Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zakochanaw

zakochałam się w żonatym

Polecane posty

Gość zakochanaw

Mam  problem który chyba już nie jest zależny ode mnie. Zakochałam się w facecie, który ma żonę. Wiem, że większość z was mnie skrytykuje i słusznie, tylko że ja nie umiem tego uczucia z siebie wyrzucić. Zacznę od tego, że jestem mężatką, mam niewiele ponad trzydzieści lat. W małżeństwie jestem kilka lat, mamy dziecko. Nigdy nie zdradziłam mojego męża, jednak nie układało nam się  od dawna. Ostatnio dowiedziałam się dlaczego, otóż mąż sobie randkował. Dowiedziałam się przypadkiem. Do zdrady fizycznej się nie przyznał, a nie było na to dowodu, jedynie randki i szukanie kobiet. Pewnie w wiadomym celu, ale cóż. Chciałam odejść, ale błagał mnie a ja jednak kochałam go bardzo, wcześniej. Uważam, że warto ratować nasze małżeństwo bo mój mąż jest bardzo podobny do mnie. Coś się jednak zepsuło, nie wiem dlaczego. Może ja wcale go nie znam? Może wydaje mi się, że on jest dla mnie? Mam wiele pytań na które nie znam odpowiedzi. W każdym razie, nie wybaczyłam a dałam szansę. Mąż się stara jak nigdy wcześniej. Jednak problem jest teraz inny. Po tym jak przeżyłam rewolucję w małżeństwie, poszłam na pewne zajęcia gdzie poznałam faceta. Żonatego. Na początku mi się po prostu spodobał, tak jak część facetów na świecie. Później zaczęłam zauważać, że on na mnie ciągle spogląda. Zastanawiałam się dlaczego. Zaczęłam się wkręcać emocjonalnie. Myślę o nim. Ostatnio zmieniłam miejsce na zajęciach, żeby zobaczyć czy nadal będzie na mnie spoglądał. Tak się stało. On  często zerka na mnie. Ale czemu? Czy mu się podobam, czy mi się to wydaje? Wiem że to złe i że nie mogę niszczyć życia ani sobie ani jemu, ale nie umiem powstrzymać swoich myśli i pragnień. Chciałabym się z nim spotkać i go poznać, jaki jest. Brakuje mi czegoś po tej zdradzie, adoracji, prawdziwego zakochania. Na poprzednich zajęciach było lepiej, bo wmówiłam sobie żeby nawet na niego nie patrzeć i nie patrzyłam. Tylko że to on wtedy spoglądał na mnie, odwracał głowę celowo. Ja to widziałam. Jednak próbowałam się opanować. Nie wiem jak wyprzeć te emocje. To jest głupie. Nie umiem o nim nie myśleć, chce dać szansę mojemu mężowi. Dlaczego mam takie chęci  i myśli?  Zawsze krytykowałam kobiety, które biorą się za żonatych i nadal krytykuję. Tylko, że sama co robię? Ale nie umiem, naprawdę nie umiem tego odeprzeć. Nie wyobrażam sobie rozbijania rodziny, nie wyobrażam sobie mieszkania z nim i bycia, tylko po prostu mam taki obraz naszej znajomości jakby bezsensowny. Co mam zrobić żeby przestać o nim myśleć. Na zajęcia muszę chodzić i chce i rezygnacja nie wchodzi w gre. Jak mam o nim zapomnieć, jak mam wyprzeć to dziwne uczucie zakochania. Przecież ja go wcale nie znam, nic o nim nie wiem, jaki jest, a już go kocham? Dlaczego? Proszę o rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwia s
2 minuty temu, Gość zakochanaw napisał:

Mam  problem który chyba już nie jest zależny ode mnie. Zakochałam się w facecie, który ma żonę. Wiem, że większość z was mnie skrytykuje i słusznie, tylko że ja nie umiem tego uczucia z siebie wyrzucić. Zacznę od tego, że jestem mężatką, mam niewiele ponad trzydzieści lat. W małżeństwie jestem kilka lat, mamy dziecko. Nigdy nie zdradziłam mojego męża, jednak nie układało nam się  od dawna. Ostatnio dowiedziałam się dlaczego, otóż mąż sobie randkował. Dowiedziałam się przypadkiem. Do zdrady fizycznej się nie przyznał, a nie było na to dowodu, jedynie randki i szukanie kobiet. Pewnie w wiadomym celu, ale cóż. Chciałam odejść, ale błagał mnie a ja jednak kochałam go bardzo, wcześniej. Uważam, że warto ratować nasze małżeństwo bo mój mąż jest bardzo podobny do mnie. Coś się jednak zepsuło, nie wiem dlaczego. Może ja wcale go nie znam? Może wydaje mi się, że on jest dla mnie? Mam wiele pytań na które nie znam odpowiedzi. W każdym razie, nie wybaczyłam a dałam szansę. Mąż się stara jak nigdy wcześniej. Jednak problem jest teraz inny. Po tym jak przeżyłam rewolucję w małżeństwie, poszłam na pewne zajęcia gdzie poznałam faceta. Żonatego. Na początku mi się po prostu spodobał, tak jak część facetów na świecie. Później zaczęłam zauważać, że on na mnie ciągle spogląda. Zastanawiałam się dlaczego. Zaczęłam się wkręcać emocjonalnie. Myślę o nim. Ostatnio zmieniłam miejsce na zajęciach, żeby zobaczyć czy nadal będzie na mnie spoglądał. Tak się stało. On  często zerka na mnie. Ale czemu? Czy mu się podobam, czy mi się to wydaje? Wiem że to złe i że nie mogę niszczyć życia ani sobie ani jemu, ale nie umiem powstrzymać swoich myśli i pragnień. Chciałabym się z nim spotkać i go poznać, jaki jest. Brakuje mi czegoś po tej zdradzie, adoracji, prawdziwego zakochania. Na poprzednich zajęciach było lepiej, bo wmówiłam sobie żeby nawet na niego nie patrzeć i nie patrzyłam. Tylko że to on wtedy spoglądał na mnie, odwracał głowę celowo. Ja to widziałam. Jednak próbowałam się opanować. Nie wiem jak wyprzeć te emocje. To jest głupie. Nie umiem o nim nie myśleć, chce dać szansę mojemu mężowi. Dlaczego mam takie chęci  i myśli?  Zawsze krytykowałam kobiety, które biorą się za żonatych i nadal krytykuję. Tylko, że sama co robię? Ale nie umiem, naprawdę nie umiem tego odeprzeć. Nie wyobrażam sobie rozbijania rodziny, nie wyobrażam sobie mieszkania z nim i bycia, tylko po prostu mam taki obraz naszej znajomości jakby bezsensowny. Co mam zrobić żeby przestać o nim myśleć. Na zajęcia muszę chodzić i chce i rezygnacja nie wchodzi w gre. Jak mam o nim zapomnieć, jak mam wyprzeć to dziwne uczucie zakochania. Przecież ja go wcale nie znam, nic o nim nie wiem, jaki jest, a już go kocham? Dlaczego? Proszę o rady.

