Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Yoko

Czuję się źle na swiecie

Polecane posty

Gość Yoko

Witajcie. Czuję się bardzo źle na świecie. Od małego nikt mnie nie kochał. Rodzice? Nie znam tego słowa. Moja mama mnie wyrzucala z domu jak padał deszcz, bo mając 5 lat nie potrafiłam całej tabliczki mnożenia. Jak teraz wiedze dzieci, które nie potrafią czytać to myślę, ze ja już dawno bym dostała po głowie. Kolejny raz kiedy miałam 6 lat to mi powiedziała, ze jak wróci do domu to ma mnie już nie być. Byłam naprawdę grzecznym dzieckiem. Nie sprawiłam problemu. Myślę, ze jakby rodzice postanowili mnie nauczyć inaczej czegoś, starali sie to bym potrafiła. A tu miałam 6 lat, a mój tata kazał mi odp tabliczkę do 3 sekund. Dziś z tata nie mam kontaktu żadnego. Ostatni raz widziałam go w 18 urodziny. Moi rodzice rozwiedli sie kiedy miałam 7 lat. Od tego czasu miałam z tata taki kontakt, ze mijaliśmy sie na ulicy i mówiliśmy sobie "czesc". Teraz już nawet tego nie ma... Bo... Jestem za spokojna. Nie potrafię być taka jak on oczekuje. Choć starałam się. A teraz... Sama mam rodzinę... Męża, dziecko... I kolejny raz to ja staram się o męża i dziecko. Tak samo jak wtedy kiedy byłam mała o mamę i tatę. Tylko problem w tym, ze mąż mnie nie kocha. A moje dziecko przy mnie płacze, ma 9 miesięcy. Nie ma czegoś takiego jak strach separacyjny. Nie ciesz się kiedy wrócę. Nie chce iść do mnie na ręce. Kiedy ja przytulę odpycha mnie... A mój mąż po tym jak okazało się, ze woli inne to właściwie jestem powietrzem. Nie rozmawiamy. Nic.. Zupełnie nic. Cały dzień siedzę przygnębiona i zastanawiam sie co ze mną nie tak, ze nie mogę mieć rodziny. Dlaczego nikt, zupełnie nikt mnie nigdy nie kochal. Nawet jako malutkie dziecko... Moja mama do dziś sie śmieje z moim bratem, ze mój ojciec mnie nie kochal, ze nie chciał mnie nigdy brać na ręce. Ciocia mi mówiła to samo. Ze on nigdy, ale to nigdy nie wziął mnie na ręce. Nawet kiedy wyciągałam do niego ręce i płakałam żeby mnie wziął... I byłam wtedy dzieckiem w wieku mojego., więc czym takie niemowlę mogło podpasc. Kiedyś czytałam artykuł... Ze jeśli dziecko nie zaznało miłości kiedy było małe, już nigdy jej nie otrzyma. I ciągle sobie powtarzam, ze to prawda. Bo nawet dziecko, które nosiłam 9 miesięcy mnie nie kocha. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yoko

Zresztą w szkole też mną pomiatano. Na zielonej szkole dziewczyny mi powiedziały, ze mam sprzątać w pokoju. A jak tego nie będę robić to mi pokażą... Nikt że mną w ławce nie chciał siedziec. A jak już ktoś siedział, to później znalazł sobie :nowa osobę z która będą siedzieć i po prostu na przerwie przenosily moje rzeczy do innej ławki i tylko usłyszałam "już że mną nie siedzisz. Siedzę z....  . Tam masz rzeczy" . Ewidentnie coś że mną nie tak. A tak naprawdę nie rozumiem co. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zetal

Przestań w to wierzyć.To tak nie będzie.urzeczywistniaja się twoje przekonania. Poza tym kochana masz to o czym wielu tylko marzy-rodzine,jaka by nie była

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yoko
2 minuty temu, Gość Zetal napisał:

Przestań w to wierzyć.To tak nie będzie.urzeczywistniaja się twoje przekonania. Poza tym kochana masz to o czym wielu tylko marzy-rodzine,jaka by nie była

 

 

 

Chciałam przestać w to wierzyć. Niestety jak patrzę na mojego męża, który woli inne i który na mnie nie zwraca choćby najmniejszej uwagi, nie rozmawia nawet ze mną, a z innymi tak to ja po prostu wiem. Jak widzę jak moje dziecko przy mnie płacze a przyjdzie ktoś i się cieszy to sie zastanawiam co ja w tym domu robię... Skoro jakby mnie nie było to właściwie nic złego by się nie stało. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Prawdopodobnie wina leży w tobie. 

Zobacz

-rodzice cię odrzucili 

-kolezanki/znajomi (o ile posiadasz) tak samo

-a nawet mąż i dziecko. 

sa osoby których po prostu sie nie lubi i najprawdopodobniej ta taka jesteś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

To nie jest możliwe żeby wszyscy na świecie nie lubili cie bez żadnej przyczyny. 

U ciebie tak to wygląda. Nikt cie nawet nie lubi. Nikomu na tobie nie zależy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Jesteś przygnębiona, smutna, dziecko czuje te emocje. Rodziców się nie wybiera, to smutne, że nie dali Ci miłości i ciepła, ale teraz jesteś dorosła i zamiast to rozpamietywac, spróbuj żyć inaczej. Poszukaj czegoś, co daje Ci radość i staraj się robić dla siebie nawet małe przyjemności. Uśmiechnij się, zadbaj o siebie, wyjdzie z domu. Zdobądź się na większą pewność siebie i asertywność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ghkkj

To bardzo przykre, że byłaś odrzucona od malenkosci. Charakter podobno do 2 roku życia się najbardziej kształtuje w człowieku, dlatego tak bardzo ważne jest okazanie uczuć dziecku. Zastanów się nad tym czy nie przesadzasz. Może sama jesteś bardzo oschła, nie calujesz dziecka, nie przytulasz, nie wyglupiasz się tylko z góry zakładasz, że Cię nie kocha. To chore, dla takiego dziecka jesteś całym światem. Stawiasz się w roli ofiary. Potrzebujesz bardzo pilnie dobrej terapii, bo inaczej będziesz nieszczęśliwa do końca życia przy czym powinnaś to zrobić też dla dobra dziecka oraz swoich relacji z mężem. Działaj. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yoko
32 minuty temu, Liv napisał:

Yoko możesz mieć depresyjną naturę. A teraz w dorosłym życiu może  i stany depresyjne.  Takim ludziom nie jest dobrze na świecie. Jaka byłaś za dziecka?

Tak wiesz, do czasu dojrzewania. Beztroskim czy smutnym dzieckiem.

