Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zakochanaw

zakochałam się w żonatym

Polecane posty

Gość zakochanaw

Do To ja

Widzisz, masz dużo racji. U mnie psuło się powoli latami, miesiącami, dniami.. Ja również dbałam o siebie, zawsze taka byłam. On woli komputer, swoje zainteresowania. Mnie zepchnął na boczny  tor. Zaczął w dodatku randkować, szukać kobiet. To co znalazłam zwaliło mnie z nóg i zniszczyło moją samoocenę. Nie chcę całe życie walczyć z całym światem i mieć świadomość, że co nie zrobię ze sobą dobrego to on i tak mnie porówna z inną. To jest okropne uczucie, być niedocenianą. Mój mąż jest skrajnym egoistą. Nawet w seksie stał się taki. Jest leniwy, nic nie robi tylko leży... Jest mało aktywny. On w ogóle jest taki zasiedziały, ale to dlatego, że tak wybrał. On chce taki być. Poza tym wiele mi się w nim niepodoba. Kiedyś taki nie był. Zmienił się kiedy urodziło się dziecko. Ja miałam masę problemów i obowiązków a on w tym czasie oglądał profile pięknych kobiet na fb. Kiedy ja byłam na porodówce z dzieckiem, martwiąc się o wszystko to on szukał. Złapałam go na tym już wtedy, to było kilka lat temu. Wiele razy go łapałam na tym, że ogląda kobiety. Aż w końcu, znalazłam jak się umawia, adoruje, pisze sobie do kobiet że są piękne, czy się spotkają. To był horror. Dowiedziałam się też, że kilka godzin przed naszym ślubem pisał z kobietą, chciał jej kupić bilety żeby przyjechała. Pisał że może być jego dziewczyną. To był nasz drugi ślub, kościelny. Wcześniej mieliśmy tylko cywilny. Kiedy się dowiedziałam chciałam się wewnętrznie zabić. To co on mi zrobił wypaliło we mnie miłość. Nie wiem czy dam radę mu wybaczyć. Niby on się bardzo stara, wiele rzeczy zmienił, ale.. Właśnie. Jest tego za dużo. Za dużo kłamstw i obietnic, które zawsze były. Nikt mi nie da gwarancji, że on się zmienił. On sam tak twierdzi, ale ja w to nie wierzę. Teraz mam dylemat. W zasadzie sama nie wiem co zrobić. Nie chce zrobić niczego głupiego. W każdym razie obiecałam sobie jedno. Jeśli znajdę cokolwiek, dowiem się o czymkolwiek, odchodzę. To już jest skraj moich możliwości. Nie mogę więcej wybaczać. Nie wiem czy nie lepiej by było gdyby on sam odszedł. Chciałabym przeżyć miłość, mieć przyjaciela takiego, który nie zawodzi. Z drugiej strony jestem wierząca, mam sakrament małżeństwa z nim. Nie mogę się stoczyć, wejść w romans. To jest poza moimi zasadami. Jednak jeśli on mnie jeszcze raz oszuka, albo sama nie wytrzymam tego wszystkiego, mimo jego starań to wystąpię o unieważnienie tego małżeństwa w kościele. Już o tym myślałam. Powołałabym się na jego niedojrzałość. Może on w ogóle nie jest, nie był dla mnie?  Tylko co z naszym dzieckiem? Jest małe, ma 6 lat. Najgorsze, że dziecko tego faceta, który mi się podoba ma tyle samo co moje dziecko. Oni mają dwoje dzieci. Jak ja mogłabym zabrać tym dzieciom ojca? To wszystko mnie strasznie przerosło. 

Myślałam dziś o tym facecie, mimo że miałam o nim nie myśleć i doszłam do wniosku, że też nie jest idealny. Ma 37 lat, ma swoją jakąś tam działalność, ale nie ma swojego mieszkania, mieszkają z żoną u jego rodziców. Co prawda w domu jednorodzinnym, takim starym, no ale nie dorobił się sam niczego. Mam takie może głupie refleksje, bo dla przykładu mój mąż zapewnił nam wszystko. Jest człowiekiem bardzo inteligentnym, to dokąd doszedł w swoim zawodzie rzadko się zdarza. Za to go podziwiam. Z drugiej strony, kiedy w pracy stał się specjalistą w swojej dziedzinie stał się egoistą. Zaczął być dla mnie inny, chciał poznać też inną kobietę bo chciał mieć wszystko. Żonę,  kochankę, dom, samochód, wszystko i jednocześnie przecież nic... Ja czuję, że my nie jesteśmy dla siebie. Jest między nami podobieństwo, mieliśmy podobnych rodziców, podobne problemy i to nas połączyło. Rozumiemy się pod pewnymi względami. Jednak mamy różne temperamenty, różne potrzeby, on nie spełnia moich. To wszystko wygląda tak, że on w ogóle nie stara się nawet mi podobać. Nie naszykuje miłej kolacji, nie zrobi niespodzianki. W seksie jest leniwy, trzeba go stymulować bo jest wiecznie zmęczony. Poza tym nie dba o siebie, w tym sensie że je strasznie dużo i ciągle. Może nie jest gruby, ale jest przez to zasiedziały i zmęczony, nie ma siły na seks. Kiedyś taki nie był. Najgorsze, że on w ogóle nie widzi w sobie winy. On uważa, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, że jest już stary, mimo że ma dopiero 39 lat... 

