Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ewa

Do nie zmotoryzowanych ciężarnych jak radzicie sobie w komunikacji

Polecane posty

Gość Ewa

Cześć! Mam pytanie do wszystkich kobitek, które albo nie mają prawa jazdy albo mają jedno auto na rodzinę, którego używa mąż dojeżdzając do pracy i dla których taksówki są dość drogie... jak radzicie sobie ze staniem w komunikacji miejskiej będąc w ciąży? Np. jak musicie dojechać na badania, załatwić coś albo nawet jeżdżąc do pracy jeśli nadal pracujecie?

Ja mieszkam w Poznaniu i tu panuje kultura odwracania oczu na widok ciężarnej, zresztą miejsc uprzywilejowanych jest jak wiadomo zaledwie kilka i zawsze wszystkie są zajęte, często też przez osoby uprzywilejowane, np. starsze albo inne ciężarne. Lub na miejscu dla matki z dzieckiem inne matki siadają dziecko, a same zajmuja kolejne miejsce obok.

Czy wozicie ze sobą poduszkę żeby móc usiąść na brudnej podłodze, albo schodach,  jak jedziecie daleko i naprawdę nie możecie wystać? A może nosicie mały składany stołeczek (ale on jest chyba cięzki i nieporęczny?)? 

I w jaki sposób chronicie brzuch w tłoku? Gdy ludzie pchają się i depczą ze wszystkich stron? Macie jakieś rady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka z poznania

Kobieto co Ty chrzanisz? Ja też mieszkam w poznaniu i jakoś nie widzę odwracania wzroku. NIkt Cię nie bedzie szukał po całym autobusie, podejdź i powiedz że prosisz o ustąpienie miejsca i tyle. A nie stołeczek wolisz wozić zamiast otworzyć usta. Boże co z tymi ludźmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Moze podejdz do kogos wprost i zapytaj o ustapienie miejsca. Siedzenie na schodach czy na stolku chyba bardziej niebezpieczne niz stanie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Prosiłam, ale nikt nie ustąpił, a młodzież udawała, że nie słyszy. Raz na mnie matka nakrzyczała, że to miejsce dla dziecka. Dziecko miało ok. 7-9 lat. Siedziałam na schodkach w tych nowych tramwajach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

No to lipa. Moze podejdz do konktetnej osoby ? Bo jak sie zapytasz kto ci ustapi miejsca to nikt sie nie bedzie poczuwac. 

Ogolnie malo przyjemna sytuacja. A jak czesto jezdzisz komunikacja ? W ktorym miesiacu jestes ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ciąża to nie choroba  krowy rozpłodowe , nikt nie będzie się z wami cackał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazwa wyświetlana

Najpierw praca, prawko, auto, a dopiero potem dziecko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teneryfa

Ja sobie radzilam... bo nie mialam wyjscia ;) Do konca 8 miesiaca 1,5 godziny rano i 1,5 godziny po pracy : 10 minut na piechote, autobus, metro z przesiadka i na koniec jeszcze 10 min na piechote. Jezdzic autem nie bylo szans, za wzgledu na korki a przede wszystkim na brak miejsca do zaparkowania w centrum. Nie zawsze bylo miejsca siedzace, raz mnie nawet gosciu zapytal czy bym mu miejsca nie ustapila bo chcialby usiasc obok swojej zony :D ... jak zauwazyl kogo poposil to sie nieco zmieszal :D Na szczescie czulam sie dobrze do konca i nie bylo tragedi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emm933
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Ciąża to nie choroba  krowy rozpłodowe , nikt nie będzie się z wami cackał

Owszem nie choroba. Ale gdy kierowca mocno zahamuje i taka "krowa rozpłodowa" przewróci się na brzuch to może to grozić utratą hmmmm "cielaka"(?).... 😕

Co do pytania jak sobie radzę. Na całe szczęście mieszkam w centrum miasta i to w sumie nie dużego i chodzę pieszo wszędzie. Do lekarza dojeżdżam 50 km ale to wtedy narzyczony bierze wolne i jedziemy samochodem. Trzeba samemu się upominać w takich sytuacjach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

W 7: a jezdze komunikacja, bo maz pracuje w innym miescie i bardziej potrzebuje auta. Teneryfa współczuję :(

Na szczęście ostatnio mało jeżdze, bo nam zwolnienie i mam się oszczedzać, wiec chwilowo nie chodzę do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc124

Ja tez jezdzilam komunikacja. W Wwie. Do auta w ciazy bym nie siadla jako kierowca bo bym sie bala. Do pracy, na badania, jezdzilam autobusem i tramwajem. 

