Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

Wpadnę w obłęd-faza miodowego miesiąca

Polecane posty

Gość

Proszę o radę. Mam w głowie wielkie zamieszanie. W mojej rodzinie jest przemoc słowna, tzn. tak mi się wydaje, bo ciągle nachodzą mnie myśli, że przesadzam, że wcale to nie to, że moje odczucia są błędne, że przecież nie zawsze jest źle, że teraz mąż się zmienił, zrozumiał i już nie będzie wyzwisk, gróźb... przecież miał powody, żeby tak się zachowywać, ja do tego doprowadziłam. Teraz sobie wszystko wyjaśnilismy, tym razem na pewno już nie będziemy do tego wracać. Mąż jest dla mnie dobry, mówi, że mnie kocha, okazuje to... Więc czemu szukam dziury w całym? Zamiast cieszyć się, ja wciąż czekam w napięciu, co będzie dalej. Uważam, żeby go nie denerwowac. Ale przecież, co z tego, że miesiąc temu mówił, że mam się od niego odpier..., że mnie nie kocha i nie zależy mu. Teraz zmienił zdanie i twierdzi, że źle go zrozumiałam, że może tak mówił, ale nie o to mu chodziło. A jak groził, że mnie uderzy, to był zły i nie wiedział, co robi, ale wie, że nie zrobiłby tego. I jak to, nie dam nam ostatniej szansy, przeciez są dzieci, dom, poza tym, on wszystko naprawi, jeśli ja też się zmienię. No to jak się nie zgodzić... Tylko czemu mam gdzieś z tyłu głowy poczucie krzywdy, ktorego nikt nie bierze pod uwagę... Czy ktoś tak miał? Czy ja za dużo się naczytalam o przemocy i dopasowuje na siłę symptomy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nata

Kochana, nie uroiłaś sobie niczego. 

Facet który mówi że raz kocha, raz nienawidzi a potem znów i tak w kółko stosuje wobec ciebie przemoc psychiczną. 

Od takich ludzi powinnaś trzymać się z daleka 

Jemu na Tobie nie zależy na pewno. Gdyby cię kochał, mówił by to ciągle a nie raz tak raz tak, od humoru. 

Zresztą nawet jak jest dobry to po co trwać w z związku który cię stresuje? 

To nie jest normalna relacja.

Na twoim miejscu zerwałabym z tym osobnikiem skoro nie umie się określić. 

Ile jesteście razem? 

Ja miałam chłopa co się określić nie umiał, no D  ebil po całość, jednego dnia kocha, drugiego nie jest pewien, trzeciego znienawidził. No chory człowiek, wkońcu dał mi spokój jak zobaczył że się napraszam na konkretną decyzję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja odeszłam. W sama porę. Jestem Szczęśliwa mimo że po odejściu na początku zdychalam z bolu. Ale dawno już nie byłam tak wolna i pełna optymizmu i tego cudownego uczucia że mogłabym aż latać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nata
Przed chwilą, Gość gość napisał:

Ja odeszłam. W sama porę. Jestem Szczęśliwa mimo że po odejściu na początku zdychalam z bolu. Ale dawno już nie byłam tak wolna i pełna optymizmu i tego cudownego uczucia że mogłabym aż latać. 

I bardzo dobrze. Mądra decyzja. Nie warto sobie życia marnować. Szkoda że ja byłam na tyle w amoku zakochania że po problemach jeszcze prosiłam się by wrócił do mnie. Ale wtedy jeszcze nie wiedziałam o nim wszystkiego. Po rozstaniu wiedziałam, i w głowę się biłam po co i czemu. Ahh dobrze że to już minęło. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zestresowanaja
10 godzin temu, Gość Nata napisał:

Kochana, nie uroiłaś sobie niczego. 

Facet który mówi że raz kocha, raz nienawidzi a potem znów i tak w kółko stosuje wobec ciebie przemoc psychiczną. 

Od takich ludzi powinnaś trzymać się z daleka 

Jemu na Tobie nie zależy na pewno. Gdyby cię kochał, mówił by to ciągle a nie raz tak raz tak, od humoru. 