Jakie to są zajęcia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Nie udzielę takiej informacji, bo uważam że to nie ma znaczenia jakie. Nie chce podawać zbyt dużo informacji na swój temat. Z wiadomych przyczyn. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna

Ale co tu radzić... na własne uczucia nie mamy żadnego wpływu. Nie istnieje żaden pstryczek on/off, siłą woli też się ich nie pozbędziesz.

Jedyne, na co masz wpływ, to na swoje działanie. Albo nie-działanie. :) Nie rób po prostu nic, przeczekaj to. A że takie emocje się w Tobie pojawiły... cóż, zdarza się. Potraktuj je jak coś przyjemnego, ale z dziedziny wyłącznie fantazji, której nigdy nie zmaterializujesz. W końcu Ci przejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Dzięki za odpowiedź. Pewnie mi przejdzie, masz racje. Tylko jak to możliwe, zakochać się w kimś kogo się widzi pierwszy raz? Czy to dlatego, że mam kryzys w moim małżeństwie. A może z mężem nie jesteśmy jednak dla siebie, skoro ja się zako...ę w kimś, ot tak. Wcześniej byłam z mężem, zawsze dla niego, mimo że było źle między nami to marzyłam żeby się to zmieniło. Okazało się, że mąż mnie zdradzał, szukał, adorował inne kobiety. Maska spadła. Mój mąż się naprawdę stara, tylko że ja mu nie ufam tak czy inaczej, choć staram się również naprawiać nasze małżeństwo. On jest egoistą, choć teraz się stara zmienić, jednak nie wiem czy ta zmiana jest szczera. Nie wiem na ile jest to zmiana a na ile próba ratowania tego co ma. Może chce nadal mieć mnie  i inne? Nie wiem tego, a wiadomo że on mi nie powie. Zawsze jak ktoś coś robił raz, to znaczy że brak było w nim skrupułów. Ja bym tego mu wtedy nie zrobiła. Kochałam go.On był ze mną teoretycznie szczęśliwy, codziennie mi mówił  że mnie kocha. Dbał też o mnie bardzo. Umawiał się tylko podczas pracy, natomiast wszystkie weekendy był ze mną oraz każdy wieczór. Randkował w porze lunchu, umawiał się z portali i z wielu innych źródeł. Podłamało to moją samoocenę. Niby wszystko się zmieniło, ponieważ sprawa się wydała. Tylko, że moje uczucia osiadły. Kocham go i nie kocham jednocześnie. Chcę być z nim i nie chcę. Piszę tylko o kwestiach uczuć i emocji, kwestie finansowe tutaj nie mają znaczenia. Chcę go bo go po prostu kocham, a jednocześnie nie chcę bo go nie kocham. Taka emocjonalna karuzela. Nie wiem, czy jestem w zasadzie z nim szczęśliwa i czy to zakochanie, które pewnie i tak nic nie znaczy, nie objawia mi że moje małżeństwo jest bez sensu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna

powiem to ze swojego doświadczenia - doceniaj to co masz, dopóki nie szanujemy nie mamy pojęcia ile możemy stracić

mnie mojego faceta odebrała pewna suxa z forum tak tego forum, a on się dał nabrać na jej sztuczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość smutna napisał:

powiem to ze swojego doświadczenia - doceniaj to co masz, dopóki nie szanujemy nie mamy pojęcia ile możemy stracić

mnie mojego faceta odebrała pewna suxa z forum tak tego forum, a on się dał nabrać na jej sztuczki

Gdyby Ciebie kochał to żadna by mu Ciebie nie odebrała, ale widocznie to nie było to jak poszedł gdzie indziej. Więc nie dopisuj ideologii,bo facet to nie rzecz-zabrała mi.On ma mózg i myśli i sam poszedł. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahaha
Przed chwilą, Gość smutna napisał:

powiem to ze swojego doświadczenia - doceniaj to co masz, dopóki nie szanujemy nie mamy pojęcia ile możemy stracić

mnie mojego faceta odebrała pewna suxa z forum tak tego forum, a on się dał nabrać na jej sztuczki

to znaczy byłyście koleżaneczki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna

Powiedziałabym, że to Twoje zakochanie to rzeczywiście jakaś forma odreagowania na to, co dzieje się w Twoim małżeństwie. Nic dziwnego, że czujesz się oszukana i masz tyle wątpliwości - tak sobie myślę, że sama bym chyba tego nie zniosła. Ratować można, co się da (niby zawsze warto próbować), ale czy to ma sens... tego też się raczej z góry nie dowiesz. Myślę, że wszystko okaże się z czasem. 

To Twoje zakochanie być może byłoby jakimś miernikiem Twoich uczuć do męża, gdyby zdarzyło się w innych okolicznościach. Przy tych... trudno powiedzieć. 

Pewnie masz w sobie teraz ogromny chaos - poczekaj, aż te wszystkie emocje trochę się ustabilizują. Potem to sobie układaj, powolutku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Smutna, dziękuję za odpowiedź. Zgadzam się z Tobą, nie mamy prawa tego robić innej kobiecie. Tym bardziej, że w moim przypadku, ten mężczyzna jest w małżeństwie i mają razem dzieci. Niektórzy mówią, że za zdradę odpowiada wyłącznie zdradzający. Reasumując, że ja nie odpowiadam przed jego żoną za zdradę moją z nim. Ja tak nie uważam. Myślę że byłabym odpowiedzialna przed nią,  ponieważ wiem, że są małżeństwem i mam rozum. Mam obowiązek wziąć to pod uwagę, że nie tylko krzywdzę męża ale i tą kobietę. Tylko problem polega na tym, że ja wobec mojego męża chyba nie miałabym wyrzutów sumienia. A dlaczego? Dlatego, że mnie zdradził. Choć nie wiem co bym czuła gdyby się to stało. Na pewno wyrzuty sumienia miałabym od początku w stosunku do tej kobiety i do jego dzieci, że niszczę im rodzinę. Mój mąż mnie bardzo zawiódł. Kochałam go mimo jego wad i złych zachować, mimo oziębłości, bo jak się domyślacie, kumulował uczucia w innych. Jednak teraz nie umiem już go na sto procent kochać, chyba nie umiem... Zaufać też nie umiem. Jesteśmy razem, niby się staramy, niby jest lepiej. Spędzamy czas inaczej, jest intymność i tak dalej. Tylko czemu akurat teraz to uczucie do obcego człowieka?  Co ja mam z tym zrobić? Nic, jak ktoś napisał, bo się przecież nie da. No ale jak mam się teraz starać w małżeństwie i doceniać starania męża, skoro sama jestem myślami przy kimś innym. Przy kimś kogo nie znam i nawet z nim nie rozmawiałam, nie wiem jaki jest i co lubi.. Nic o nim nie wiem. A jednak coś mnie do niego tak bardzo ciągnie, że nie potrafię tego wyprzeć. A najgorsze jest to, że gdyby on mi zaproponował spotkanie to bym poszła, bo chciałabym z nim choć porozmawiać. Pewnie nigdy do żadnej propozycji nie dojdzie, na szczęście. Jednak jestem tak zauroczona i opętana tym uczuciem, że nie mogę o nim nie myśleć. Myślę o nim, jaki jest co lubi, jak by mi się żyło z takim człowiekiem. A może jest podły i zły? Może byłby gorszy niż mój mąż? W każdym razie, jest tak bardzo sympatyczny, miły,  nie wiem co jeszcze. Chciałabym mieć takiego męża jak on. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Z mojego doswiadczenia.