O dziwo nie byłam smutnym dzieckiem, ciągle próbowałam od nowa starać sie żeby rodzice mnie kochali. Siedzialam całe wakacje i wkuwalam na pamięć tabliczkę mnożenia, żeby umieć do 3 sekund odpowiedziec, starałam się spełniać oczekiwania, szybko czytałam itd. Jak widziałam tatę idącego z pracy to biegłam go przywitać z uśmiechem na twarzy... Z dziećmi tak samo się bawiłam. Jednak mimo wszystko będąc już dzieckiem czułam strach przed odrzuceniem. Naprawdę jak widzę te dzieci, które sie teraz zachowują znacznie gorzej niż ja kiedy byłam dzieckiem to zastanawia mnie jak to jest... Nawet kiedy im zdarzy się powiedzieć coś nie do końca przemyslanego. Ja w takiej sytuacji od razu miałam poczucie winy już od małego, ze źle zrobiłam, źle coś powiedziałam. Akurat okazuje mojemu dziecku uczucia. Bo byłam przekonana, ze to jedyna osoba, która będzie mnie kochała bez względu na wszystko. Całuje, przytulam, wygłupiamy sie itd. Ale moje dziecko nie chce ze mną. Chce z innymi. Czasami się zastanawiam, ze może wchlonela to ode mnie. Sama siebie nie lubię. Tak, czuję że mam depresję. Czuję, ze najlepiej jakby mnie na świecie nie było. Wiem to straszne smuty. Byłam u psychologa i ona właśnie mi powiedziala, ze jestem z mężem, bo właśnie u niego też ciągle próbuje żeby mnie pokochał. Ze ja po prostu tak bardzo chce być kochana, że już jestem z nim z nadzieja, ze mnie pokocha. Właściwie ta terapia mi nie pomogła. Może gdybym poszła młodszej osoby... Jedyna osoba, która właściwie ZAWSZE przy mnie była to mój brat. Pomimo, ze wychowywalismy sie osobno on zawsze do mnie przyszedł. Codziennie do mnie przychodził, pomimo ze miał 9 lat. Przychodził do mnie w moje urodziny, bo doskonale wiedział, ze właściwie to nikt o mnie nie pamięta i ze będę sama. Szczerze to w tym roku na urodziny prezent dostałam jedynie od mojego brata. I za to jestem mu wdzięczna. Ze zawsze przy mnie byl. Wydaje mi się, ze on jako jedyny wie jak było mi ciężko, dlatego nigdy mnie nie zostawil. Ale mimo wszystko potrafi mi powiedzieć, ze naprawdę ojciec mnie nie kochał... Choc ja wiem, ze to prawda to czasami zastanawiam sie dlaczego mi to mówi. Mimo wszystko szanuję go za to, ze zawsze przy mnie był. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katka

Witaj,  bardzo Ci współczuję doświadczeń, przytulam Cię mocno. Moje dzieciństwo  też było trudne,nieobecny ojciec, w końcu rozwód rodziców , alkoholizm mamy (bardzo silny, zostawiła nas samych z bratem nawet na tydzień) , brałam całą odpowiedzialność za mamę na swoje barki, brat starszy znęcal się nademną psychcznie i bił mnie. Bylam ogromnie samotna. I jestem do dziś pomimo, że mam już swoją rodzinę. Dopiero jako dorosła dziewczyna znalazłam kiedyś w internecie temat o DDA - dorosłe dzieci alkoholików. No i nareszcie się dowiedziałam dlaczego jestem TAKA INNA. Smutna, samotna, nieszczęśliwa. Oj z niektórymi rzeczami nie potrafię poradzić sobie do dziś. Ale wiem jedno - trzeba wybaczyć, nawet to NIEWYBACZALNE.  W przeciwnym razie codziennie karmisz się trucizną. Musimy przeszłość przepracować bo to jest źródło, terapia by Ci się przydała. Mnie bardzo pomogło nawrócenie do Boga.

Jesteś wspaniałą wrażliwą osobą. Dziecko chce widzieć mamę uśmiechniętą - pamiętaj ono będzie pamiętało to przez całe życie. Teraz kształtujesz charakter dziecku - musi być silne, radosne i spokojne by kiedyś dobrze czuło się w życiu. 

Jeśli będziesz chciała popisać poplotkować,   będę tu zaglądała i myślami jestem z Tobą. Damy radę, musimy brać życie za rogi bo mamy dla kogo żyć! 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beznazwy

Terapia i dobre leki. Mówię z doświadczenia. Po latach jestem inną osobą, energiczną i radosną. Nie mam wpływu na to, że nie kochano mnie w dzieciństwie. Stało się, bywa, przykre, ale nie zmienię tego, więc to zaakceptowałam. Tego nauczyła mnie terapia. Skupiam się na obecnym życiu, znalazłam sobie hobby, jestem ogólnie zadowolona z życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Samemu jest ciężko dotrzeć do sedna, od tego są terapeuci. To skrzywdzone dziecko, które masz cały czas w sobie trzeba pokochać i - zaakceptować przeszłość - jak wyżej ktoś napisał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yoko

