Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Jak sie tym cieszyć?

Polecane posty

Gość Gość

Nie jestem w stanie zrozumieć kobiet, które odczuwają zadowolenie siedząc w domu z dziecmi..po prostu tak daleko moja wyobraźnia nie sięga. Nie pisze tego żeby kogos kopnąć w czuły punkt, ale powiedzcie jak wy to robicie? Dejcie radę, tipy jakies jak przetrwać do nocy bez tabletek od nerwow lub piwa zamiast herbaty!

Ja codziennie budzę się z rana , nie chce mi sie wstawać z łóżka, bo wiem,że zaraz musze przygotować śniadania, posprzątać dom, szarpać sie z dziecmi o wszystko, znieść na bank jakaś awanturę, bo bułka nie jest na słodko, lub syn nie chce jeansow a dresy, albo pozbieralam rysunki ktore byly rozpizgniete po calym pokoju, a chyba tak mialy lezec, bo to byl artystyczny nielad a nie bajzel! Lub moje ulubione awantury przed wyjściem. NIE POJDE, NIE CHCE, NIE UBIORE SIE, NIE CHCE DO SKLEPUUUU, NIE CHCE NA PLAC, NIE CHCE ROWERA....BUUUU CHCIALEM ROWEEEEER...

Zawsze jest powód do darcia gęby. Ja latam caly czas i sprzątam, kombinuje zdrowe i smaczne obiady przy których słyszę beee, łeeee, fujjj lub w wykonaniu młodszego pisk taki,że dziwię się że szyby nie pękają. 

Dzieci sztuk dwie. Starszy 8 latek. Młodszy 3 latek. Młodsze nieplanowane, bo po pierwszym zarzekalam sie,że nigdy więcej. Tak więc...

Tak więc budzę się z rana, mam nadzieję wypić kawę w samotności, później byle przetrwać do 16 żeby wyjść do pracy i pompka opada. W koncu spokoj. Cisza. Dorośli. W koncu nie czuje sie jak bomba ktora tyka tylko normalna kobieta. W ciągu dnia zdarza mi sie poplakac jak mam już dość, bo mimo że na zewnątrz jestem oazą spokoju, wymaluje sobie uśmiech na twarzy i idę do ludzi, to w środku mnie gotuje. 

Jak wy to znosicie? Czy ja mam diably a nie dzieci? Czy wychować nie potrafię? Nie krzyczę, nie bije, rozmawiam, angażuje do wszystkiego, dbam o nich,zapewniam rozrywkę, a wraca to do mnie ciągłym rykiem. 

O dom tez mi sie nie chce już dbać, bo codziennie tocze walkę o porządek, codziennie sterty prania, klocki wszedzie. Odkurzam i nawet nie patrzę co odkurzam. Drzwi i ściany wymalowane. Armagedon. Nie radzę sobie. Codziennie uciekam do pracy i nawet nie dzwonię do nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lol

Też tak mam ale nie mam innego wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Nie jestem w stanie zrozumieć kobiet, które odczuwają zadowolenie siedząc w domu z dziecmi..po prostu tak daleko moja wyobraźnia nie sięga. Nie pisze tego żeby kogos kopnąć w czuły punkt, ale powiedzcie jak wy to robicie? Dejcie radę, tipy jakies jak przetrwać do nocy bez tabletek od nerwow lub piwa zamiast herbaty!

Ja codziennie budzę się z rana , nie chce mi sie wstawać z łóżka, bo wiem,że zaraz musze przygotować śniadania, posprzątać dom, szarpać sie z dziecmi o wszystko, znieść na bank jakaś awanturę, bo bułka nie jest na słodko, lub syn nie chce jeansow a dresy, albo pozbieralam rysunki ktore byly rozpizgniete po calym pokoju, a chyba tak mialy lezec, bo to byl artystyczny nielad a nie bajzel! Lub moje ulubione awantury przed wyjściem. NIE POJDE, NIE CHCE, NIE UBIORE SIE, NIE CHCE DO SKLEPUUUU, NIE CHCE NA PLAC, NIE CHCE ROWERA....BUUUU CHCIALEM ROWEEEEER...