Zresztą nawet jak jest dobry to po co trwać w z związku który cię stresuje? 

To nie jest normalna relacja.

Na twoim miejscu zerwałabym z tym osobnikiem skoro nie umie się określić. 

Ile jesteście razem? 

Ja miałam chłopa co się określić nie umiał, no D  ebil po całość, jednego dnia kocha, drugiego nie jest pewien, trzeciego znienawidził. No chory człowiek, wkońcu dał mi spokój jak zobaczył że się napraszam na konkretną decyzję. 

Jesteśmy razem 11 lat... W tym 9 po ślubie. Dwoje dzieci, dom na kredyt... Na początku nie chciałam myśleć, że jest coś nie tak, ale zdarzały się dziwne sytuacje... Z nerwow potrafił kopać samochód, jechać za szybko, że prawie mielibyśmy wypadek, rozbił pięścią ścianę, wiele razy groził, że dostanę w "pysk" , że mam to, na co zaluzylam. Jest bardzo o mnie zazdrosny i do tego nie może znieść, że mogłabym z kimś o nim rozmawiać. Ciagle sprawdza mój tel, nawet historie przeglądarki. Twierdzi, że mam za często kontakt z rodziną. To wszystko zebrane razem brzmi strasznie, ale przecież nie zawsze taki jest. Potrafi być dobry, dzieci go kochają. Tylko ja patrzę na niego jakoś inaczej... Bo to ten sam człowiek, który nazwał mnie suk...ą i groził pobiciem jak mu nie powiem ilu miałam partnerów zanim go poznałam (a zna prawdę, tylko w nią nie wierzy, bo twierdzi, że jak raz się zacznie, to cały czas się to robi, a ja miałam 2 lata przerwy) i ten sam człowiek, który mówi, że mnie kocha i troszczy się o naszą rodzinę. I jak tu nie zwariować? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nata
31 minut temu, Gość Zestresowanaja napisał:

Jesteśmy razem 11 lat... W tym 9 po ślubie. Dwoje dzieci, dom na kredyt... Na początku nie chciałam myśleć, że jest coś nie tak, ale zdarzały się dziwne sytuacje... Z nerwow potrafił kopać samochód, jechać za szybko, że prawie mielibyśmy wypadek, rozbił pięścią ścianę, wiele razy groził, że dostanę w "pysk" , że mam to, na co zaluzylam. Jest bardzo o mnie zazdrosny i do tego nie może znieść, że mogłabym z kimś o nim rozmawiać. Ciagle sprawdza mój tel, nawet historie przeglądarki. Twierdzi, że mam za często kontakt z rodziną. To wszystko zebrane razem brzmi strasznie, ale przecież nie zawsze taki jest. Potrafi być dobry, dzieci go kochają. Tylko ja patrzę na niego jakoś inaczej... Bo to ten sam człowiek, który nazwał mnie suk...ą i groził pobiciem jak mu nie powiem ilu miałam partnerów zanim go poznałam (a zna prawdę, tylko w nią nie wierzy, bo twierdzi, że jak raz się zacznie, to cały czas się to robi, a ja miałam 2 lata przerwy) i ten sam człowiek, który mówi, że mnie kocha i troszczy się o naszą rodzinę. I jak tu nie zwariować? 

A powiedz Ty mi czy on od początku znajomości taki był dla ciebie, czy po czasie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zestresowanaja