Tamten mężczyzna jest inny. Chwyta życie, jest bystry, rzeczowy a przy tym strasznie aktywny fizycznie. Wysportowany, widać że ma sto pomysłów na moment. Mój mąż natomiast w weekendy śpi do 12, czasem wstaje jeszcze później. Jest wiecznie zmęczony, wiecznie się do czegoś czepia. Jest leniwy, nic nie umie sobie naszykować. Nie umie o niczym pamiętać, ciągle po coś wraca. Wyjście z moim mężem jest nudne. Nie mamy ze sobą o czym rozmawiać, ponieważ on nie umie rozmawiać. Nie mam z nim w zasadzie tematów. Już się skończyły między nami wątki, wszystko już jest przegadane. Poza tym on za dużo spędza czasu przy komputerze. Próbowałam mężowi mówić, żeby się zmienił, ale on mówi że wszystko pod tym względem jest jak dawniej.  

Mam ...yczne myśli. Zastanawiam się, jak jest możliwe to, że mój mąż ma mnie, gdzie jestem raczej ładna itd, a jednak mnie zdradzał. Natomiast facet, który mi się tak podoba ma obiektywnie brzydką żonę, ona naprawdę do niego zupełnie nie pasuje i pytanie jest takie, czy on ją zdradza? Może właśnie, mimo że ona nie jest jakaś ładna i zgrabna, to on jest z nią szczery i jej nie zdradza? Może tylko ja mam takie beznadziejne małżeństwo? Zastanawiam się też, jak jest możliwe, że facet który jest wysoki, wysportowany i naprawdę przystojny niesamowicie, ma żonę niższą o połowę od siebie, ze strasznie krzywymi nogami. Brzydką na twarzy. Naprawdę, wiem że to podłe co pisze ale tak jest. A może on miłość postrzega jako wnętrze i ona i tak jemu się niesamowicie podoba? Różnica między nimi jest tak diametralna, że nie potrafię tego zrozumieć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja
8 godzin temu, Gość zakochanaw napisał:

Do To ja

Widzisz, masz dużo racji. U mnie psuło się powoli latami, miesiącami, dniami.. Ja również dbałam o siebie, zawsze taka byłam. On woli komputer, swoje zainteresowania. Mnie zepchnął na boczny  tor. Zaczął w dodatku randkować, szukać kobiet. To co znalazłam zwaliło mnie z nóg i zniszczyło moją samoocenę. Nie chcę całe życie walczyć z całym światem i mieć świadomość, że co nie zrobię ze sobą dobrego to on i tak mnie porówna z inną. To jest okropne uczucie, być niedocenianą. Mój mąż jest skrajnym egoistą. Nawet w seksie stał się taki. Jest leniwy, nic nie robi tylko leży... Jest mało aktywny. On w ogóle jest taki zasiedziały, ale to dlatego, że tak wybrał. On chce taki być. Poza tym wiele mi się w nim niepodoba. Kiedyś taki nie był. Zmienił się kiedy urodziło się dziecko. Ja miałam masę problemów i obowiązków a on w tym czasie oglądał profile pięknych kobiet na fb. Kiedy ja byłam na porodówce z dzieckiem, martwiąc się o wszystko to on szukał. Złapałam go na tym już wtedy, to było kilka lat temu. Wiele razy go łapałam na tym, że ogląda kobiety. Aż w końcu, znalazłam jak się umawia, adoruje, pisze sobie do kobiet że są piękne, czy się spotkają. To był horror. Dowiedziałam się też, że kilka godzin przed naszym ślubem pisał z kobietą, chciał jej kupić bilety żeby przyjechała. Pisał że może być jego dziewczyną. To był nasz drugi ślub, kościelny. Wcześniej mieliśmy tylko cywilny. Kiedy się dowiedziałam chciałam się wewnętrznie zabić. To co on mi zrobił wypaliło we mnie miłość. Nie wiem czy dam radę mu wybaczyć. Niby on się bardzo stara, wiele rzeczy zmienił, ale.. Właśnie. Jest tego za dużo. Za dużo kłamstw i obietnic, które zawsze były. Nikt mi nie da gwarancji, że on się zmienił. On sam tak twierdzi, ale ja w to nie wierzę. Teraz mam dylemat. W zasadzie sama nie wiem co zrobić. Nie chce zrobić niczego głupiego. W każdym razie obiecałam sobie jedno. Jeśli znajdę cokolwiek, dowiem się o czymkolwiek, odchodzę. To już jest skraj moich możliwości. Nie mogę więcej wybaczać. Nie wiem czy nie lepiej by było gdyby on sam odszedł. Chciałabym przeżyć miłość, mieć przyjaciela takiego, który nie zawodzi. Z drugiej strony jestem wierząca, mam sakrament małżeństwa z nim. Nie mogę się stoczyć, wejść w romans. To jest poza moimi zasadami. Jednak jeśli on mnie jeszcze raz oszuka, albo sama nie wytrzymam tego wszystkiego, mimo jego starań to wystąpię o unieważnienie tego małżeństwa w kościele. Już o tym myślałam. Powołałabym się na jego niedojrzałość. Może on w ogóle nie jest, nie był dla mnie?  Tylko co z naszym dzieckiem? Jest małe, ma 6 lat. Najgorsze, że dziecko tego faceta, który mi się podoba ma tyle samo co moje dziecko. Oni mają dwoje dzieci. Jak ja mogłabym zabrać tym dzieciom ojca? To wszystko mnie strasznie przerosło. 