Zawsze jest powód do darcia gęby. Ja latam caly czas i sprzątam, kombinuje zdrowe i smaczne obiady przy których słyszę beee, łeeee, fujjj lub w wykonaniu młodszego pisk taki,że dziwię się że szyby nie pękają. 

Dzieci sztuk dwie. Starszy 8 latek. Młodszy 3 latek. Młodsze nieplanowane, bo po pierwszym zarzekalam sie,że nigdy więcej. Tak więc...

Tak więc budzę się z rana, mam nadzieję wypić kawę w samotności, później byle przetrwać do 16 żeby wyjść do pracy i pompka opada. W koncu spokoj. Cisza. Dorośli. W koncu nie czuje sie jak bomba ktora tyka tylko normalna kobieta. W ciągu dnia zdarza mi sie poplakac jak mam już dość, bo mimo że na zewnątrz jestem oazą spokoju, wymaluje sobie uśmiech na twarzy i idę do ludzi, to w środku mnie gotuje. 

Jak wy to znosicie? Czy ja mam diably a nie dzieci? Czy wychować nie potrafię? Nie krzyczę, nie bije, rozmawiam, angażuje do wszystkiego, dbam o nich,zapewniam rozrywkę, a wraca to do mnie ciągłym rykiem. 

O dom tez mi sie nie chce już dbać, bo codziennie tocze walkę o porządek, codziennie sterty prania, klocki wszedzie. Odkurzam i nawet nie patrzę co odkurzam. Drzwi i ściany wymalowane. Armagedon. Nie radzę sobie. Codziennie uciekam do pracy i nawet nie dzwonię do nich

Niestety bycie rodzicem to ciężka praca i często niewdzięczna. 

Uśmiech bombelka może wszystko wynagrodzić, ale do tego trzeba mieć odpowiedni stan ducha, jesteś chyba przemęczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość Lol napisał:

Też tak mam ale nie mam innego wyjścia.

Też nie mam i tylko dlatego tocze ta walkę. Kocham ich ale nie rozumiem dlaczego spotykam się z takim oporem. To jest front przeciwko mnie. Serio staram się, wychodzę z siebie,a słyszę NIEEEE. juz zlapalam sie ba tym,że czekam na moment w ciągu dnia kiedy będę mogła spokojnie strzelić sobie drinka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

pan pasecki powinien już dawno iść w ruch

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość gość napisał:

pan pasecki powinien już dawno iść w ruch

Nawet nie wiesz jak jestem tego świadoma. Nie jestem za biciem dzieci, sama w dzieciństwie miałam lanie zamiast tłumaczenia i nie chciałabym fundowac tego dzieciom. ALE....

Starszy jest coraz większy i juz zaczyna pyskowac, trzaska drzwiami, rzuca rzeczami jak coś ma zrobić a nie chce. Czasem az mnie ręka swedzi.

Przy mężu są grzeczni, nawet jak czegoś nie chce to pomarudza chwile i juz. Nie wiem z czego to wynika. Nie powiedziałabym,że maz jest bardziej srogi. Wydaje mi sie,że to ja więcej wymagam, uczę, wymuszam niż on, bo większość dnia ja z nimi spędzam i tez załatwiam sprawy na mieście, chodzę na zakupy, do lekarzy itd. Może mają dość leżenia ze mną. Ale co ja mam zrobić?

Mąż wraca kolo 16 i obiad jest, ogarnięte, zrobione wszystko to spędzają miło czas, wie  o co walczyć. Jw, jeśli coś mają zrobić to bunt przy mężu to pikus. Mój maz widzi co dzieci wyprawiają przy mnie i nie rozumie powodu tych zachowań..widzi że jestem klebkiem nerwow, a jednocześnie wkurza sie na mnie,że zamknę sie w łazience i rycze.

Młodszy od niedawna zaczal kopiować starszego, więc jak np nie chce śniadania to pizga rzeczami po domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klunia

A tatuś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaa

3-latka jeszcze można zrozumieć i wybaczyć, ale jeśli 8-latek robi dzikie awantury to już niefajnie. Powinien mieć jakieś obowiązki domowe (bo czemu to ty sprzątasz jego rysunki), za to pozwól mu decydować co założy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klunia
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Nawet nie wiesz jak jestem tego świadoma. Nie jestem za biciem dzieci, sama w dzieciństwie miałam lanie zamiast tłumaczenia i nie chciałabym fundowac tego dzieciom. ALE....