Zafunduj sobie romans. Takie rzeczy nie zdarzają się zbyt często, A będziesz wspominała do końca życia. 

Romans ma to do siebie  że szybko się kończy, zauroczenie przechodzi i wszystko wraca do normy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeżycia
15 minut temu, Gość Gość napisał:

Z mojego doswiadczenia.

Zafunduj sobie romans. Takie rzeczy nie zdarzają się zbyt często, A będziesz wspominała do końca życia. 

Romans ma to do siebie  że szybko się kończy, zauroczenie przechodzi i wszystko wraca do normy. 

nie zgadzam się nic nie wraca do normy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość przeżycia napisał:

nie zgadzam się nic nie wraca do normy

Jak nie ma miłości, wzajemnej fascynacji między ludźmi to ani romans, ani kochanki z boku,a ni terapia małeżeńska nic nie pomoże, a dwoje ludzie w takim związku męczy się tylko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Chodziło mi o to że jeśli wejdziesz w głębszą relację z obiektem swoich westchnień, szybko się zaorientujesz że ma on też wady i nie jest taki super jak sobie myślisz.  I się odkochasz. Dojdziesz do wniosku że mąż jest w wielu aspektach lepszy niż on itp itd...I że nie warto. Ale pierwsze kilka tygodni będzie fajne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Nie wyobrażam sobie takiego romansu. W zasadzie nie wiem co ja sobie wyobrażam. Romans taki na zasadzie, choć na numerek odpada. Ja jestem w niego zaangażowana uczuciowo, nie tylko seksualnie. Wiem że to durne, ale tak jest. Nie mam tylko chęci na niego, jako na faceta, a raczej mam chęć na niego jako na człowieka który mi imponuje i się podoba. Wiadomo, że chciałabym go dotknąć, pocałować, ale nie mam ochoty nawet na taki szybki numer z nim, ot tak, aby było. Raczej marzę o tym, aby go poznać i przeżyć z nim miłość. Wiem, ...yczne, ale tak sobie myślę. Wiem że on jest z żoną zżyty, mimo że w mojej ocenie, on jest dużo od niej przystojniejszy, ona do niego słabo pasuje. Pewnie kiedy ją poznał te kilkanaście lat temu, była piękna. Każdy się zmienia. Mają nastoletnie dziecko, więc są ze sobą od parunastu lat conajmniej. Zakochał się w niej i założył z nią rodzinę bo wtedy ją kochał. Czy kocha ją nadal? Może bardzo, tego nie wiem. Tylko dlaczego on też zwraca uwagę na  mnie? A może mi się wydaje? Ona go bardzo mocno pilnuje i widać, że jest zazdrosna o niego. To widać. A on myślę, że na pewno ją kocha mimo, że nie jest ładna ani nawet nie jest miła, jest zgorzkniała. Ale może on ją kocha? Na pewno ją kocha, bo z nią jest, mają rodzinę razem. Chciałabym wiedzieć, nie wiem po co, czy mu się podobam. A jeśli on też myśli o mnie? Chciałabym, żeby choć o mnie pomyślał. Wiem, że to jest bezsensowne, ale chciałabym wiedzieć czy mu się podobam. Tylko to i aż to. Żeby podnieść swoją samoocenę, chyba po to chcę to wiedzieć. Poczułabym się lepiej, że taki facet mógłby mnie chcieć adorować, że mogę się takiemu facetowi podobać. Jak mogę się dowiedzieć, po czym zauważyć, czy się mu podobam czy to moje ...yczne projekcje, mojej własnej  rzeczywistości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna
6 minut temu, Gość zakochanaw napisał:

Wiem, że to jest bezsensowne, ale chciałabym wiedzieć czy mu się podobam. Tylko to i aż to. Żeby podnieść swoją samoocenę, chyba po to chcę to wiedzieć. Poczułabym się lepiej, że taki facet mógłby mnie chcieć adorować, że mogę się takiemu facetowi podobać.

Pewnie mnie nie posłuchasz, ale to, co robisz to jak leczenie bólu głowy landrynkami :)

Mąż Cię zdradził, obniżył drastycznie Twoją samoocenę... powinnaś to przepracować, zlikwidować ten ból u źródła. Adoracja innych facetów Ci nie pomoże, chociaż wiem, jak silnie możesz być przekonana, że jest inaczej.

Polecałabym psychologa, ale zdaję sobie sprawę, jak bardzo ludzie tam chodzić nie lubią, więc nie zmuszam. :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Do dziewczyna. 