Na początku było idealnie... Potem zaczęły się problemy, ale ja rozumiałam, że skończyły się motylki i każdy z nas widzi teraz swoje wady. Jego wybuchy nie były częste, ale za każdym razem coraz gorsze. Ostatni trwał 10 miesięcy, mieszkaliśmy u moich rodziców. To tam stał nade mną i chciał mnie uderzyć, ale chyba powstrzymało go to, że moi rodzice spali obok w pokoju, albo nasze 4 miesięczne dziecko pół metra obok. Sama nie wiem... Ja już myślałam, że to się stanie i zastanawiałam jak się bronić... Po tej sytuacji odsunelam się od niego emocjonalnie, a on dalej sobie pozwalal. Mówił, że żałuje, że wziął ze mną ślub, że mnie nie kocha, że nie chce spędzać ze mną czasu, że mam się odpier.. od niego...nie panuje nad sobą w złości... a potem wprowadziliśmy się do nowego domu i dalej było źle. Mówił, że sie wyprowadzi, bo ja go nie chce, ale ja tego nigdy nie powiedzialam. Poza tym wie, że sama sobie nie poradzę, nie mam dochodów, jestem na wychowawczym, pracowałam tylko na pół etatu. Rodzice by mi pomogli, ale z drugiej strony oni też za bardzo chcą rządzić moim życiem, wychowaniem dzieci.. Wreszcie jak chciałam wyprowadzić się do rodziców, to porozmawialismy i ustaliliśmy, że o wszystkim zapomnimy i będzie dobrze, jak oboje się zmienimy. Ale ja dalej czuje niepokój... Niesprawiedliwość...a on zachowuje się jak gdyby nigdy nic... Ciekawe jak długo... Głupia jestem, wiem...nie jestem bez winy, wiadomo drobne kłamstwa były, niepotrzebne zwierzanie się mamusi itd. ale czy to jest wystarczające usprawiedliwienie dla jego zachowania? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Candy
1 godzinę temu, Gość Zestresowanaja napisał:

Na początku było idealnie... Potem zaczęły się problemy, ale ja rozumiałam, że skończyły się motylki i każdy z nas widzi teraz swoje wady. Jego wybuchy nie były częste, ale za każdym razem coraz gorsze. Ostatni trwał 10 miesięcy, mieszkaliśmy u moich rodziców. To tam stał nade mną i chciał mnie uderzyć, ale chyba powstrzymało go to, że moi rodzice spali obok w pokoju, albo nasze 4 miesięczne dziecko pół metra obok. Sama nie wiem... Ja już myślałam, że to się stanie i zastanawiałam jak się bronić... Po tej sytuacji odsunelam się od niego emocjonalnie, a on dalej sobie pozwalal. Mówił, że żałuje, że wziął ze mną ślub, że mnie nie kocha, że nie chce spędzać ze mną czasu, że mam się odpier.. od niego...nie panuje nad sobą w złości... a potem wprowadziliśmy się do nowego domu i dalej było źle. Mówił, że sie wyprowadzi, bo ja go nie chce, ale ja tego nigdy nie powiedzialam. Poza tym wie, że sama sobie nie poradzę, nie mam dochodów, jestem na wychowawczym, pracowałam tylko na pół etatu. Rodzice by mi pomogli, ale z drugiej strony oni też za bardzo chcą rządzić moim życiem, wychowaniem dzieci.. Wreszcie jak chciałam wyprowadzić się do rodziców, to porozmawialismy i ustaliliśmy, że o wszystkim zapomnimy i będzie dobrze, jak oboje się zmienimy. Ale ja dalej czuje niepokój... Niesprawiedliwość...a on zachowuje się jak gdyby nigdy nic... Ciekawe jak długo... Głupia jestem, wiem...nie jestem bez winy, wiadomo drobne kłamstwa były, niepotrzebne zwierzanie się mamusi itd. ale czy to jest wystarczające usprawiedliwienie dla jego zachowania? 

Dziewczyno uciekaj. Masz rodziców gotowych pomóc. Nie każda kobieta jest w takiej komfortowej sytuacji. Mój były 5 lat traktował mnie jak twój mąż, tylko w końcu któregoś razu się nie powstrzymał i dostałam w twarz. Jak już raz uderzył, to granica została przekroczona i kolejne razy przychodziło mu to łatwiej. Oprócz tego był nierobem znikającym na alko imprezy, wracał nieraz naćpany. Odciął mnie od bliskich i sprawił, że moje poczucie własnej wartości spadło do zera, do dziś mam z nim problemy. 