Starszy jest coraz większy i juz zaczyna pyskowac, trzaska drzwiami, rzuca rzeczami jak coś ma zrobić a nie chce. Czasem az mnie ręka swedzi.

Przy mężu są grzeczni, nawet jak czegoś nie chce to pomarudza chwile i juz. Nie wiem z czego to wynika. Nie powiedziałabym,że maz jest bardziej srogi. Wydaje mi sie,że to ja więcej wymagam, uczę, wymuszam niż on, bo większość dnia ja z nimi spędzam i tez załatwiam sprawy na mieście, chodzę na zakupy, do lekarzy itd. Może mają dość leżenia ze mną. Ale co ja mam zrobić?

Mąż wraca kolo 16 i obiad jest, ogarnięte, zrobione wszystko to spędzają miło czas, wie  o co walczyć. Jw, jeśli coś mają zrobić to bunt przy mężu to pikus. Mój maz widzi co dzieci wyprawiają przy mnie i nie rozumie powodu tych zachowań..widzi że jestem klebkiem nerwow, a jednocześnie wkurza sie na mnie,że zamknę sie w łazience i rycze.

Młodszy od niedawna zaczal kopiować starszego, więc jak np nie chce śniadania to pizga rzeczami po domu.

No sory, sama to sobie robisz - czemu tylko ty ogarniasz? Mąż od tej 16 nie może posprzątać? Nie może poogarniać? Pogotować? Zrobić zakupy? Oboje pracujecie, ty na dwóch etatach i dziwisz się, że masz dość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Przed chwilą, Gość Klunia napisał:

No sory, sama to sobie robisz - czemu tylko ty ogarniasz? Mąż od tej 16 nie może posprzątać? Nie może poogarniać? Pogotować? Zrobić zakupy? Oboje pracujecie, ty na dwóch etatach i dziwisz się, że masz dość

Na Kafe zawsze można liczyć na to, że ktoś napisze "to wszystko twoja wina" lol.

Autorko, jesteś na granicy wytrzymalosci- musisz coś zrobić bo oszalejesz (dlugotrwale podwyższony hormon stresu może zaburzyć pracę receptorów w mózgu i doprowadzić do depresji klinicznej). Masz środki na wizytę domowa psychologa dzieciecego czy innego specjalisty? Moi znajomi mieli diably, nie dzieci. Szatany wcielone (w wieku trzech lat w złości potrafiły z rozpędu wbiegać w sciane, głowa naprzód, i zrobić sobie w ten sposób krzywdę, żeby wymusić coś na rodzicach), do tego to były bliźniaki plus jedno starsze. Psycholożka przyszła do nich kilka razy (coś jak super niania) i poradziła rodzicom co robić. Aniołków nie maja, ale jest znaczna poprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Klunia napisał:

No sory, sama to sobie robisz - czemu tylko ty ogarniasz? Mąż od tej 16 nie może posprzątać? Nie może poogarniać? Pogotować? Zrobić zakupy? Oboje pracujecie, ty na dwóch etatach i dziwisz się, że masz dość

Ale on to robi. Zawsze zostawię mu coś do zrobienia. Składanie prania jest zawsze jego , łazienkę on sprząta, czasem chleb upiecze, jedzie na wieksze zakupy, bo ja kupuje tylko obiadowe, później robi kolację, kapanie, kladzie ich spac i czasem wieczorem jeszcze pracuje, bo z racji ze ja zaczynam o 16 on musi szybciej wychodzić z pracy, więc zabiera prace do domu.

Najważniejsze by wział dzieciaki na plac lub rowery po południu, bo jak sie nie wyżyja na placu to później potrafią iść spać kolo północy. W łeb sobie można strzelić. Ogarniam to co trzeba ogarnąć z rana, bo obiadu z niczego nie zrobię, kuchnie trzeba posprzątać, pranie itd. Nie potrafię siedzieć w syfie, a nie wiem jak, ale moje dzieci po prostu robia tajfun gdziekolwiek sie pojawia. Więc jak maz wraca jest ogarnięte, a na rano od nowa...

