Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zosia

Czy jestem juz na straconej pozycji?

Polecane posty

5 minut temu, Gość Gosc napisał:

A ja ci jakoś nie wierzę, wpadlas tu, a rozsądnie było na uczuciowy, obserwowałas swój temat, niby nowa i z 1 problemem, a przegladalas temat gdzie nasz topik pisał, dość długo, czyli siedziałas w temacie gdzie Laura, ed, aco itd. Jak ktoś Ci słusznie zwrócił uwagę, dlaczego tu jesteś, to zaczęłaś pisać jak 12 latka. Mimo, że wcześniejsze twoje posty brzmiały bardzo dojrzale, jsk niemal u 45 latki. Jak ktoś tu długo siedzi, to ma tzw intuicję 😁

No okej. Nie musisz mi wierzyć, nie mam nawet jak się w tym momencie obronić, bo nie podam moich prawdziwych danych. Zosią jestem od dawna i tego nie zmienie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Brałam dwie pod uwagę, Młodą albo Lenę, chciałam zobaczyć jak to się dalej rozwinie. W pewnym momencie ktoś się bardzo wkurzył, gdy zapytałam z jakiego nicka pisze na codzień... 

Ej dobra. Nakręcajcie się dalej, ale ja nie mam zielonego pojęcia kto to Młoda i Lena.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Gość Gosc napisał:

Brałam dwie pod uwagę, Młodą albo Lenę, chciałam zobaczyć jak to się dalej rozwinie. W pewnym momencie ktoś się bardzo wkurzył, gdy zapytałam z jakiego nicka pisze na codzień... 

Zobaczcie sobie na date kiedy sie tu zarejestrowalam, to nie było dzisiaj... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
7 minut temu, Gość Gość napisał:

Nieźle robisz też podszywy starych userek.Tylko pamiętaj,  że nie każdy jest tak tempy jak te amebki, które wskoczyły na ten temat😆

Skąd wiesz, że nie jestem jedną z tych amebek? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia

Kiedyś też byłam gruba, w najgorszym okresie miałam siedem kilo nadwagi i być może to nie było aż tak wiele, tak jednak wtedy czułam się koszmarnie z faktem, że jestem po prostu sobą - dziewczyną, za którą ciągnie się długa historia głodówek, prób wymiotowania, morderczych ćwiczeń, brania tabletek, kompulsów, dziewczyną, która nie lubi samej siebie, tego, jak wygląda, więc i nie dbałam za bardzo o siebie. Nosiłam brzydkie ubrania, jadłam dużo, za dużo. Wtedy nie miałam żadnego chłopaka i jak pomyślę, że ktoś kiedyś mógłby mnie zobaczyć taką i pokochać, to aż mnie ciarki przechodzą. Ale potem schudłam, schudłam wiele - ponad 20kg, zaczęłam o siebie dbać, nosić o wiele ładniejsze ubrania i choć z akceptacją do teraz jest ciężko (ale chyba ? coraz to lepiej), a na moim ciele są rozstępy (well, wiele osób je ma), mój brzuch nie jest płaski jak deska, bo po prostu mam taką budowę, a nie inną, tak jednak jest teraz o niebo lepiej. Rozebranie się przed chłopakiem, uprawianie z nim seksu i ogólnie szeroko pojęta nagość stała się dla mnie czymś normalnym... zwłaszcza gdy widziałam miłość w jego oczach. I nie zrozum mnie źle, nie twierdzę, że tylko szczupłą można siebie zaakceptować, ale próbuję ci powiedzieć, że ja w wieku 19 lat byłam dokładnie taka sama jak ty. Teraz mam 22 lata i wiem, że gdybym wtedy nie schudła, to wszystko byłoby tylko gorzej, wiem, że nigdy bym się nie otworzyła na żadnego faceta. Jeśli wiesz, że nie pokochasz samej siebie z nadwagą, że nigdy siebie takiej nie zaakceptujesz i nawet w głowie ci się nie mieści, że ktoś mógłby ciebie pokochać, to... po prostu zmień to, schudnij, a sama sobie podziękujesz za to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 minutę temu, Gość kasia napisał:

Kiedyś też byłam gruba, w najgorszym okresie miałam siedem kilo nadwagi i być może to nie było aż tak wiele, tak jednak wtedy czułam się koszmarnie z faktem, że jestem po prostu sobą - dziewczyną, za którą ciągnie się długa historia głodówek, prób wymiotowania, morderczych ćwiczeń, brania tabletek, kompulsów, dziewczyną, która nie lubi samej siebie, tego, jak wygląda, więc i nie dbałam za bardzo o siebie. Nosiłam brzydkie ubrania, jadłam dużo, za dużo. Wtedy nie miałam żadnego chłopaka i jak pomyślę, że ktoś kiedyś mógłby mnie zobaczyć taką i pokochać, to aż mnie ciarki przechodzą. Ale potem schudłam, schudłam wiele - ponad 20kg, zaczęłam o siebie dbać, nosić o wiele ładniejsze ubrania i choć z akceptacją do teraz jest ciężko (ale chyba ? coraz to lepiej), a na moim ciele są rozstępy (well, wiele osób je ma), mój brzuch nie jest płaski jak deska, bo po prostu mam taką budowę, a nie inną, tak jednak jest teraz o niebo lepiej. Rozebranie się przed chłopakiem, uprawianie z nim seksu i ogólnie szeroko pojęta nagość stała się dla mnie czymś normalnym... zwłaszcza gdy widziałam miłość w jego oczach. I nie zrozum mnie źle, nie twierdzę, że tylko szczupłą można siebie zaakceptować, ale próbuję ci powiedzieć, że ja w wieku 19 lat byłam dokładnie taka sama jak ty. Teraz mam 22 lata i wiem, że gdybym wtedy nie schudła, to wszystko byłoby tylko gorzej, wiem, że nigdy bym się nie otworzyła na żadnego faceta. Jeśli wiesz, że nie pokochasz samej siebie z nadwagą, że nigdy siebie takiej nie zaakceptujesz i nawet w głowie ci się nie mieści, że ktoś mógłby ciebie pokochać, to... po prostu zmień to, schudnij, a sama sobie podziękujesz za to.

Ale dluugi tekst, żeby zamaskowac ta porażkę? 

A teraz napisz mi madralo jak schudnąć, gdyby to było takie proste, nie byłoby problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, zosia napisał:

Powiedzcie mi, czy jestem już odgórnie skazana na porażkę? 

Jestem grubą 19 latka z mnóstwem rozstępów, cellulitu i plamek na ciele. 

Moja samoakceptacja sięga dna. 

Mam jeszcze szansę, żeby poznać w życiu co to miłość i seks? Czy już zawsze będę działała jak odstraszacz?

 

Powiedzcie mi szczerze, prosze

Nspiszę Tobie z punktu widzenia szczęśliwie żonatego trzydziestokilkulatka. Zauważyłem, że największą uwagę, przynajmniej moją, oprócz ciała (tu akurat mam fazę na tyłek: wielki, szeroki, kształtny, tłuściutki, bez względu, ile rozstępów, cellulitu... poważnie, nic to nie ujmuje), przykuwa.... to, jak prosperujesz. To proste. Uśmiech, pozytywne nastawienie, przyciąga. I jest to prawda  (choć piękne kobiety mają chyba jednak łatwiej), że uśmiech to najlepszy makijaż. Wiem, że nie jest to proste, moja Żonka też ma fazy, choć jest bardzo atrakcyjna, a już na pewno zakres wieku 40+ mężczyzn bankowo się nią jara, e trzeba to z siebie wydobyć. To, co najlepsze. Choć jedną rzecz, którą w sobie lubimy. Pewnik. Później jest łatwiej, umysł się otwiera. Trzymam kciuki, jestem fanem i kibicuję. PS. Też mam wiele wad, jak każdy. Ważne, aby być tego świadomym, jednocześnie eksponując zalety. PS2. Moja Ukochana na plamkę na buzi, dość duża, e dość widocznym miejscu (koło oka). Zawsze miała kompleksy, dla mnie.... urocze 😊 . Już nie ma z tym problemu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×