W końcu wyprowadziłam się do rodziców (u mnie było trochę łatwiej, bez ślubu, dzieci czy kredytu). Po trzech miesiącach poznałam cudownego faceta, który mnie na rękach nosi i mam z nim wszystko czego potrzebuję. Z były przestałam wierzyć, że ktokolwiek inny jest mnie w stanie pokochać (często powtarzane kłamstwo staje się prawdą w twojej głowie). Narzeczony rzadko mówi, że mnie kocha. Ale pokazuje to na każdym kroku czynami, nie mam żadnych wątpliwości co do jego szczerych uczuć. Uczucia szczęścia i wolności nic mi nie zastąpi.

A były? Z tego co doszły mnie słuchy odsiadywał kolejny wyrok, a znajomi którzy spotkali go przypadkiem na mieście donieśli mi, że wyglądał jak żul. Ściągnął by mnie za sobą na samo dno.

Pamiętaj - powinnaś być dla siebie najważniejsza na świecie, nie bój się tak o sobie myśleć. A jeśli nie myślisz tak o sobie, pamiętaj o dzieciach. Myślisz, że nie widzą jak ojciec traktuje matkę? Jeśli masz synów, jak myślisz jak będą traktować partnerki w przyszłości z takim wzorcem? Jeśli masz córki - chciałabyś dla którejś z nich takiej przyszłości?

Walcz o sobie i o dzieci i uciekaj z tego, bo facet zniszczy ci życie do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Odejść..  Ale czemu to jest takie trudne? Tym bardziej teraz.. Mąż jest dla mnie miły, czuły, stara się.. Ja też próbuję zachowywać sie normalnie, we wszystkich sferach naszego życia... Ale nie opuszcza mnie poczucie krzywdy. Może on naprawdę sie zmienił? Tylko skąd znowu pojawiają się u niego te drobne uszczypliwosci...on twierdzi, że to tylko żarty, a ja źle reaguje. Wyjeżdża gdzieś, to od razu tekst, że zaraz polecę do mamusi, dostanę SMS, to mówi, że pewnie znowu od rodziny, że ja żyć bez nich nie mogę, że nie powinno ich interesować, co się u nas dzieje, co robię itd. Może ma rację... Nie wiem... Źle mi z tym, źle mi, kiedy patrzę na niego i mam w głowie jego wszystkie przykre słowa i czyny wobec mnie... Bo jak on mógł tak powiedzieć, tak zrobić? Komuś udało się żyć normalnie po tym wszystkim? Łudzić Się, że to nigdy się nie powtórzy? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nata
1 godzinę temu, Zestresowanaja napisał:

Odejść..  Ale czemu to jest takie trudne? Tym bardziej teraz.. Mąż jest dla mnie miły, czuły, stara się.. Ja też próbuję zachowywać sie normalnie, we wszystkich sferach naszego życia... Ale nie opuszcza mnie poczucie krzywdy. Może on naprawdę sie zmienił? Tylko skąd znowu pojawiają się u niego te drobne uszczypliwosci...on twierdzi, że to tylko żarty, a ja źle reaguje. Wyjeżdża gdzieś, to od razu tekst, że zaraz polecę do mamusi, dostanę SMS, to mówi, że pewnie znowu od rodziny, że ja żyć bez nich nie mogę, że nie powinno ich interesować, co się u nas dzieje, co robię itd. Może ma rację... Nie wiem... Źle mi z tym, źle mi, kiedy patrzę na niego i mam w głowie jego wszystkie przykre słowa i czyny wobec mnie... Bo jak on mógł tak powiedzieć, tak zrobić? Komuś udało się żyć normalnie po tym wszystkim? Łudzić Się, że to nigdy się nie powtórzy? 

Kobieto przecież Ty sama sobie odpowiadasz że trzeba z nim zerwać! 

A czemu? Bo mówisz że CI Z NIM ŹLE! 

Jeśli źle Ci się żyje z kimś z kim powinnaś być szczęśliwa to odpowiedź nasuwa się sama. 

Faceta się ma by przynosił radość a nie problemy na własne życzenie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lea

Kochaj siebie, troszcz o siebie i rozpieszczaj. Bądź dla siebie źródłem szczęścia. Otoczenie się dostosuje. Nie brnij w poczucie winy. To EGO manipuluje , nie daj się wmanewrować w : "Krzywdzą mnie". 

