Syn poklocil się z kolegą a mi nie żal ich utraconej przyjaźni

Mam problem mamuśki

No wiec ostatnio mój syn szedł na urodziny do kolegi gdzie było zaproszonych 10 chłopców (5 klasa). No i chłopcy postanowili się złożyć po 20 złotych na ponoć jakąś super nową grę dla kolegi na co powiedziałam stanowcze nie. Powiedziałam że nie dołożę grosza do rozpuszczania dzieci, moje dzieci nie grają w gry komputerowe, więc nie będę się dokładać do tego żeby cudzy dzieciak psul sobie wzrok i plecy przy graniu w gry. Pojechałam kupiłam książkę. syn wielce ofucony poszed na urodziny no i zadzwonił do mnie z płaczem. Zapytałam o co chodzi, koledzy go wysmieli że jest wieśniakiem i żałuje pieniędzy na prezent dla kolegi. Wkurzylam się i przyjechałam i nerwy mi puściły i okrzyczałam tych chłopców którzy czepiali się mojego syna. Syn teraz chodzi zły i płacze bo koledzy się przestali do niego odzywać a kolega który dostał książkę oddał mu ją. Jestem wściekła I gdybym była matką tego dziecka to mój syn zostałby już przeproszony. Co to za wychowanie że nie przyjmuje się prezentu bo się nie podoba 

Zabroniłam synowi odzywać się do tego kolegi bo jest ponad to, ponad takie zachowanie a on od tygodnia chodzi i próbuje się temu rozpieszczonemu dzieciakowi przypodobać 

2/10 za pomysł . Brawo ☺

Czasem dla dobra relacji między dziećmi trzeba sobie darować swoje życiowe filozofie i ideologie. Ich zepsute relacje to wyłącznie twoja wina, masz w domu 5-klasistę a kompletnie nie wiesz jak funkcjonują ich relacje społeczne. Kiedyś im na pewno przejdzie, ale niepotrzebnie się teraz dzieciak będzie stresował i czeka go kilka trudniejszych dni/tygodni w szkole.

No ludzie, no. Jak zakladacie prowo, to patrzcie też która jest godzina. Te wszystkie prowokacje z dzisiejszej nocy to o kant tyłka potłuc