Codziennie przytulam swoje dziecko, całuje, robię noski noski, głaskam do snu, po nosku, po pleckach, po policzkach (Akurat ze mną zawsze uśnie jeśli chodzi o spanie w nocy to tylko ze mną), robimy samolot, chustam go na nodze, czytam mu przed snem, pokazuje obrazki i jej mówię co na nich jest, ale za dnia wgl mnie nie potrzebuje, nie chce żebym go przytulała, woli iść do kogoś innego, nie chce żebym nosiła na rękach. Strasznie mi przykro kiedy się do niego przytulam, a mnie odpycha. Kiedy ja przyjdę i nie ma tego uśmiechu co np jak przyjdzie tata lub babcia. Też tak jest, ze moja teściowa jak np go pilnuje to kiedy przyjdę i mówię radosnie "hej co robiłeś fajnego z babcia" to ona potrafi mnie odsunąć powiedzieć "nie bierz idź rób mleko". Pomimo, ze ewidentnie jeszcze nie chce pic mleka. Ona po prostu jest prze szczęśliwa, ze do mnie rak nie wyciąga, a do niej tak. Ciągle przy każdej okazji komuś mówi... No mój wnuczek to tylko przy mnie jest szczęśliwy, no mój wnuczek to tylko do mnie ręce wyciąga... A jak powie "mama" to mówi "nie mama, tata". Wydaje mi się, ze to tez ma wpływ. Niby jest mały... Ale jednak wydaje mi się, ze to działa. Zresztą ona nawet mojego męża potrafiła ustawić przeciwko mnie... Ze nic nie potrafię itd. Jak podjelam pracę to przez 3 lata za każdym razem jak ja widziałam pytała sie mnie czy już mnie zwolnili. A jak byłam na l-4 i ona jeszcze nie wiedziała o ciąży to było "widzisz, siedzisz w domu, wiedziałam że cię wyleja". Pomimo, ze tak naprawdę ona nigdy nie miała do czynienia z tym co ja potrafię, a czego nie. A tym bardziej w kwestii zawodowej. Dla niej to ja nawet nie potrafię obsłużyć kalkulatora. Po prostu nic nie umiem, nawet chociażby podłączyć telefonu do ladowarki. Kiedyś było, ze jej telefon nie chcial sie wł. I jej powiedziałam grzecznie, ze moze sie rozładował, żeby go połączyła i spodobała włączyć. Na co ona do mojego męża mówi to weź idź podłącz i spróbuj włączyć choć naoewno tak nie jest. Na co on, że nie ma czasu, żebym ja to zrobiła. A ona wtedy... Ona nie potrafi. Ty to zrób. I taka sytuacja z codziennymi rzeczami miała miejsce milion razy. W pewnym momencie przyszedł nawet czas kiedy jej uwierzyłam, ze naprawdę nic nie potrafię. Ze z pracy to mnie wywala... Ja nie mam pojęcia dlaczgo od początku niose taki krzyż. Moja mama kiedy powiedziałam, ze idę na studia to od razu było, przecież ty sobie nie poradzisz... Powiedziałam tylko zobaczysz... I co? Poradziłam sobie. Choć każdy mnie skreśla od razu. Ile to ja się nasłuchałam, ze jak urodzę dziecko to nawet pampersa nie będę potrafiła zmienić... Mimo wszystko zmieniłam i dałam sobie radę. Pomimo ze miesiąc po porodzie byłam całkiem sama. Nie spałam kilka nocy. Ale dałam radę. Psycholog mi powiedziała, ze ja mam takie otoczenie, ze każdy stara się mnie ciągnąć w dol. A ja się na to godzę, byle by nie zostać sama. Wg niej jestem z mężem, bo tak pragnę byc kochana, ze jestem w stanie czekać na to aż mnie pokocha tak jak czekałam aż rodzice mnie pokochaja. Ale czy on mnie kocha? Staram się trzymać ta rodzinę, aby moje dziecko nie miało tego co ja. Ale czy to coś da? Czy widok nie rozmawiajacych rodziców to coś dobrego? Taty, który przyjdzie do domu i do 23 siedzi na internecie po czym idzie spać... Moje interwencje w tej kwestii nie przynoszą skutku. Nie widzi problemu. On nawet jak bawi sie z dzieckiem to w drugiej ręce ma telefon. Moje propozycje abyśmy poszli na spacer sa zawsze odrzucone. A bo nie chce mi sie, a bo za zimno, za ciepło. Ale jak ma isc do sklepu albo gdzieś sam to idzie. Także w efekcie końcowym idę na spacer sama... Wszystko robię sama. Mówil, ze się zmieni kiedy powiedziałam dość i powiedziałam że odchodze, ale niestety trwało to jeden dzień. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jgcxvb

