Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość znowu się wkopałam

Związek a podział wydatków

Polecane posty

Gość znowu się wkopałam

Chciałabym zapytać jak to jest "normalnie" rozwiązywane?

Jestem w związku, nie długo bo 1,5 roku. Nie jesteśmy jeszcze zaręczeni.

Mieszkamy w moim mieszkaniu (własnym).

Od zawsze miałam jakąś jakby to rzec, przyzwoitość? I wyskakiwałam z portfelem gdy trzeba za coś zapłacić, a nie czekałam aż ktoś to zrobi. Mam wbite do głowy że jak facet płąci, to ja jestem materialistką.

No i teraz pytanie, czy to normalne?

Ja płacę czynsz, w tym wode, prąd.
Jedzenie kupujemy po połowie, tzn jeden tydzien ja drugi on.

Rzeczy użytkowe typu jakaś szafka, stolik, dywanik, naprawy typu wymiana syfonu, elektryk opłacam ja.

I już mi jest źle z tym. Nie chcę wyjść na materialistkę, ale chyba powinno być odwrotnie? Takie są moje oczekiwania, że to facet ogarnia podstawowe potrzeby życiowe, a tymczasem wszystko jest na mojej głowie.

Co mam zrobić? Powiedzieć że chcę dzielić opłaty 50/50? Tak się teraz robi? Jak powiem że chcę odwrotnej sytuacji niż obecnie to może się obrazić? Że wymagam żeby płacił za NAS? W sumie ja teraz to robię więc to chyba nic złego?

 

Co robić jak żyć? Jest opiekuńczy, troszczy się o mnie i pod tymi względami nie mam żadnych zastrzeżeń,

ale jak się okazało samej miłości do garnka nie włożysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Jeśli jeszcze nie mąż to wydatki po połowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss
9 minut temu, Gość znowu się wkopałam napisał:

Chciałabym zapytać jak to jest "normalnie" rozwiązywane?

Jestem w związku, nie długo bo 1,5 roku. Nie jesteśmy jeszcze zaręczeni.

Mieszkamy w moim mieszkaniu (własnym).

Od zawsze miałam jakąś jakby to rzec, przyzwoitość? I wyskakiwałam z portfelem gdy trzeba za coś zapłacić, a nie czekałam aż ktoś to zrobi. Mam wbite do głowy że jak facet płąci, to ja jestem materialistką.

No i teraz pytanie, czy to normalne?

Ja płacę czynsz, w tym wode, prąd.
Jedzenie kupujemy po połowie, tzn jeden tydzien ja drugi on.

Rzeczy użytkowe typu jakaś szafka, stolik, dywanik, naprawy typu wymiana syfonu, elektryk opłacam ja.

I już mi jest źle z tym. Nie chcę wyjść na materialistkę, ale chyba powinno być odwrotnie? Takie są moje oczekiwania, że to facet ogarnia podstawowe potrzeby życiowe, a tymczasem wszystko jest na mojej głowie.

Co mam zrobić? Powiedzieć że chcę dzielić opłaty 50/50? Tak się teraz robi? Jak powiem że chcę odwrotnej sytuacji niż obecnie to może się obrazić? Że wymagam żeby płacił za NAS? W sumie ja teraz to robię więc to chyba nic złego?

 

Co robić jak żyć? Jest opiekuńczy, troszczy się o mnie i pod tymi względami nie mam żadnych zastrzeżeń,

ale jak się okazało samej miłości do garnka nie włożysz.

Ja Ci powiem, jak jest u mnie. Na razie mieszkamy w moim mieszkaniu. Rzeczy typu remont, naprawa, zakup mebli ogarniam ja. Bo to moje mieszkanie. Opłaty (czynsz, woda, prąd, śmieci) dzielimy na pół. Bo to są nasze wydatki, on też zużywa.
Jak się ze mną ożeni, wtedy może być wszystko na pół.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