Jakos sie dzielimy, ale w tym chaosie juz mnie nawet ogarnięcie domu przerasta, bo jaki to ma sens skoro zaraz znów jest to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

to nie życie, to wegetacja ;/

nie można dać młodszego do żłobka albo przedszkola?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jak to robie? A wiec tak: po pierwsze - mam jedno dziecko (drugiego nie bedzie, wpadki rowniez nie przewiduje bo zabezpieczamy sie na dwa sposoby, a gdyby jakims cudem to zawiodlo to mysle ze dokonalabym aborcji farmakologicznej na wczesnym etapie bo szybko wiedzialabym o ciazy z powodu ksiazkowych cykli), po drugie - mam trzy razy w tygodniu nianie na 3 godziny (wtedy basen, zakupy, samotny spacer, kosmetyczka, itp), po trzecie dwa wieczory w tygodniu pracujacym (od poniedzialku do piatku) sa na moja wylacznosc, najczesciej chodze wtedy na pilates, i chocby sie sralo i walilo to te dwa wieczory dzieckiem zajmuje sie maz. Dzieki tym trzem punktom jestem dobrą mamą, mam sile i cierpliwosc na zabawy i codzienna rzeczywistosc, rozne rozwiajajace aktywności dla maluchow. Nie jestem podminowana i sama lepiej sie czuje ze soba. Dziecko ma dwa latka, planowane i bardzo wyczekane. Polecam, kazdy potrzebuje troche czasu dla siebie. Dodam, ze maz trzy razy w tygodniu uprawia sport i raz w tygodniu chodzi na saune. Da się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To jak na myśl o tym nie chce ci się rano wstać z łóżka to może powinnaś zasięgnąć porady psychologa?Bo to objawy depresji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość Gosc napisał:

Na Kafe zawsze można liczyć na to, że ktoś napisze "to wszystko twoja wina" lol.

Autorko, jesteś na granicy wytrzymalosci- musisz coś zrobić bo oszalejesz (dlugotrwale podwyższony hormon stresu może zaburzyć pracę receptorów w mózgu i doprowadzić do depresji klinicznej). Masz środki na wizytę domowa psychologa dzieciecego czy innego specjalisty? Moi znajomi mieli diably, nie dzieci. Szatany wcielone (w wieku trzech lat w złości potrafiły z rozpędu wbiegać w sciane, głowa naprzód, i zrobić sobie w ten sposób krzywdę, żeby wymusić coś na rodzicach), do tego to były bliźniaki plus jedno starsze. Psycholożka przyszła do nich kilka razy (coś jak super niania) i poradziła rodzicom co robić. Aniołków nie maja, ale jest znaczna poprawa.

Problem kest taki,że oni tylko kolo mnie robią jazdy. Codziennie czuje pieczenie w klatce piersiowej 😭 czasem dam im gry zeby dali mi spokój i wtedy gnije w necie, bo nie mam siły do niczego. Ani chęci. Po prostu lecę juz na ryjek. Jeszcze do osoby wyżej, ja dziękuję najwyższemu za ta pracę, bo całego dnia bym nie wyrobila w domu..lepiej czuje sie tam. Dla mnie siedzenie w domu to koszmar. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

to nie życie, to wegetacja ;/

nie można dać młodszego do żłobka albo przedszkola?

Od stycznia zaczyna. Odliczam juz czas do tego momentu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta42

Autorko mnie się wydaje że ty po prostu masz depresję skoro tyle rzeczy uważasz za wysiłek,że ci się nie chce itp. Ja mam 5 dzieci i żeby nie bylo-wszystkie planowane i i chciałabym jeszcze jedno dziecko ale lekarz powiedział że szóstej cesarki mogę nie przeżyć.Nie pracuję od dwóch lat odkąd urodziło się najmłodsze dziecko i jak kładę się spać to mam ochotę żeby już był ranek, żeby zejść na dół domu,wypić kawę, przyrządzać śniadanie,spędzać razem z dziećmi czas.Nie mogłam doczekać się wakacji żeby mieć je wszystkie w domu. Byliśmy tydzień w górach i tydzień nad morzem.Nie chciałabym wracać do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość Gosc napisał:

