Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Marta

Nie mam siły żyć

Polecane posty

Gość Marta

Hej dziewczyny. Jestem mamą cudownej 3latki i wspaniałego synka, który urodził się 3 miesiące temu. Będąc w ciąży miałam dużo stanów depresyjnych w 1 i 2 trymestrze. W chwili obecnej cieszę się, że jestem matką, ale nie mam na nic siły. Z chęcią lezalabym w łóżku i nic nie robiła. Codziennie mam tyle planów, które kończą się na niczym jakby stanie było wysiłkiem ponad moje możliwości. W domu robię co najpotrzebniejsze, po najniższej linii oporu. Mąż dużo pomaga. Mam już dosyć, tęsknię za byciem sobą. Po urodzeniu córki robiłam tyle rzeczy i miałam tyle energii, a teraz praktycznie nic nie robię i dalej nie mam energii. 

Jak sobie poradzić z tym???Próbowałam metody:pozytywne myślenie, ale nie daje efektów na długo. Nawet nie interesuje mnie czytanie czy oglądanie filmów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idź do lekarza

Po pierwsze - po linii najmniejszego oporu :D

Po drugie - idź do lekarza na morfologię - serio! Ja po drugiej ciąży miałam to samo (różnica wieku 3 lata, starsza córka w przedszkolu była więc nie skakała mi po głowie cały dzień), po intensywnym połogu miałam słabe wyniki krwi. Suplementacja, zmiana diety, witd3 postawiły mnie na nogi. Plus organizacja. Obiady podszykowuję wieczorem (żeby w dzień mieć więcej czasu np. na spacer po parku a nie stanie przy garach), układam plan posiłków na kilka dni do przodu, zakupy w sobotę ogarnia mąż na rynku i w mięsnym, w tygodniu tylko dokupuję pieczywo i ewentualnie warzywa jakieś (wracając ze spaceru). Teraz syn ma rok, ma 2 drzemki. 

Generalnie mój dzień wygląda tak: rano wstaję razem z mężem, koło 6.30 i idę pod prysznic (jak chodzę pół dnia w piżamie to NIC MI SIĘ NIE CHCE), ogarniam się. Budzę dzieciaki, wyprawiam córkę do przedszkola. Jak wyjdą z domu (córka z mężem) to synek ma czas buszowania a ja zerkam czy sobie krzywdy nie robi i ogarniam po śniadaniu kuchnię - pakuję zmywarkę, przecieram stół, no względny porządek żeby był. Bawię się z młodym, karmię i zanim go położę spać to chowam zabawki które porozrzucał do pudła (specjalnie mamy wszystkie w pudłach na dole, żeby nie było układania tylko w 1 minutę jest sprzątnięte) i wstawiam pranie. Jak młody śpi, to ja w tym czasie kawka, książka, serial - cokolwiek. Jak się młody budzi, rozwieszam pranie a on buszuje trochę, potem jemy coś (zwykle owoce, coś czego specjalnie przygotowywać nie trzeba albo wcześniej ugotowaną zupę - często się gotuje zupa jak młody śpi) i idziemy do parku. Tam dostanie mleko i śpi a ja czytam, słucham muzyki. Wracamy i kończę robić obiad (dla całej rodziny) np. obieram ziemniaki czy surówkę robię typu starte warzywa z kapustą, albo buraczki, marchewkę z groszkiem etc.  Jem z młodym trochę zupy i idziemy do przedszkola po córkę (25min w jedną stronę). Po powrocie (córka dodatkowo spacer zalicza i jazdę na rowerze :D) córka je zupy trochę, bawimy się i o 18 obiadokolacja którą jemu wspólnie. Mąż przechwytuje dzieci i o 19 kąpiel - mąż kąpie a ja w tym czasie składam pranie które robiłam rano. 19.30 ja ogarniam synka do spania, mąż córkę plus sprzątają zabawki w pokoju dziecięcym, i o 20 mamy wolne :)  marynuję np. mięso i piekę albo robię leczo (ja kocham gotować, dla mnie to mega relaks) - generalnie urzęduję w kuchni. Raz w tygodniu młody ma drzemkę na balkonie zamiast w parku - ja wtedy myję łazienki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość idź do lekarza napisał:

Po pierwsze - po linii najmniejszego oporu 😄

Po drugie - idź do lekarza na morfologię - serio! Ja po drugiej ciąży miałam to samo (różnica wieku 3 lata, starsza córka w przedszkolu była więc nie skakała mi po głowie cały dzień), po intensywnym połogu miałam słabe wyniki krwi. Suplementacja, zmiana diety, witd3 postawiły mnie na nogi. Plus organizacja. Obiady podszykowuję wieczorem (żeby w dzień mieć więcej czasu np. na spacer po parku a nie stanie przy garach), układam plan posiłków na kilka dni do przodu, zakupy w sobotę ogarnia mąż na rynku i w mięsnym, w tygodniu tylko dokupuję pieczywo i ewentualnie warzywa jakieś (wracając ze spaceru). Teraz syn ma rok, ma 2 drzemki. 

Generalnie mój dzień wygląda tak: rano wstaję razem z mężem, koło 6.30 i idę pod prysznic (jak chodzę pół dnia w piżamie to NIC MI SIĘ NIE CHCE), ogarniam się. Budzę dzieciaki, wyprawiam córkę do przedszkola. Jak wyjdą z domu (córka z mężem) to synek ma czas buszowania a ja zerkam czy sobie krzywdy nie robi i ogarniam po śniadaniu kuchnię - pakuję zmywarkę, przecieram stół, no względny porządek żeby był. Bawię się z młodym, karmię i zanim go położę spać to chowam zabawki które porozrzucał do pudła (specjalnie mamy wszystkie w pudłach na dole, żeby nie było układania tylko w 1 minutę jest sprzątnięte) i wstawiam pranie. Jak młody śpi, to ja w tym czasie kawka, książka, serial - cokolwiek. Jak się młody budzi, rozwieszam pranie a on buszuje trochę, potem jemy coś (zwykle owoce, coś czego specjalnie przygotowywać nie trzeba albo wcześniej ugotowaną zupę - często się gotuje zupa jak młody śpi) i idziemy do parku. Tam dostanie mleko i śpi a ja czytam, słucham muzyki. Wracamy i kończę robić obiad (dla całej rodziny) np. obieram ziemniaki czy surówkę robię typu starte warzywa z kapustą, albo buraczki, marchewkę z groszkiem etc.  Jem z młodym trochę zupy i idziemy do przedszkola po córkę (25min w jedną stronę). Po powrocie (córka dodatkowo spacer zalicza i jazdę na rowerze :D) córka je zupy trochę, bawimy się i o 18 obiadokolacja którą jemu wspólnie. Mąż przechwytuje dzieci i o 19 kąpiel - mąż kąpie a ja w tym czasie składam pranie które robiłam rano. 19.30 ja ogarniam synka do spania, mąż córkę plus sprzątają zabawki w pokoju dziecięcym, i o 20 mamy wolne 🙂 marynuję np. mięso i piekę albo robię leczo (ja kocham gotować, dla mnie to mega relaks) - generalnie urzęduję w kuchni. Raz w tygodniu młody ma drzemkę na balkonie zamiast w parku - ja wtedy myję łazienki. 

Nie chciałabym tak żyć 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idź do lekarza
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie chciałabym tak żyć 😞

Jak? :D

Mamy dzieci więc po przyjściu z pracy nie mogę się uwalić na kanapie i mieć wywalone na wszystko oglądając serial :D 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Dlaczego?dla mnie takie życie to bajka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mateusz brzuchalski

sad😔😔😔😔😔😔😟🤔😞😢🤧🤔😰🔎❤️❤️🤢😰☹️😟🤔😟🤧😢😞😢🙁🤢❤️🤢😰🔎😟🤔😟😊😊💖😫💖😶😗🙂😍😶😉🥑🥑🥑🥑🥑🥑

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Grażyna napisał:

szukaj wsparcia w alkoholu.To pomaga

"Świetna" rada. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Harry Potter

pokazać Ci rozdzke to ci się humorek poprawi ;))))) wink wonk😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia

Jeśli Cię stać - radziłabym wizytę u terapeuty, czasem wygadanie się obcej osobie, którą interesuje tylko Twój punkt widzenia potrafi wiele zdziałać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia

Jeśli Cię stać - radziłabym wizytę u terapeuty, czasem wygadanie się obcej osobie, którą interesuje tylko Twój punkt widzenia potrafi wiele zdziałać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia

Jeśli Cię stać - radziłabym wizytę u terapeuty, czasem wygadanie się obcej osobie, którą interesuje tylko Twój punkt widzenia potrafi wiele zdziałać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Optymistka

Rady typu "weź się w garść, ja daję radę, a mam więcej obowiązków" to niemal zachęcanie do samobójstwa... Boże... 