U mnie sytuacja jest bardzo prosta. Opłaty mieszkaniowe i rzeczy do mieszkania typu szafka itp. dzielimy 50/50. Mamy również wspólne konto w banku (teraz można je zamykać i otwierać od ręki) i wpłacamy tam określoną kwotę miesięcznie. Z tego konta kupujemy jedzenie, płacimy na wyjściach itp. W efekcie nikt nie jest pokrzywdzony i nikt nie jest w takiej sytuacji jak Ty teraz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ale też ciężko, żeby facet płacił za remont czy meble do Twojego mieszkania. Jesteście ze sobą 1,5 roku nie 10 lat i nie macie ślubu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu się wkopałam

nie mamy ślubu, ale do tego zmierzamy, to zreszta oddzielny temat.

mieszkanie jest moje, ale po ślubie też chyba będziemy potrzebowali gdzieś mieszkać? no to nadal będzie moje, przecież go nie rzucimy i nie będziemy wynajmować innego.

Ewentualnie sprzedamy to i kupimy większe - a wtedy siłą rzeczy wkład na większe mieszkanie to moje obecne mieszkanie. Nawet jeśli - to nie zmienimy go z dnia na dzień. Możemy tu mieszkać te 1,5 roku, 2 lata, 5 lat - i co, nadal to moje mieszkanie, więc on nie zapłaci jak się pralka zepsuje, albo potrzebny jest elektryk, albo nie ma gdzie rzeczy upchać (a przy 2 osobach jest ich trochę) to nie kupi szafki? 

Też bym tak chciała - żeby ktoś za  mnie wszystko opłacał,  a ja bym tylko wydawała na szmatki i inne pierdoły, bajka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 minutę temu, Gość znowu się wkopałam napisał:

nie mamy ślubu, ale do tego zmierzamy, to zreszta oddzielny temat.

mieszkanie jest moje, ale po ślubie też chyba będziemy potrzebowali gdzieś mieszkać? no to nadal będzie moje, przecież go nie rzucimy i nie będziemy wynajmować innego.

Ewentualnie sprzedamy to i kupimy większe - a wtedy siłą rzeczy wkład na większe mieszkanie to moje obecne mieszkanie. Nawet jeśli - to nie zmienimy go z dnia na dzień. Możemy tu mieszkać te 1,5 roku, 2 lata, 5 lat - i co, nadal to moje mieszkanie, więc on nie zapłaci jak się pralka zepsuje, albo potrzebny jest elektryk, albo nie ma gdzie rzeczy upchać (a przy 2 osobach jest ich trochę) to nie kupi szafki? 

Też bym tak chciała - żeby ktoś za  mnie wszystko opłacał,  a ja bym tylko wydawała na szmatki i inne pierdoły, bajka

Elektryk i sprawy małych napraw wynikające z użytkowania powinniście dzielić na pół. Szafa raczej tez na pół. Ale duży remont, czy wymiana wszystkich mebli to już nie. Nikt nie jest tak głupi by uważać po 1,5 roku związku, ze będzie z Tą osobą zawsze i nie wpakuje w mieszkanie tej osoby oszczędności. 

Ale tak jak piszesz jakieś drobne rzeczy, to powinniście dzielić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss
5 minut temu, Gość znowu się wkopałam napisał:

nie mamy ślubu, ale do tego zmierzamy, to zreszta oddzielny temat.

mieszkanie jest moje, ale po ślubie też chyba będziemy potrzebowali gdzieś mieszkać? no to nadal będzie moje, przecież go nie rzucimy i nie będziemy wynajmować innego.

Ewentualnie sprzedamy to i kupimy większe - a wtedy siłą rzeczy wkład na większe mieszkanie to moje obecne mieszkanie. Nawet jeśli - to nie zmienimy go z dnia na dzień. Możemy tu mieszkać te 1,5 roku, 2 lata, 5 lat - i co, nadal to moje mieszkanie, więc on nie zapłaci jak się pralka zepsuje, albo potrzebny jest elektryk, albo nie ma gdzie rzeczy upchać (a przy 2 osobach jest ich trochę) to nie kupi szafki? 