Myślałam dziś o tym facecie, mimo że miałam o nim nie myśleć i doszłam do wniosku, że też nie jest idealny. Ma 37 lat, ma swoją jakąś tam działalność, ale nie ma swojego mieszkania, mieszkają z żoną u jego rodziców. Co prawda w domu jednorodzinnym, takim starym, no ale nie dorobił się sam niczego. Mam takie może głupie refleksje, bo dla przykładu mój mąż zapewnił nam wszystko. Jest człowiekiem bardzo inteligentnym, to dokąd doszedł w swoim zawodzie rzadko się zdarza. Za to go podziwiam. Z drugiej strony, kiedy w pracy stał się specjalistą w swojej dziedzinie stał się egoistą. Zaczął być dla mnie inny, chciał poznać też inną kobietę bo chciał mieć wszystko. Żonę,  kochankę, dom, samochód, wszystko i jednocześnie przecież nic... Ja czuję, że my nie jesteśmy dla siebie. Jest między nami podobieństwo, mieliśmy podobnych rodziców, podobne problemy i to nas połączyło. Rozumiemy się pod pewnymi względami. Jednak mamy różne temperamenty, różne potrzeby, on nie spełnia moich. To wszystko wygląda tak, że on w ogóle nie stara się nawet mi podobać. Nie naszykuje miłej kolacji, nie zrobi niespodzianki. W seksie jest leniwy, trzeba go stymulować bo jest wiecznie zmęczony. Poza tym nie dba o siebie, w tym sensie że je strasznie dużo i ciągle. Może nie jest gruby, ale jest przez to zasiedziały i zmęczony, nie ma siły na seks. Kiedyś taki nie był. Najgorsze, że on w ogóle nie widzi w sobie winy. On uważa, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, że jest już stary, mimo że ma dopiero 39 lat... 

Tamten mężczyzna jest inny. Chwyta życie, jest bystry, rzeczowy a przy tym strasznie aktywny fizycznie. Wysportowany, widać że ma sto pomysłów na moment. Mój mąż natomiast w weekendy śpi do 12, czasem wstaje jeszcze później. Jest wiecznie zmęczony, wiecznie się do czegoś czepia. Jest leniwy, nic nie umie sobie naszykować. Nie umie o niczym pamiętać, ciągle po coś wraca. Wyjście z moim mężem jest nudne. Nie mamy ze sobą o czym rozmawiać, ponieważ on nie umie rozmawiać. Nie mam z nim w zasadzie tematów. Już się skończyły między nami wątki, wszystko już jest przegadane. Poza tym on za dużo spędza czasu przy komputerze. Próbowałam mężowi mówić, żeby się zmienił, ale on mówi że wszystko pod tym względem jest jak dawniej.  

Mam ...yczne myśli. Zastanawiam się, jak jest możliwe to, że mój mąż ma mnie, gdzie jestem raczej ładna itd, a jednak mnie zdradzał. Natomiast facet, który mi się tak podoba ma obiektywnie brzydką żonę, ona naprawdę do niego zupełnie nie pasuje i pytanie jest takie, czy on ją zdradza? Może właśnie, mimo że ona nie jest jakaś ładna i zgrabna, to on jest z nią szczery i jej nie zdradza? Może tylko ja mam takie beznadziejne małżeństwo? Zastanawiam się też, jak jest możliwe, że facet który jest wysoki, wysportowany i naprawdę przystojny niesamowicie, ma żonę niższą o połowę od siebie, ze strasznie krzywymi nogami. Brzydką na twarzy. Naprawdę, wiem że to podłe co pisze ale tak jest. A może on miłość postrzega jako wnętrze i ona i tak jemu się niesamowicie podoba? Różnica między nimi jest tak diametralna, że nie potrafię tego zrozumieć. 

