Teściowa wtrąca się w wychowanie dziecka

Cześć, pisze tu bo muszę się komuś wygadać. Otóż matka mojego męża wtrąca się w wychowanie naszego syna. Za dwa tygodnie syn skończy 6 miesięcy, a ona za każdym razem mówi, ze mogłabym go przestać już karmić piersią, żeby dawać mu normalne jedzenie i wodę do popicia (normalne jedzenie czyli np bułkę z masłem, dla niespełna 6mc dziecka, które do tej pory jadło tylko mleko z piersi XD). Tłumaczyłam kilka razy, ze dietę będę rozszerzać od 6 miesiaca, PO SWOJEMU. Najpierw warzywa, potem owoce. To ta znowu, żebym mu dała juz teraz jabłko i banana bo on potem nic nie zje. Ponownie powiedziałam, ze nie, a karmić piersią zamierzam na pewno do roku. Od razu komentarze, ze potem rok zmieni się w 5 lat, ze dziecko nie pozna innych smaków i tylko będzie chciał pierś. Chciałaby zostawać z dzieckiem sam na sam, na co ja średnio chce pozwolić, bo raz gdy została, bez mojej zgody, gdy syn miał może miesiąc kupiła i podała mu mleko modyfikowane. Co z tego, ze potem pół nocy przepłakał, ale według niej w k

Ciąg dalszy...

Według niej w końcu był najedzony. Co z tego, ze od urodzenia przybiera ładnie na wadze tylko na piersi, jej zdaniem nigdy nie jest najedzony. Już mam dość tłumaczenia jej, ze ona miała okazje wychowywać swoje dzieci, ale ja swoje będę wychowywać po swojemu. Do niej nic nie dociera, wszystko wie najlepiej i od razu się unosi jak nie chcemy robić tego, co ona mówi. Jakiś sposób, żeby w końcu do niej to dotarło? Tłumaczenie na prawdę nic nie daje.

Spi e r dala j stąd. To dział gwiazdy. A za czytanie o twoim nudnym życiu chora egoistko zapłać psychologowi. Co za id/i/otka. Zajmijcie się jej życiem za darmo. Lecz się!