mój mąz nie raz mi sam przyznał, że jego matki nie ma co do nas zapraszać, bo mąci i szczuje, a i tak to silniejsze od niego i pyta mnie: "moze by mamę do wnuka zaprosić". Co sądzicie?

Wypiła mi tyle krwi że sam mi przyznał rację, sam mówił nie raz że nie mam jej co zapraszać bo jak on jest w pracy to ona wbija mi szpileczki bo świadków dookoła nie ma, a ostatnio wyciągała z niego samego informacje na temat jego brata by znów własne dzieci obmawiać, mój mąz się wkurzył i powiedział ze mnie rozumie i zebym jej nie zapraszała. Minęło parę dni i skrupuły wobec mamusi są silniejsze, znów mnie pyta cyz moze by mamy nie zaprosic do wnuka a ja pojde sobie np. na zakupy. Nie mam ochoty!

Nie dosyć że w weekend w obydwa dni na kilka h tam jeżdżą albo on z synem albo ze mną też, to jeszcze mu mało i w tygodniu chce mamusię mąciwodę instalować? Niczego nie nauczył go cały szereg przykrych sytuacji z nią. Niczego. Założe się ze znow biadoliła mu i dzowniła ze jest samotna, albo cos. Wszycy od niej pouciekali...

Zrozum go. To jego mama, kocha ją i na pewno trudno mu w tej sytuacji. 

Napisałaś, że nie masz ochoty. Rób  jak czujesz. 

ale ona przyjdzie do wnuka a nie do Ciebie, więc koncepcja abyś poszła na zakupy by zminimalizować ryzyko spięcia ma sens. Może jako matka jest toksyczna, ale kontakt z babcią jest dla wnuka szalenie istotny

Spróbuj oddzielić waszą relacje od relacji babci z wnukiem. Może być toksyczna dla Ciebie, ale dla Twojego dziecka byc najukochanszą babcią. Jeśli sama chce kontaktu z wnukiem, ja bym nie broniła. Właśnie wyjdź gdzieś, zawsze jest co zalatwic

Autorko, jestem po twojej stronie. Jak to manipulantka to nie wiesz cy co dziecka nie będzie buntowac przeciwko tobie. Moja teściowa może widywać dzieci, ale tylko przy mnie. Jak kilka razy próbowała im wmawiać głupoty myśląc, że nie słyszę (a wyszłam tyloo dod toalety) to nie może się wiedziec sam na sam.