Smutne to trochę co napisałaś ale poniekąd możemy sobie rękę podać...Mój też mamił mnie kłamstwami i obietnicami.Po tylu latach dopiero zrozumiałam jaki z niego człowiek.Zachwiał bezpieczeństwo moje i naszych dzieci,jest tak wpatrzony w swoje uzależnienia(hazard)między innymi że jest gotów pozbyć się wszelkich dóbr jakie posiadamy by zaspokoić swoje chore potrzeby...Na to nie ma ratunku tylko jakaś terapia albo ośrodek zamknięty.Teraz kiedy zrozumiałam z kim mieszkam pod jednym dachem,on wielce zdziwiony czemu go tak traktuje.Zrobiłam się zimna i wyrachowana.Zamknęłam się całkowicie na tego człowieka zablokowałam wszelkie uczucia-sama się sobie dziwie skąd tyle siły i samozaparcia we mnie-trochę pewnie w tym zasługa tego Pana co snuje się w moich myślach;)Też sobie obiecałam że jeśli znowu wyjdzie jakieś jego matactwo to odchodzę bo ten człowiek pociągnie nas na dno.Trzeba znać swoją wartość jesteśmy fajne babki i zasługujemy na kogoś kto to doceni...Co do dobierania się w pary-często tak jest i znam wielu takich przystojniaków co mają nieatrakcyjne żony jedni są w nie wpatrzeni inni mniej,widocznie miłość rządzi się swoimi prawami i czym się kierowali przy wyborze owych partnerek ciężko stwierdzić.U twojego Pana musi być coś na rzeczy bo facet który jest wpatrzony w swoją żonę nie wodzi,nie szuka wzrokiem innej kobiety.Owszem może się raz spojrzeć i pomyśleć kurczę ładna babka i tyle.Jeśli się tobie przygląda na każdych zajęciach,wasz wzrok się często spotyka to znaczy że go do ciebie ciągnie,pewnie czegoś mu brakuje...U mnie też się wszyscy zastanawiają jak ja mogę być z takim człowiekiem-pomijając aspekty urody,gburowaty,arogancki ,zakłamany i aspołeczny introwertyk do tego.Każdy mi radzi bym uciekała od tego człowieka,mówią że jestem super babką mam ładną buzię,piękny uśmiech i dobre serce więc napewno jeszcze sobie ułożę fajnie to życie...Nie ma ani jednej osoby która by poradziła zostań,daj szansę,spróbujcie.Więc to nie tylko ja widzę co się dzieje z tym człowiekiem,dlatego muszę odejść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przede wszystkim skończcie swoje nieudane małżeństwa,  zamiast pakować się w romanse.  Poza tym romans z żonatym to głupota- przecież facet który zdradza to jeden z gorszych typów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Do To ja

Masz rację, jest to smutne. Ja to wszystko bardzo przeżyłam. Jednak życie nie jest zero jedynkowe, nie jest wcale łatwo zakończyć związek z mężem, z którym łączą nas pewne ważne sprawy. Tutaj bardziej odnoszę się do ostatniego komentarza gościa. Nie jest też łatwo zakończyć związek z kimś, kto jest dla nas dobry, bo jest. Nie ma tylko tych złych stron mojego małżeństwa. Mój mąż ma pewne cechy,  jakie ma niewielu facetów. Nie rozwodzę się tutaj o wszystkim, co nas łączy, bo wiadomo że w kilku zdaniach nie da się opisać naszej relacji, także tej dobrej strony. Trzeba też zauważyć, że jest wiele kobiet, które radzą, zostaw go jeśli zdradza, zakończ małżeństwo. To są rady bez sensu. Przede wszystkim dlatego, że małżeństwo małżeństwu nie jest równe. Zdrada zdradzie także. Są faceci, którzy dla kobiety nie zrobili nic. Nie zapewnili jej nic, ani mieszkania, ani jej dobrze nie traktują, może też upokarzają i tak dalej. Jeśli taki mąż w dodatku zdradza, to owszem po co z takim siedzieć. Choć to też nie jest moja sprawa i nie moje życie i ja tego nie oceniam. W każdym razie, co może poradzić żona, która nie ma nic, która mieszka kątem np. u teściów z jedną walizką innej żonie, która ma z mężem duży majątek, wspólną firmę, dzieci no i przy okazji mąż był jednak dobry.Jakkolwiek tego nie rozumieć, był dobry wiele razy, mogłam na niego polegać w sprawach ważnych.  Nie wpływają na mnie takie opinie. Jeśli zakończę moje małżeństwo to dlatego, że tak zdecyduję a nie że ktoś tam powie, że tak powinnam. Mój mąż mimo swojej nudy jaką wprowadził w nasz związek, zrobił dla mnie wszystko. Był też i jest kochany, czuły. Robił to co robił, miał drugą twarz. Ja tego nie toleruje i jestem tym załamana, ale jesteśmy tylko ludźmi. Poza tym, ja nie jestem ideałem. Wiadomo, że każdy kiedy się żali, źle o sobie nie powie. Ja też mam wiele na sumieniu, złych zachowań i  złych decyzji. Nie czuje się wcale bez zupełnie winy. Wiele powiedziałam mu złego. Były też tego powody, że tak się zachowywałam ale cóż, trzeba też spojrzeć na siebie. To jego zdrad i randek nie tłumaczy w żaden sposób, no ale jednak.. 

W każdym razie, chciałabym poczuć jeszcze taką emocję zakochania. Być dla kogoś najważniejszą, pożądaną. Być kimś przez kogo on po nocach nie może spać. Chciałabym być czyjąś fantazją, miłością, pożądaniem. Wiem że ...yzm, ale piszę szczerze. Chciałabym być dla kogoś wzorem kobiecości. Tylko warunek jest taki, że dla faceta który jest przystojny, który jest wyjątkowy a nie dla byle kogo. 

