Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość porzucona

Stało się! Zemściłam się na byłym narzeczonym i tej wywłoce, co mi go odbiła

Polecane posty

Gość porzucona

Ślub pozwoliłam im wziąć w spokoju, niech ta wywłoka męczy się z tym wycieruchem przez resztę życia. Podawała się przez tyle lat za moją przyjaciółkę, ale jak ją psi/ta zaswędziała, to nie mogła się powstrzymać. Za to z wesela zrobiłam im piekło. Otóż dowiedziałam się, że wynajęli zespół, w którym na keyboardzie gra moja koleżanka ze szkoły muzycznej. W dzień ślubu wybralam się do niej pod pretekstem oddania jej książki, ktorą wcześniej pożyczyłam. Postawiła mi kawę, a ja ukradkiem zadzwoniłam z komórki na jej stacjonarny, żeby na chwilę wyszla z kuchni. W tym czasie dodałam jej środka przeczyszczającego do kawusi. Srała jak kot. Poprosiła mnie, żebym ją zastąpiła na tym keyboardzie, bo ona nie da rady. Mogłam na legalu wejść na wesele!

Jako że dobrze gram na keyboardzie i nieźle śpiewam, to zamiast "Wielkiej miłości" S. Krajewskiego, jak było planowane, zagrałam "On nie kochał nas" w oryg. wykonaniu Prońko i Jeżowskiej. Dla tych co nie znają cytuję tekst:

"Przyjaciółko mego serca – wróć,
mam pusty dom.
I znów jestem sama, sama znów,
nie licząc trosk.

Ja wierzyłam tobie jak nikt, a ty
znałaś każdy śmiech i łzy.
On nie kochał nigdy żadnej z nas,
nie kochał nas.

Przyjaciółko mego serca – wróć,
on nie jest wart,
by przez niego niewidzialny mur
tak dzielił nas.

Szczęście miało jego kolor i wdzięk,
jego oczy, jego śmiech.
Szczęście miało dla nas jedną twarz,
tę samą twarz.

Ratował mnie gin.
Ty dawno byłaś już z nim.
A ja płakałam na dnie piekła.
Za mąż uciekłam.
On teraz ma dom 
o pięć tysięcy mil stąd.
Na sercu nosi numer konta,
klucze od forda.

On nie kochał nas."

Śmiesznie to wyglądało, bo młodzi kompletnie nie wiedzieli jak do tego tańczyć, bo szkole tańca uczyli się pod "wielką miłość". Pan młody wykonywał jakieś nieokreślone ruchy nogami, widać spanikowali i głupio im było. W końcu przydepnal jej ...enkę i się przewrócili! Byłam taka zadowolona z siebie! 

Ale na tym nie koniec. Podczas przerwy podeszła do mnie eks-potencjalna teściowa. Poznała mnie, wzięła na bok i zrobila awanturę, że to nie tak miało wygladac. Powiedziałam, żeby spadala, bo wychowała dzifffkarza i nie ma nic do gadania, a ja zresztą się zaraz zabieram. Po czym poszłam do kuchni gdzie stał tort weselny i dosypalam do niego resztki tego środka przeczyszczającego, co mi zostały z porannej kawusi u koleżanki. A potem wyskoczylam przez okno w kuchni i poszłam w świat daleki. I tyle mnie widzieli... Zemsta była slodka. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nee

mało pomysłowe  to twoje opowiadanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzucona

Ot, proza życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beton zbrojony.
7 minut temu, Gość porzucona napisał:

Ot, proza życia.

Pewnie prowo, chyba, ze powaznie tak na maxa sie osmieszylas😄😄😄😄😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzucona
1 godzinę temu, Gość Beton zbrojony. napisał:

Pewnie prowo, chyba, ze powaznie tak na maxa sie osmieszylas😄😄😄😄😄

Nie, przeczytaj jeszcze raz, tym razem ze zrozumieniem. To oni się skompromitowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaaa
2 godziny temu, Gość porzucona napisał:

Ślub pozwoliłam im wziąć w spokoju, niech ta wywłoka męczy się z tym wycieruchem przez resztę życia. Podawała się przez tyle lat za moją przyjaciółkę, ale jak ją psi/ta zaswędziała, to nie mogła się powstrzymać. Za to z wesela zrobiłam im piekło. Otóż dowiedziałam się, że wynajęli zespół, w którym na keyboardzie gra moja koleżanka ze szkoły muzycznej. W dzień ślubu wybralam się do niej pod pretekstem oddania jej książki, ktorą wcześniej pożyczyłam. Postawiła mi kawę, a ja ukradkiem zadzwoniłam z komórki na jej stacjonarny, żeby na chwilę wyszla z kuchni. W tym czasie dodałam jej środka przeczyszczającego do kawusi. Srała jak kot. Poprosiła mnie, żebym ją zastąpiła na tym keyboardzie, bo ona nie da rady. Mogłam na legalu wejść na wesele!

Jako że dobrze gram na keyboardzie i nieźle śpiewam, to zamiast "Wielkiej miłości" S. Krajewskiego, jak było planowane, zagrałam "On nie kochał nas" w oryg. wykonaniu Prońko i Jeżowskiej. Dla tych co nie znają cytuję tekst:

"Przyjaciółko mego serca – wróć,
mam pusty dom.
I znów jestem sama, sama znów,
nie licząc trosk.

