Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Dziś drugi dzień pracy po wychowawczym, w biegu odstawilam dziecko do przedszkola, rano nerwy, pośpiech, nie wierzę żadnej kobiecie że woli to niż bycie w domu, np.pracę zdalną lub jej brak

Polecane posty

Gość Gość

Co w tym fajnego, lecieć z wywieszonym jeziorem, dziecko to wyczuwa że jest stres i samo się też stresuje 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja pracuje w dwóch miejscach, w jednym na popołudnie, w drugim zdalnie i nigdzie nie lece. Kwestia organizacji oraz podejscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A Ty dlaczego wolisz tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eeeee
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

A Ty dlaczego wolisz tak?

Bo pewnie nie jest legatem i chce mieć pieniądze a nie tylko na mężu polegać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lepiej się rozganizuj

Taka prawda, niestety. Jak rano będziesz szukała ubrań, zastanawiała się co zrobić do jedzenia itd. to będziesz ciągle w...iona i w niedoczasie. Ja wieczorem szykuję ubrania na następny dzień (sobie też, nie zastanawiam się co założyć tylko mam już przygotowane), zawsze wieczorem ogarniam kuchnię tak żeby się nie w...iać rano że nie mam w czym kawy zrobić albo mało miejsca na blacie bo stoją talerze i jakieś ...itka :) Plus, polecam zawsze aby dziecko zaczęło przygodę z instytucją opiekuńczą w postaci żłobka czy przedszkola, jak matka jeszcze jest w domu. 

Ja to rano jak robot działam - najpierw wyciągam masło i jajka z lodówki, i nastawiam kawę, robię sobie szybką gimnastykę gdy się parzy kawa :D Potem szybki prysznic, jak suszę włosy to popijam kawkę i otwieram drzwi od łazienki i wtedy się dzieciaki wybudzają. Potem pomagam im się ubrać, i idziemy do kuchni robić szybkie śniadanie. Lunch do pracy pakuję zawsze dzień wcześniej, na bieżąco robię tylko kanapkę i pakuję owoc (dzieci w tym czasie jedzą śniadanie ale też nie jakieś wykwintne tylko szybka jajecznica/tosty albo serek waniliowy). Potem mają chwilę na zabawę a ja się maluję, ubieram i wychodzimy.

No i podstawa moim zdaniem - porządek w domu (nie mówię o wylizanych podłogach ale żeby nie rzucać ubrań na deskę do prasowania i tam ich gromadzić, bo potem się szuka i wkurza) i planowane posiłki. Inaczej - chaos i w...ienie a po co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Eeeee napisał:

Bo pewnie nie jest legatem i chce mieć pieniądze a nie tylko na mężu polegać

Ok, więc niech pracuje zdalnie. Nie twierdzę,że ma siedzieć na utrzymaniu, ale autorka zadała glupie pytanie. Sama wie dlaczego wraca z wychowawczego i biega z językiem na wierzchu. MUSI! Tak jak inni musza,nikt na własne życzenie nie funduje sobie takich dni. ale prace można zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jesteś źle zorganizowana 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

rzeczywiście masz powody do stresu odstawić dziecko do przedszkola śpiesznym tempem i zrealizować obowiązki w pracy, faktycznie można się zaorać. chyba masz jakąś nerwice skoro normalny tryb dnia Cię przerasta albo nie masz zadaniowego podejścia do życia i nad wszystkim się rozczulasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20 minut temu, Gość Lepiej się rozganizuj napisał:

Taka prawda, niestety. Jak rano będziesz szukała ubrań, zastanawiała się co zrobić do jedzenia itd. to będziesz ciągle w...iona i w niedoczasie. Ja wieczorem szykuję ubrania na następny dzień (sobie też, nie zastanawiam się co założyć tylko mam już przygotowane), zawsze wieczorem ogarniam kuchnię tak żeby się nie w...iać rano że nie mam w czym kawy zrobić albo mało miejsca na blacie bo stoją talerze i jakieś ...itka 🙂 Plus, polecam zawsze aby dziecko zaczęło przygodę z instytucją opiekuńczą w postaci żłobka czy przedszkola, jak matka jeszcze jest w domu. 