Bardzo ładnie i ciekawie piszesz 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silia

Jak widac bylas juz u psychologa,   wiec kontynuuj. Nie jestem w stanie ocenic, jacy byli twoi rodzice. Widac natomiast, ze duzo od ludzi wymagasz. Dziecko cie odpycha, nie chce sie tulic, tylko w nocy cie potrzebuje? Wierz mi, takie bywaja dzieci, nie rob z tego tragedii. Tesciowa konkuruje o milosc dziecka? Raczej regula, a nie wyjatek. Maz leniwy, po pracy glownie w internecie? Tez prawie regula. Wiec nie jest to nic szczegolnego. Moja matka tez byla taka "niedokochana" i zycie z nia byla bardzo ciezkie. Potrzebowala wciaz zapewnien i dowodow milosci, nikt nie kochal jej tak, jak na to zaslugiwala, mnie pytala czesto, czy bardziej kocham ja czy ojca. Jezeli malzenstwo uwazasz za zle, to odejdz, milosci nie wyczekasz, jezeli jej w partnerstwie nie ma. Sprobuj pozbyc sie swojej roli ofiary i "noszenia krzyza".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Gość Silia napisał:

Jak widac bylas juz u psychologa,   wiec kontynuuj. Nie jestem w stanie ocenic, jacy byli twoi rodzice. Widac natomiast, ze duzo od ludzi wymagasz. Dziecko cie odpycha, nie chce sie tulic, tylko w nocy cie potrzebuje? Wierz mi, takie bywaja dzieci, nie rob z tego tragedii. Tesciowa konkuruje o milosc dziecka? Raczej regula, a nie wyjatek. Maz leniwy, po pracy glownie w internecie? Tez prawie regula. Wiec nie jest to nic szczegolnego. Moja matka tez byla taka "niedokochana" i zycie z nia byla bardzo ciezkie. Potrzebowala wciaz zapewnien i dowodow milosci, nikt nie kochal jej tak, jak na to zaslugiwala, mnie pytala czesto, czy bardziej kocham ja czy ojca. Jezeli malzenstwo uwazasz za zle, to odejdz, milosci nie wyczekasz, jezeli jej w partnerstwie nie ma. Sprobuj pozbyc sie swojej roli ofiary i "noszenia krzyza".