Mam niewiele ponad trzydzieści lat a wypisuje głupoty jak nastolatka. Zdaje sobie w pełni z tego sprawę, że to głupie i bzdurne. Pewnie nikomu nie anonimowo bym się w życiu nie przyznała. Chciałabym poczuć się lepszą kobietą, taką atrakcyjną i wyjątkową. Ale głupie co? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja

Jeśli chodzi o twoje odczucia to mogę się pod tym tylko podpisać...Dokładnie pragnę tego samego:)To co piszesz to są pragnienia każdej kobiety nie tylko nastolatek...Mamy prawo mieć takie marzenia jeśli w jakikolwiek sposób zostałyśmy skrzywdzone przez bliską nam osobę...Ja mam tyle miłości w sobie i tak bardzo chciałabym się nią podzielić- bo potrafię kochać i to bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajery wyćwiczone
41 minut temu, Gość To ja napisał:

Jeśli chodzi o twoje odczucia to mogę się pod tym tylko podpisać...Dokładnie pragnę tego samego:)To co piszesz to są pragnienia każdej kobiety nie tylko nastolatek...Mamy prawo mieć takie marzenia jeśli w jakikolwiek sposób zostałyśmy skrzywdzone przez bliską nam osobę...Ja mam tyle miłości w sobie i tak bardzo chciałabym się nią podzielić- bo potrafię kochać i to bardzo...

Taa zawsze kochacie pierwszy raz i następny zawsze jest pierwszy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

Do To ja

Wiesz kochana, jaki jest plus tych wszystkich zawirowań i zdrady mojego męża? To, że zaczęłam bardzo mocno o sobie dbać. Powiem Ci jak to wyglądało u mnie. Najważniejszy był dom, wszelkie porządki, firanki, zawsze musiał być obiad. Zastanawiałam się nad tym, czy postawić wazon po prawej czy lewej stronie, albo czy obrus ma być biały z koronką czy bez. Nie miałam czasu na pomalowanie paznokci, ważniejsze było to jak wygląda mój dom. Rzuciłam to wszystko. Dopiero teraz widzę, że to wszystko nie miało zupełnie żadnego znaczenia i to dla nikogo. Bo przecież nikogo nie obchodziło to wszystko. Czasem zastanawiam się, czy powinnam męża za zdradę nienawidzić czy uściskać go w podzięce, za zmianę mojego myślenia. Wszystko co uważałam za najważniejsze runęło. Powstałam jako nowa ja. Poszłam na zajęcia, wychodzę gdzie uważam za stosowne. Jeśli jest bałagan, co cóż, trudno. Oczywiście jest zachowana pewna norma czystości, ale tylko to. Teraz zauważam siebie. Bardzo zmieniłam się przez te dwa miesiące i chce mi się przez to żyć. Wcześniej zastanawiałam się, kiedy moje życie się skończy. Teraz zastanawiam się, kiedy kupię seksowną ...enkę i gdzie w niej pójdę. Mam wiele chęci i pomysłów na spędzanie czasu. Nie myślę już o tym, czy zdążę z obiadem czy nie. W ogóle nie gotuje, tak jak wcześniej. Jedynie robie zupy, bo uwielbiam i są szybkie w przygotowaniu. Zmieniłam nawyki żywieniowe. Mąż natomiast jeśli chce coś zjeść innego, to może zjeść. Odgrzewa sobie kiełbasę na gorąco. Przestałam się martwić o niego i mu matkować. Jutro planuję pojechać kupić sobie ...enkę. W ogóle moim celem jest wysmuklić ciało i schudnąć jeszcze dodatkowe 5 kilo. Mam swoje cele, być może dla kogoś durne ale dla mnie ważne. Rano wstaję i myślę co mam zrobić dla siebie, a nie dla domu czy dla niego. Zmieniłam perspektywę. Wydawało mi się, że moja praca dla domu zostanie doceniona. Nic bardziej mylnego. Teraz to rozumiem. Nakręca mnie też fakt, że ktoś mi się podoba. Ktoś, czyli on... Chcę też podobać się jemu i zmieniać się dla niego.. Ale durne prawda? Jest żonaty, a ja myślę żeby się jemu podobać. No ale cóż, to mnie wspomaga w mojej zmianie. Bardzo bym chciała poczuć się tak wyjątkowo. Chciałabym żeby facet, który naprawdę jest wyjątkowo myślał o mnie wręcz chorobliwie. Właśnie o mnie. Żeby spośród innych wybrał mnie. Nie wiem po co mi to potrzebne. Może to są złudne nadzieje i okazałoby się to bez sensu, gdybym to osiągnęła, ale uważam że podniosłoby to moją samoocenę. Bo niby dlaczego są kobiety, dla których facet potrafi zwariować, niby dlaczego nie mogę tą kobietą być ja? Postawiłam poprzeczkę wysoko, ponieważ byle co mnie w ogóle nie satysfakcjonuje. Przyznam też, że w swoich pragnieniach jestem egoistką, ponieważ próbuję zaspokoić przede wszystkim swoje własne potrzeby. Jestem też impulsywna, kochliwa,  zanim pomyślę decyduję. Zawsze taka byłam. Moje wszystkie miłości to nie było to. Mój mąż był mnie bardzo zainteresowany, dużo bardziej niż ja nim. Jednak też nie dał mi tej satysfakcji nawet wtedy. Ta miłość była taka ułożona, przewidywalna, może nawet zbyt szybka. Nie wiem co jeszcze. Chciałabym przeżyć  coś wyjątkowego, szalonego. I tym razem chciałabym ja być tą, która niczym famme fatale rozdaje karty, a on jedynie czeka na to rozdanie. Czeka z utęsknieniem, nie mogąc skupić się na niczym innym niż na mnie i na tym, że tak bardzo chciałby mnie mieć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanaw

To ja, będę tutaj co jakiś czas. Pamiętaj o mnie i zaglądaj w wolnej chwili. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ta ja

No pewnie że będę:)To wszystko tak pięknie napisałaś czytałam z otwartą buzią...He he też kiedyś bardziej mnie obchodził dom,ogród a teraz mam to wszystko gdzieś,nawet kwiaty przestałam podlewać...Zaczęłam sobie ćwiczyć w domu,dużo spaceruję z dzieciakami,jestem skupiona na sobie i dzieciach w 100%.Chodzę sobie trochę z głową w chmurach,żyję marzeniami,często myślę sobie o tym moim ktosiu:)Niektórzy widzą we mnie ten błysk w oku,i nie mogą się nadziwić że mimo tylu problemów ja chodzę taka rozpromieniona i szczęśliwa-No wiadomo😍Choć nigdy nie byłam specjalnie wierząca zaczęłam się modlić,o cud o szczęście:)Mam taką patronkę od spraw beznadziejnych,pomogła wielu można wierzyć lub nie...Też mnie nakręca myśl o tym facecie,myślę analizuje co by było gdybym była wtedy ładniej ubrana,uczesana może to coś zmieniło...No ale co?przecież podobałam mu się wtedy napewno ,a teraz piękniejszej już mnie nie będzie miał okazji zobaczyć...Może sam się odezwie głęboko w to wierzę...przysięgam żyję już 35 lat i nigdy mimo że byłam kiedyś naprawdę rakieta,nikt tak na mnie nie patrzył...To było niesamowite aż mam ciarki...Zazdroszczę tobie tych zajęć he he co ja bym teraz dała...kup sobie fajną kiecę a co;)I pisz koniecznie jak to wszystko się tam dzieje między wami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość zakochanaw napisał:

W każdym razie, chciałabym poczuć jeszcze taką emocję zakochania. Być dla kogoś najważniejszą, pożądaną. Być kimś przez kogo on po nocach nie może spać. Chciałabym być czyjąś fantazją, miłością, pożądaniem. Wiem że ...yzm, ale piszę szczerze. Chciałabym być dla kogoś wzorem kobiecości. Tylko warunek jest taki, że dla faceta który jest przystojny, który jest wyjątkowy a nie dla byle kogo. 

Mam niewiele ponad trzydzieści lat a wypisuje głupoty jak nastolatka. Zdaje sobie w pełni z tego sprawę, że to głupie i bzdurne. Pewnie nikomu nie anonimowo bym się w życiu nie przyznała. Chciałabym poczuć się lepszą kobietą, taką atrakcyjną i wyjątkową. Ale głupie co? 

Pięknie napisane. Jakby wyjęte z moich myśli. Również chciałabym przeżyć takie chwile. I wierzę, że tak będzie pomimo, że jestem przed 40 -stką🙃

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja

Dodam że ten tydzień,te moje pisania że mogę tu wylać swoje problemy incognito jest dla mnie o wiele pozytywniejszy od poprzednich...Dużo rzeczy zrozumiałam,płaczę praktycznie tylko wieczorami jak wszyscy śpią,a w dzień jest o niebo lepiej...Pozostaje mi tylko wierzyć No i czekać bo łzy tu nie pomogą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 godzin temu, Gość zakochanaw napisał:

Do To ja

Masz rację, jest to smutne. Ja to wszystko bardzo przeżyłam. Jednak życie nie jest zero jedynkowe, nie jest wcale łatwo zakończyć związek z mężem, z którym łączą nas pewne ważne sprawy. Tutaj bardziej odnoszę się do ostatniego komentarza gościa. Nie jest też łatwo zakończyć związek z kimś, kto jest dla nas dobry, bo jest. Nie ma tylko tych złych stron mojego małżeństwa. Mój mąż ma pewne cechy,  jakie ma niewielu facetów. Nie rozwodzę się tutaj o wszystkim, co nas łączy, bo wiadomo że w kilku zdaniach nie da się opisać naszej relacji, także tej dobrej strony. Trzeba też zauważyć, że jest wiele kobiet, które radzą, zostaw go jeśli zdradza, zakończ małżeństwo. To są rady bez sensu. Przede wszystkim dlatego, że małżeństwo małżeństwu nie jest równe. Zdrada zdradzie także. Są faceci, którzy dla kobiety nie zrobili nic. Nie zapewnili jej nic, ani mieszkania, ani jej dobrze nie traktują, może też upokarzają i tak dalej. Jeśli taki mąż w dodatku zdradza, to owszem po co z takim siedzieć. Choć to też nie jest moja sprawa i nie moje życie i ja tego nie oceniam. W każdym razie, co może poradzić żona, która nie ma nic, która mieszka kątem np. u teściów z jedną walizką innej żonie, która ma z mężem duży majątek, wspólną firmę, dzieci no i przy okazji mąż był jednak dobry.Jakkolwiek tego nie rozumieć, był dobry wiele razy, mogłam na niego polegać w sprawach ważnych.  Nie wpływają na mnie takie opinie. Jeśli zakończę moje małżeństwo to dlatego, że tak zdecyduję a nie że ktoś tam powie, że tak powinnam. Mój mąż mimo swojej nudy jaką wprowadził w nasz związek, zrobił dla mnie wszystko. Był też i jest kochany, czuły. Robił to co robił, miał drugą twarz. Ja tego nie toleruje i jestem tym załamana, ale jesteśmy tylko ludźmi. Poza tym, ja nie jestem ideałem. Wiadomo, że każdy kiedy się żali, źle o sobie nie powie. Ja też mam wiele na sumieniu, złych zachowań i  złych decyzji. Nie czuje się wcale bez zupełnie winy. Wiele powiedziałam mu złego. Były też tego powody, że tak się zachowywałam ale cóż, trzeba też spojrzeć na siebie. To jego zdrad i randek nie tłumaczy w żaden sposób, no ale jednak.. 