Ja to rano jak robot działam - najpierw wyciągam masło i jajka z lodówki, i nastawiam kawę, robię sobie szybką gimnastykę gdy się parzy kawa 😄 Potem szybki prysznic, jak suszę włosy to popijam kawkę i otwieram drzwi od łazienki i wtedy się dzieciaki wybudzają. Potem pomagam im się ubrać, i idziemy do kuchni robić szybkie śniadanie. Lunch do pracy pakuję zawsze dzień wcześniej, na bieżąco robię tylko kanapkę i pakuję owoc (dzieci w tym czasie jedzą śniadanie ale też nie jakieś wykwintne tylko szybka jajecznica/tosty albo serek waniliowy). Potem mają chwilę na zabawę a ja się maluję, ubieram i wychodzimy.

No i podstawa moim zdaniem - porządek w domu (nie mówię o wylizanych podłogach ale żeby nie rzucać ubrań na deskę do prasowania i tam ich gromadzić, bo potem się szuka i wkurza) i planowane posiłki. Inaczej - chaos i w...ienie a po co 🙂

dobrze napisane, idealnie zorganizowany dzień 🙂

ja czasem zaczynam powątpiewać w idealizowaną podzielność uwagi, gdy sugerowałam łączenie aktywności w domu i spotykałam sie z kontrą, że one przecież nie są robotami aby realizować 2w1 lub nawet 3w1 i twardo kafeterianki utrzymywały, że one nawet nie mają tv kiedy obejrzeć. jak więc proponowałam aby prasowanie łączyły z oglądaniem tv a gdy są w kuchni po pracy i przygotowują posiłki na kilka kolejnych dni to mieszanie w garach, na patelni łączyły ze zmywaniem i dopijaniem kawki to zderzyłam się z niewiarygodnym wręcz hejtem 🙂 a później się faktycznie czyta, że kafeterianki uważają, że po pracy mają drugi w domu, wynika to z faktu, że tyle im sie czasowo schodzi 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja lubię pracować zawodowo, lubię tę biurową atmosferę i nie ukrywajmy - lubię też zarabiać. Ale prawdą jest, że nie mam przez to zbyt wiele czasu dla rodziny. Rano bardzo się spieszę, by odstawić dzieci do przedszkola i zdążyć do pracy. Ostatnimi czasy często jest to w nerwach, bo a to jednemu zachce się kupę (poważnie!) tuż przed wyjściem, a to drugi setny raz się pyta czy ten but na tą nogę, a może jednak odwrotnie. Na początku września miałam urlop i spokojnie sobie czekałam w szatni, aż dzieciaki się rozbiorą, zmienią buty. Teraz robię to sama w pośpiechu, a panie patrzą na mnie krzywo, że dzieci niesamodzielne...

Do domu wracam około 16:30-17. Trzeba zrobić obiad na kolejny dzień, coś w domu ogarnąć, wstawić pranie czy poprasować. Pomijam już to, że mamy jeszcze ogród warzywny i masę krzewów, o które też trzeba dbać. Około 20 dzieci są już w łóżkach więc tego czasu jest naprawdę niewiele, ale staram się z nimi porozmawiać, porysować, przeczytać książkę przed snem. Oprócz tego mamy ćwiczenia od ortopedy i logopedy. Naprawdę jest ciężko. Nie zrezygnuję z pracy, choć wcale się nie dziwię kobietom, które siedzą z dziećmi w  domu do czasu, gdy te pójdą do szkoły.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja tylko w biegu czuje, że żyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Ja tylko w biegu czuje, że żyje.

ja też, czasem to aż si ę na dzieci złoszcze, że nie dotrzymują tempa 🙂 co zrobić są typy osób energicznych, dynamicznych a są i takie, których prozaiczne czynności przerastają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala

Kochana, ja mam 3 dzieci. Moj poranek wyglada jak twoj razy 3. I dla mnie to standard, tylko ze rano robie 4 sniadania,. Teraz to mam pikus bo najstarszy i srodkowa juz jezdza autobusem do szkoly ale rok temu, najstarszy na autobus. Ma obecnie 13. Mlodsza do przedszkola samochodem 5 km, w tym czasie najmlodszy, wtedy poltora roku w samochodzie bo wiozlam go do babci 20 km. Z powrotem ta sama procedura. Najpierw maly od babci, corka z przrdszkola i do domu. Pomysl ze inni maja gorzej. Chociaz nie czuje zebym miala zle, wiekszosc moich kolezanek i kolegow z pracy ma taki maraton z dwojka czy trojka dzieci.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

przyzwyczaisz się wstawać wcześniej i wówczas zostaje więcej czasu na ogarnięcie, dzieci też budź wcześniej albo niech mąż je odprowadza wcześniej do przedszkola - on się nie będzie roztkliwiać jak to na faceta przystało 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Moja była szefowa wróciła do pracy żeby odpocząć i mówiła, że w biurze się relaksuje. A mówimy o branży dość stresującej i wymagającej. Więc jak widać niektórzy  wolą tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lepiej się rozganizuj