Jak to robie? A wiec tak: po pierwsze - mam jedno dziecko (drugiego nie bedzie, wpadki rowniez nie przewiduje bo zabezpieczamy sie na dwa sposoby, a gdyby jakims cudem to zawiodlo to mysle ze dokonalabym aborcji farmakologicznej na wczesnym etapie bo szybko wiedzialabym o ciazy z powodu ksiazkowych cykli), po drugie - mam trzy razy w tygodniu nianie na 3 godziny (wtedy basen, zakupy, samotny spacer, kosmetyczka, itp), po trzecie dwa wieczory w tygodniu pracujacym (od poniedzialku do piatku) sa na moja wylacznosc, najczesciej chodze wtedy na pilates, i chocby sie sralo i walilo to te dwa wieczory dzieckiem zajmuje sie maz. Dzieki tym trzem punktom jestem dobrą mamą, mam sile i cierpliwosc na zabawy i codzienna rzeczywistosc, rozne rozwiajajace aktywności dla maluchow. Nie jestem podminowana i sama lepiej sie czuje ze soba. Dziecko ma dwa latka, planowane i bardzo wyczekane. Polecam, kazdy potrzebuje troche czasu dla siebie. Dodam, ze maz trzy razy w tygodniu uprawia sport i raz w tygodniu chodzi na saune. Da się.

Tak, ja przy jednym dwulatku tez taka byłam 😄 A później jak poszedł do przedszkola to a ogole byl raj. Teraz sie ryplo wszystko. Jestem w takim stanie,ze nienawidzę ludzi. Najchętniej wysłała bym wszystkich do szkoły, przedszkola i z łóżka bym nie wychodziła. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19 minut temu, Gość Gosc napisał:

Na Kafe zawsze można liczyć na to, że ktoś napisze "to wszystko twoja wina" lol.

Autorko, jesteś na granicy wytrzymalosci- musisz coś zrobić bo oszalejesz (dlugotrwale podwyższony hormon stresu może zaburzyć pracę receptorów w mózgu i doprowadzić do depresji klinicznej). Masz środki na wizytę domowa psychologa dzieciecego czy innego specjalisty? Moi znajomi mieli diably, nie dzieci. Szatany wcielone (w wieku trzech lat w złości potrafiły z rozpędu wbiegać w sciane, głowa naprzód, i zrobić sobie w ten sposób krzywdę, żeby wymusić coś na rodzicach), do tego to były bliźniaki plus jedno starsze. Psycholożka przyszła do nich kilka razy (coś jak super niania) i poradziła rodzicom co robić. Aniołków nie maja, ale jest znaczna poprawa.

ale ona się przecież nie stresuje pracą zawodową a jedynie denerwuje dziećmi, wiec nie powinna depresji dostać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
6 minut temu, Gość Marta42 napisał:

Autorko mnie się wydaje że ty po prostu masz depresję skoro tyle rzeczy uważasz za wysiłek,że ci się nie chce itp. Ja mam 5 dzieci i żeby nie bylo-wszystkie planowane i i chciałabym jeszcze jedno dziecko ale lekarz powiedział że szóstej cesarki mogę nie przeżyć.Nie pracuję od dwóch lat odkąd urodziło się najmłodsze dziecko i jak kładę się spać to mam ochotę żeby już był ranek, żeby zejść na dół domu,wypić kawę, przyrządzać śniadanie,spędzać razem z dziećmi czas.Nie mogłam doczekać się wakacji żeby mieć je wszystkie w domu. Byliśmy tydzień w górach i tydzień nad morzem.Nie chciałabym wracać do pracy.

haha i takie kobiety podziwiam! powiedz jak ty to robisz albo co bierzesz? :D marze o tym by miec takie podejscie i tyle cierpliwosci! mi tragicznie brakuje tlenu, przestrzeni, ciągle tylko mamoo a gzie pilot,mamoo nie moge, mamoo daj..mlodszy malo mowi to piszczy. Ja czasem nie wiem jak sie nazywam,nie wiem co chce, nie wiem co czytam,ostatnio w niedziele chciałam poogladac film to cholera słowa nie słyszałam,bo ciągle cos. Jak nie ode mnie czegos chcą to sie drą i gadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Juz sie zaczyna "przy jednym dziecku ...". To fajnie ze tamta babeczka mierzy sily na zamiary, byc moze wie jakby wygladalo zycie z wiecej niz jednym dzieckiem i świadomie nie chce więcej. To chyba godne podziwu ze patrzy w przyszlosc? A nie z dezaprobatą "przy jednym tez taka bylam"... to po co ci autorko wiecej dzieci? Lepiej zorganizowac sobie pomoc czy odskocznie a nie dac sie zajechac, zycue jest jedno. Dzieci na zajecia poza domem, a ty masz czas dla siebie, albo skoro ojcu nie wchodzą na glowe tak jak tobie to niech on spedza z nimi popoludnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