Jesli chodzi o ustepowanie miejsca to ja sie nie prosilam. Jak ktos ustąpił to milo. Jak nie to trudno. Nie ma tragedii. Raz tylko jak wracalam z badan to byl dziki tlum na przystanku i jak przyjechal autobus to chcialam szybko wsiasc zeby miec miejsce siedzace. I tak sie na zdobyciu miejscu zafiksowalam ze wtrynilam sie miedzy wychodzacych z autobusu. Jakas kobita zastapila mi droge i zaczela pouczać ze najpierw sie wysiada.  Troche kiepsko bo zazwyczaj jestem kulturalna ale wtedy myslalam "dobra babo suń się, bo musze z tym brzuchem jechac 40 minut teraz". 

Tym postepowaniem na pewno nie przyczynilam sie do tworzenia dobrej opinii o ciezarnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelie

We Wrocławiu ustepowano mi miejsca w 99% przypadków. 

Info dla osoby, która najpierw prawko, auto, a potem ciąża- mam prawko, mam auto, ale w ciąży byłam tak rozkojarzona, mój mózg nie pracował jak należy- za kierownicą stanowilabym zagrożenie dla siebie i innych. Zatem to nie zawsze jest kwestia braku prawka czy auta.

Po drugie i najważniejsze- kobiety w ciąży MUSZA siedzieć w komunikacji. Tu nie ma nic do rzeczy, czy ciąża to choroba czy nie (oczywiście, że NIE, chociaż kto e ciąży był ten wie, że samopoczucie gorsze niż przy niejednej chorobie, zatem też nie jest tak kolorowo, oczywiście zależy od kobiety). Chodzi o to, że nawet jadąc jeden przystanek może zdarzyć się wypadek, kierowca może musieć gwałtownie hamować. W tym momencie każda inna osoba po prostu się przewróci, ostatecznie coś sobie złamie, A WY MOZECIE STRACIC DZIECKO lub spowodować nieodwracalne zmiany. Dlatego jak czytam kobiety, które piszą, że jak nie było miejsca, a się dobrze czuła to BEZ PRZESADY postoje- jesteś osobą niepowazna, niepotrzebnie ryzykująca zdrowiem i życiem swojego nienarodzonego dziecka (A i swoim bardziej, bo kobieta w ciąży upadku może nie przez, gdy upadnie na brzuch, gdy jak wspominałam osoba bez ciąży tylko się potlucze). Nie zawsze ludzie nas widzą, jeśli nie ustępują miejsca, należy o to poprosić. Skrajna głupota i nieodpowiedzialnoscia jest stanie w komunikacji w ciąży. A osoby, które twierdzą, że jak dała radę wyjść z domu, to niech stoi (słyszałam takie glosy) informuje, że w ciąży najczęściej wychodzi się z domu bo TRZEBA (lekarz, szkoła rodzenia), a takim osobom radzę jednak przemyśleć zachowanie, bo możecie mieć na sumieniu dziecko. Jak już macie w 4 literach zmęczenie tej kobiety, to pomyślcie co się stanie, gdy ona się wywróci. Uważam, że stanie w komunikacji to dokładanie sobie niepotrzebnego ryzyka, gdy i tak nie jest kolorowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 godzin temu, Gość Gosc124 napisał:

Ja tez jezdzilam komunikacja. W Wwie. Do auta w ciazy bym nie siadla jako kierowca bo bym sie bala. Do pracy, na badania, jezdzilam autobusem i tramwajem. 

Jesli chodzi o ustepowanie miejsca to ja sie nie prosilam. Jak ktos ustąpił to milo. Jak nie to trudno. Nie ma tragedii. Raz tylko jak wracalam z badan to byl dziki tlum na przystanku i jak przyjechal autobus to chcialam szybko wsiasc zeby miec miejsce siedzace. I tak sie na zdobyciu miejscu zafiksowalam ze wtrynilam sie miedzy wychodzacych z autobusu. Jakas kobita zastapila mi droge i zaczela pouczać ze najpierw sie wysiada.  Troche kiepsko bo zazwyczaj jestem kulturalna ale wtedy myslalam "dobra babo suń się, bo musze z tym brzuchem jechac 40 minut teraz". 

Tym postepowaniem na pewno nie przyczynilam sie do tworzenia dobrej opinii o ciezarnych.

Ja jeździłam do samego końca, ale fakt że nie po s8 np.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Jeździłam do pracy prawie do końca ciąży, kilka przystanków tylko. Czasem  ktoś mi ustąpił, czasem stałam, może dwa razy poprosiłam o ustąpienie, jak był duży korek i już za dużo było stania. Ślepotę często symulowali, ale głuchoty już nie 😉 Jak ktoś udaje głuchego to poproś głośniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
22 godziny temu, Gość Emm933 napisał:

Owszem nie choroba. Ale gdy kierowca mocno zahamuje i taka "krowa rozpłodowa" przewróci się na brzuch to może to grozić utratą hmmmm "cielaka"(?).... 😕

Co do pytania jak sobie radzę. Na całe szczęście mieszkam w centrum miasta i to w sumie nie dużego i chodzę pieszo wszędzie. Do lekarza dojeżdżam 50 km ale to wtedy narzyczony bierze wolne i jedziemy samochodem. Trzeba samemu się upominać w takich sytuacjach...