To chyba najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yoko
2 godziny temu, Gość Silia napisał:

Jak widac bylas juz u psychologa,   wiec kontynuuj. Nie jestem w stanie ocenic, jacy byli twoi rodzice. Widac natomiast, ze duzo od ludzi wymagasz. Dziecko cie odpycha, nie chce sie tulic, tylko w nocy cie potrzebuje? Wierz mi, takie bywaja dzieci, nie rob z tego tragedii. Tesciowa konkuruje o milosc dziecka? Raczej regula, a nie wyjatek. Maz leniwy, po pracy glownie w internecie? Tez prawie regula. Wiec nie jest to nic szczegolnego. Moja matka tez byla taka "niedokochana" i zycie z nia byla bardzo ciezkie. Potrzebowala wciaz zapewnien i dowodow milosci, nikt nie kochal jej tak, jak na to zaslugiwala, mnie pytala czesto, czy bardziej kocham ja czy ojca. Jezeli malzenstwo uwazasz za zle, to odejdz, milosci nie wyczekasz, jezeli jej w partnerstwie nie ma. Sprobuj pozbyc sie swojej roli ofiary i "noszenia krzyza".

Raczej nie jestem za pytaniem dziecka kogo bardziej kocha. Ani za pytaniem kogo kolwiek. Po prostu wiem ile zrobilam dla męża i myślę, ze powinien z jego strony choć być szacunek dla mnie. A nie, ze ja np myje podłogę, a jak tylko widzi, ze idzie jego mama to gada mi tekstu typu "za głośno szorujesz, nie słyszę telewizora". Po prostu przy swojej rodzinie chce pokazać, ze on rządzi. Jak nikogo nie ma nigdy się tak nie zachował. Problem w tym, ze on siedzi na tym telefonie aż pójdzie spać i go nie odłoży choć na sekundę. To nie jest zwykle siedzenie sobie na internecie. Mamy znajomych pary małżeńskie i nie zauważyłam takiego zjawiska wśród nich. Mój to nawet w gościach na tel siedzi. Chociaż przy zabawie z dzieckiem mógłby go odłożyć. A jeśli chodzi o dziecko to pisze tak dlatego, ze tylko do mnie sie nie chce przytulać. Tak to normalne sie do każdego przytula. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Terapia, terapia i jeszcze raz terapia. 

Zamiast pierw sama siebie pokochać, pokochałaś męża. 

Wrzuć na luz, moje dziecko też nigdy nie lubiło się przytulać czy dawać buziaki, ale nie zastanawiałam się nad tym. Ostatnio przyjechał ktoś z rodziny i nie chciała zchodzić z kolan, a my moglibyśmy nie istnieć. Nawet mąż mógłby z pracy nie wracać. 

Masz niską samoocenę i teściowa będzie Ciebie mieszać z gównem przy każdej możliwej okazji. Mieszkasz z nią?jak nie to unikaj kobiety, bo nic wartościowego do życia Twego nie wynosi. 

Niestety, ale życie w małżeństwie to nie film. Mój też po pracy z telefonem w ręku lub głową w telewizorze siedziałby cały czas. Tak to już czasem bywa. Naucz się być szczęśliwa i nie uzależniają swego szczęścia od innych. Terapia jedynie pomoże Tobie osiągnąć cel i być szczęśliwą.

8 godzin temu, Gość Yoko napisał:

Raczej nie jestem za pytaniem dziecka kogo bardziej kocha. Ani za pytaniem kogo kolwiek. Po prostu wiem ile zrobilam dla męża i myślę, ze powinien z jego strony choć być szacunek dla mnie. A nie, ze ja np myje podłogę, a jak tylko widzi, ze idzie jego mama to gada mi tekstu typu "za głośno szorujesz, nie słyszę telewizora". Po prostu przy swojej rodzinie chce pokazać, ze on rządzi. Jak nikogo nie ma nigdy się tak nie zachował. Problem w tym, ze on siedzi na tym telefonie aż pójdzie spać i go nie odłoży choć na sekundę. To nie jest zwykle siedzenie sobie na internecie. Mamy znajomych pary małżeńskie i nie zauważyłam takiego zjawiska wśród nich. Mój to nawet w gościach na tel siedzi. Chociaż przy zabawie z dzieckiem mógłby go odłożyć. A jeśli chodzi o dziecko to pisze tak dlatego, ze tylko do mnie sie nie chce przytulać. Tak to normalne sie do każdego przytula. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×