Ktoś dobrze pisze - poszukaj pomocy u terapeuty, nie zwlekaj! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gvjjvf

Idz do pracy odzyjesz i zaczniesz przynosic pieniadze do domu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc 123

 

2 godziny temu, Gość idź do lekarza napisał:

Po pierwsze - po linii najmniejszego oporu 😄

Po drugie - idź do lekarza na morfologię - serio! Ja po drugiej ciąży miałam to samo (różnica wieku 3 lata, starsza córka w przedszkolu była więc nie skakała mi po głowie cały dzień), po intensywnym połogu miałam słabe wyniki krwi. Suplementacja, zmiana diety, witd3 postawiły mnie na nogi. Plus organizacja. Obiady podszykowuję wieczorem (żeby w dzień mieć więcej czasu np. na spacer po parku a nie stanie przy garach), układam plan posiłków na kilka dni do przodu, zakupy w sobotę ogarnia mąż na rynku i w mięsnym, w tygodniu tylko dokupuję pieczywo i ewentualnie warzywa jakieś (wracając ze spaceru). Teraz syn ma rok, ma 2 drzemki. 

Generalnie mój dzień wygląda tak: rano wstaję razem z mężem, koło 6.30 i idę pod prysznic (jak chodzę pół dnia w piżamie to NIC MI SIĘ NIE CHCE), ogarniam się. Budzę dzieciaki, wyprawiam córkę do przedszkola. Jak wyjdą z domu (córka z mężem) to synek ma czas buszowania a ja zerkam czy sobie krzywdy nie robi i ogarniam po śniadaniu kuchnię - pakuję zmywarkę, przecieram stół, no względny porządek żeby był. Bawię się z młodym, karmię i zanim go położę spać to chowam zabawki które porozrzucał do pudła (specjalnie mamy wszystkie w pudłach na dole, żeby nie było układania tylko w 1 minutę jest sprzątnięte) i wstawiam pranie. Jak młody śpi, to ja w tym czasie kawka, książka, serial - cokolwiek. Jak się młody budzi, rozwieszam pranie a on buszuje trochę, potem jemy coś (zwykle owoce, coś czego specjalnie przygotowywać nie trzeba albo wcześniej ugotowaną zupę - często się gotuje zupa jak młody śpi) i idziemy do parku. Tam dostanie mleko i śpi a ja czytam, słucham muzyki. Wracamy i kończę robić obiad (dla całej rodziny) np. obieram ziemniaki czy surówkę robię typu starte warzywa z kapustą, albo buraczki, marchewkę z groszkiem etc.  Jem z młodym trochę zupy i idziemy do przedszkola po córkę (25min w jedną stronę). Po powrocie (córka dodatkowo spacer zalicza i jazdę na rowerze :D) córka je zupy trochę, bawimy się i o 18 obiadokolacja którą jemu wspólnie. Mąż przechwytuje dzieci i o 19 kąpiel - mąż kąpie a ja w tym czasie składam pranie które robiłam rano. 19.30 ja ogarniam synka do spania, mąż córkę plus sprzątają zabawki w pokoju dziecięcym, i o 20 mamy wolne 🙂 marynuję np. mięso i piekę albo robię leczo (ja kocham gotować, dla mnie to mega relaks) - generalnie urzęduję w kuchni. Raz w tygodniu młody ma drzemkę na balkonie zamiast w parku - ja wtedy myję łazienki. 

Super 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc 123

 

2 godziny temu, Gość idź do lekarza napisał:

Po pierwsze - po linii najmniejszego oporu 😄

Po drugie - idź do lekarza na morfologię - serio! Ja po drugiej ciąży miałam to samo (różnica wieku 3 lata, starsza córka w przedszkolu była więc nie skakała mi po głowie cały dzień), po intensywnym połogu miałam słabe wyniki krwi. Suplementacja, zmiana diety, witd3 postawiły mnie na nogi. Plus organizacja. Obiady podszykowuję wieczorem (żeby w dzień mieć więcej czasu np. na spacer po parku a nie stanie przy garach), układam plan posiłków na kilka dni do przodu, zakupy w sobotę ogarnia mąż na rynku i w mięsnym, w tygodniu tylko dokupuję pieczywo i ewentualnie warzywa jakieś (wracając ze spaceru). Teraz syn ma rok, ma 2 drzemki. 

