Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego matka mojego narzeczonego w kółko podkreśla różnice między nami (na moją niekorzyść) i posługuje się groteskowo poprawnym językiem w zwykłej rozmowie ze mną?

Polecane posty

Gość gość

Czy ona chce żeby syn znalazł sobie inną? Chyba tak. W ogóle, z tego co mówi mi narzeczony, ona nie lubiła poprzedniej jego dziewczyny ani bliskiej koleżanki. A były inne ode mnie, to nie są moje klony. Ale wracając do tematu, ona bez przerwy gdy tam jesteśmy (w odwiedzinach, na które zaprasza nas razem!) podkreśla w rozmowie, że jej rodzina jest najmądrzejsza, najwspanialsza, bo awansowali społecznie z rolników na nauczycieli w latach 50 po przeprowadzce do dużego miasta. Babcia mojego męża poszła na studia, potem jej dzieci też poszły. Jest to rodzina umysłów ścisłych. Przyszła/niedoszła? teściowa na okrągło podkreśla, jacy to oni byli wspaniali, zrobiła mi wywiad nt. moich rodziców, niepochlebnie wypowiada się o ludziach z wykształceniem zawodowym lub średnim a wie że takowe mają moi rodzice, mama trochę więcej bo jeszcze dwa razy studium policealne. Śmieje się z ludzi ze wsi, mówi że cos jest "wieśniackie", "wiejskie", czyjeś tam wesele to był o "wsiowe wesele" (tylko dlatego że wq domu weselnym na wsi a nie w mieście). Do tego podkreśla w kółko zalety mojego narzeczonego, których ja nie mam (on uprawia sporty zimowe, ja nie, on brał udział w maratonach, ja nie, on wygrał kilka olimpiad z przedmiotów ścisłych, ja nie), nie wspomnę już o komentarzach odnośnie ukończonych przeze mnie studiów: "Jeden język obcy co to jest????? To dziś za mało!" (sama nie zna żadnego nawet na poziomie komunikatywnym). Do tego potrafi rzucić się przy mnie na szyję synowi i obściskiwać ostentacyjnie, mówiąc: "Co ja zrobię, przecież ty jesteś mój".

Jak rozmawiamy o czymś niezbyt górnolotnym, ona używa słownictwa bardzo wyszukanego, jakby na pokaz: "Och, to wszystko, te wszystkie łatwe matury, to po to by podnieść poziom skolaryzacji społeczeństwa" etc. Mój narzeczony jak do tej pory nie widzi w tym wszystkim nic, czym należałoby się przejmować. Raz ją lekko odepchnął bo "robi mu oborę".

Co o tym sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godv

jesli jest jedynakiem to bedzie słabo, jak ma rodzenstwo to moze uwaga przemundrej mamuni rozlozy sie na pare osob

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masterofpuppets

Poleć jej dobrego psychiatrę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Współczuje Ci naprawdę szczerze. I już jest mi Ciebie żal. Nie wiem co Ci poradzić. Najlepiej wiać, ale wiadomo nie jest to proste, kiedy się kocha. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kim

O boże wiej, dasz radę tak kolejne 30-40 lat? Tak i gorzej, po ślubie zawsze jest gorzej. Wiej, nie marnuj życia na taką chora babę a tego kwiatu jest pół światu.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc mimi

Kobieta jest prostacka i chamska. Rozumie, że nie chcesz zrywać z narzeczonym, ale warto z nim porozmawiać. Jeżeli weźmie cię w obronę, ustawi matkę czy wręcz ograniczy z nia kontakt, to dobrze. jeżeli nie, nie widzi problemu, to masz duży problem i zastanów się czy dasz radę tak żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Narzeczony powiedział mi żebym nie reagowała na jej zaproszenia i unikala jej, bo "nie raz mówiłem jej by nie mówiła tych bzdur ale nic to nie daje" 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kim

Jeśli nie jesteś na 100 procent pewna zec hcesz wziąć ślub to go nie bierz, intuicja podpowiada ci że coś jest nie tak i masz rację, słuchaj się siebie jak coś ci nie pasuje, odłóż ślub,szkoda mi ciebie bo wiem że to niełatwe ale walcz o siebie i swoje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
54 minuty temu, Gość Kim napisał:

Jeśli nie jesteś na 100 procent pewna zec hcesz wziąć ślub to go nie bierz, intuicja podpowiada ci że coś jest nie tak i masz rację, słuchaj się siebie jak coś ci nie pasuje, odłóż ślub,szkoda mi ciebie bo wiem że to niełatwe ale walcz o siebie i swoje zycie.