Każdy może się przewrócić i coś sobie zrobić zlego. Nawet zginąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
10 godzin temu, Gość Amelie napisał:

We Wrocławiu ustepowano mi miejsca w 99% przypadków. 

Info dla osoby, która najpierw prawko, auto, a potem ciąża- mam prawko, mam auto, ale w ciąży byłam tak rozkojarzona, mój mózg nie pracował jak należy- za kierownicą stanowilabym zagrożenie dla siebie i innych. Zatem to nie zawsze jest kwestia braku prawka czy auta.

Po drugie i najważniejsze- kobiety w ciąży MUSZA siedzieć w komunikacji. Tu nie ma nic do rzeczy, czy ciąża to choroba czy nie (oczywiście, że NIE, chociaż kto e ciąży był ten wie, że samopoczucie gorsze niż przy niejednej chorobie, zatem też nie jest tak kolorowo, oczywiście zależy od kobiety). Chodzi o to, że nawet jadąc jeden przystanek może zdarzyć się wypadek, kierowca może musieć gwałtownie hamować. W tym momencie każda inna osoba po prostu się przewróci, ostatecznie coś sobie złamie, A WY MOZECIE STRACIC DZIECKO lub spowodować nieodwracalne zmiany. Dlatego jak czytam kobiety, które piszą, że jak nie było miejsca, a się dobrze czuła to BEZ PRZESADY postoje- jesteś osobą niepowazna, niepotrzebnie ryzykująca zdrowiem i życiem swojego nienarodzonego dziecka (A i swoim bardziej, bo kobieta w ciąży upadku może nie przez, gdy upadnie na brzuch, gdy jak wspominałam osoba bez ciąży tylko się potlucze). Nie zawsze ludzie nas widzą, jeśli nie ustępują miejsca, należy o to poprosić. Skrajna głupota i nieodpowiedzialnoscia jest stanie w komunikacji w ciąży. A osoby, które twierdzą, że jak dała radę wyjść z domu, to niech stoi (słyszałam takie glosy) informuje, że w ciąży najczęściej wychodzi się z domu bo TRZEBA (lekarz, szkoła rodzenia), a takim osobom radzę jednak przemyśleć zachowanie, bo możecie mieć na sumieniu dziecko. Jak już macie w 4 literach zmęczenie tej kobiety, to pomyślcie co się stanie, gdy ona się wywróci. Uważam, że stanie w komunikacji to dokładanie sobie niepotrzebnego ryzyka, gdy i tak nie jest kolorowo.

No dobrze. A jak ja się "wywrócę" i spowoduje to "nieodwracalne zmiany"? dlaczego dziecko jakiejś kobiety ma być ważniejsze ode mnie? no nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Mam prawko i mamy auto, ale nie mamy niestety dwóch aut...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna

Ja po prostu podchodzilam do jakiegoś siedzącego faceta i grzecznie pytałam, czy "zechce mi pan ustąpić miejsca". Nie zdarzyło mi sie usłyszeć odmowy. Za to jeśli ktoś ustępował z własnej inicjatywy, to przeważnie była to kobieta i to po czterdziestce.

Najgorzej było na początku, kiedy dręczyły mnie mdłości i zawroty glowy. Wtedy też zdarzało mi się prosić o ustąpienie, ale nie mówiłam nic o ciąży, tylko, że po prostu mi się słabo zrobiło. Albo wysiadałam się przewietrzyć. Pomagały też imbirowe albo cytrusowe cukierki.

Uprzedzając uwagi o samochodzie, są takie strefy w mieście, gdzie po prostu nie ma wjazdu dla samochodów prywatnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olka

To np we Wrocławiu chyba kulturalni pasażerowie jeżdżą ;) zawsze ktoś  mi ustępował choć nie zawsze korzystałam jadąc np tylko dwa przystanki, no a w 9 miesiącu to już rzadko korzystałam z MPK, natomiast schody zaczęły się jak już trzebabylo z dzieckiem z wózkiem wsiadać , to dopiero problem, bo trzeba trafić na niskopodłogowy, bo nie zawsze wciśniesz się gdy jest tłum, bo dziecko zaczyna płacz albo nie chce wysiedzieć w spacerówce.... wolałam wozić dziecko w brzuchu, jednak wygodniej mimo wszystko 😃

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
11 godzin temu, Gość gosc napisał:

No dobrze. A jak ja się "wywrócę" i spowoduje to "nieodwracalne zmiany"? dlaczego dziecko jakiejś kobiety ma być ważniejsze ode mnie? no nie jest.