Ja to jestem matka roku :D Jak starsza robiła histerie poranne że się np. nie ubierze to zawiozłam ją raz w piżamie do przedszkola (wiosną) - wystarczyło. Teraz jak widzę że się wścieka rano i nie chce ubierać to przypominam, że matka się nie przejmuje konwenansami i zawiozę ją znowu w piżamie :P Działa. Plus, wolę wstać 30 min wcześniej niż się w...iać że się dzieci ubierają wolniej niż bym sobie tego życzyła. Pranie robię regularnie, suche od razu składam i do szafy. Prasuję tylko swoje koszule więc nie ma tego wybitnie dużo (zazwyczaj w piątek wieczór włączam serial, otwieram wino i prasuję te 4-5 koszul na nadchodzący tydzień :) po drugiej ciąży zrobiłam mocny przegląd szafy i uzupełnienie garderoby - teraz mam mniej ciuchów niż wcześniej ale za to pasują do siebie i nie muszę się spinać że dany golf pasuje tylko do 2 spódnic, albo że nie założę tych dżinsów bo są niewygodne - wyleciały z szafy takie rzeczy ), Zupy często jemy to jest obiad na 2 dni, pulpety rybne czy kotlety mielone też na 2 dni robię (jednego dnia z ziemniakami a drugiego z kaszą. jak muszę obrać ziemniaki to na szybko surówka typu mizeria czy marchewka z groszkiem, a jak tylko gotuje kaszę to w tym czasie robię colesław np.), po obiedzie dzieci się bawią a ja ogarniam kuchnię albo np. rozwieszam pranie - potem wspólnie spędzamy czas. 19 kąpiel, 19.30 zazwyczaj śpią a ja mam czas dla siebie :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Lepiej się rozganizuj napisał:

Taka prawda, niestety. Jak rano będziesz szukała ubrań, zastanawiała się co zrobić do jedzenia itd. to będziesz ciągle w...iona i w niedoczasie. Ja wieczorem szykuję ubrania na następny dzień (sobie też, nie zastanawiam się co założyć tylko mam już przygotowane), zawsze wieczorem ogarniam kuchnię tak żeby się nie w...iać rano że nie mam w czym kawy zrobić albo mało miejsca na blacie bo stoją talerze i jakieś ...itka 🙂 Plus, polecam zawsze aby dziecko zaczęło przygodę z instytucją opiekuńczą w postaci żłobka czy przedszkola, jak matka jeszcze jest w domu. 

Ja to rano jak robot działam - najpierw wyciągam masło i jajka z lodówki, i nastawiam kawę, robię sobie szybką gimnastykę gdy się parzy kawa 😄 Potem szybki prysznic, jak suszę włosy to popijam kawkę i otwieram drzwi od łazienki i wtedy się dzieciaki wybudzają. Potem pomagam im się ubrać, i idziemy do kuchni robić szybkie śniadanie. Lunch do pracy pakuję zawsze dzień wcześniej, na bieżąco robię tylko kanapkę i pakuję owoc (dzieci w tym czasie jedzą śniadanie ale też nie jakieś wykwintne tylko szybka jajecznica/tosty albo serek waniliowy). Potem mają chwilę na zabawę a ja się maluję, ubieram i wychodzimy.

No i podstawa moim zdaniem - porządek w domu (nie mówię o wylizanych podłogach ale żeby nie rzucać ubrań na deskę do prasowania i tam ich gromadzić, bo potem się szuka i wkurza) i planowane posiłki. Inaczej - chaos i w...ienie a po co 🙂

Ale nie ma się czym chwalić. Każda normalna kobieta tak robi. Ja przy trójce dzieci mam dosłownie wszystko naszykowane wieczorem i jeszcze różne tricki "na zapas", gdyby coś się nagle stało. Nic mnie nie zaskoczy 😉  No, może hiszpańska inkwizycja... 😛 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dgeretg
9 minut temu, Gość gość napisał:

Taka prawda, niestety. Jak rano będziesz szukała ubrań, zastanawiała się co zrobić do jedzenia itd. to będziesz ciągle w...iona i w niedoczasie. Ja wieczorem szykuję ubrania na następny dzień (sobie też, nie zastanawiam się co założyć tylko mam już przygotowane), zawsze wieczorem ogarniam kuchnię tak żeby się nie w...iać rano że nie mam w czym kawy zrobić albo mało miejsca na blacie bo stoją talerze i jakieś ...itka 🙂

 

Niby racja, wieczorem stres mniejszy, ale wszystkie te czynnosci i tak musisz wykonac...  w rezultacie i tak obowazkow w huk. Idealnie byloby pracowac tylko na pol etatu.

Ja i tak mam dobrze, corka w szkole musi byc na czas (zamykaja brame i nie ma zlituj) ale na szczescie do pracy dojade kiedy dojade i nikt problemow nie robi... niewykonalne zeby byc na minute jadac do pracy 35 km z czego polowe drogi w korkach... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada
22 minuty temu, Gość gość napisał:

Ale nie ma się czym chwalić. Każda normalna kobieta tak robi. Ja przy trójce dzieci mam dosłownie wszystko naszykowane wieczorem i jeszcze różne tricki "na zapas", gdyby coś się nagle stało. Nic mnie nie zaskoczy 😉  No, może hiszpańska inkwizycja... 😛 

Powiem Wam, że jak też tak robiłam szereg lat, tzn.szykowałam wszystko wieczorem, ale tak mi to jakoś zbrzydło, a może się starzeję 😄 że teraz wolę wstać godzinę wcześniej i rano wszystko przygotować, tzn. śniadania, ubrania itp., bo zupę gotuję wieczorem, drugie dania robię jakieś szybkie po pracy. Teraz wolę wieczorem położyć się albo poćwiczyć albo obejrzeć film z mężem jak córka zaśnie zamiast siedzieć nad żelazkiem czy garami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Er123

Ja uważam że z pracą i małymi dziećmi zwykle nie ma jednoznacznie dobrych wyborów.

Jak zostaje się w domu z dziećmi: nie ma się samodzielności finansowej od męża. Rzadko kto ma dochód pasywny a nawet jak ma to i tak może się zdarzyć że po kilku (lub kilkunastu) latach niepracowania trzeba będzie wrócić do pracy z jakichś przyczyn a tu zonk. Zderzenie z Polskim rynkiem pracy, który wiadomo jaki jest ...zwłaszcza dla osób bez doświadczenia zawodowego po 30-35 rż. Dzieci za to dopilnowane i dopieszczone- to zdecydowany plus. Jak nie ma się wykształcenia i konkretnego zawodu to nic się nie traci ale przecież nie tylko takie osoby się rozmnażają...co z np. specjalistami po studiach? Tyle lat studiów i ciężkiej pracy mają wyrzucić żeby siedzieć w domu do 10rż i zaczynać od zera? 

Jak się pracuje: Bieganina, dzieci się widzi po kilka godzin dziennie.Żłobki, przedszkola, choroby... masakra. Plus to samodzielność, dodatkowa kasa, jak się pracę lubi to ma się satysfakcję. No i jak dzieci będą duże to docenią że mama pracuje, jest się KIMŚ zawodowo i że jest na te wszystkie pierdoły (Vansy, Nike czy co tam jest modne) które sprawiają że nie będą odstawać od grupy. Dla dorosłego może to nie jest ważne ale dla nastolatków jest i nikt mi nie powie że to się dla dzieci w tym wieku nie liczy (zwłaszcza dla dziewczyn). Jako nastolatki dzieci są dumne z mamy że coś osiągnęła. Wiem że zajmowanie się domem gdy dzieci są w wieku przedszkolnym to ciężka robota ale jak dzieci są już duże to społeczeństwo negatywnie ocenia panie które siedzą w domu.