Myślę że jesteś w błędnym przekonaniu, że psycholog czy terapia coś da. Przemysł psychologii, psychiatrii i wszelkich terapii kwitnie w najlepsze i nic w zasadzie nie daje ludziom, którzy z tego korzystają. Na terapii z mężem byliśmy od razu po wypłynięciu tego, co robił mój mąż. I co? I nic.  Nie ma czegoś takiego jak ,, przepracować,, To są pewne zwroty, powielane bez sensu na potrzeby komercji gabinetów terapeutycznych. Nie ma sensu chodzenie na terapie, jeśli się tego nie chce, jeśli widzisz że to nic nie daje a psuje, jeśli ci to nie pasuje.Powodów jest wiele, od takich, że mąż nie mówi  i tak prawdy, więc chodzenie jest zasadniczo bez sensu, po takie że terapeuta nie słucha i co spotkanie musisz mu tłumaczyć wszystko od nowa. Ja uważam, można iść raz żeby porozmawiać przy trzeciej osobie, jakby mediatorze, który tą rozmowę wspomaga i wytyka pewne absurdy naszego myślenia. I to jest wtedy dobre i czasem pomocne. Znam małżeństwo chodzące od lat na terapię. Dziś po latach rozwodzą się. Pieniądze wydane, czas stracony a ona dziś mówi, że to było zupełnie bez sensu ta terapia. Nic to nie dało. Uważam, że jest moda na terapie i tego rodzaje pomoce. Kiedyś tego wszystkiego nie było i ludzie jakoś też umieli ratować swoje związki. Może nawet lepiej. Reasumując, byliśmy na terapii i to ja z niej zrezygnowałam, ponieważ mnie to męczyło. Powodów nie będę podawać, tych dokładniejszych, ponieważ wychodzę z założenia, że nie będę się zmuszać do czegoś czego nie chce i co mnie męczy. Zresztą utwierdziłam się tylko w powyższych swoich przekonaniach, że terapia nie ma na dłuższą metę sensu. Byliśmy u dwóch terapeutów, to jest nie dla mnie i absolutnie nie chcę mieć stymulatora i podtrzymywacza pojego małżeństwa w postaci osoby trzeciej, bez której moje małżeństwo się rozpadnie. Nie chce żyć od wtorku do wtorku, od spotkania u terapeuty do spotkania. Jeśli moje małżeństwo przetrwa to przetrwa, a terapia tyle ile mogła pomóc to pomogła. Pewne rzeczy przy osobie trzeciej wyjawione, nabrały innego znaczenia i w końcu zrozumienia. Jednak to wszystko już zostało powiedziane i nie ma już o czym mówić. Trzeba dalej żyć i teraz albo się uda albo nie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja
2 godziny temu, Gość zakochanaw napisał:

Mam  problem który chyba już nie jest zależny ode mnie. Zakochałam się w facecie, który ma żonę. Wiem, że większość z was mnie skrytykuje i słusznie, tylko że ja nie umiem tego uczucia z siebie wyrzucić. Zacznę od tego, że jestem mężatką, mam niewiele ponad trzydzieści lat. W małżeństwie jestem kilka lat, mamy dziecko. Nigdy nie zdradziłam mojego męża, jednak nie układało nam się  od dawna. Ostatnio dowiedziałam się dlaczego, otóż mąż sobie randkował. Dowiedziałam się przypadkiem. Do zdrady fizycznej się nie przyznał, a nie było na to dowodu, jedynie randki i szukanie kobiet. Pewnie w wiadomym celu, ale cóż. Chciałam odejść, ale błagał mnie a ja jednak kochałam go bardzo, wcześniej. Uważam, że warto ratować nasze małżeństwo bo mój mąż jest bardzo podobny do mnie. Coś się jednak zepsuło, nie wiem dlaczego. Może ja wcale go nie znam? Może wydaje mi się, że on jest dla mnie? Mam wiele pytań na które nie znam odpowiedzi. W każdym razie, nie wybaczyłam a dałam szansę. Mąż się stara jak nigdy wcześniej. Jednak problem jest teraz inny. Po tym jak przeżyłam rewolucję w małżeństwie, poszłam na pewne zajęcia gdzie poznałam faceta. Żonatego. Na początku mi się po prostu spodobał, tak jak część facetów na świecie. Później zaczęłam zauważać, że on na mnie ciągle spogląda. Zastanawiałam się dlaczego. Zaczęłam się wkręcać emocjonalnie. Myślę o nim. Ostatnio zmieniłam miejsce na zajęciach, żeby zobaczyć czy nadal będzie na mnie spoglądał. Tak się stało. On  często zerka na mnie. Ale czemu? Czy mu się podobam, czy mi się to wydaje? Wiem że to złe i że nie mogę niszczyć życia ani sobie ani jemu, ale nie umiem powstrzymać swoich myśli i pragnień. Chciałabym się z nim spotkać i go poznać, jaki jest. Brakuje mi czegoś po tej zdradzie, adoracji, prawdziwego zakochania. Na poprzednich zajęciach było lepiej, bo wmówiłam sobie żeby nawet na niego nie patrzeć i nie patrzyłam. Tylko że to on wtedy spoglądał na mnie, odwracał głowę celowo. Ja to widziałam. Jednak próbowałam się opanować. Nie wiem jak wyprzeć te emocje. To jest głupie. Nie umiem o nim nie myśleć, chce dać szansę mojemu mężowi. Dlaczego mam takie chęci  i myśli?  Zawsze krytykowałam kobiety, które biorą się za żonatych i nadal krytykuję. Tylko, że sama co robię? Ale nie umiem, naprawdę nie umiem tego odeprzeć. Nie wyobrażam sobie rozbijania rodziny, nie wyobrażam sobie mieszkania z nim i bycia, tylko po prostu mam taki obraz naszej znajomości jakby bezsensowny. Co mam zrobić żeby przestać o nim myśleć. Na zajęcia muszę chodzić i chce i rezygnacja nie wchodzi w gre. Jak mam o nim zapomnieć, jak mam wyprzeć to dziwne uczucie zakochania. Przecież ja go wcale nie znam, nic o nim nie wiem, jaki jest, a już go kocham? Dlaczego? Proszę o rady.

Jestem w prawie identycznej sytuacji jak ty z tym że on nie ma żony...Już wczoraj gdzieś pisałam o tym.Pojawił się w najtrudniejszym momencie życia po to by uczynić je piękniejszym...Byłam załamana bo mój mąż też mnie ogromnie skrzywdził może nie zdradą ale  kłamstwami i uzależnieniami.Na początku nie zwracałam na mój obiekt uwagi bo byłam skupiona na swoich problemach i nie w głowie mi były amory.Ale stało się...To było jak piękny sen był moją iskierką a teraz ona zgasła bo już nie będzie okazji się spotkać...To on mnie znalazł pierwszy wzrokiem:)Tak przeszywającym tak ujmującym że popłynęłam...Na początku to z siebie wypierałam ale za dużo było sygnałów bym się nie zorientowała...Poczułam tak silną chemię to była magia...A do tego tak słodko nieśmiały...Teraz przeżywam koszmar tak tęsknię praktycznie cały dzień snuje się w mojej głowie.Z mężem jestem na ostatnim wirażu więc jedno jego słowo i już by mnie nie było.Ale wiem że tak się nie stanie bo ja mam dzieci on jest młodszy i napewno nie chciał by sobie zmarnować życia które stoi przed nim otworem.Płaczę po nocach,marzę myślę i wariuje dosłownie...Możemy do siebie napisać przez portale ale pewnie nigdy nie starczy na to odwagi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Do To ja,

