Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Marii

Problemy w pięcioletnim zeiązku

Polecane posty

Gość Marii

Cześć. Na wstępie powiem, że jestem załamana i totalnie zagubiona. Nie wiem co robić. 

To, co napiszę będzie bardzo długie. Ale mimo to przeczytaj do końca, proszę. Potrzebuję Twojej rady. 

Nasz związek zaczął się 5 lat temu. Właściwie byliśmy jeszcze dziećmi. Ja miałam 17 lat, on 16. On ma dziwną osobowość. Od samego początku się w ogóle nie starał, ale wiedziałam, że mnie kocha i teraz też to wiem. Widać to w sposobie w jaki na mnie patrzy i w jego ogólnym zachowaniu. Ale co mam na myśli pisząc, że nigdy się nie starał? Nigdy przez 5 lat mnie nigdzie nie zaprosił, ani nie wyszedł z żadną, ale to żadną inicjatywą (i nie, nie przesadzam). Zaprosił mnie tylko na swoją studniówkę. Ja organizowałam wszystkie nasze spotkania. Wyjazdy też (wszystkie musiałam wymuszać bo nigdzie nie chciało mi się jeździć). I może myślicie, że tak go nauczyłam, że nie musiał nic robić bo wszystko robiłam ja. Niezupełnie. Walczyłam z tym od początku. Rozmawiałam, kłóciłam się i płakałam. Ale to nie działało. Z czasem się z tym pogodziłam. Wiem, że powinnam się z nim rozstać już na samym początku, ale tego nie zrobiłam. Czasu nie cofnę. Teraz tym bardziej jest mi ciężko. Tak to się ciągnęło przez 5 lat. Ogólnie między nami było super. Gdy się spotykaliśmy byliśmy szczęśliwi. Tylko, że ja byłam facetem w tym związku i przez to rodziły się konflikty. Trzy razy się rozstaliśmy (za każdym razem z mojej inicjatywy) i wracaliśmy do siebie. Rozstania trwały krótko ok 2 tygodnie. Od roku mieszkamy razem i jest tylko gorzej. On nie ma żadnych ambicji nawet na tyle, żeby wyjść z domu. Nie ma ochoty zaplanować dnia wolnego, gdzieś wyjść, coś zobaczyć. Coś zwiedzić. Nie można na nim polegać, ani mieć w nim wsparcia. Nie potrafi mnie nawet pocieszyć. Niczym się nie interesuje i wszystko ma gdzieś. Szukam większego mieszkania ponieważ w kawalerce 20m2 jest nam niekomfortowo. Za mała pralka i lodówka. On ma to gdzieś i chciałby tu zostać bo to nie on przeciez gotuje, ani pierze. I nie potrafię mu przemówić do rozsądku. Muszę mu ciągle przypominać o rachunkach i czynszu, żeby zapłacił w terminie. Nie chodzi o to, że nie chce płacić tylko po prostu nie pamięta, bo przecież ja jego sekretarka i mamusia wszystko ogarnę i mu przypomnę. I tak muszę wszystko właśnie w ten sposób organizować, załatwić i robić za niego. I teraz sytuacje, które mnie wyprowadziły z równowagi ostanio:

1. Byłam chora, poza tym wyjeżdżałam do rodzinnej miejscowości i nie zdążyłam posprzątać (nie będę się tłumaczyć, po prostu w mieszkaniu był duży bałagan). Mój chłopak spytał czy kolega może u nas spać w mieszkaniu jak mnie nie będzie bo idą na koncert. Odmówiłam kategorycznie bo po prostu było mi wstyd za ten bałagan i poprosiłam go, żeby poszli na miasto i żeby nie zapraszał go do mieszkania. Wiedział jak bardzo się tym przejmuję. Zapewnił mnie, że tego nie zrobi po czym okazało się, że go zaprosił do tego bałaganu. Ręce opadają. Sprawił mi wielką przykrość 

