dyrekcja sugeruje mi nieuczciwość

sprawa wygląda tak, że w pracy pracuję na grubo ponad 100% swoich możliwości. W każdym razie szefostwo nie jest stratne, a nawet jest do przodu o te odsetki od nieterminowej wypłaty, która im się zdarzyła.  Po krótkim czasie tej pracy miałam takie bóle, że nie przyszłam do pracy (powiadomiłam). Prawdopodobnie coś dzwignęłam, nie uważałam ze zmęczenia. Moja dyrekcja zasugerowała mi, że to "niemożliwe, żeby panią tam bolało, bo.." (tu nastąpił cały wywód).  Dyrekcja jest kłamczuch i podejrzewa mnie o nieuczciwość tylko dlatego, że jest sama kłamczuch.

Wszędzie szefowie zachowują się, jakby pracownik pana Boga za nogi złapał, że pracuje, więc trzeba go gnębić.  Tu też zaczyna tak być, a ja i tak wiem, że zrobią co chcą i żadne moje zasługiwanie się nic nie da. Tylko nie rozumiem po co mi kłamie, że dla sprawy pracował za parę tysi, jak wiadomo, że pracował za kwotę z 5 zerami na rękę rocznie :/

ja bym na twoim miejscu zmieniła pracę, do pracy fizycznej obecnie w Polsce brakuje pracowników, że luką tą muszą uzupełniać Ukraińcy, szkoda nerwów, a pracodawca straci zaangażowanego pracownika.