W każdym razie, chciałabym poczuć jeszcze taką emocję zakochania. Być dla kogoś najważniejszą, pożądaną. Być kimś przez kogo on po nocach nie może spać. Chciałabym być czyjąś fantazją, miłością, pożądaniem. Wiem że ...yzm, ale piszę szczerze. Chciałabym być dla kogoś wzorem kobiecości. Tylko warunek jest taki, że dla faceta który jest przystojny, który jest wyjątkowy a nie dla byle kogo. 

Mam niewiele ponad trzydzieści lat a wypisuje głupoty jak nastolatka. Zdaje sobie w pełni z tego sprawę, że to głupie i bzdurne. Pewnie nikomu nie anonimowo bym się w życiu nie przyznała. Chciałabym poczuć się lepszą kobietą, taką atrakcyjną i wyjątkową. Ale głupie co? 

Powinnaś poszukać dobrego psychologa, bo masz problem ze sobą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
11 godzin temu, Gość zakochanaw napisał:

Do To ja

Masz rację, jest to smutne. Ja to wszystko bardzo przeżyłam. Jednak życie nie jest zero jedynkowe, nie jest wcale łatwo zakończyć związek z mężem, z którym łączą nas pewne ważne sprawy. Tutaj bardziej odnoszę się do ostatniego komentarza gościa. Nie jest też łatwo zakończyć związek z kimś, kto jest dla nas dobry, bo jest. Nie ma tylko tych złych stron mojego małżeństwa. Mój mąż ma pewne cechy,  jakie ma niewielu facetów. Nie rozwodzę się tutaj o wszystkim, co nas łączy, bo wiadomo że w kilku zdaniach nie da się opisać naszej relacji, także tej dobrej strony. Trzeba też zauważyć, że jest wiele kobiet, które radzą, zostaw go jeśli zdradza, zakończ małżeństwo. To są rady bez sensu. Przede wszystkim dlatego, że małżeństwo małżeństwu nie jest równe. Zdrada zdradzie także. Są faceci, którzy dla kobiety nie zrobili nic. Nie zapewnili jej nic, ani mieszkania, ani jej dobrze nie traktują, może też upokarzają i tak dalej. Jeśli taki mąż w dodatku zdradza, to owszem po co z takim siedzieć. Choć to też nie jest moja sprawa i nie moje życie i ja tego nie oceniam. W każdym razie, co może poradzić żona, która nie ma nic, która mieszka kątem np. u teściów z jedną walizką innej żonie, która ma z mężem duży majątek, wspólną firmę, dzieci no i przy okazji mąż był jednak dobry.Jakkolwiek tego nie rozumieć, był dobry wiele razy, mogłam na niego polegać w sprawach ważnych.  Nie wpływają na mnie takie opinie. Jeśli zakończę moje małżeństwo to dlatego, że tak zdecyduję a nie że ktoś tam powie, że tak powinnam. Mój mąż mimo swojej nudy jaką wprowadził w nasz związek, zrobił dla mnie wszystko. Był też i jest kochany, czuły. Robił to co robił, miał drugą twarz. Ja tego nie toleruje i jestem tym załamana, ale jesteśmy tylko ludźmi. Poza tym, ja nie jestem ideałem. Wiadomo, że każdy kiedy się żali, źle o sobie nie powie. Ja też mam wiele na sumieniu, złych zachowań i  złych decyzji. Nie czuje się wcale bez zupełnie winy. Wiele powiedziałam mu złego. Były też tego powody, że tak się zachowywałam ale cóż, trzeba też spojrzeć na siebie. To jego zdrad i randek nie tłumaczy w żaden sposób, no ale jednak.. 

W każdym razie, chciałabym poczuć jeszcze taką emocję zakochania. Być dla kogoś najważniejszą, pożądaną. Być kimś przez kogo on po nocach nie może spać. Chciałabym być czyjąś fantazją, miłością, pożądaniem. Wiem że ...yzm, ale piszę szczerze. Chciałabym być dla kogoś wzorem kobiecości. Tylko warunek jest taki, że dla faceta który jest przystojny, który jest wyjątkowy a nie dla byle kogo. 

Mam niewiele ponad trzydzieści lat a wypisuje głupoty jak nastolatka. Zdaje sobie w pełni z tego sprawę, że to głupie i bzdurne. Pewnie nikomu nie anonimowo bym się w życiu nie przyznała. Chciałabym poczuć się lepszą kobietą, taką atrakcyjną i wyjątkową. Ale głupie co? 