Generalnie mój dzień wygląda tak: rano wstaję razem z mężem, koło 6.30 i idę pod prysznic (jak chodzę pół dnia w piżamie to NIC MI SIĘ NIE CHCE), ogarniam się. Budzę dzieciaki, wyprawiam córkę do przedszkola. Jak wyjdą z domu (córka z mężem) to synek ma czas buszowania a ja zerkam czy sobie krzywdy nie robi i ogarniam po śniadaniu kuchnię - pakuję zmywarkę, przecieram stół, no względny porządek żeby był. Bawię się z młodym, karmię i zanim go położę spać to chowam zabawki które porozrzucał do pudła (specjalnie mamy wszystkie w pudłach na dole, żeby nie było układania tylko w 1 minutę jest sprzątnięte) i wstawiam pranie. Jak młody śpi, to ja w tym czasie kawka, książka, serial - cokolwiek. Jak się młody budzi, rozwieszam pranie a on buszuje trochę, potem jemy coś (zwykle owoce, coś czego specjalnie przygotowywać nie trzeba albo wcześniej ugotowaną zupę - często się gotuje zupa jak młody śpi) i idziemy do parku. Tam dostanie mleko i śpi a ja czytam, słucham muzyki. Wracamy i kończę robić obiad (dla całej rodziny) np. obieram ziemniaki czy surówkę robię typu starte warzywa z kapustą, albo buraczki, marchewkę z groszkiem etc.  Jem z młodym trochę zupy i idziemy do przedszkola po córkę (25min w jedną stronę). Po powrocie (córka dodatkowo spacer zalicza i jazdę na rowerze :D) córka je zupy trochę, bawimy się i o 18 obiadokolacja którą jemu wspólnie. Mąż przechwytuje dzieci i o 19 kąpiel - mąż kąpie a ja w tym czasie składam pranie które robiłam rano. 19.30 ja ogarniam synka do spania, mąż córkę plus sprzątają zabawki w pokoju dziecięcym, i o 20 mamy wolne 🙂 marynuję np. mięso i piekę albo robię leczo (ja kocham gotować, dla mnie to mega relaks) - generalnie urzęduję w kuchni. Raz w tygodniu młody ma drzemkę na balkonie zamiast w parku - ja wtedy myję łazienki. 

Super 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idź do lekarza
2 godziny temu, Optymistka napisał:

Rady typu "weź się w garść, ja daję radę, a mam więcej obowiązków" to niemal zachęcanie do samobójstwa... Boże... 

Ktoś dobrze pisze - poszukaj pomocy u terapeuty, nie zwlekaj! 

Ja jej nie napisałam, że ma się wziąć w garść bo ja mam więcej obowiązków i daję radę. Napisałam, że ma iść do lekarza się zbadać bo po połogu, w którym się traci dużo krwi, przy 2 dzieci matki często zapominają że jeżeli nie zadbają o siebie najpierw to nikt nie zadba o nie. Lekarz, badania i można działać dalej. Jeżeli wyniki są w normie wszystkie, to terapeuta. Ja miałam bardzo słabą morfologię, niski poziom wit d3. Dostałam leki i przeszła mi chęć zabicia wszystkich, marazm, i niechęć do robienia czegokolwiek! Może w tym tkwi przyczyna, jeżeli nie to do terapeuty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Czułam się tak przy problemach z tarczycą. Po miesiącu leków świat nagle kolorów nabrał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta
3 godziny temu, Gość Gvjjvf napisał:

Idz do pracy odzyjesz i zaczniesz przynosic pieniadze do domu!

Pieniądze przynoszone do domu, bo mam płacone za macierzyński. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta
15 minut temu, Gość gość napisał:

Czułam się tak przy problemach z tarczycą. Po miesiącu leków świat nagle kolorów nabrał.