Wydaje mi się że jednak lekką przewagę ma praca (i taką opcję ja wybieram)

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość ada napisał:

Powiem Wam, że jak też tak robiłam szereg lat, tzn.szykowałam wszystko wieczorem, ale tak mi to jakoś zbrzydło, a może się starzeję 😄 że teraz wolę wstać godzinę wcześniej i rano wszystko przygotować, tzn. śniadania, ubrania itp., bo zupę gotuję wieczorem, drugie dania robię jakieś szybkie po pracy. Teraz wolę wieczorem położyć się albo poćwiczyć albo obejrzeć film z mężem jak córka zaśnie zamiast siedzieć nad żelazkiem czy garami

ja tam obowiązki 3w1 realizuje popołudniem, więc na spokojnie masz ogarnięte w domu i wieczorem jeszcze trening zrobisz (chociaż kiedyś udowadniano na kafe, że trening po 17 to zabójstwo dla ciała, setki tysięcy wyczynowych sportowców dożywających sędziwego wieku jakoś tak obalało te wynurzenia) a o ile trening w domu to i z oglądaniem tv połączysz 🙂 a mąż niech w tym czasie przejmie odpowiedzialność nad dziećmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie każda jest taką niezorganizowaną mimozą jak ty. Istnieją też kobiety energiczne, które lubią gdy dużo się dzieje. Może się jeszcze trochę rozkręcisz, dojrzejesz, ogarniesz i będziesz postrzegać to jako coś naturalnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada
2 minuty temu, Gość gość napisał:

ja tam obowiązki 3w1 realizuje popołudniem, więc na spokojnie masz ogarnięte w domu i wieczorem jeszcze trening zrobisz (chociaż kiedyś udowadniano na kafe, że trening po 17 to zabójstwo dla ciała, setki tysięcy wyczynowych sportowców dożywających sędziwego wieku jakoś tak obalało te wynurzenia) a o ile trening w domu to i z oglądaniem tv połączysz 🙂 a mąż niech w tym czasie przejmie odpowiedzialność nad dziećmi

Popołudnia to niestety czas na zajęcia dodatkowe córki, na które muszę ją zawozić, mąż nie da rady, bo w trakcie roku akademickiego ma zwykle zajęcia do 19-20 😞 No ale jakoś to się kręci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Ja lubię pracować zawodowo, lubię tę biurową atmosferę i nie ukrywajmy - lubię też zarabiać. Ale prawdą jest, że nie mam przez to zbyt wiele czasu dla rodziny. Rano bardzo się spieszę, by odstawić dzieci do przedszkola i zdążyć do pracy. Ostatnimi czasy często jest to w nerwach, bo a to jednemu zachce się kupę (poważnie!) tuż przed wyjściem, a to drugi setny raz się pyta czy ten but na tą nogę, a może jednak odwrotnie. Na początku września miałam urlop i spokojnie sobie czekałam w szatni, aż dzieciaki się rozbiorą, zmienią buty. Teraz robię to sama w pośpiechu, a panie patrzą na mnie krzywo, że dzieci niesamodzielne...

Do domu wracam około 16:30-17. Trzeba zrobić obiad na kolejny dzień, coś w domu ogarnąć, wstawić pranie czy poprasować. Pomijam już to, że mamy jeszcze ogród warzywny i masę krzewów, o które też trzeba dbać. Około 20 dzieci są już w łóżkach więc tego czasu jest naprawdę niewiele, ale staram się z nimi porozmawiać, porysować, przeczytać książkę przed snem. Oprócz tego mamy ćwiczenia od ortopedy i logopedy. Naprawdę jest ciężko. Nie zrezygnuję z pracy, choć wcale się nie dziwię kobietom, które siedzą z dziećmi w  domu do czasu, gdy te pójdą do szkoły.

 

Jesteś samotną matką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada
10 minut temu, Gość Er123 napisał:

Ja uważam że z pracą i małymi dziećmi zwykle nie ma jednoznacznie dobrych wyborów.

Jak zostaje się w domu z dziećmi: nie ma się samodzielności finansowej od męża. Rzadko kto ma dochód pasywny a nawet jak ma to i tak może się zdarzyć że po kilku (lub kilkunastu) latach niepracowania trzeba będzie wrócić do pracy z jakichś przyczyn a tu zonk. Zderzenie z Polskim rynkiem pracy, który wiadomo jaki jest ...zwłaszcza dla osób bez doświadczenia zawodowego po 30-35 rż. Dzieci za to dopilnowane i dopieszczone- to zdecydowany plus. Jak nie ma się wykształcenia i konkretnego zawodu to nic się nie traci ale przecież nie tylko takie osoby się rozmnażają...co z np. specjalistami po studiach? Tyle lat studiów i ciężkiej pracy mają wyrzucić żeby siedzieć w domu do 10rż i zaczynać od zera? 