A jemu mó prawdę nawet prowokuj, żeby zobaczyć, czy odkryje  prawdziwą twarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zestresowanaja
28 minut temu, Gość lea napisał:

Kochaj siebie, troszcz o siebie i rozpieszczaj. Bądź dla siebie źródłem szczęścia. Otoczenie się dostosuje. Nie brnij w poczucie winy. To EGO manipuluje , nie daj się wmanewrować w : "Krzywdzą mnie". 

A jemu mó prawdę nawet prowokuj, żeby zobaczyć, czy odkryje  prawdziwą twarz.

Chciałabym go prowokować, ale nie potrafię. Tyle lat starałam się nie denerwować go, ze teraz nie umiem inaczej. Choć on zawsze znajdował sobie powód do złości... Ale teraz jest trochę inaczej, więcej rozmawiamy, jest w miarę normalnie. Tylko mi w głowie ciągle świeci jakąś lampka, że przecież to nie pierwszy raz tak jest, że już po poprzednim takim kryzysie było dobrze, było budowanie domu, drugie dziecko...ale po roku znowu się zaczęło, bo sobie wypił i puściły mu hamulce i były wyzwiska, groźby itd. Więc czemu teraz miałoby być inaczej... Dlatego czekam, czekam w napięciu, co będzie dalej. Czasami myślę, że chciałabym, żeby wreszcie spełnił te groźby i mnie uderzył. Wtedy odejdę napewno... A może tylko tak sobie wmawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lea

Ale : Kocham cię...(tu wstaw swoje imię) 100 razy dziennie powtórz, co ci szkodzi;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zestresowanaja

Kocham człowieka, który jest dla mnie dobry, czuły, szanuje mnie, mówi, że kocha, przytula, caluje... A nienawidzę człowieka, który mnie odpycha, wyzywa, grozi pobiciem, mówi, że żałuje, że mnie poznał i jest wobec mnie zimny jak lód...I mój największy problem polega na tym, że to ten sam człowiek. Jak to możliwe? Jak to sobie poukładać w głowie... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zpaznokcilakier

Kto kocha , nie krzywdzi. Nie pomawia, nie bije, nie jest cyniczny, nie traktuje  podle. Nie może kochać i mówić ,- jesteś taka czy siaka, to przemoc słowna, mnie zastanawia to, czy on Cię nie zdradza. Bo to tak wygląda, kiedy jest dobrze, to jest miły, kiedy nawyprawia głupot, wtedy mówi, że Cię nienawidzi i jest podły. Takie wahania nastrojów i huśtawka emocjonalna, świadczą o zaburzeniach , coś się wali pod czaszka, ale jakiś powód takiego zachowania być musi. Nic nie usprawiedliwia, tego, że Twój mąż to zwykły niewyżyty gość. Coś mu siada system operacyjny, jest abnegatem i ignorantem. Myśli, że może Ci " pojechac," a Ty wszystko zniesiesz. Postaw ultimatum , a jak wyskoczy z łapami to dzwoń po gliny. Dzwoń zawsze kiedy będzie do Ciebie szural. Co to za życie w strachu i pod presją jego ...olo czaszkowego..To mąż i ojciec, czy jakaś desperat spod monopolki? Jesteś żona i matka, zasługujesz na szacunek. Doprowadzisz się do depresji w imię źle pojmowanej miłości. Nie warto. Trzeba podjąć radykalne kroki, bez tego historia źle sie skończy. Działaj ! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zestresowanaja

Kto nie był w takiej sytuacji ten nie zrozumie... Sama się zastanawiam jak mogłam pozwolic mu na to wszystko... Ale zaraz pojawiają się myśli, że przecież nie jestem bez winy, że może przesadzam, że nie jest tak źle, każdy ma przecież wady, może wyolbrzymiam.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hultaj