Ja mam problemy z tarczycą od kilku lat. Choruje na nadczynność. Wydaje mi się, że głównie ona była winowajcą moich stanów depresyjnych w ciąży, bo wyniki trochę szalały. Następne badanie krwii za tydzień, więc zobaczymy czy jest OK. W sumie po pierwszej ciąży też miałam problemy z tarczycą, ale tak się nie czułam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta
6 godzin temu, Gość idź do lekarza napisał:

Po pierwsze - po linii najmniejszego oporu 😄

Po drugie - idź do lekarza na morfologię - serio! Ja po drugiej ciąży miałam to samo (różnica wieku 3 lata, starsza córka w przedszkolu była więc nie skakała mi po głowie cały dzień), po intensywnym połogu miałam słabe wyniki krwi. Suplementacja, zmiana diety, witd3 postawiły mnie na nogi. Plus organizacja. Obiady podszykowuję wieczorem (żeby w dzień mieć więcej czasu np. na spacer po parku a nie stanie przy garach), układam plan posiłków na kilka dni do przodu, zakupy w sobotę ogarnia mąż na rynku i w mięsnym, w tygodniu tylko dokupuję pieczywo i ewentualnie warzywa jakieś (wracając ze spaceru). Teraz syn ma rok, ma 2 drzemki. 

Generalnie mój dzień wygląda tak: rano wstaję razem z mężem, koło 6.30 i idę pod prysznic (jak chodzę pół dnia w piżamie to NIC MI SIĘ NIE CHCE), ogarniam się. Budzę dzieciaki, wyprawiam córkę do przedszkola. Jak wyjdą z domu (córka z mężem) to synek ma czas buszowania a ja zerkam czy sobie krzywdy nie robi i ogarniam po śniadaniu kuchnię - pakuję zmywarkę, przecieram stół, no względny porządek żeby był. Bawię się z młodym, karmię i zanim go położę spać to chowam zabawki które porozrzucał do pudła (specjalnie mamy wszystkie w pudłach na dole, żeby nie było układania tylko w 1 minutę jest sprzątnięte) i wstawiam pranie. Jak młody śpi, to ja w tym czasie kawka, książka, serial - cokolwiek. Jak się młody budzi, rozwieszam pranie a on buszuje trochę, potem jemy coś (zwykle owoce, coś czego specjalnie przygotowywać nie trzeba albo wcześniej ugotowaną zupę - często się gotuje zupa jak młody śpi) i idziemy do parku. Tam dostanie mleko i śpi a ja czytam, słucham muzyki. Wracamy i kończę robić obiad (dla całej rodziny) np. obieram ziemniaki czy surówkę robię typu starte warzywa z kapustą, albo buraczki, marchewkę z groszkiem etc.  Jem z młodym trochę zupy i idziemy do przedszkola po córkę (25min w jedną stronę). Po powrocie (córka dodatkowo spacer zalicza i jazdę na rowerze :D) córka je zupy trochę, bawimy się i o 18 obiadokolacja którą jemu wspólnie. Mąż przechwytuje dzieci i o 19 kąpiel - mąż kąpie a ja w tym czasie składam pranie które robiłam rano. 19.30 ja ogarniam synka do spania, mąż córkę plus sprzątają zabawki w pokoju dziecięcym, i o 20 mamy wolne 🙂 marynuję np. mięso i piekę albo robię leczo (ja kocham gotować, dla mnie to mega relaks) - generalnie urzęduję w kuchni. Raz w tygodniu młody ma drzemkę na balkonie zamiast w parku - ja wtedy myję łazienki. 

Dzięki za pomysł. Pójdę do lekarza to może da mi skierowanie na jakieś badania, choć wątpię, żeby zrobili mi całą morfologię. Mieszkam za granicą i tutaj system działa trochę inaczej, w niektórych przypadkach lepiej, a w niektórych gorzej. 

Po pierwszej ciąży potrafiłam posprzątać cały dom, zrobić zakupy, ugotować obiad i być szczęśliwa. Chodziłam na siłownię, pływanie. Robiłam kurs, gdzie miałam zajęcia raz na tydzień, praktyki i prace domowe. 

Teraz nie mam nawet ochoty wyjść na spacer. Sprzątnięcie pół pokoju to zrobienie czegoś ponad siły. Gotuje, bo muszę, ale cokolwiek zajmuje jak najmniej czasu. Ja wszystko i tak robię po najmniejszej linii oporu i czuję się jak g...o.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×