Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mamusia

Na Mikołaja plecak , ubrania, meble, lektury

Polecane posty

Gość Mamusia

Czy na Mikołaja kupujecie swoim dzieciom rzeczy potrzebne typu np plecak, ubranie, kurtka, skarpetki, biurko, łóżko , lekturę do szkoły czy raczej stawiacie na rozrywkę w sensie zabawki wyjazd do figloraju narty czy coś w tym stylu 

W moim środowisku jest kult kupowania rzeczy potrzebnych na mikołaja albo wcale dzieci w wieku 0- 12 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamusia

Jakie prezenty kupujecie dzieciom ? 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

U nas na mikolajki jest standardwy pakiet : slodycze, pizama swiateczna, puzzle, albo jakas mala zabawka dla dziecka. Prezenty dostają zarowno dzieci jak i my 🙂 na gwiazdke sa lepsze prezenty. Co do potrzebnych rzeczy to uwazam,ze to żaden prezent, bo i tak musisz kupic dziecku ten plecak, kurtke,wiec niefajnie dać taka rzecz z okazji mikołajek,gwiazdki i zblizajacych sie urodzin, i od mamy i od taty...  Co za frajda? a meble to juz w ogole...rownie dobrze mozna dolaczyć do czekolady oplacony rachunek za prąd. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Głupie provo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haha

Haha może i provo, ale ja całe dzieciństwo i wiek nastoletni na mikołaja dostawalam coś z tego: kapcie, pizamę, podkoszulkę, majtki, skarperki, czapkę, szalik, rekawiczki, piórnik, teczkę tekturowa, ołówki, gumki, bombki/ lampki na choinkę (która nawet nie stała w moim pokoju) , a "pod choinkę": poduszkę, posciel, fotel, kanapę. Powiem tak, wyposażenie dziecka w podstawowe rzeczy jakie wymieniłam NIE POWINNO być przedmiotem prezentu. Zazdrościłam kolezankom, które dostawały zabawki, a potem przynosiły do szkoły się nimi pochwalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bum

Powiem tak, ja na 15 urodziny dostałam wersalkę, zabralam ją z domu jak się wyprowadzałam na studia a matka jeszcze miała pretensję, ze jej meble wynoszę. Tak to jest jak się mebluje mieszkanie kosztem prezentu dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak bywa

Mój mąż w dziecinstwie dostawał na mikołaja i na gwiazdke tylko skarpetki. Zawsze, od rodziców i od babci. Jego brat tak samo. Bolało go to tym bardziej, ze ta sama babcia przelewala co miesiąc pól emerytury do łojca z Torunia, a drugie pół dawała na tacę lokalnemu proboszczowi. Rodzice natomiast na sobie nie oszczędzali, tylko na dzieciach. Jako nastoletni chłopak musiał donaszać kurtki i buty zimowe po ojcu, a on sobie nowe kupował co roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
4 minuty temu, Gość tak bywa napisał:

Mój mąż w dziecinstwie dostawał na mikołaja i na gwiazdke tylko skarpetki. Zawsze, od rodziców i od babci. Jego brat tak samo. Bolało go to tym bardziej, ze ta sama babcia przelewala co miesiąc pól emerytury do łojca z Torunia, a drugie pół dawała na tacę lokalnemu proboszczowi. Rodzice natomiast na sobie nie oszczędzali, tylko na dzieciach. Jako nastoletni chłopak musiał donaszać kurtki i buty zimowe po ojcu, a on sobie nowe kupował co roku.

ja zawsze dostawalam rajtury ,kapcie i słodycze.W sumie wg moich rodzicow prezenty musiały byc praktyczne. Zadne zabawki,gry nie były brane pod uwage,bo to wywalanie kasy na bzdury. W wieku nastoletnim podobnie, z tym,ze wtedy ciuchy musiały byc cieple,wygodne i bron boze zgodne z moda,bo by mi sie w tyłku poprzewracało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fgghjk

My z siostra od rodziców dostawałyśmy jeansy pod choinkę po jednej parze i trochę słodyczy i owoce. Od dziadków sweter każda po jednym i słodycze. I to wszystko. Raz do tego była gdzieś jakaś ksiazka czy kaseta z bajka nagrana lub srebrny pierścionek raz krem do twarzy. Czasami to były jedyne nowe jeansy w roku i przeżyłyśmy. W latach  90. nie było 500+ i może się nie przelewało w domu ale nigdy, przenigdy nie byłyśmy głodne, codziennie miałyśmy obiad i to taki ze na dzisiejsze czasy to same rarytasy są. Codziennie rodzice nam kupowali coś słodkiego bo musiałyśmy zjeść jak to dzieci. Na wycieczki szkolne Wszystkie jeździłyśmy choćby kosztem czegoś innego. Zawsze, co roku mieliśmy nowe przybory, zeszyty, książki, strój na wf. Czasami nie wiem skąd rodzice na to wszystko brali. Czasami się niestety zadłużali ale wszystko co potrzebne miałyśmy. Tylko ciuchów nam za dużo nie kupowali bo na to już nie starczało . Dużo miałyśmy z lumpeksu albo po kimś. Byłyśmy bardzo eko. Bielizna oczywiście zawsze nowa 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Cale zycie dostawalam na mikolaja , potrzebne ,drobne rzeczy typu skarpteki i..zyje 😛

 

Swoim dzieciom kupowalam wylacznie slodycze typy kalendarz adwentowy z czekoladkami.Przezyly.

Prezenty byly na gwiazdke i urodziny. Na Wielkanoc jedynie czekoladowe jajka, dzien dziecka jakas wycieczka czy wypad itp..

Moim dzieciom bardziej bylo potrzebne moje zainteresowanie,obecnosc wspolnie spedzony czas niz nastepny gadzet..

Dzis sa dorosle i sami moga spelniac swoje zachcianki..

Dziwne tylko,ze na gwiazdke chca .. skarpetki i zeby przyjechac co najmniej tydzien wczesniej 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
4 minuty temu, Gość gosc napisał:

Dziwne tylko,ze na gwiazdke chca .. skarpetki i zeby przyjechac co najmniej tydzien wczesniej

 

4 minuty temu, Gość gosc napisał:

Moim dzieciom bardziej bylo potrzebne moje zainteresowanie,obecnosc wspolnie spedzony czas niz nastepny gadzet..

no to czemu dziwne, sama sobie odpowiedziałas, dzieci po prostu nadal lubia przebywac w Twoim towarzystwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A ja zawsze dostawalam zabawki od rodziców i to wymarzone, drogie rzeczy, chociaż w tamtym czasie tylko tato pracowal i nie byliśmy zamożni. Od babci byly slodycze, cytrusy, w sumie też rarytasy, bo w sklepach tego nie było. Jako matka też szaleje w święta, kupuję dzieciom to, o czym marzą. Wiadomo, że nie kupuję ponad stam, ale wybieram z listy wymarzonych rzeczy a tam nie ma skarpetek czy kurtki ani wersalki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×