No dobrze daj mi cipkę do wylizania i wszystko będzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Próbowałam rozpocząć terapię. Trzecią już zresztą, bo na pierwszej źle trafiłam i nic mi nie pomogli, a na drugiej dostałam leki na depresję, które pomogły, ale nie tak jak to sobie wyobrażałam, było mi po prostu wszystko jedno jak mąż się zachowywał, nie czułam żadnego stresu i napięcia, ale też nie podejmowała żadnych działań, żeby poprawić swoje życie. Zrezygnowałam z trzeciego podejścia przed gabinetem... Bo po co iść... Bo teraz jest naprawdę dobrze między mną a mężem, tak dobrze, jak nigdy nie było. Prawie jak na początku znajomości, ciągle nam siebie mało. Tylko te natretne myśli z tyłu głowy nie dają mi spokoju... Bo przecież to nie pierwszy, nie drugi, ba nawet nie trzeci, że po takim kryzysie jest dobrze, a potem i tak wracalo, to co było. Czemu teraz ma być inaczej? W do dodatku jak on mógł mówić mi takie rzeczy, a teraz zachowywać się jak wzorowy mąż? Nie umiem tego zrozumieć i szukam ciągle wyjaśnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ell.

Bo jest psychopata. Czego jeszcze nie rozumiesz? To nie tobie potrzebna terapia, tylko psychopacie. Zreszta i tak po psychoterapii sa mizerne efekty. 

Nie oszukuj sie. Nie bedzie inaczej. Beda miodowe miesiace a po nich buch i kicha. Jazda bez trzymanki. Jestes dorosla, sama musisz podjac decyzje. Nikt za ciebie tego nie zrobi. Kazda jedna decyzja, to i okreslone konsekwencje. Tak juz jest. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Hmmm.... Jakbym czytała nieco o moim byłym. Byliśmy ze sobą 4 miesiące ale widywaliśmy się codziennie w pracy i po pracy więc mialam wrażenie jakby to było 4 lata. Wszyscy są winni tylko nie on, przyłapany na kłamstwie wykręcał się i mówił, że nic takiego nie miało miejsca, chciał mnie odseparować od znajomych, bo taką osoba łątwiej manipulować, był zaborczy i zazdrosny - nawet o faceta w tv się pytał czy mi się podoba 0_0 Poza tym, nawet robił mi zdjęcia i czatował pod moimi drzwiami, żeby wiedzieć gdzie i kiedy wychodze lub przychodze. Zauważyłam, że jest coś nie tak, bo miałam mętlik w głowie i kilka razy hamowałam się, żeby nie powiedzieć tego co chcę, żeby go nie urazić i nie był zły <facepalm> Kocham cię naprzemiennie z "suką", "kur..", a poza tym obniżanie mojej wartości przez "żarty" czy uszczypliwe uwagi. Brzmi znajomo? Znów, miało to na celu przejęciu całkowitej dominacji nade mną, bo kims kto ma niskie poczucie własnej wartości lepiej się steruje i rządzi. Często go prowokowałam, żeby właśnie pokazał prawdziwą twarz i tak się w koncu stało. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, najpierw wyprowadziłam się do innego mieszkania, a potem do innego kraju. Nie powiem, że było łatwo, bo i ciągnęło mnie do niego ale rozum mówił, że nie mogę sobie zmarnować życia i z to Z NIM jest coś grubo nie tak, emocjonalnie to był tak zaburzony że szok... Teraz jego problemy nie sa moimi problemami, ale szkoda mi dziewczyn o słabszej psychice które na niego trafią.... Kilka dni temu jak się rozstaliśmy odnalazł mnie na IG i napisał rzewną wiadomość "Kochanie..." - myślisz, że to z miłości czy żalu? Nie, chciał zobaczyć czy ma mnie na smyczy, kiedy odpisałam, że jest żałosny, znowu pokazał swoją prawdziwą twarz. To sa zaburzone toksyki i trzeba się od nich odcinać, a tym bardziej niszczyć w sobie syndrom "dla mnie się zmieni, ja go zmienię, ze mną będzie inaczej". Takich ludzi powinno się oznaczać czymś w rodzaju szkarłatnej litery, co by ludzie wiedzieli z kim mają doczynienia ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×