Też bym tak chciała - żeby ktoś za  mnie wszystko opłacał,  a ja bym tylko wydawała na szmatki i inne pierdoły, bajka

Ale to dopiero po ślubie... na razie moim zdaniem powinien płacić za to, co sam zepsuje, ew. kupić szafkę na SWOJE rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss

U mnie ani narzeczony nie inwestował w moje mieszkanie, ani ja w jego. Każde robi remont za własną kasę i dba o swoje mieszkanie. Owszem, czasem sobie POMAGAMY, ale to nie przymus. 
Po ślubie będzie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To ja mam najlepiej. 

Wszystko jest męża a ja nie pracuje.  Problem z głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona

Zgadzam się z gość Kiss - opłaty po połowie. To samo zakupy jedzenia. Raz jedno raz drugie kupuje. Nie myśl, że może się obrazić. Przecież teraz w pewnym sensie go utrzymujesz i ty mogłabyś się obrazić. Dziwię się, że facet się z tym czuje dobrze. Zainicjuj spokojną rozmowę na ten temat. Z doświadczenia z moim mężem wiem, że nie zawsze facet robi to celowo. Może wystarczy, że mu uświadomisz twoje wydatki na wasze życie i jego wydatki na wasze życie. Powodzenia 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu się wkopałam

mieszkanie jest nowe więc nie wymaga  żadnych remontów, ani umeblowania.

chodzi o comiesięczne wydatki , przecież nic nie jest nieśmiertelne.

mieszkanie jest nieduże, bo kupowałam je z myślą że będzie tylko dla mnie.

cięzko mi też uwierzyć  że w momencie ślubu nagle w 1 dzień wszystko magicznie się zmieni w kwestii wydatków.

boję się że on "tak już ma" i aż chciałabym powiedzieć "nie stać mnie na życie z tobą" 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona

Może tak mieć, ale niekoniecznie. Nie przekonasz się dopóki nie porozmawiacie i nie zobaczysz, czy to coś da. Mój mąż przed ślubem po takiej rozmowie stwierdził "Kurczę, zupełnie o tym nie pomyślałem." I naprawdę było mu łyso. Od razu była zmiana o 180 stopni. A ja też jestem z tych, co zawsze za siebie płacą - w kinie, knajpie itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss
48 minut temu, Gość znowu się wkopałam napisał:

mieszkanie jest nowe więc nie wymaga  żadnych remontów, ani umeblowania.

chodzi o comiesięczne wydatki , przecież nic nie jest nieśmiertelne.

mieszkanie jest nieduże, bo kupowałam je z myślą że będzie tylko dla mnie.

cięzko mi też uwierzyć  że w momencie ślubu nagle w 1 dzień wszystko magicznie się zmieni w kwestii wydatków.

boję się że on "tak już ma" i aż chciałabym powiedzieć "nie stać mnie na życie z tobą" 

A niby z jakiej racji magicznie miałoby się coś zmienić? Nikt nic takiego nie pisał. Nie wiem, skąd tak przedziwny pomysł, skąd Ci w ogóle taka głupota przyszła do głowy? Powinnaś rozmawiać z partnerem, jak widzi Waszą przyszłość i podział obowiązków. Masz jakieś chore podejście do związku. Powinnaś z nim pogadać, a nie gdybać i snuć teorie na Kafe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu się wkopałam

ten przedziwny pomysł chociażby z kilku postów powyżej typu "jesteście przed ślubem więc..", a "po ślubie tak..." - stad ta głupota, jak widać powszechna 😄 więc prosze nie robić ze mnie odrealnionej 

wiem co powinnam, pytam jak to jest u innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Elektryk i sprawy małych napraw wynikające z użytkowania powinniście dzielić na pół. Szafa raczej tez na pół. Ale duży remont, czy wymiana wszystkich mebli to już nie. Nikt nie jest tak głupi by uważać po 1,5 roku związku, ze będzie z Tą osobą zawsze i nie wpakuje w mieszkanie tej osoby oszczędności. 

Ale tak jak piszesz jakieś drobne rzeczy, to powinniście dzielić. 

No, a ostatnio był wątek, że Pani oddaje wszystkie pieniądze Panu u którego mieszka, albo płaci mu za wynajem, bo meble mu się amortyzują i Pan naśmiewał się z kolegami, że są ...ki co biorą chłopa do mieszkania i chcą tylko pół na pół,bo powinny brać od niego wszystkie pieniądze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×