Ja wierzyłam tobie jak nikt, a ty
znałaś każdy śmiech i łzy.
On nie kochał nigdy żadnej z nas,
nie kochał nas.

Przyjaciółko mego serca – wróć,
on nie jest wart,
by przez niego niewidzialny mur
tak dzielił nas.

Szczęście miało jego kolor i wdzięk,
jego oczy, jego śmiech.
Szczęście miało dla nas jedną twarz,
tę samą twarz.

Ratował mnie gin.
Ty dawno byłaś już z nim.
A ja płakałam na dnie piekła.
Za mąż uciekłam.
On teraz ma dom 
o pięć tysięcy mil stąd.
Na sercu nosi numer konta,
klucze od forda.

On nie kochał nas."

Śmiesznie to wyglądało, bo młodzi kompletnie nie wiedzieli jak do tego tańczyć, bo szkole tańca uczyli się pod "wielką miłość". Pan młody wykonywał jakieś nieokreślone ruchy nogami, widać spanikowali i głupio im było. W końcu przydepnal jej ...enkę i się przewrócili! Byłam taka zadowolona z siebie! 

Ale na tym nie koniec. Podczas przerwy podeszła do mnie eks-potencjalna teściowa. Poznała mnie, wzięła na bok i zrobila awanturę, że to nie tak miało wygladac. Powiedziałam, żeby spadala, bo wychowała dzifffkarza i nie ma nic do gadania, a ja zresztą się zaraz zabieram. Po czym poszłam do kuchni gdzie stał tort weselny i dosypalam do niego resztki tego środka przeczyszczającego, co mi zostały z porannej kawusi u koleżanki. A potem wyskoczylam przez okno w kuchni i poszłam w świat daleki. I tyle mnie widzieli... Zemsta była slodka. Pozdrawiam.

Prowo ale i tak się uśmiałam 😂😂dzięki za poprawę humoru 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Gość porzucona napisał:

Ślub pozwoliłam im wziąć w spokoju, niech ta wywłoka męczy się z tym wycieruchem przez resztę życia. Podawała się przez tyle lat za moją przyjaciółkę, ale jak ją psi/ta zaswędziała, to nie mogła się powstrzymać. Za to z wesela zrobiłam im piekło. Otóż dowiedziałam się, że wynajęli zespół, w którym na keyboardzie gra moja koleżanka ze szkoły muzycznej. W dzień ślubu wybralam się do niej pod pretekstem oddania jej książki, ktorą wcześniej pożyczyłam. Postawiła mi kawę, a ja ukradkiem zadzwoniłam z komórki na jej stacjonarny, żeby na chwilę wyszla z kuchni. W tym czasie dodałam jej środka przeczyszczającego do kawusi. Srała jak kot. Poprosiła mnie, żebym ją zastąpiła na tym keyboardzie, bo ona nie da rady. Mogłam na legalu wejść na wesele!

Jako że dobrze gram na keyboardzie i nieźle śpiewam, to zamiast "Wielkiej miłości" S. Krajewskiego, jak było planowane, zagrałam "On nie kochał nas" w oryg. wykonaniu Prońko i Jeżowskiej. Dla tych co nie znają cytuję tekst:

"Przyjaciółko mego serca – wróć,
mam pusty dom.
I znów jestem sama, sama znów,
nie licząc trosk.

Ja wierzyłam tobie jak nikt, a ty
znałaś każdy śmiech i łzy.
On nie kochał nigdy żadnej z nas,
nie kochał nas.

Przyjaciółko mego serca – wróć,
on nie jest wart,
by przez niego niewidzialny mur
tak dzielił nas.

Szczęście miało jego kolor i wdzięk,
jego oczy, jego śmiech.
Szczęście miało dla nas jedną twarz,
tę samą twarz.

Ratował mnie gin.
Ty dawno byłaś już z nim.
A ja płakałam na dnie piekła.
Za mąż uciekłam.
On teraz ma dom 
o pięć tysięcy mil stąd.
Na sercu nosi numer konta,
klucze od forda.

On nie kochał nas."

Śmiesznie to wyglądało, bo młodzi kompletnie nie wiedzieli jak do tego tańczyć, bo szkole tańca uczyli się pod "wielką miłość". Pan młody wykonywał jakieś nieokreślone ruchy nogami, widać spanikowali i głupio im było. W końcu przydepnal jej ...enkę i się przewrócili! Byłam taka zadowolona z siebie! 

Ale na tym nie koniec. Podczas przerwy podeszła do mnie eks-potencjalna teściowa. Poznała mnie, wzięła na bok i zrobila awanturę, że to nie tak miało wygladac. Powiedziałam, żeby spadala, bo wychowała dzifffkarza i nie ma nic do gadania, a ja zresztą się zaraz zabieram. Po czym poszłam do kuchni gdzie stał tort weselny i dosypalam do niego resztki tego środka przeczyszczającego, co mi zostały z porannej kawusi u koleżanki. A potem wyskoczylam przez okno w kuchni i poszłam w świat daleki. I tyle mnie widzieli... Zemsta była slodka. Pozdrawiam.

2/10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×