Jak się pracuje: Bieganina, dzieci się widzi po kilka godzin dziennie.Żłobki, przedszkola, choroby... masakra. Plus to samodzielność, dodatkowa kasa, jak się pracę lubi to ma się satysfakcję. No i jak dzieci będą duże to docenią że mama pracuje, jest się KIMŚ zawodowo i że jest na te wszystkie pierdoły (Vansy, Nike czy co tam jest modne) które sprawiają że nie będą odstawać od grupy. Dla dorosłego może to nie jest ważne ale dla nastolatków jest i nikt mi nie powie że to się dla dzieci w tym wieku nie liczy (zwłaszcza dla dziewczyn). Jako nastolatki dzieci są dumne z mamy że coś osiągnęła. Wiem że zajmowanie się domem gdy dzieci są w wieku przedszkolnym to ciężka robota ale jak dzieci są już duże to społeczeństwo negatywnie ocenia panie które siedzą w domu.

Wydaje mi się że jednak lekką przewagę ma praca (i taką opcję ja wybieram)

 

 

 

Zgadzam się w 100% Dla mnie też praca ma przewagę, mimo zmęczenia, bieganiny itp. Później widać różnicę. Moja mama nie pracowała, owszem, byłyśmy z siostrą zadbane, dopieszczone itp., ale to serio nie jest tak ważne jak możliwości finansowe, mówię to z całą stanowczością. Bo chociaż ojciec zarabiał i nie było problemów z codziennymi wydatkami, to jednak te "nadprogramowe" potrzeby już stanowiły przeszkodę, a w pewnym wieku to się faktycznie bardzo u dzieci liczy, czy tego chcemy czy nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość Gość napisał:

Jesteś samotną matką?

Tutaj co najmniej kilka to samotne matki. Licytują się która lepiej ogarnia. Pracują zawodowo i ogarniają wszystko, gotują, przygotowują dzieci, sprzątają. A gdzie mąż? Mąż tylko pracuje? Nie ma to jak się ustawić w życiu. S/ram  na takie równouprawnienie.Połowę czynności powinien mąż wykonywać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
26 minut temu, Gość Gość napisał:

Jesteś samotną matką?

Nie, nie jestem, ale mąż zaczyna pracę dwie godziny wcześniej niż ja, więc zwyczajnie nie ma szans, by rano przygotował dzieci i odwiózł je do przedszkola. Adekwatnie do tego wraca do domu wcześniej niż ja i zajmuje się wtedy dziećmi, ale on raczej nie gotuje. Po prostu. A jak ja wracam to on biegnie do drugiej pracy (pracuje na etacie + własna działalność).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
26 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie, nie jestem, ale mąż zaczyna pracę dwie godziny wcześniej niż ja, więc zwyczajnie nie ma szans, by rano przygotował dzieci i odwiózł je do przedszkola. Adekwatnie do tego wraca do domu wcześniej niż ja i zajmuje się wtedy dziećmi, ale on raczej nie gotuje. Po prostu. A jak ja wracam to on biegnie do drugiej pracy (pracuje na etacie + własna działalność).

Twój mąż jest pracoholikiem? Współczuję 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
26 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie, nie jestem, ale mąż zaczyna pracę dwie godziny wcześniej niż ja, więc zwyczajnie nie ma szans, by rano przygotował dzieci i odwiózł je do przedszkola. Adekwatnie do tego wraca do domu wcześniej niż ja i zajmuje się wtedy dziećmi, ale on raczej nie gotuje. Po prostu. A jak ja wracam to on biegnie do drugiej pracy (pracuje na etacie + własna działalność).

To wy totalnie zycia rodzinnego w tygodniu nie macie :-( Opłaca się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
37 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie, nie jestem, ale mąż zaczyna pracę dwie godziny wcześniej niż ja, więc zwyczajnie nie ma szans, by rano przygotował dzieci i odwiózł je do przedszkola. Adekwatnie do tego wraca do domu wcześniej niż ja i zajmuje się wtedy dziećmi, ale on raczej nie gotuje. Po prostu. A jak ja wracam to on biegnie do drugiej pracy (pracuje na etacie + własna działalność). 

Zwyczajnie trzeba mierzyć siły na zamiary, doba z gumy nie jest. Mąż ciągnie dwa etaty, ty jeden - nic dziwnego, że nie macie na nic czasu. Ale w takim przypadku trzeb było nie rodzić dzieci albo przemyśleć kwestie zwolnienia tempa przez Twojego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×