Widzisz, bardzo Ci współczuję. Jesteś w lepszej sytuacji o tyle, że on jest wolny. Nie oszukujesz jego żony. Ja natomiast, nawet nie wiem czy to ja mam tylko jego w głowie, czy on mnie także? Chciałabym by na mnie zwrócił choć jakąkolwiek uwagę. Nie wiem po co mi to jest tak bardzo potrzebne. Chciałabym poczuć się dla niego ważna, podobać mu się. Nawet minimalnie. Nie wiem czy on zerka na mnie z ciekawości, czy z czego? A może nie tylko zerka na mnie, tylko mi się tak zdaje, że mu się podobam? Chciałabym się tego bardzo dowiedzieć. Dla swojej własnej satysfakcji. Ale pewnie się nie dowiem. Zachowaj proszę linka do tego wątku, ja będę co jakiś czas pisała, co się w moim życiu dzieje i jak ta sytuacja się potoczyła. Napisz mi co myślisz o tym co napisałam. Czy jest możliwe, że on na mnie zwrócił uwagę? A jeśli tak, to jak mam to na pewno zauważyć? Spotykam go co tydzień, więc może nie codziennie będę tutaj pisać ale co kilka dni na pewno napiszę. Napisz jeszcze jak to było u Ciebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja
3 minuty temu, Gość zakochanaw napisał:

Do To ja,

Widzisz, bardzo Ci współczuję. Jesteś w lepszej sytuacji o tyle, że on jest wolny. Nie oszukujesz jego żony. Ja natomiast, nawet nie wiem czy to ja mam tylko jego w głowie, czy on mnie także? Chciałabym by na mnie zwrócił choć jakąkolwiek uwagę. Nie wiem po co mi to jest tak bardzo potrzebne. Chciałabym poczuć się dla niego ważna, podobać mu się. Nawet minimalnie. Nie wiem czy on zerka na mnie z ciekawości, czy z czego? A może nie tylko zerka na mnie, tylko mi się tak zdaje, że mu się podobam? Chciałabym się tego bardzo dowiedzieć. Dla swojej własnej satysfakcji. Ale pewnie się nie dowiem. Zachowaj proszę linka do tego wątku, ja będę co jakiś czas pisała, co się w moim życiu dzieje i jak ta sytuacja się potoczyła. Napisz mi co myślisz o tym co napisałam. Czy jest możliwe, że on na mnie zwrócił uwagę? A jeśli tak, to jak mam to na pewno zauważyć? Spotykam go co tydzień, więc może nie codziennie będę tutaj pisać ale co kilka dni na pewno napiszę. Napisz jeszcze jak to było u Ciebie. 

Ok też będę zaglądać;)Jeśli chodzi o to zerkanie to jedno co mogę powiedzieć nie jest to spoglądanie ot tak z ciekawości, napewno mu się podobasz:)To nie jest przypadkowe a jeśli zerka ukradkiem i czasami odwraca wzrok to napewno go onieśmielasz;)Oczy są zwierciadłem duszy z nich można odczytać wiele.My spotkaliśmy się w miejscu publicznym i ze względu na okoliczności w jakich tam przebywałam miałam tą przyjemność,że czasami byliśmy w bardzo bliskiej odległości a on kiedy powinien wyjaśnić mi różne rzeczy poprostu milczał jak zaklęty tak na niego działałam,czułam to poprostu.Do innych ludzi normalnie się odzywał a do mnie podchodził i słowa nie mógł z siebie wydobyć...Tylko ten wzrok...On wie że ja mam męża bo na moje nieszczęście miałam to na fb zaznaczone.Należymy do pewnej grupy dość specyficznej na fb i jestem pewna że jak razem komentowaliśmy jeden post to on wchodził na mój profil i widział wszystko...Więc pewnie sobie myśli ma męża fajną rodzinę to po co miałbym się pchać z buciorami...Tylko że ja z mężem nie będę to wiem a on nie ma pojęcia o tym...To wszystko takie zagmatwane...Na początku to nawet byłam zła co za koleś cały czas się patrzy,ale z biegiem dni zaczęłam się sama w to wkręcać i się stało...Nic mnie nie cieszy nawet jak by ktoś postawił przede mną górę pieniędzy nie sprawiło by mi to takiej radości jak jedna wiadomość od niego...Jestem jak w jakimś maraźmie...Przez pierwsze dni jak już nasze drogi się rozeszły czułam się przeszczęśliwa że ktoś zwrócił na mnie uwagę,że taki fajny poukładany facet.Miałam motylki w brzuchu na myśl o nim...Teraz im więcej dni upływa to zdaję sobie sprawę że już nic się pewnie nie zdarzy...Bo niby co?Młody fajny chłopak napiszę do kobiety z mężem i dwójką dzieci?To jest bardzo inteligenty człowiek więc nie sądzę aby cokolwiek poczynił w moim kierunku,mimo że ja czuję że to nie były tylko spojżenie...Takie rzeczy się wyczuwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aha
3 godziny temu, Gość zakochanaw napisał:

Mam  problem który chyba już nie jest zależny ode mnie. Zakochałam się w facecie, który ma żonę. Wiem, że większość z was mnie skrytykuje i słusznie, tylko że ja nie umiem tego uczucia z siebie wyrzucić. Zacznę od tego, że jestem mężatką, mam niewiele ponad trzydzieści lat. W małżeństwie jestem kilka lat, mamy dziecko. Nigdy nie zdradziłam mojego męża, jednak nie układało nam się  od dawna. Ostatnio dowiedziałam się dlaczego, otóż mąż sobie randkował. Dowiedziałam się przypadkiem. Do zdrady fizycznej się nie przyznał, a nie było na to dowodu, jedynie randki i szukanie kobiet. Pewnie w wiadomym celu, ale cóż. Chciałam odejść, ale błagał mnie a ja jednak kochałam go bardzo, wcześniej. Uważam, że warto ratować nasze małżeństwo bo mój mąż jest bardzo podobny do mnie. Coś się jednak zepsuło, nie wiem dlaczego. Może ja wcale go nie znam? Może wydaje mi się, że on jest dla mnie? Mam wiele pytań na które nie znam odpowiedzi. W każdym razie, nie wybaczyłam a dałam szansę. Mąż się stara jak nigdy wcześniej. Jednak problem jest teraz inny. Po tym jak przeżyłam rewolucję w małżeństwie, poszłam na pewne zajęcia gdzie poznałam faceta. Żonatego. Na początku mi się po prostu spodobał, tak jak część facetów na świecie. Później zaczęłam zauważać, że on na mnie ciągle spogląda. Zastanawiałam się dlaczego. Zaczęłam się wkręcać emocjonalnie. Myślę o nim. Ostatnio zmieniłam miejsce na zajęciach, żeby zobaczyć czy nadal będzie na mnie spoglądał. Tak się stało. On  często zerka na mnie. Ale czemu? Czy mu się podobam, czy mi się to wydaje? Wiem że to złe i że nie mogę niszczyć życia ani sobie ani jemu, ale nie umiem powstrzymać swoich myśli i pragnień. Chciałabym się z nim spotkać i go poznać, jaki jest. Brakuje mi czegoś po tej zdradzie, adoracji, prawdziwego zakochania. Na poprzednich zajęciach było lepiej, bo wmówiłam sobie żeby nawet na niego nie patrzeć i nie patrzyłam. Tylko że to on wtedy spoglądał na mnie, odwracał głowę celowo. Ja to widziałam. Jednak próbowałam się opanować. Nie wiem jak wyprzeć te emocje. To jest głupie. Nie umiem o nim nie myśleć, chce dać szansę mojemu mężowi. Dlaczego mam takie chęci  i myśli?  Zawsze krytykowałam kobiety, które biorą się za żonatych i nadal krytykuję. Tylko, że sama co robię? Ale nie umiem, naprawdę nie umiem tego odeprzeć. Nie wyobrażam sobie rozbijania rodziny, nie wyobrażam sobie mieszkania z nim i bycia, tylko po prostu mam taki obraz naszej znajomości jakby bezsensowny. Co mam zrobić żeby przestać o nim myśleć. Na zajęcia muszę chodzić i chce i rezygnacja nie wchodzi w gre. Jak mam o nim zapomnieć, jak mam wyprzeć to dziwne uczucie zakochania. Przecież ja go wcale nie znam, nic o nim nie wiem, jaki jest, a już go kocham? Dlaczego? Proszę o rady.

Za długie xd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja
59 minut temu, Gość To ja napisał:

Ok też będę zaglądać;)Jeśli chodzi o to zerkanie to jedno co mogę powiedzieć nie jest to spoglądanie ot tak z ciekawości, napewno mu się podobasz:)To nie jest przypadkowe a jeśli zerka ukradkiem i czasami odwraca wzrok to napewno go onieśmielasz;)Oczy są zwierciadłem duszy z nich można odczytać wiele.My spotkaliśmy się w miejscu publicznym i ze względu na okoliczności w jakich tam przebywałam miałam tą przyjemność,że czasami byliśmy w bardzo bliskiej odległości a on kiedy powinien wyjaśnić mi różne rzeczy poprostu milczał jak zaklęty tak na niego działałam,czułam to poprostu.Do innych ludzi normalnie się odzywał a do mnie podchodził i słowa nie mógł z siebie wydobyć...Tylko ten wzrok...On wie że ja mam męża bo na moje nieszczęście miałam to na fb zaznaczone.Należymy do pewnej grupy dość specyficznej na fb i jestem pewna że jak razem komentowaliśmy jeden post to on wchodził na mój profil i widział wszystko...Więc pewnie sobie myśli ma męża fajną rodzinę to po co miałbym się pchać z buciorami...Tylko że ja z mężem nie będę to wiem a on nie ma pojęcia o tym...To wszystko takie zagmatwane...Na początku to nawet byłam zła co za koleś cały czas się patrzy,ale z biegiem dni zaczęłam się sama w to wkręcać i się stało...Nic mnie nie cieszy nawet jak by ktoś postawił przede mną górę pieniędzy nie sprawiło by mi to takiej radości jak jedna wiadomość od niego...Jestem jak w jakimś maraźmie...Przez pierwsze dni jak już nasze drogi się rozeszły czułam się przeszczęśliwa że ktoś zwrócił na mnie uwagę,że taki fajny poukładany facet.Miałam motylki w brzuchu na myśl o nim...Teraz im więcej dni upływa to zdaję sobie sprawę że już nic się pewnie nie zdarzy...Bo niby co?Młody fajny chłopak napiszę do kobiety z mężem i dwójką dzieci?To jest bardzo inteligenty człowiek więc nie sądzę aby cokolwiek poczynił w moim kierunku,mimo że ja czuję że to nie były tylko spojżenie...Takie rzeczy się wyczuwa...

I jeszcze chciałam dodać że przez 15 lat małżeństwa nigdy mi się nic podobnego nie zdarzyło w sensie żeby owładnęło mną tak silne uczucie do obcego mężczyzny a na dodatek nigdy nie gustowałam w młodszych-jak widać miłość nie wybiera;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Free style

Zrób mu loda gdy Ci powie że jesteś kobietą jego życia, a wtedy dowiesz się jaki jest naprawdę. Tylko, nie okłamuj się, bądź ponad to. Może chodzić tylko o sex z jego strony a nie o coś więcej, ale przeżycie murowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Do To ja, 

A czy było cokolwiek między wami, czy cała relacja zatrzymała się na tym, że on się jednak nie odważył czegokolwiek zaproponować? Bo rozumiem, że tak właśnie było, czyli nie było nawet kawy?

Ja dzisiaj mam gorszy dzień.  Chciałabym sama nie wiem czego? Chyba takiego minimum satysfakcji, że jemu się podobam.

Czy facet może się zauroczyć kobietą, tak jak ja nim na przykład, tylko w drugą stronę? Czy tylko kobiety, niektóre w tym ja, są tak infantylne, że potrafią zakochać się bez sensu, w facecie którego w zasadzie wcale nie znają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja

Nie było nawet kawy:(A to dlatego że pracuje w takim miejscu że nawet by mu nie było wolno o to zapytać i etyka zawodowa chyba też była by barierą:(A jeśli wszedł na fb nawet i zobaczył status mężatki to już lipa wogóle...Podobasz się napewno inaczej by tak nie zerkał;)Czy facet może się zauroczyć kobietą nawet żonaty uwierz mi nie raz mężczyźni bywają bardziej kochliwi niż kobiety:)A jeśli ma w domu zazdrosną zrzędzącą babę która go kontroluje to tym bardziej fajna babka będzie na niego strasznie działać:)Na twoim miejscu przeciągałabym te spojżenia ile się da,a zobaczysz że to przyniesie jakiś fajny rezultat...On też zacznie myśleć w domu analizować i zacznie to go kręcić więc będzie dążył do czegoś więcej...Nie wierzę że w nieskończoność będziecie się tak na siebie gapić he he:)Ja już nie mam tej możliwości...Wiem tylko że bóg zesłał mi go z jakiegoś powodu nic nie dzieję się bez przyczyny...Dzięki niemu zapominam o tym okropnym mężu i i krzywdzie jaką nam wyrządził...Mimo że nas fizycznie nic nie łączyło to emocjonalnie napewno tak...Mi też nie zależy na jakiś zbliżeniach seksualnych poprostu chciałabym się wtulić w niego,i przez chwilę poczuć się potrzebna,wartościowa i kochana ot tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
25 minut temu, Gość To ja napisał:

Czy facet może się zauroczyć kobietą nawet żonaty uwierz mi nie raz mężczyźni bywają bardziej kochliwi niż kobiety:)A jeśli ma w domu zazdrosną zrzędzącą babę która go kontroluje to tym bardziej fajna babka będzie na niego strasznie działać:)Na twoim miejscu przeciągałabym te spojżenia ile się da,a zobaczysz że to przyniesie jakiś fajny rezultat...On też zacznie myśleć w domu analizować i zacznie to go kręcić więc będzie dążył do czegoś więcej

Autorka już to wie, tyle że z innej strony - właśnie tej żony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Witam, 

Nie pisałam kilka dni, ale powracam do tematu, może ktoś zechce to przeczytać. Tak jak napisałam na początku, zauroczyłam się w żonatym mężczyźnie. Nie wiem w zasadzie czym jest to spowodowane, ponieważ w zasadzie go nie znam. Nigdy z nim nie rozmawiałam, ani nie wiem jakim jest człowiekiem. Z mężem przeszłam zdradę, całkiem niedawno bo dwa miesiące temu dowiedziałam się, że mój mąż zdradzał mnie przez ostatnie trzy lata. Ponoć były to tylko randki, ale ciężko w to uwierzyć.  To tak tytułem wstępu. Przez ostatnie kilka dni dużo myślałam nad moim małżeństwem i nad tym, do czego w zasadzie dążę. Moje pragnienia dotyczące faceta który mi się tak bardzo spodobał, są w zasadzie bez żadnego sensu. On jest żonaty, ma dwoje dzieci. Jego żona nie należy do pięknych kobiet, jednak kiedyś na pewno była piękna skoro wybrał ją. Na pewno dla niego nadal jest piękna, jest w końcu jego żoną. On ma około 37 lat, ma rodzinę. Co ja sobie w zasadzie myślę? Przecież nasz związek byłby niemożliwy. Jak to w zasadzie miałoby wyglądać? Ja mam swój dom, swoje miejsce na ziemi na które z mężem pracowaliśmy. Mam dziecko. Pomijając krzywdę dla naszych dzieci i małżonków, jak miałabym z nim żyć? Gdzie? I po co cokolwiek zmieniać? Odpowiedzialność za rozbicie ich małżeństwa miałabym na sobie do końca życia. Jego żona przeklinałaby mnie i nienawidziła i miałaby rację. Ile łez bym spowodowała i ile zła, a niestety zło pociąga kolejne zło. Przez mój romans z tym człowiekiem nakręciłaby się spirala nienawiści i złych decyzji. Nie mogę na to pozwolić i muszę zaprzestać liczyć na cokolwiek. 

Z moim mężem przeszłam wiele bardzo złych dni, ale też wiele dobrych. Nie wiem czy da się naprawić nasze małżeństwo, ale wiem jedno, że nie mogę rozbijać cudzego małżeństwa tylko dlatego, że mi się moje nie układa. Chciałabym mieć kogoś takiego jak ten mężczyzna, a przynajmniej jego obraz wykreowany w mojej głowie. Bo przecież go nie znam, nie wiem jaki jest. Zaczęłam się też zastanawiać nad tym, jaki jest ten człowiek, co lubi. Lubi sport, ma zupełnie inne zainteresowania niż ja. Na dłuższą metę nie sądzę, że by mi odpowiadał. Poza tym po każdej euforii przychodzi codzienność. Jakiś czas jest zakochanie, natomiast później jest normalne życie które jest szare. W żadnym związku nie ma wciąż wyłącznie miłych chwil i  fascynacji. Po czasie są problemy, które trzeba wziąć na siebie, pranie, sprzątanie, obowiązki które ma każdy. Nowa partnerka, tak niedawno fascynująca staje się nieidealna. Przeszłabym z nim to samo co z mężem, czyli szarą codzienność a może i zdrady. Może nawet na pewno, bo skoro zdradziłby żonę ze mną, to czemu miałby nie zdradzać mnie? To co bym chciała zrobić jest krótkowzroczne i nie ma sensu. Chwile przyjemności zamienią się całkiem szybko w pasmo problemów i nieszczęść. Bardzo szybko zaczęłyby się problemy i już nie byłoby tak kolorowo. Nie wiem czy dam radę odeprzeć moje myśli i pragnienia, ale wiem że muszę. Takie mam stanowisko na tą chwilę i nawet jeśli rozejdę się z mężem, to powinnam poszukać kogoś kto jest wolny, żeby nie krzywdzić innych i siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja
1 godzinę temu, Gość zakochanaw napisał:

Witam, 

Nie pisałam kilka dni, ale powracam do tematu, może ktoś zechce to przeczytać. Tak jak napisałam na początku, zauroczyłam się w żonatym mężczyźnie. Nie wiem w zasadzie czym jest to spowodowane, ponieważ w zasadzie go nie znam. Nigdy z nim nie rozmawiałam, ani nie wiem jakim jest człowiekiem. Z mężem przeszłam zdradę, całkiem niedawno bo dwa miesiące temu dowiedziałam się, że mój mąż zdradzał mnie przez ostatnie trzy lata. Ponoć były to tylko randki, ale ciężko w to uwierzyć.  To tak tytułem wstępu. Przez ostatnie kilka dni dużo myślałam nad moim małżeństwem i nad tym, do czego w zasadzie dążę. Moje pragnienia dotyczące faceta który mi się tak bardzo spodobał, są w zasadzie bez żadnego sensu. On jest żonaty, ma dwoje dzieci. Jego żona nie należy do pięknych kobiet, jednak kiedyś na pewno była piękna skoro wybrał ją. Na pewno dla niego nadal jest piękna, jest w końcu jego żoną. On ma około 37 lat, ma rodzinę. Co ja sobie w zasadzie myślę? Przecież nasz związek byłby niemożliwy. Jak to w zasadzie miałoby wyglądać? Ja mam swój dom, swoje miejsce na ziemi na które z mężem pracowaliśmy. Mam dziecko. Pomijając krzywdę dla naszych dzieci i małżonków, jak miałabym z nim żyć? Gdzie? I po co cokolwiek zmieniać? Odpowiedzialność za rozbicie ich małżeństwa miałabym na sobie do końca życia. Jego żona przeklinałaby mnie i nienawidziła i miałaby rację. Ile łez bym spowodowała i ile zła, a niestety zło pociąga kolejne zło. Przez mój romans z tym człowiekiem nakręciłaby się spirala nienawiści i złych decyzji. Nie mogę na to pozwolić i muszę zaprzestać liczyć na cokolwiek. 

