Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Moja teściowa...

Ania

Polecane posty

Gość Moja teściowa...

Cześć,

Ja tylko to wrzucę z siebie. Moja teściowa to osoba po sześćdziesiątce, która wie wszystko najlepiej, nie ma z nią polemiki, gdy mówi jej się swoje zdanie to ona dalej maluję swoje przekrzykujac (na zasadzie kłamstwo powtarzane głośno i sto razy staje się prawda; to przejął też niestety mój maz). Ironicznie się uśmiecha też gdy mam inne zdanie lub mowie, że przeczytałam inaczej i robię inaczej (mówimy o wychowaniu dziecka). 

Synek ma rok. Teściowie mieszkają bardzo daleko (na szczęście), ale widywać się trzeba co jakiś czas, wiadomo. Teściowa pod przykrywką uśmiechów i w ogóle jak to ona nie jest za mną- robi rzeczy wbrew mnie. Ja umiem się postawić i się odzywam, zatem nie proszę o radę, bo umiem sobie poradzić. Chce tylko napisać o genialnosciach mojej teściowej, które potrafi robić bez mojej wiedzy/ zgody/ pytania mnie i absolutnie nie dopuszcza do siebie, że mogłaby nie mieć racji, nawet gdy się jej pokaże, że w książce inaczej jest napisane. Ona tak robiła, ona ma rację, koniec 🙂 uwaga:)

1. Moje roczne dziecko już dawno powinno być uczone nocnika. Jak dzieci odpieluchowywane były w wieku 6/7 miesięcy i tak trzeba. Moje zdanie o tym, że niekoniecznie, bo wszędzie hasło stoi, że najwcześniej 18 miesięcy, mi się nie spieszy, A i wtedy były inne czasy, bo dzieci w tetrze zostało wysmiane i zironizowane. Spojrzała na mnie jak na głupka.

2. Chciała wyciągać mojemu synkowi kozy z nosa patyczkiem higienicznym (miał 6 miesięcy, dalej na to należą jak widzi, że mały ma coś w nosie).

3. Gdy mały nie miał zębów i się slinil w wieku 3 m. Teściowa była przekonana, że zabkuje (ja sądziłam, że nie, że za wcześnie, ślinianki dojrzewają i tyle, miałam rację, pierwszy ząb zobaczyłam w wieku 11 miesiecy) - chciała wracać mu dziąsła łyżeczka:/

4. Uważa że dziecko trzeba UCZYC CHODZIC. Chodzenie wg mnie jest tak naturalne jak przelykanie i robienie siku itp wg mnie, dziecko się samo nauczy. Uczyć to można jeść sztuccami. Ale oba się upiera (syn stawia już pierwsze kroki sam, nie chodzę z nim za ręce za nim). Zawiazala apaszke wokół klatki piersiowej syna (pod pachami) i trzymając końce z tylu tak to prowadziła twierdząc, że ona tak synów UCZYLA chodzić i tak trzeba.Jak to zobaczyłam myślałam, że się poskladam...

5. Od narodzin słyszałam, że MUSZE syna przepajac wodą (karmiłam 5 miesięcy piersią tylko) - bylam tak skolowana po porodzie ze malo w to nie uwierzyłam. Po 4 miesiacu kazala podawac slodkie herbatki granulowane, że już DAWNO POWINNAM JE PODAWAC !!!

6. Nie powinnam jeść nic wzdymajacego, bo robię krzywdę dziecku (gdy karmiłam piersia) mimo tłumaczeń, że to nieprawda (sprawdzone, dieta nie miała znaczenia). Za to wciskala mi orzechy właśnie wtedy (Zaraz po porodzie), czyli najgorsze alergeny, które dla odmiany MOGA zaszkodzić.

7. Mimo, że mówiłam, aby tego nie robiła- wysmarowala mi dziecko całe oliwka po pierwszej kapieli, potem po drugiej. Potem na szczęście przyszła położna środowiskowa i zauważyła krosty i od razu powiedziała, zw to oliwka. Oczywiście teściowa próbowała na mnie zwalić winę, że jej dałam dla oliwke, mam dziadowska (nie wiem po co w ogóle ja miałam, zupełnym przypadkiem, w razie czego). Położna ja szybko zgasila,  że każda oliwka jest zla. 

8. Uważa, że dziecko powinno głównie przez pierwsze 7 miesięcy leżeć w łóżeczku i tyle. Jak wstaje to też najlepiej trzymać w łóżeczku, bo sobie nic nie zrobi, nieważne że płacze- kobieta powinna mieć możliwość zrobienia rzeczy, a nie że dziecko sobie raczkuje itp. potem koniecznie kojec. Co do końca zdania są podzielone ok, ale ogólnie ona by uwiezila dziecko.

