Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Maciek

Toksyczna dziewczyna

Polecane posty

Gość Maciek

Czesc, chcialbym zasiegnac waszej opinii na temat sutuacji w jakiej jestem. Otoz ostatnio zdalem sobie sprawe ze chyba jestem (ja 21 lat) z toksyczna dziewczyna (19 lat) i to juz od 5 miesiecy a wczesniej ponad rok sie spotykalismy w relacji fwb, ale po kolei. Spotkalismy sie na caly weekend, bylismy u jej dziadkow w miejscowosci niedaleko miasta i spalismy tam jedna noc, bylo na prawde bardzo fajnie i milo. Po powrocie spotkalismy sie z moja mama z ktora poszlismy na pizze, rowniez bylo spoko. Plan na wieczor byl taki aby obejrzec powyborcza debate w tv czy cos takiego.. no mniejsza o to, moja mama nas do niej zawiozla gdyz ja mialem zepsute auto chwilowo, mama weszla tez na chwile z nami bo chciala zobaczyc jak moja dziewczyna sobie tam mieszka (oboje wynajmujemy osobne mieszkania). Z racji ze musialem rano wstac to stwierdzilem ze skoro polaczenie autobusowe jest dosyc slabe to wroce sobie z mama skoro jest taka okazja zamiast wloczyc sie pozniej nocnymi przez ponad godzine (autem 15 minut) i tutaj zaczely sie wyrzuty „skoro wszedles tylko na 10 minut to mogles wgl nie wchodzic”... przypomne ze caly weekend spedzilismy razem. I od tego momentu zrobilo sie niemilo mimo ze zachowywalem spokoj, gdy wychodzilem nawet nie chciala sie pozegnac. Pozniej w wiadomosciach zaczela mi robic wielkie wyrzuty ze mam ja w dupie i ze po co bylem taki mily w weekend skoro teraz ja olewam i mam ja gdzies. „Przeciez mielismy ogladadac debate!!”.... ona jak cos jest raz powiedziane to nie dopuszcza mozliwosci lekkiej zmiany planow aby do jakiejs nowej sytuacji sie dopasowac. No ale coz, mimo wszystko pisalem z nia dosyc milo i tym probowalem ja zagiac, zaczalem pytac „powiedz mi o co teraz wlasciwie chodzi? Bo dla mnie wszystko jest w porzadku i nic sie nie stalo i nwm po co sie klocic” no i oczywiscie dalej wyrzuty ze mielismy ogladac debate, i teraz uwaga, prawdziwy hit... jak weszlismy do jej mieszkania, ona sie tak jakby polozyla na kanapie, mama usiadla na krzesle przy stole, ja na fotelu. I pozniej mi wypomniala „ledwo wszedles to od razu na fotel byle jak najdalej ode mnie, zamiast sie ze mna na kanapie polozyc i mnie przytulic”.... no az zaniemowilem, poczulem jakby doslownie kazdy moj krok byl obserwowany i doglebnie analizowany. Korzystala ona ze wszelkich mozliwych form manipulacji, probowala we mnie wzbudzic poczucie winy, wejsc mi na uczucia, na emocje, pokazac sie od strony ofiary i niewiniatka. Nerwow napsula po to zeby na nastepny dzien napisac litanie z przeprosinami, ja natomiast po przeanalizowaniu zdalem sobie sprawe ze to bez sensu, napisalem jej ogolnie ze to koniec... i zanim ktos napisze ze slabo tak przez wiadomosc to powiem tak, raz jak nie chcialem z nia zerwac ale tez po takiej akcji chorej z jej strony, chcialem wyjsc z jej mieszkania sie przewietrzyc to ona wpadla w taka histerie ze ciezko to opisac, zaczela mnie wrecz szarpac zebym tylko nie wyszedl i jej „nie zostawial”... dlatego wolalem w wiadomosci na chlodno ja do tego przygotowac, pozniej przez jakies 3 godziny non stop mi pisala ze dostala nauczke, ze zrozumiala, ze sie zmieni, ze za duzo razem Przeszlismy bla bla... ja stalem twardo przy swoim mowiac ze podjalem decyzje i im szybciej tym lepiej. Pomimo ze dzien wczesniej miala pretensje ze po co moja matka wchodzila z nami to zaczela sie jej zalic, ze ona nie chce sie ze mna rozstawac, ze to wszystko jej wina (w sensie dziewczyny wina a nie mojej matki). Moja mama slusznie nie lubi sie mieszac bo to nasze sprawy i sam jej w nie nie mieszam za bardzo ale sama mojej dziewczynie powtarzala wielokrotnie zeby dala mi czasem odetchnac, poukladac mysli, do niej nic nie dociera. Dopiero wczoraj powiedziala ze da mi w takim razie czas bo jej zalezy i mnie kocha bla bla i przestala w koncu pisac. I ta sytuacja o ktorej tu pisze to nie jest jedyna, ona caly czas obserwuje kazdy moj krok wymaga w kazdej sekundzie czulosci i uwagi. Wzdycha jak cos jej sie nie podoba l ze np jej nie przytulam wtedy kiedy ona chce. I najlepsze ze wiem ze jesli czysto hipotetycznie sam bym teraz nawet do niej napisal zeby sie spotkac i pogadac to bylo by „ale przeciez nie chciales sie ze mna spotkac wiec to chyba bez sensu” no wiecie.. zgrywala by kozaka krotko mowiac. Ona nie potrafi wyposrodkowac swoich zachowan tylko ze skrajnosci w skrajnosc. Co o tym wszystkim myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×