Z moim mężem przeszłam wiele bardzo złych dni, ale też wiele dobrych. Nie wiem czy da się naprawić nasze małżeństwo, ale wiem jedno, że nie mogę rozbijać cudzego małżeństwa tylko dlatego, że mi się moje nie układa. Chciałabym mieć kogoś takiego jak ten mężczyzna, a przynajmniej jego obraz wykreowany w mojej głowie. Bo przecież go nie znam, nie wiem jaki jest. Zaczęłam się też zastanawiać nad tym, jaki jest ten człowiek, co lubi. Lubi sport, ma zupełnie inne zainteresowania niż ja. Na dłuższą metę nie sądzę, że by mi odpowiadał. Poza tym po każdej euforii przychodzi codzienność. Jakiś czas jest zakochanie, natomiast później jest normalne życie które jest szare. W żadnym związku nie ma wciąż wyłącznie miłych chwil i  fascynacji. Po czasie są problemy, które trzeba wziąć na siebie, pranie, sprzątanie, obowiązki które ma każdy. Nowa partnerka, tak niedawno fascynująca staje się nieidealna. Przeszłabym z nim to samo co z mężem, czyli szarą codzienność a może i zdrady. Może nawet na pewno, bo skoro zdradziłby żonę ze mną, to czemu miałby nie zdradzać mnie? To co bym chciała zrobić jest krótkowzroczne i nie ma sensu. Chwile przyjemności zamienią się całkiem szybko w pasmo problemów i nieszczęść. Bardzo szybko zaczęłyby się problemy i już nie byłoby tak kolorowo. Nie wiem czy dam radę odeprzeć moje myśli i pragnienia, ale wiem że muszę. Takie mam stanowisko na tą chwilę i nawet jeśli rozejdę się z mężem, to powinnam poszukać kogoś kto jest wolny, żeby nie krzywdzić innych i siebie. 

O jesteś:)Hmm teraz tak czytam to co napisałaś i ten mój obiekt myśli napewno to samo-o mnie:(Tylko jednego nie wie,że ja już poczyniam kroki by to małżeństwo zakończyć...Ja też nie wiem co sobie wogóle wyobrażam.Ja tylko zwyczajnie po ludzku chciałabym się wtulić w niego i choć przez chwilę poczuć szczęśliwa...Mimo wszystko jest wartościowym młodym facetem i życzę mu by sobie ułożył jakoś fajnie to życie...Ale głęboko w sercu mam cichą nadzieję że kiedyś się znajdziemy...nawet na chwilę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Do To  ja

Wiesz, fanie by było gdyby.... Ale co potem? To jest  niemożliwe, bo gdzie bym z nim mieszkała, jak byśmy żyli gdyby nawet? Nie ma tutaj możliwości. To są moje chore wyobrażenia, bo jeszcze pół biedy gdyby był sam. Ale nie jest. Ciąży na mnie odpowiedzialność za tą kobietę także. Ona być może dla niego jest nudna, postarzała, marudna, no ale to nie jej wina. Wszystkie żony są takie dla mężów, dla swoich, bo nie dla cudzych. Mój mąż też się mną znudził. 

Widzisz, to takie niesprawiedliwe. My żony staramy się, wychowujemy dzieci, poświęcamy się, w następstwie czego jesteśmy dla mężów balastem. Starzejącymi się aseksualnymi paniami. To jest okropne. Ja nie mam prawa stawać nad nią, jako ta lepsza. Choć bardzo bym chciała być lepszą, dla niego... No cóż. Zwróć uwagę, co ja bym zrobiła i sobie i tym ludziom. Wszystkim. W Twoim przypadku jest inaczej, a w moim byłabym kimś, kto rozwala obie rodziny. 

Na zajęcia idę pod koniec tygodnia, zobaczę co będzie i jak on się zachowa wobec mnie. Może się okazać, że wyobrażałam sobie za dużo. Jestem ciekawa mimo wszystko, czy mu się podobam. Nie wiem czemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja
33 minuty temu, Gość zakochanaw napisał:

Do To  ja

Wiesz, fanie by było gdyby.... Ale co potem? To jest  niemożliwe, bo gdzie bym z nim mieszkała, jak byśmy żyli gdyby nawet? Nie ma tutaj możliwości. To są moje chore wyobrażenia, bo jeszcze pół biedy gdyby był sam. Ale nie jest. Ciąży na mnie odpowiedzialność za tą kobietę także. Ona być może dla niego jest nudna, postarzała, marudna, no ale to nie jej wina. Wszystkie żony są takie dla mężów, dla swoich, bo nie dla cudzych. Mój mąż też się mną znudził. 

Widzisz, to takie niesprawiedliwe. My żony staramy się, wychowujemy dzieci, poświęcamy się, w następstwie czego jesteśmy dla mężów balastem. Starzejącymi się aseksualnymi paniami. To jest okropne. Ja nie mam prawa stawać nad nią, jako ta lepsza. Choć bardzo bym chciała być lepszą, dla niego... No cóż. Zwróć uwagę, co ja bym zrobiła i sobie i tym ludziom. Wszystkim. W Twoim przypadku jest inaczej, a w moim byłabym kimś, kto rozwala obie rodziny. 

Na zajęcia idę pod koniec tygodnia, zobaczę co będzie i jak on się zachowa wobec mnie. Może się okazać, że wyobrażałam sobie za dużo. Jestem ciekawa mimo wszystko, czy mu się podobam. Nie wiem czemu.

Ja byłam ciepłą kochającą i oddaną żoną.Dawałam dużo miłości,nie chodziłam w przysłowiowych”dresach”zawsze uśmiechnięta i dopracowana wizualnie.Byłam taka bo myślałam że doceni,zmieni się-niestety nie docenił...Jego wybór.Wierze tylko w jedno że będę kiedyś szczęśliwa bo nosze w sobie dobro a to przyciąga dobrych ludzi.Nie wiem dlaczego ale mam ogromne przeczucie że tak właśnie będzie.Jestem ciekawa jak sytuacja potoczy się u ciebie;)Podobasz się napewno-Natura uczyniła mężczyzn wzrokowcami,a kobiety strażniczkami ich spojrzeń-tak powiadają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×