Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tomektomek

Moja samotność

Polecane posty

Stan an dzisiaj. Jestem kompletnie sam, tracę rozum, kłębi się we mnie złość i smutek których nie potrafię opanować.
To one mną kontrolują i nie jestem już sobą, czymkolwiek kiedykolwiek byłem, bo i tego nie jestem pewny.

Kiedy pytam siebie czego od życia bym chciał, odpowiadam sobie, że towarzystwa jednak nie umiem go sobie wyobrazić.
Jestem tak daleko od koncepcji bycia w społeczeństwie, że nie umiem sobie wyobrazić jak ono wygląda. Po prostu tego nie wiem. 

Wiem, że już mnie nic nie czeka, dobrnąłem do samego końca, 
osiągnąłem już wszystko, co byłem w stanie, czyli nic. 
W obrębie dostępnego mi świata zrobiłem już wszystko, reszta jest poza mną.
Wszystkie decyzje w życiu podejmowałem złe bo nie dostrzegałem tego co jest ważne.
Pozostała już tylko jedna niewiadoma, jak czerpać cokolwiek pozytywnego z tego co mi zostało, bo póki co gardzę tym z całego serca,

Spadam w przepaść, widzę zbliżąjący się upadek, umysł pyta, szuka ratunku, 
walczy ze sobą strach przed upadkiem ze strachem przed takim życiem. 
Umysł rozdziera tyle sprzecznych myśli, 
że niemożliwe jest skupienie się na jednej, bo za chwilę przemocą wdziera się następna. 
I w takim paraliżu trwam i trwam nieskończoność.
Szukam ratunku, ale gdy staram się wcielić w ratującego, wiem, że on nie może zaistnieć.
Doszedłem w tym szaleństwie tak głęboko, że już nikt nie zrozumie mnie ani ja nikogo.
Nie umiem już poczuć się dobrze nawet przez chwilę. 
Już przegrałem i nie jestem tyle wart, żeby komuś opłacało się mnie ratować.

Wiem, że wystarczy żebym poczuł się dobrze, że to rozwiąże wszystkie moje problemy jednak dlaczego nie potrafię tego zrobić,
dlaczego nie potrafię znaleźć niczego dobrego wewnątrz swojej głowy? Wystarczy się uśmiechnąć i wyjść do ludzi, prawda?
Proste, ale dlaczego niewykonalne?

Wiem, że krzyczę w próżnię. Już mnie nie stać na rozsądek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ale proza wyszla ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lusia
3 minuty temu, tomektomek napisał:

Stan an dzisiaj. Jestem kompletnie sam, tracę rozum, kłębi się we mnie złość i smutek których nie potrafię opanować.
To one mną kontrolują i nie jestem już sobą, czymkolwiek kiedykolwiek byłem, bo i tego nie jestem pewny.

Kiedy pytam siebie czego od życia bym chciał, odpowiadam sobie, że towarzystwa jednak nie umiem go sobie wyobrazić.
Jestem tak daleko od koncepcji bycia w społeczeństwie, że nie umiem sobie wyobrazić jak ono wygląda. Po prostu tego nie wiem. 

Wiem, że już mnie nic nie czeka, dobrnąłem do samego końca, 
osiągnąłem już wszystko, co byłem w stanie, czyli nic. 
W obrębie dostępnego mi świata zrobiłem już wszystko, reszta jest poza mną.
Wszystkie decyzje w życiu podejmowałem złe bo nie dostrzegałem tego co jest ważne.
Pozostała już tylko jedna niewiadoma, jak czerpać cokolwiek pozytywnego z tego co mi zostało, bo póki co gardzę tym z całego serca,

Spadam w przepaść, widzę zbliżąjący się upadek, umysł pyta, szuka ratunku, 
walczy ze sobą strach przed upadkiem ze strachem przed takim życiem. 
Umysł rozdziera tyle sprzecznych myśli, 
że niemożliwe jest skupienie się na jednej, bo za chwilę przemocą wdziera się następna. 
I w takim paraliżu trwam i trwam nieskończoność.
Szukam ratunku, ale gdy staram się wcielić w ratującego, wiem, że on nie może zaistnieć.
Doszedłem w tym szaleństwie tak głęboko, że już nikt nie zrozumie mnie ani ja nikogo.
Nie umiem już poczuć się dobrze nawet przez chwilę. 
Już przegrałem i nie jestem tyle wart, żeby komuś opłacało się mnie ratować.

Wiem, że wystarczy żebym poczuł się dobrze, że to rozwiąże wszystkie moje problemy jednak dlaczego nie potrafię tego zrobić,
dlaczego nie potrafię znaleźć niczego dobrego wewnątrz swojej głowy? Wystarczy się uśmiechnąć i wyjść do ludzi, prawda?
Proste, ale dlaczego niewykonalne?

Wiem, że krzyczę w próżnię. Już mnie nie stać na rozsądek.

Zawsze tak masz? Mam czasem podobne odczucia, chyba wtedy gdy dopada mnie chwila wolnego...myśli się przewalaja a w konsekwencji czuje niemoc i bezsilnosć... wyjsć do ludzi..ale jak? Gdzie ich szukać? Ludzi, którzy zrozumieja mnie, ktorzy myślą o czymś więcej niż tylko konsumpcja...wszędzie pustka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×