ludzie zostawiali jedzenie/łyk napoju przez dobre maniery. Sama zawsze tak robię, a mam maniery pijanego wikinga

No może w tej kwestii jestem w błędzie, przez większość życia mieszkam na bliskim wschodzie i tutaj to jest bardzo wazny element kultury- jeśli gosc ma pusta filiżankę to gospodarz dolewa więcej.

 

Natomiast co do manier w ogóle to uważam że są bardzo ważne, chyba że ktoś faktycznie nigdy z nich nie korzysta, jak pani powyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

No może w tej kwestii jestem w błędzie, przez większość życia mieszkam na bliskim wschodzie i tutaj to jest bardzo wazny element kultury- jeśli gosc ma pusta filiżankę to gospodarz dolewa więcej.

 

Natomiast co do manier w ogóle to uważam że są bardzo ważne, chyba że ktoś faktycznie nigdy z nich nie korzysta, jak pani powyżej.

Też się zgodzę, że takie podstawowe maniery są ważne - nie bękać, nie siorbać, umieć jeść nożem i widelcem... Po prostu mam wrażenie, że ludzie przesadzają. Te kilka paragrafów o niedojadaniu ciasta żeby wypaść na eteryczną nimfę która korzysta z fotosyntezy zamiast jedzenia to lekka przesada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×