A miałaś to z mężem na początku? Jeśli tak to wiedz że taki stan minie po czasie nawet gdybyś poznała księcia na białym koniu więc jeśli sądzisz że będziesz zakochana przez 20 lat kolejne to wybacz ale jesteś śmieszna. Natomiast jeśli nie przeżyłas takich emocji to jesteś sobie winna. To że ktoś jest dla nas dobry albo ma pieniądze to jednak nie wszystko bo najczęściej kończy się tak jak u ciebie czyli gorzkimi zalami. Trzeba się na  coś zdecydować w życiu i się tego trzymać. Wóz albo przewóz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Aha przeczytałam początek i sądzę że powinnaś go zostawić ale o tym żonatym nie myśleć bo to i tak się źle skończy. Po co marnować życie w tak mlodym wieku? Gdybyś miała 60 to by się nie opłacało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja

No ja byłam zakochana prawie 20 lat było pożądanie,czułe słowa,codziennie piękne SMS...Do czasu kiedy nie poznałam drugiego oblicza mojego męża...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcin

Zakochana prześledziłem Twój temat i wyciągnąłem wnioski. Nie napiszę, że przypomina to mi moją historię, ale kilka wątków się zgadza. Po pierwsze to, że mąż Cię zdradził oznacza, że gdzieś się pogubiliście, coś się wypaliło, może tak jak pisałaś, chciał mieć wszystko, ale posiadanie kochanki to nie dla wszystkich, wszystko, więc raczej kiepski argument. Potem pisałaś, że byliście na terapii i nic nie pomogła a wiesz czemu ? Bo po prostu mu nie wybaczyłaś i nie chcesz już z Nim być, przestał interesować Cię jako facet, mężczyzna, interesuje Cię relacja z Nim tylko na poziomie zachowania moralnego kręgosłupa, gdyż rozstawanie się po dłuższym związku jest trudne i do tej decyzji trzeba dojrzeć, ona musi się w Nas utwierdzić i gdy to się stanie i tak odejdziesz od męża. Zaczęłaś dbać bardziej o siebie, malować się, chcesz schudnąć, no nic innego jak to, że jesteś kierowana chęcią poznania nowego mężczyzny i zależy Tobie, żeby mu się podobać, instynkt działa. Potem poznajesz faceta, który się Tobie podoba jednak okazuje się, że jest zajęty, pytanie gdyby nie był? Zastanawiałabyś się czy ryzykować czy po prostu byś w to poszła? Oczywiście, że byś w to poszła tylko tak jak ktoś napisał uczuciami swoimi, zauroczeniami swoimi nie jesteśmy w stanie kierować, to jest poza Naszą kontrolą. Moim zdaniem jeśli nie chcesz ratować małżeństwa, to się nie męcz. Jeśli mąż się nie zmienił, nie próbuje ratować małżeństwa, to tym bardziej nie ma czego ratować. Wiem pewnie zagorzali katolicy powiedzą, ślub, przysięga, itd itd. Jestem ateistą i nie zamierzam przejmować się takimi komentarzami jeśli wystąpią. Niestety jedyne co Nas blokuje w zmienianiu swojego życia to pieniądze i wiem co mówię. Mając zabezpieczenie finansowe każdy z Nas robiłby to co chce, także w kwestii uczuciowej, ale czasami, nawet często finanse Nas blokują. Wybieramy niby mniejsze zło, bo w dwójkę łatwiej się utrzymać itd. Wracając do tematu autorki. Uważam, że powinnaś szczerze porozmawiać z mężem, że podobają się Tobie inni(nawet o tym jednym konkretnym), o tym, że coś się w Tobie wypaliło, że szukasz adoracji gdzie indziej, bo gdyby uczucie w was dalej było aktywne zależałoby Tobie, aby to mąż Cię adorował a sama pisałaś, że nie masz już nawet o czym z Nim gadać. Podejrzewam, że czarę goryczy przelała zdrada i w sumie nic dziwnego. Starałaś się, dbałaś o dom, o dziecko a On wolał iść do innej, może też popełniłaś jakiś błąd, że stracił Tobą zainteresowanie, ale o takich sprawach się powinno rozmawiać bo tajenie prawdy to niestety kończy się tak jak w tym przypadku. Gdyby Ci powiedział, że coś się dzieje, może udałoby się to uratować a tak nic z tego nie wyjdzie, zaufania już nigdy nie będzie, nigdy. Porozmawiaj z Nim, że chyba, jeśli coś tam się zmienił to raczej nic to nie da bo nie będziesz w stanie już mu zaufać. Tego żonatego przeczekaj, albo po prostu z Nim także porozmawiaj, że podoba Ci się, ale nie jesteś zainteresowana rozbijaniem rodziny, jeśli w przyszłości okaże się, że się rozeszli będziesz miała drogę wolną, ale na początek dałbym sobie czas i zajął rozwiązaniem problemu własnego małżeństwa, gdy będziesz wolna łatwiej będzie Tobie kogoś znaleźć i nie będziesz miała wyrzutów sumienia. Pozdrawiam cieplutko 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×