2. Znowu był bałagan (nie pomyślcie sobie o mnie źle, po prostu bardzo dużo pracuje i miałam problemy ze zdrowiem ostatnio).I co najlepsze spieszyliśmy się na imprezę do naszego przyjaciela więc w pośpiechu i strsie (bardzo późno wyszłam z pracy) zrobiłam jeszcze większy bałagan. Wyszliśmy już z kamienicy wtedy mój luby oświadczył, że zaprosił na następny dzień swoje kuzynki do nas. Myślałam, że zwariuję. Przysięgam. Zrobiłam mu awanturę, że dlaczego tak późno mi o tym powiedział i dlaczego nie posprzątał skoro siedział cały dzień w domu kiedy ja byłam w pracy. Szliśmy na imprezę, a następnego dnia szłam do pracy. On stwierdził, że to nic złego, że będzie bałagan i że kuzynkom na pewno nie będzie to przeszkadzało. Wtedy nie wytrzymałam i spytałam czy matka go nie nauczyła, że do syfu się gości nie zaprasza i się poklocilismy. Wtedy oświadczył, że nie ZSP osi ich do mieszkania, ale ja wiedziałam, że postąpi w ten sam sposób co z tym kolegą. Wróciłam na mieszkanie i sprzatałam do 23:30 i dopiero wtedy poszłam na imprezę. Miałam go tak dość, że wyszłam sama bez słowa, a on poleciał za mną i zachowywał się jak by nic się nie stało. 

3. Postanowiłam przeprowadzić z nim rozmowę, że skoro już jesteśmy razem tyle lat to moglibyśmy kupić mieszkanie na kredyt bo bez sensu spłacac kredyt komuś płacąc czynsz kiedy można sobie. To nie było nic poważnego, tylko taka opcja do rozważenia żeby nad tym pomyślał bo niestety ani on ani ja raczej nie będziemy mieć nic po rodzicach. On od razu skrytykował ten pomysł, ale ok ma takie prawo, to odpowiedzialna decyzja i związałaby nas na całe już życie. I kiedy te wspomniane wyżej kuzynki przyjechały do nas to zabrał je na miasto. Byłam juz po pracy w mieszkaniu kiedy wróciły do nas po swoje bagaże. Wtedy jedna z nich wycedziła "No rzeczywiście małe to mieszkanie, ale przytulne. No, ale i tak chcesz ponoć kupić większe". Dla mnie to były po prostu drwiny. Zatkało mnie po prostu. To była nasza rozmowa i nasze prywatne plany do rozważenia. Nie rozumiem po co się z nimi podzielił tym pomysłem. Było mi tak przykro, że jak wyszli to po prostu płakałam. 

Nie wiem co robić. Niedawno wyszłam z depresji spowodowanej moja toksyczną relacja z ojcem oraz problemami zdrowotnymi. Jestem naorawde szczęśliwa osoba i tylko on to wszystko psuje. Wysysa że mnie cała radość życia o którą tak bardzo i mocno Walczyłam. Po tych ostatnich sytuacjach które miały miejsce kilka dni po sobie uświadomiłam sobie, że czuję do niego na ten moment tylko wstręt i niechęć. I nie potrafię go zostawić mimo wszystko. Wpadłam w pułapkę. Bo kiedy jest się z kimś 5 lat to jest już naorawde ciężko się rozstać. Bardzo bardzo ciężko. Jestem bardzo wrażliwa i emocjonalna osobą. Cieszyła bym się gdyby po prostu spakowal swoje rzeczy i się wyprowadził. Bo ja nie potrafię tego zrobić. Tak go kocham. Gdyby mnie zostawił byłoby mi łatwiej. Byłoby to chyba lepiej dla mnie. Napiszcie mi proszę jak to wygląda z pobocznej perspektywy. Czy to z nim jest coś nie tak, czy ja przesadzam. Jak jest według was? Potrzebuję opinii, porady, wsparcia. Jestem totalnie załamana. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawda

Jakie denne prowo psychola,bydlaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga

mi to wygląda jak związek mamusi z synkiem. to nie miłość, to przywiązanie. jak nie zerwiesz z nim i nie odetniesz pępowiny to się nie nauczy. sama sobie dopowiadasz tą miłość z jego strony, bo zakochany człowiek nie zachowywałby się w ten sposób względem drugiej osoby. sama stwarzasz sobie wizję związku, do której on się nie wpasowuje. serio, zerwij, bo minie jeszcze kolejne 5 lat i będziesz się tylko męczyć. a wokół jest wielu wartościowych facetów. sama byłam w podobnym związku i nie wyobrażałam sobie, że kogoś poznam i się zakocham. ale wszystko jest możliwe, nie męcz się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Oj już współczuję, gdy pojawią się dzieci Ty bedziesz musiała na głowie mieć całą rodzine, lekcje, zebrania, szczepienia, rachunki, zakupy, sprzątanie, gotowanie, daty, telefony, załatwianie spraw w urzędach itd. Mój mąż ma pamięć na 15 procent tego co normalny człowiek (bo mu wszystko wisi) i uwierz mi umrę w wieku 50 lat na udar bo już mi łeb nie domaga, żeby samej wszystko ogarnąć. Też sama muszę robić wszystko i myśleć przyszłościowo, bo dla męża nie ma wczoraj i nie ma jutra, a dziś jest luz. Nic nie myśli, niczym się nie przejmuje, o niczym nie pamięta, niczego się nie wstydzi i niczego nie planuje, Twój pewnie jest bardziej ogarnięty, ale i tak łatwo mieć nie będziesz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
20 minut temu, Gość Aga napisał:

mi to wygląda jak związek mamusi z synkiem. to nie miłość, to przywiązanie. jak nie zerwiesz z nim i nie odetniesz pępowiny to się nie nauczy. sama sobie dopowiadasz tą miłość z jego strony, bo zakochany człowiek nie zachowywałby się w ten sposób względem drugiej osoby. sama stwarzasz sobie wizję związku, do której on się nie wpasowuje. serio, zerwij, bo minie jeszcze kolejne 5 lat i będziesz się tylko męczyć. a wokół jest wielu wartościowych facetów. sama byłam w podobnym związku i nie wyobrażałam sobie, że kogoś poznam i się zakocham. ale wszystko jest możliwe, nie męcz się.

Dokladnie, obudz sie dziewczyno! Praktycznie kazde jego zachowanie pokazuje ze to nie jest żadna milosc! Tak nie zachowuje się zakochany facet, jeszcze żeby nigdy nigdzie kobiety nie zaprosil, zero starania się bo mu się nie chce. Po co jak i tak z nim będziesz i będziesz go nianczyc. Nie zdziwilabym sie jesli zanmiast kolege wtedy by zaprosil jakas inna na seks...nie wiesz tego. Jesteś dla niego tylko sprzątaczka i zapchajdziura (o tym swiadczy tez fakt ze nie chciał kredytu bo by to was zwiazalo na cale zycie a on z Toba zycia nie planuje, jestes tylko przejsciowka- wyrazny sygnal z jego strony!!) wygodnie mu więc POKI co jest z Toba ale jak pozna inna i się zakocha to kopnie Cie w d...e a dla tamtej będzie się starał, zapraszał ja na randki i kupował prezenty, nagle będzie inicjatywa. Zakład? Są tysiące takich sytuacji. Miej honor i zostaw go wkońcu bo to nie jest żadna milosc z jego strony poza tym meczysz sie juz wiec ulzyj sobie i daj sobie szanse na poznanie faceta ktory na prawdę Cie pokocha- wtedy odczujesz różnice I sama sobie będziesz się dziwila ze moglas być z kimś takim! Zobaczysz, potrzeba tylko czasu. Jeśli Ty nie odejdziesz to predzej czy pozniej on zostawi Cie dla Innej a wtedy dopiero poczujesz się jak idio.t.ka! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pixi

Z niektórymi sytuacjami chyba trochę przesadzasz - nie widzę nic złego w tym, że się podzielił jakąś myślą z kuzynkami, to przecież żadna intymna sprawa. Ale to nieważne. Jeśli teraz przeszkadza Ci jego nastawienie do życia i związku, to możesz mieć pewność, że za 5 lat będzie jeszcze gorzej i będziesz żałować, że nie przerwałaś tego związku wtedy, kiedy jeszcze było to proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×