Czy to ma sens

Oboje po 30, niby idzie w kierunku bycia razem/mieszkania... a jednak... dzisiaj siedzę sama, bo facet zmęczony po nocce by siąść w pociągi przyjechać do mnie lub żebym ja przyjechała. A jednocześnie dziwnie reaguje, że jadę z kumpelą nad wodę...odbieram teksty  w stylu"Tobie to dobrze" "Nie każdy ma wolne weekendy" itp. Niestety nie jestem z tych co będą siedziały w domu i narzekały jak im smutno samej i pisały sms-y do "zmęczonego pracą misia". Nie chciałam pracować w weekendy to mam taką pracę, że nie muszę tego robić.

Poza tym rozmowa o przyszłości: nie chce zmieniać pracy, mogę miejsce zamieszkania... Ale do pracy dojazd komunikacją miejską/pociagiem ciężki, na niektóre godziny wręcz niemożliwy, ale prawka robił nie będę. Dla mnie jedno wyklucza drugie

I tak się dzisiaj zastanawiam czy to ma sens. Rozumiem, nie każdy musi mieć prawo jazdy, dom, samochód... ja tego nie potrzebuje od mężczyzny, bo mam gdzie mieszkać i czym jeździć, zawodowo i finansowo jestem całkowicie niezależna... ale niepokoi mnie ten brak konkretnego działania... niby chce, ale coś tam.