ciekawe czy zaraz przyjdą te smarkatki z wątku o przedszkolakach, które zarzucały autorce jako najgorsze zło świata, że zamiast lecieć na złamanie karku po dizecko to w pierwszej kolejności zajmuje się higieną dla własnej psychiki, wyrodna mamusia :D

niech poczytają ten wątek do czego może doprowadzić wypalenie trudem macierzyństwa bez pielęgnacji samej siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Tamta mama dwulatka z 5ciu postow wyzej przynajmniej zorganizowala sobie skuteczna siatke odpoczynku od dziecka, wiec nie smialabym sie autorko. Jej rozwiazania (poza oczywiscie pierwszym) sa jak najbardziej do wykorzystania dla ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

autorko to wyobraź sobie, że jesteś już na finiszu, byle do sylwestra od sylwestra proijekt NOWA JA ;) bo młodsze idzie do żłobka, przedszkola (?) czyli możesz wziąc poranną zmianę a popołudniami  ze 2 albo 3 razy w tygodniu naprzemiennie śladem mamy dwulatka czy by się waliło czy paliło pracujesz nad kondycją, siłą, szlifujesz język obcy albo idziesz na masaż :) dzieci w tym czasie pod kontrolą ojca. w kolejne dni zmiana, ale wtedy jakoś przecierpisz gdyż masz świadomość odmiany życia. nie wspominając, że część rzeczy jak chociażby basen można w tygodniu robić familijnie całą rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okmokm
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Też nie mam i tylko dlatego tocze ta walkę. Kocham ich ale nie rozumiem dlaczego spotykam się z takim oporem. To jest front przeciwko mnie. Serio staram się, wychodzę z siebie,a słyszę NIEEEE. juz zlapalam sie ba tym,że czekam na moment w ciągu dnia kiedy będę mogła spokojnie strzelić sobie drinka

Hejka, nie bierz tego oporu do siebie, dzieciaki to po prostu mali wredni ludzie! 

Moja mama tez utknela ze mna i moim bratem w domu i pamietam ze sie z nim umawialam jak dokuczyc mamie bo na przyklad kazala lekcje odrabiac a nie pozwolila isc na rower. Ale moja mama byla sprytniejsza i po prostu chyba nas kocha mocniej niz jakikolwiek dzieciak zrozumie bo byla solidna w tym co robila. Za krzyczenie lub pyskowanie stalismy w koncie - do tej pory panietam jak mama przyklekla zeby byla ze mna twarza w twarz i najspokojniej w swiecie mi powiedziala ze wrzask z blachych powodow nie jest w domu mile widziany i za kare bede stala w koncie. Jesli nie chcielismy jesc tego co ugotowala tez przestala na nas wymuszac, jak zglodnielismy to sami prosilismy. Raz moj brat odmowil zalozenia butow do szkoly wiec wyslala go na bosaka do pierwszej klasy (dala mu klapki do plecaka jak nie patrzyl), wiecej nie odmawial. Duzo mam takich sytuacji z dziecinstwa kiedy mama pokazywala nerwy ze stali. 

Ale z tego co napisalas brzmi ze jestes zmeczona. Mozesz dizciaki tak na jeden dzien zostawic z ich ojcem lub dziadkami i po prostu zrobic cos dla siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znawca
15 minut temu, Gość gosc napisał:

haha i takie kobiety podziwiam! powiedz jak ty to robisz albo co bierzesz? 😄 marze o tym by miec takie podejscie i tyle cierpliwosci! mi tragicznie brakuje tlenu, przestrzeni, ciągle tylko mamoo a gzie pilot,mamoo nie moge, mamoo daj..mlodszy malo mowi to piszczy. Ja czasem nie wiem jak sie nazywam,nie wiem co chce, nie wiem co czytam,ostatnio w niedziele chciałam poogladac film to cholera słowa nie słyszałam,bo ciągle cos. Jak nie ode mnie czegos chcą to sie drą i gadają.