9. Uważa, że dziecko powinno się usypiac w wózku w domu (nawet gdy tego nie potrzebuje, bo wiadomo, że są takie, które to lubią, moje nie), należy wg niej tym wózkiem trzepac jak najmocniej. Jak zaczęła tak robić, to zdurnialam i jej zabronilam. Przecież to dziecko usypialo umeczone już dla św spokoju!

10. Nie powinnam nigdy usypiac dziecka! (Koliduje z 9 punktem, wiem, ale tyle jest logiki w tym co mówi). Powinnam zostawić dziecko w łóżeczku i ma spać.

11. Dziecko powinno się wypłacać, bo wtedy ćwiczy głos.

 

Wiele innych, jak sobie przypomnę to dopisze. Dodam, bo to ważne, że wychowala dwóch synów, jeden (nie mój maz) o totalna ale na emocjonalna, która nie umie sobie ułożyć życia z nikim, dziwna, chłodna osoba. Mój mąż to również osoba chłodna, bez cienia empatii do innych (Ale już lepszy niż brat). Ważna rzecz- rozumiem, że wiele tych rzeczy to tak się kiedyś robiło i ona jest może tak nauczona (choć niektóre z nich to nawet intuicja podpowiada, że są źle i robią krzywdę!), mnie najbardziej wkurza, zw nie dopuszcza do siebie innego zdania i je wyśmiewa, bo tylko ona może mieć rację- to najgorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Moja rada jesli mieszkacie daleko i widzicie sie sporadycznie. 

Psosluchac, pokiwac glowa i tyle. Rob swoje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Masakra. Ale faktycznie większość tych przekonań to święte prawdy lat 70-tych, 80-tych. Może trafi do niej argument, że teraz lekarze zalecają inne metody i że nawet położne muszą się ciągle dokształcać. A jeśli nie to już nic nie poradzisz, dziecko gdy podrośnie to nie da na sobie testować jej teorii bo będzie przyzwyczajone do twoich metod. Moja córka np nie przyjmie od babci słodyczy, jeśli już wieczorem zęby umyła (pomimo, że nie jestem fanatyczką i dla mnie równie dobrze mogłaby jeszcze raz umyć po zjedzeniu), albo nie da sobie wcisnąć czapki jeśli jest ciepło na dworze. A póki co, pilnuj żeby było po twojemu, nawet gdybyś miała się powtarzać milion razy jak zdarta płyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania

No jasne, nie daje sobie wchodzić na głowę. Oczywiście z czapeczka to samo. Na zewnątrz 20 stopni, ale to przecież JESIEN to musi mieć czapeczke. I do synka mówi "co, pewnie Ci zimno w główkę co? Mam nie dała czapki?" A jemu jest wręcz wiecznie goraco:/ ponadto mówi do mojego dziecka "ślićny chlopcik, chcieś zupki?" - to przykład  ale ciągle tak gada, jakby syn był niedorozwiniety, pomimo moich próśb. Dobrze, że tak rzadko się widzimy. A najgorzej, że udaje, że darzy mnie sympatią i szacunkiem (kiedyś się na to nabieralam  teraz już widzę, że to nieprawda). Ostatnio byli w odwiedzinach i mojemu niespełna wtedy rocznemu dziecku wciskala szyneczke, bo ma ja jeść. Ja wiem l, że się dziecko nie otruje, ale uważam, że szynka to najgorszy rodzaj mięsa (chyba, że się ma sprawdzone zrodlo) i nie sądzę, aby faszerowanie nią rosnącego organizmu było konieczne, lepiej gotowane mięso... Ale ona oczywiście wie lepiej i mnie obsmiewa, ze phiiii ANIU! ZROBISZ JAK ZECHCESZ, ALE TO NIEDOBRZE NIE DAWAC SZYNECZKI!!

Dziecko odsmoczkowalam jak miał ok 6 miesięcy i od tamtej pory tylko śpi że smoczkie (tylko i aż niestety). Teściowa sądzi, że robię mu wielka krzywdę nie dając mu smoczka cały czas, bo on tego potrzebuje i jej synowie mieli dluuugo i było ok 😕 i że krzywdze tym dziecko. Argument, że krzywdę większą robilabym smoczkiem (chociaż tak nie uważam do końca, nie jestem zwolenniczką demonizowania, jak ktoś potrzebuje bardzo niech daje, ja nie muszę) na nią nie działa. Jak zwykle jakbym mówiła do ściany. Ja mówię  pokazuje źródła, a ona swoje  że ONA TAK ROBILA O BYLO OK  A TERQZ TO LUDZIE SA NIENORMALNI. Już przestałam dyskutować. To nie ma sensu, aczkolwiek czasem nie wytrzymuje, bo by mi dziecko po swojemu układała jak tylko wyjdę na chwilę z pokoju 😕 no dramat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania

A! Dodam jeszcze, że zajmowanie się wnukiem wg teściowej to siła trzymanie to na kanapie przed tv. On w miejscu nie usiedzi , więc ryk i się wyrywa, ale ona twardo trzyma i czasem wciska jakąś zabawkę w rękę. Dla jasności- nie proszę jej o zajęcie się dzieckiem. Zwyczajnie wyrywa mi syna z rąk, bo ona BEDZIE SIE NIM ZAJMOWAC , a potem robi takie akcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ty tez masz troche nie tak z główką. Bombelka wychowujesz z książką w ręku madko. Jesssuuu i tak wszystko idzie ci książkowo? Bo u mnie nic sie z ksiązkami i poradnikami nie zgadzało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kch

Ale może u autorki się zgadza dlatego dalej wg nich wychowuje dziecko? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciówka2019

A ja mam taką obserwację - młode matki, zwłaszcza pierworódki, w oczach starszego pokolenia - babć, prababć, cioteczek są jak nieupierzone podlotki, którym trzeba wszystko pokazać/nauczyć. Kiedyś wiele domów było wielopokoleniowych i dla nich to całkiem naturalne, że ich rola ma być znacząca. Taka młoda mama podważająca niemal każde ich zdanie/pogląd (nieważne czy słusznie czy nie) i powołująca się na artykuły/ksiązki to a) obraza ich wiedzy i robienie z nich ...i b) mędrkowanie pokazujące brak szacunku.

Widzę po swoich starszych osobach w rodzinie, że hasło "bo tak jest napisane/zalecane/lekarz mówił" jest tyle warte, co wczorajsza kolacja. Za to jak się twardo powie "NIE, JA ROBIĘ tak i siak", to w większości dają spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania

Nie, absolutnie moje dziecko nie idzie książkowo (poza pewnymi wyjątkami, jak np. drzemki w ciągu dnia itp). Nie zmienia to jednak faktu, że staram się robić wg zaleceń tam, gdzie jest to możliwe i dziecko się nie buntuje - np. syn nie wykazuje chęci nocnika (niemożliwe!! Hehe), to czekam, aby zrobić to zgodnie z zaleceniami. Mój syn nie chce chodzić prowadzony pod pachami - to bardzo dobrze, bo mogę śmiało tego nie robić, gdy nie jest to zalecane. Dziecko nie lubi być usypiana w wózku, więc nie rozumiem chęci usypiana to tak na siłę w domu przez teściowa (chociaż ogólnie to chyba nie ma w tym nic zlego). Syn nie chce siedzieć na kanapie przed tv, tylko być aktywny i ok - tak robię. A zatem większość z tych rzeczy przychodzi naturalnie. Popełniłam wiele błędów, bo nie mam wyjścia, np. syn to niejadek i często jeden posiłek ma podawany wraz z bajką, czego absolutnie się robić nie powinno. Ale wyjścia nie mam, inaczej zjadła dwie łyżeczki i chciał się bawić, tylko dzięki temu zje więcej. A zatem nie uważam, że jestem książkową i bez błędów, ale mam świadomość ich popełniania i chce je naprawiać, walczę z tym itp. A teściowa to osoba, która nie walczy że swoimi błędami, nie chce o nich słyszeć. Uważa, że ma rację ponad wszystko.

Gosciowka2019 - dokładnie jak napisałaś, zgadzam się z tym. Po prostu nawet zdanie lekarza na jakiś temat nie ma znaczenia, bo ja to robiłam tak, więc TAK JEST DOBRZE i tak trzeba robić. Dodatkowo moja prycha na mnie i mnie obsmiewa i parzy z takim politowaniem, ze aż się noz w kieszeni otwiera 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania

AAAA i jeszcze, bo to dobre. Mój mąż nie raczkowal i dostałam info, że mój syn też pewnie nie będzie, bo ma genetycznie po swoim tacie (słowa teściowej). Nie powiem, chciałam aby raczkowal, bo to ponoć ważne dla rozwoju, ale po długim czasie pelzania, gdy zaczął stawać na nogi olalam sprawę. Stwierdziłam, że faktycznie nie będzie raczkowal i nic mu się przez to nie stanie, bez jaj. I pewnego dnia zaczął sam i raczkuje do tej pory. Potem jednak w rozmowie wyszło.... że teściowa trzymała mojego męża w łóżeczku (jej słowa, to "nawet ciagle plakales że chcesz wyjść, ale ja byłam zajeta). W ogole jest zdania, ze dziecko ma po domu nie lazic (w sensie poruszac sie). Wg mnie zatem wieksza szansa jest taka, że mógł raczkowac, ale ona mu tego nie umożliwiła ciągle zamykając go. Pelzal, był zamykany w łóżeczku, to zaczął wstawać. Zaczął wstawać to chodziła z nim zawinietym w apaszke pod pachami i UCZYLA to chodzić. To są moje domysły, pewności nie mam, bo i skąd. Ale niestety mogło tak być:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×