Dzięki za słowa otuchy. Póki co wiem tyle że jej synowa się od niej odcina bo ta próbowała podkopac jej autorytet u jej dziecka. W sensie, teściowa ma już wnuka. I próbuje bycdla niego matka, odsuwajac synowa. Mój narzeczony chce sam jeździć do matki raz w tygodniu... Ona co chwilę zalewa go smsami jak małe dziecko, co robi, gdzie jest 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Wprowadzcie się na drugi koniec Polski, jak najdalej od tego toksycznego człowieka bo Was wykończy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czołem

Z twojego opisu wyłania się obraz toksiężnej przyszłej teściowej. Oraz kobiety z przerostem ego .Mówiąc krótko wyżej robi kupę niż ma tylek 

😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czołem

Toksycznej *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kim

A po co co tydzień??? Ojjj maminsynek i toksyczna treściowa równa się twoje nieszczęście, po co ci takie życie? Zasługujesz na coś lepszego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 💩💩💩

Nieodcięta pępowina. Będzie to się za nim (i za Tobą) ciągnąć całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 💩💩💩
4 godziny temu, Gość gość napisał:

Czy ona chce żeby syn znalazł sobie inną? Chyba tak. W ogóle, z tego co mówi mi narzeczony, ona nie lubiła poprzedniej jego dziewczyny ani bliskiej koleżanki. A były inne ode mnie, to nie są moje klony. Ale wracając do tematu, ona bez przerwy gdy tam jesteśmy (w odwiedzinach, na które zaprasza nas razem!) podkreśla w rozmowie, że jej rodzina jest najmądrzejsza, najwspanialsza, bo awansowali społecznie z rolników na nauczycieli w latach 50 po przeprowadzce do dużego miasta. Babcia mojego męża poszła na studia, potem jej dzieci też poszły. Jest to rodzina umysłów ścisłych. Przyszła/niedoszła? teściowa na okrągło podkreśla, jacy to oni byli wspaniali, zrobiła mi wywiad nt. moich rodziców, niepochlebnie wypowiada się o ludziach z wykształceniem zawodowym lub średnim a wie że takowe mają moi rodzice, mama trochę więcej bo jeszcze dwa razy studium policealne. Śmieje się z ludzi ze wsi, mówi że cos jest "wieśniackie", "wiejskie", czyjeś tam wesele to był o "wsiowe wesele" (tylko dlatego że wq domu weselnym na wsi a nie w mieście). Do tego podkreśla w kółko zalety mojego narzeczonego, których ja nie mam (on uprawia sporty zimowe, ja nie, on brał udział w maratonach, ja nie, on wygrał kilka olimpiad z przedmiotów ścisłych, ja nie), nie wspomnę już o komentarzach odnośnie ukończonych przeze mnie studiów: "Jeden język obcy co to jest????? To dziś za mało!" (sama nie zna żadnego nawet na poziomie komunikatywnym). Do tego potrafi rzucić się przy mnie na szyję synowi i obściskiwać ostentacyjnie, mówiąc: "Co ja zrobię, przecież ty jesteś mój".

Jak rozmawiamy o czymś niezbyt górnolotnym, ona używa słownictwa bardzo wyszukanego, jakby na pokaz: "Och, to wszystko, te wszystkie łatwe matury, to po to by podnieść poziom skolaryzacji społeczeństwa" etc. Mój narzeczony jak do tej pory nie widzi w tym wszystkim nic, czym należałoby się przejmować. Raz ją lekko odepchnął bo "robi mu oborę".