Daj dzieciom tablet i telefon.Spokój na cały dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja też mam dwójkę, tyle, że 4l i 5mc i też już mam dość, bunt 4latka,problemy z karmieniem 4mc małego, sama chciałam dzieci więc mam czego chcialam. 

Ja zastanawiam się tylko nad jednym, jak kobieta dobrowolnie godzi się na posiadanie więcej niż dwójki? 

Kobieta-kamikadze chyba... 

Ja przy dwójce mam dość... 

Tyle, że są dzieci i "dzieci" moje miały kolki, wszystkie kryzysy, bunty itp mały ma problemy zdrowotne, będzie miał zabieg, siwe włosy rwę z głowy. 

Często myślę na co mi to było. 

Jeśli dzieci są zdrowe-nie narzekaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
35 minut temu, Gość Gosc napisał:

Juz sie zaczyna "przy jednym dziecku ...". To fajnie ze tamta babeczka mierzy sily na zamiary, byc moze wie jakby wygladalo zycie z wiecej niz jednym dzieckiem i świadomie nie chce więcej. To chyba godne podziwu ze patrzy w przyszlosc? A nie z dezaprobatą "przy jednym tez taka bylam"... to po co ci autorko wiecej dzieci? Lepiej zorganizowac sobie pomoc czy odskocznie a nie dac sie zajechac, zycue jest jedno. Dzieci na zajecia poza domem, a ty masz czas dla siebie, albo skoro ojcu nie wchodzą na glowe tak jak tobie to niech on spedza z nimi popoludnia.

ale przeciez napisalam w poscie ,ze drugie bylo wpadka.Mialam wkladke domaciczną. Poza tym tak to on spedza z nimi popołudnia :D Owszem, dzieci maja zajecia dodatkowe, ale musze z nimi sie wozić.Z racji,ze starszy ma 8 lat,a młodszy niespełna 3, musze jechac z nim na godzinne zajecia,gdzie koczuje na placu zabaw z młodszym,,gdzie mnie trzepie. Albo w druga strone jedziemy na play grupe gdzie jest 20 innych dzieci plus moja dwojka i tyle samo rodzicow do pogadania o postepach nocnikowych swoim bąbelkow :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
29 minut temu, Gość gość napisał:

autorko to wyobraź sobie, że jesteś już na finiszu, byle do sylwestra od sylwestra proijekt NOWA JA ;) bo młodsze idzie do żłobka, przedszkola (?) czyli możesz wziąc poranną zmianę a popołudniami  ze 2 albo 3 razy w tygodniu naprzemiennie śladem mamy dwulatka czy by się waliło czy paliło pracujesz nad kondycją, siłą, szlifujesz język obcy albo idziesz na masaż :) dzieci w tym czasie pod kontrolą ojca. w kolejne dni zmiana, ale wtedy jakoś przecierpisz gdyż masz świadomość odmiany życia. nie wspominając, że część rzeczy jak chociażby basen można w tygodniu robić familijnie całą rodziną.

dokladnie tak planuje. Przed ciaza pracowałam w innym miejscu, pozniej kupilismy mieszkanie i zmienilam prace na miejsce gdzie mozna pracowac zmianowo.Okazalo sie,ze jestem w ciazy, do porodu pracowalam na ranki,a pozniej wrociłam na popołudnia,by dzielic opieke.w tym czasie maz zmienił prace i utknełam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Zostawiasz dziecko na zajeciach, idziesz na swoje zajecia, pozniej odbierasz. Drugie zostaje z ojcem, albo z niania, albo babcia, albo na jakichs zajeciach dostosowanych dla niego. Nic tu nie wyczarujesz autorko. Musisz jak mama dwulatka, wyznaczyc zelazny czas dla siebie, to nawet gdy bedziesz musiala z nimi jezdzic i siedziec na ich zajeciach to nie bedziesz taka wypompowana. Druga sprawa... jest sens robic cos wbrew sobie? Jak tego tak nie lubisz to niech na zajecia jezdzi maz, a ty zrob cos za niego z jego czesci obowiazkow. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×