No rzeczywiście lepiej siedzieć podczas jazdy. Właśnie uświadomiłam sobie, że nie warto być miłym i ustępować innym miejsca (tym bardziej kobiecie w ciąży, która przecież nie jest chora, tylko na swoje własne życzenie zaciążyła). Trzeba myśleć o swoim zdrowiu i bezpieczeństwie przede wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Ja jak nie byłam w ciąży czyli przez długie lata ustępowałam miejsca (zwykłego, nie z przeznaczeniem dla kobiet z dzieckiem) osobom starszym, inwalidom (także młodym) i osobom które wyglądały na zmęczone lub źle czujące się. Dlatego tym bardziej mi smutno, że jak rzadko zdobędę się na odwagę i proszę o dostęp do miejsca uprzywilejowanego, słyszę chamskie komentarze.

Teraz jestem na L4, bo plamiłam, ale chyba poproszę o jego przedłużenie, bo mam dość już serdecznie dojezdżania po godzinie w jedną stronę w tłoku i na stojąco. Strasznie boje się o dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelie

Oczywiście, że każdy może zrobić sobie krzywdę, gdy autobus np. zahamuje awaryjnie itp., jednak wyraźnie zwróciłam uwagę w swojej wypowiedzi, że w przypadku kobiety w ciąży ryzyko jest o wiele WIELE większe. Oczywiście racja jest wcale nie ustępować, bo czemu ktoś inny i jego dziecko ma być ważniejsze (wiem, że napisane jest to ironicznie, niemniej jednak rozumiem tutaj rację, wiadomo, że każdy myśli bardziej o swoim tyłku i jest to absolutnie naturalne), chciałabym tylko zwrocic uwagę, że przy hamowaniu w komunikacji, które zdarza się bardzo często (szczególnie w dużych miastach), bo ktoś wyskakuje notorycznie pod koła (Tak, ludzie są niepowazni) osoba, która nie jest w ciąży i jest w pełni zdrowa (bo o takich mowie) po 1.z dużo większą łatwością i prawdopodobieństwem zachowa równowagę i się nie przewróci niż kobieta w ciąży, która ma gdzie indziej środek ciężkości po 2. (I ważniejsze wg mnie) prawda jest taka, że osobie nie w ciąży z ogromnym prawdopodobieństwem nic się nie stanie przy lekkim upadku (wystarczy sobie to wyobrazić, niż trudnego), ewentualnie się nieco potlucze. Kobieta w ciąży może tego nie przeżyć (upadek na brzuch), dziecko może tego nie przeżyć, może dojść do poronienia lub przedwczesnego porodu, który może skutkować upośledzeniem dziecka. Po prostu konsekwencje mogą być nie odrobinę gorsze, ale po stokroć gorsze i w ogóle nieporównywalne niż w przypadku osoby  która w ciąży nie jest. I tylko dlatego apeluje jednak o odrobinę empatii oraz wyobraźni, zwłaszcza że nie oszukujmy się- wcale tych kobiet w ciąży nie ma tak dużo, żeby cały czas trzeba było ustępować. Wg mnie to taka kultura i grzeczność po prostu. Tak samo jak ustąpie miejsca inwalidzie, starszej osobie (I nie mam tu na myśli 50-łatki, bo niektórym takim się zdaje, że im się należy), tak też ustąpie kobiecie w ciąży. To po prostu świadczy o mnie, a uważam że dobro wraca. Jak byłam w ciąży, jak pisałam 99% ustepowano mi miejsca (W 8-9 miesiącu już jeździłam taksowkami, były straszne upaly), jednak gdy mi nie ustapiono (Przecież ludzie nie mają obowiązku rozglądać sie), podchodziłam do "najzdrowiej" wyglądające osoby (co oczywiście też może być złudne, ale taka logikę przyjęłam) i prosiłam. Nigdy nie było problemu. Z mojego doświadczenia ludzie to nie chamy 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria

Sama mieszkam w Poznaniu i pod koniec ciąży jeździłam optitaxi, bo mają dobrą cenę i szybko podjeżdżają. Ale wcześniej zawsze korzystałam z komunikacji i nie było problemu, aby ktoś ustąpił mi miejsca. Ludzie są życzliwi i nie robią z tego probemów. Raz miałam sytuacje, że nikt sam nie zaproponował, żebym usiadła. To spytałam jakieś licealistki czy mogłaby ustąpić mi miejsca, bo ciężko mi stać. Bez problemu się zgodziła. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×