Co o tym sądzicie?

Powiedz teściowej, żeby zeszła na ziemię i nie przesadzaŁa z rangą osiągnięcia w postaci studiów w czasie głębokiej Polski Ludowej... Pamiętaj, że w latach 1950-1970 nasze ówczesne państwo komunistyczne promowało mieszkańców wsi i przyznawało preferencyjnie tzw. punkty za pochodzenie, które ułatwiały znacząco dostanie się na studia wyższe... Po drugie, szczerze to studia nauczycielskie były w zakresie praktycznie każdej młodej kobiety po II wojnie światowej. Po raz pierwszy w historii powstały przecież państwowe uczelnie, zarówno uniwersytety, jak i politechniki. Liczebność naszego społeczeństwa była Znacząco uszczuplona w wyniku zawieruchy wojennej, więc znowu tych studentów tak wielu nie było - każdy, kto chciał i miał odrobinę oleju w głowie mógł studiować i mieszkać w akademiku bądź na stancji. Litości!

Dla przykłady - u mnie w rodzinie każdy z pokolenia moich dziadków (włącznie z nimi), kto miał ok. 10-20 lat w momencie zakończenia II wojny światowej, dostał się i ukończył studia bez łaski (nie mówię bynajmniej o studiach nauczycielskich, a o kierunkach takich jak medycyna, farmacja, biochemia i prawo).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

trochę straszycie autorkę, bo zakładając że przeprowadzi szereg rozmów z narzeczonym i to coś da, mianowicie teściowa ogarnie te swoje chore teksty, albo że autorka w ogóle nie będzie tam jeżdzić, syn za to od czasu do czasu matkę odiwedzi, to nie jest powód by się rozstawać. Jest nadzieja że stara robi tak tylko na poczatku, a jak syn jej powie pare słow to przestanie. Jak nie, to nikt nie każe autorce mieć kontaktu z tą toksyczną babiną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magenta

Ewakuuj się z tego układu jak najszybciej.  10 lat temu sie w coś takiego wkopałam.  Teściowa wdowa z trójką dzieci, w tym jedynym synem, który chyba miał za zadanie zastąpić jej partnera.  Do mnie się przypier... o wszystko w zasadzie od początku, a jak nie mogła znaleźć nic konkretnego, to wymyślała, co mogę teoretycznie zrobic kiedyś w przyszłości za iles lat i robiła o to awantury.  Mój była cały czas mówił, że mam się nieą nie przejmować, jest jaka jest, inna już nie będzie, olać ją.  Niedługo po ślubie zmienił jednak zdanie i przyjął strategię "to jest moja ukochana mamusia, jeżeli się czegoś czepia, to znaczy, że ma rację".  Nawet wyprowadzka do innego kraju nic nie dała,  bo mamunia codziennie dzwoniła, awanturowała się z nim, a potem on ze mną. O dzieciach nie było mowy, bo mamusia sie nie zgadzała.  W końcu po prawie trzech latach kazała mu wybrac ja albo ona.  Wybrał ją, bo "matke zawsze będę miał tylko jedną,  a żon moge mieć kilka".  Gdybym wiedziała jak to się potoczy, nie zmarnowałabym z nim 6 lat życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rrg

Jak dla mnie twój narzeczony ma jaja i nie masz się czego obawiać. Temperuje matkę, poleca Ci olewać jej teksty i nie każe Ci tam jeździć. Może jeździć sam, to przecież jego mama. Ja mam z mężem trochę inny problem i niestety dopiero po ślubie przejrzałam na oczy. On ma matkę i siostrę, która jest dosłownie jej kopią. Bezczelne, wyszczekane, mało inteligentne kobiety, które wszystko wiedzą najlepiej, a ze wszystkim trzeba im pomagać, bo "one są biedne". Mieszkam w innym kraju niz teściowie, ale na moje nieszczęście pomogłam szwagierce i teraz pracujemy razem. Dałam się namówić mężowi i teraz codziennie żałuję. Moje stosunki że szwagierką są fatalne i wprost powiedziałam mężowi, że nie życzę sobie jej wizyt w naszym mieszkaniu. Mąż tego nie rozumie i uważa, że jako osoba starsza i niby mądrzejsza mam się dostosować i być miła dla jego siostry, bo on "nie chce być między młotem a kowadłem ". Jestem już tak zmęczona tymi przepychankami, że myślę o rozwodzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 minut temu, Gość Rrg napisał:

Jak dla mnie twój narzeczony ma jaja i nie masz się czego obawiać. Temperuje matkę, poleca Ci olewać jej teksty i nie każe Ci tam jeździć. Może jeździć sam, to przecież jego mama. Ja mam z mężem trochę inny problem i niestety dopiero po ślubie przejrzałam na oczy. On ma matkę i siostrę, która jest dosłownie jej kopią. Bezczelne, wyszczekane, mało inteligentne kobiety, które wszystko wiedzą najlepiej, a ze wszystkim trzeba im pomagać, bo "one są biedne". Mieszkam w innym kraju niz teściowie, ale na moje nieszczęście pomogłam szwagierce i teraz pracujemy razem. Dałam się namówić mężowi i teraz codziennie żałuję. Moje stosunki że szwagierką są fatalne i wprost powiedziałam mężowi, że nie życzę sobie jej wizyt w naszym mieszkaniu. Mąż tego nie rozumie i uważa, że jako osoba starsza i niby mądrzejsza mam się dostosować i być miła dla jego siostry, bo on "nie chce być między młotem a kowadłem ". Jestem już tak zmęczona tymi przepychankami, że myślę o rozwodzie. 

Rozumiem Cię, na moje szczęście mój narzeczony nie jest typem mega rodzinnym, nie odczuwa potrzeby ciągłego wchodzenia w kontakty i układy z kuzynkami, ciotkami i pociotkami. Ale jego brat jest taki jak opisujesz że jest Twój mąż. Na szczęście przeprowadzili się do innego kraju z powodu jego pracy. Dziewczyna ma spokój, ale co przezyła to jej. Pech chce że jej i jego synek wrodził się chyba w teściową, ma okropny charakter, jakby nie akceptował własnej matki (tak jak teściowa średnio akcpetuje synową)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rrg

No to mnie załamałaś teraz. Jestem w ciąży. Mąż już zapowiedział, że jego siostra będzie nas odwiedzać by pobawić się z bratankiem. Jeszcze sie dziecko nie urodziło a już mamy problemy 😀 powiedziałam, że w takim razie skoro ona ma przychodzić to ja będę wychodzić, a oni się już dzieckiem zajmą. Na te 2-3 godzinki będę mieć czas dla siebie a rodzeństwo będzie miało okazję spędzić czas wspólnie. Oczywiście wg męża to ja jestem problemowa i mam siedzieć z nimi, mimo że mam alergię na tą dziewuchę. Moi rodzice ją poznali i nawet podczas spotkania z nimi siedziała z nosem w telefonie, także to nie ze mną jest problem. Czasem mam ochotę się spakować i wyjechać jak najdalej 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie

autorko mam podobnie... ale juz jestesmy malzenstwem. U nas sprawy ewentulanego braku kontaktu z teściową trochę się pokomplikowały. Bo od niedawna jestem w ciąży. Bardzo nie chcę jej tego mówić, wiem że reakcja będzie z początku prześmiewcza zapewne jak było w przypadku starszej synowej, a potem zacznie się mówienie jak to ona będzie wnukiem się zajmować, takie zawłaszczanie. Wiadomo że ja mam ostatnie slowo i jej syn, ale ona bedzie mowic takie rzeczy zeby mnie powkurzać. Moja teściowa powiedziała swojej starszej synowej jak ta była w ciazy, zeby nie cekała ani kilku dni po terminie porodu i od razu szła na cesarke bo "urodzi downa" (cytat doslowny, pomijam fakt ze niby kobieta po szkołach jak u autorki a jednak chyba celowo myli pojęcia, bo zespol Downa to sprawa genów).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość Rrg napisał:

No to mnie załamałaś teraz. Jestem w ciąży. Mąż już zapowiedział, że jego siostra będzie nas odwiedzać by pobawić się z bratankiem. Jeszcze sie dziecko nie urodziło a już mamy problemy 😀 powiedziałam, że w takim razie skoro ona ma przychodzić to ja będę wychodzić, a oni się już dzieckiem zajmą. Na te 2-3 godzinki będę mieć czas dla siebie a rodzeństwo będzie miało okazję spędzić czas wspólnie. Oczywiście wg męża to ja jestem problemowa i mam siedzieć z nimi, mimo że mam alergię na tą dziewuchę. Moi rodzice ją poznali i nawet podczas spotkania z nimi siedziała z nosem w telefonie, także to nie ze mną jest problem. Czasem mam ochotę się spakować i wyjechać jak najdalej 😞

Nie chciałam Cię załamać, ani brzmieć dramatycznie...Nie martw się, tamta synowa znalazła sposób, posyła do rodzinki męża jego z synkiem, a sama zajmuje się sobą i ma 3 h dla siebie, ale u nich mąż na to przystał dopiero jak teściowa się z nią mega pokłóciła i wyszła jakaś awantura że synowa potem wyglądała jakby ktoś ją bardzo skrzywdził

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mooo

Nic dobrego z tego nie wyjdzie, Na razie jestes zauroczona narzeconym, po paru latach zacznie sie normalne, codzienne zycie. Dzieci, ktore beda jej wnukami. Wspolne swieta itd, od ktorych meza nie odciagniesz. Moze bedzieci sie musieli opiekowac ni na staropśc, syn matki nie odpuszcza. Ona sie nie zmieni, nie ten wiek i brak motywacji. Malzenstwa powinny byc z podobnych srodowisk. Co dzien mozesz miec piekło. Po co ci to. On na pewno odziedziczyl duzo cech po niej, bo dlaczego by nie. Jej rodzinie jeszce niedawno sloma z butow wychodzila, tacy sa najgorsi, Trudno , odpuśc i zacznij nowe Zycie, po co sobie je łamać,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rrg
4 minuty temu, Gość mooo napisał:

Nic dobrego z tego nie wyjdzie, Na razie jestes zauroczona narzeconym, po paru latach zacznie sie normalne, codzienne zycie. Dzieci, ktore beda jej wnukami. Wspolne swieta itd, od ktorych meza nie odciagniesz. Moze bedzieci sie musieli opiekowac ni na staropśc, syn matki nie odpuszcza. Ona sie nie zmieni, nie ten wiek i brak motywacji. Malzenstwa powinny byc z podobnych srodowisk. Co dzien mozesz miec piekło. Po co ci to. On na pewno odziedziczyl duzo cech po niej, bo dlaczego by nie. Jej rodzinie jeszce niedawno sloma z butow wychodzila, tacy sa najgorsi, Trudno , odpuśc i zacznij nowe Zycie, po co sobie je łamać,

No niestety masz dużo racji 😞 Rodziców sobie człowiek nie wybiera, ale często dziedziczy ich cechy. Jak facet ma charakter to jeszcze spoko, jak jest mamimsynkiem to pozamiatane. Najgorzej jak się wejdzie do rodziny prymitywów bez jakiejkolwiek ogłady. Wtedy każde spotkanie to wpuszczanie jednym uchem i wypuszczanie drugim albo wieczna walka ze sobą by nie wybuchnąć. Moja mama miała na pieńku ze swoją teściową. Z początku starała się tam chodzić by tacie nie było przykro, zresztą on sam miał że swoją rodziną słaby kontakt i zawsze ciągnął mamę. Jak już tam była to dało się wyczuć dretwą atmosferę, nie skakali sobie do gardeł, ale mama była smutna. Z czasem jak byłam starsza to przestała się zmuszać i zawsze było pytanie ze strony babci "A gdzie Mama?". "Źle się czuje, jest u cioci " itp. Mama rozumie moją sytuację i każe mi się poświęcić dla dobra związku i mimo wszystko odwiedzać teściów. No właśnie, poświęcać 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×