Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Słaba psychicznie

Do dziewczyn które odeszły od mężów i teraz są szczęśliwe

Polecane posty

Gość Słaba psychicznie

Proszę napiszcie jak to u was wyglądało.jak poradziliście sobie ,czy miałyście dzieci,pieniądze, głowę do tego wszystkiego itp. rozpatruje taki pomysł właśnie.dzis ,po 10 latach związku stwierdzam że mąż ma mnie gdzieś,nie szanuje mnie,itp.nie da się tak żyć.starszy syn,5 lat świata poza nim nie widzi i to jest w tym momencie problem.bo jak tu odejść??? Po za tym nie mam grosza odłożonego a 1000 plus wpływa na konto męża.dziewxzyny,ile po odejściu od męża spotkalyscie tego jedynego?Czy tacy naprawdę istnieją?mam tak zaburzone poczucie własnej wartości że nie wiem czy sobie kogoś znajdę a to moje marzenie,mieć koło siebie normalnego ,kochającego partnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jestem w trochę podobnej sytuacji, tyle że ja spotkałam kogoś, kto wywrócił mój świat- to absolutnie nie romans, bo na jakikolwiek związek pozwolę sobie wyłącznie po rozwodzie. No ale wlasnie- jak sie rozwiesc, kiedy dziecko w ojcu zakochane? Nie chce niszczyc mu zycia, ale tez nie widzę mojej przyszłości z mężem, niezależnie od tego czy z tamtym drugim coś wyjdzie, czy nie 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Na pewno ważne są warunki, mirszkanie,pieniądze. Jeżeli masz dokąd odejść i za co żyć to połowa sukcesu. Druga połowa to psychika, czy dasz radę sama z dziećmi, z obowiązkami i z całą tą sytuacją. Na pewno nie warto myśleć o kolejnym związku zanim się jednego nie zamknie i nie złapie dystansu. Takie skakanie ze związku na związek jest niebezpieczne dla psychiki Twojej i dziecka. Pytanie czy znajdziesz ideał... swój ideal pewnie tak, obiektywnie takich nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie mialam dzieci, pracy, mieszkania (moglam wrocic do rodzicow i byc na ich utexymaniu)  Przypadek sprawił ze Zaczelam wszystko od 0 z dnia na dzien. Spacer po kolejnej kłótni, przypadkowe spotkanie ze znajomymi na miesicie.. gadka szmatka, nastepnego dnia jechali do hiszpanii na 2 tyg,  zabralam sie z nimi. Mialy to byc mini wakacje gdzie mialam przemyslec pare spraw. Zebralam w kupe kilka szmat, jakies oszczednosci i Ahoj przygodo. 
mialam zostac 2 tyg ale wyszlo tak ze trafila mi sie robota. Niby nic, pilnowanie dzieci, ale jako ze nie miałam innego pomysłu na siebie- Zostałam. Od tamtego lata minęło już 15lat. Niczego nie żałuje 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goosc

Lepiej udaj się najpierw na terapię i spróbuj rozwiazac problemy z własnym mężem i ojcem Waszych dzieci. Z obserwacji po znajomych widzę że może 1 osobie na 10 udał się drugi związek. A przeważnie problemy i tak wracają i są te same w kolejnych związkach. On jest dobrym ojcem, pamiętaj że kolejny może nie być tak dobrym tatusiem dla obcych dzievi. Idź do OPS i zmień nr konta na swoje. Jeżeli nie pracujesz, poszukaj pracy. Jeżeli pracujesz zaangazuj go do dzieci a sama wyjdź na siłownię z koleżanką. Nie da się kogoś zmienić. Można zacząć od zmian u siebie tak aby dobre zmiany wpłynęły na drugą osobę. 

Wierzę że uda Ci się uratować małżeństwo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale ty patuska
20 minut temu, Gość Gosc napisał:

Nie mialam dzieci, pracy, mieszkania (moglam wrocic do rodzicow i byc na ich utexymaniu)  Przypadek sprawił ze Zaczelam wszystko od 0 z dnia na dzien. Spacer po kolejnej kłótni, przypadkowe spotkanie ze znajomymi na miesicie.. gadka szmatka, nastepnego dnia jechali do hiszpanii na 2 tyg,  zabralam sie z nimi. Mialy to byc mini wakacje gdzie mialam przemyslec pare spraw. Zebralam w kupe kilka szmat, jakies oszczednosci i Ahoj przygodo. 
mialam zostac 2 tyg ale wyszlo tak ze trafila mi sie robota. Niby nic, pilnowanie dzieci, ale jako ze nie miałam innego pomysłu na siebie- Zostałam. Od tamtego lata minęło już 15lat. Niczego nie żałuje 

to niezły puszczalski szon z ciebie.Pewnie cie tam ostro wytrzepali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 godzin temu, Gość Słaba psychicznie napisał:

Proszę napiszcie jak to u was wyglądało.jak poradziliście sobie ,czy miałyście dzieci,pieniądze, głowę do tego wszystkiego itp. rozpatruje taki pomysł właśnie.dzis ,po 10 latach związku stwierdzam że mąż ma mnie gdzieś,nie szanuje mnie,itp.nie da się tak żyć.starszy syn,5 lat świata poza nim nie widzi i to jest w tym momencie problem.bo jak tu odejść??? Po za tym nie mam grosza odłożonego a 1000 plus wpływa na konto męża.dziewxzyny,ile po odejściu od męża spotkalyscie tego jedynego?Czy tacy naprawdę istnieją?mam tak zaburzone poczucie własnej wartości że nie wiem czy sobie kogoś znajdę a to moje marzenie,mieć koło siebie normalnego ,kochającego partnera

Zero pieniędzy, dodatkowego dochodu, dziecko, które przepada za ojcem. Starszy przepada? Czyli tych dzieci jest więcej. A ty marzysz o nowym facecie i miełoooooości. Nosz kufffa priorytet pfff. Jesteś niepoważna. Chłop to nie Bóg. To część twojego życia, a nie całe życie. To nie jest najważniejsze kiedy chce się odejść z dziećmi. Najważniejsze jest żebyście mieli gdzie mieszkać, na czym spać, mieć za co jeść. Żeby dzieci jak najmniej odczuły zmianę. Proponuję iść do pracy, albo postarać się o lepszą, iść na terapię, przepisać 500+ na siebie. 

Mąż cię nie szanuje, ma cię gdzieś po 10 latach związku? A jaką masz pewność, że z nową miełością nie spotka cię to samo, ale za dwa lata? Mąż cię bije? przepija pensję? Czy po prostu nie mówi ci sześć razy dziennie, że cię kocha? Weź się w garść kobieto!

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
18 minut temu, Gość Gość napisał:

Zero pieniędzy, dodatkowego dochodu, dziecko, które przepada za ojcem. Starszy przepada? Czyli tych dzieci jest więcej. A ty marzysz o nowym facecie i miełoooooości. Nosz kufffa priorytet pfff. Jesteś niepoważna. Chłop to nie Bóg. To część twojego życia, a nie całe życie. To nie jest najważniejsze kiedy chce się odejść z dziećmi. Najważniejsze jest żebyście mieli gdzie mieszkać, na czym spać, mieć za co jeść. Żeby dzieci jak najmniej odczuły zmianę. Proponuję iść do pracy, albo postarać się o lepszą, iść na terapię, przepisać 500+ na siebie. 

Mąż cię nie szanuje, ma cię gdzieś po 10 latach związku? A jaką masz pewność, że z nową miełością nie spotka cię to samo, ale za dwa lata? Mąż cię bije? przepija pensję? Czy po prostu nie mówi ci sześć razy dziennie, że cię kocha? Weź się w garść kobieto!

 

18 minut temu, Gość Gość napisał:

Zero pieniędzy, dodatkowego dochodu, dziecko, które przepada za ojcem. Starszy przepada? Czyli tych dzieci jest więcej. A ty marzysz o nowym facecie i miełoooooości. Nosz kufffa priorytet pfff. Jesteś niepoważna. Chłop to nie Bóg. To część twojego życia, a nie całe życie. To nie jest najważniejsze kiedy chce się odejść z dziećmi. Najważniejsze jest żebyście mieli gdzie mieszkać, na czym spać, mieć za co jeść. Żeby dzieci jak najmniej odczuły zmianę. Proponuję iść do pracy, albo postarać się o lepszą, iść na terapię, przepisać 500+ na siebie. 

Mąż cię nie szanuje, ma cię gdzieś po 10 latach związku? A jaką masz pewność, że z nową miełością nie spotka cię to samo, ale za dwa lata? Mąż cię bije? przepija pensję? Czy po prostu nie mówi ci sześć razy dziennie, że cię kocha? Weź się w garść kobieto!

 

No tak, bo jak chłop nie pije i nie bije, to się co trzeba kurczowo trzymać i najlepiej na ołtarzu postawić, no chodzący cud

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Wiesz tez kiedyś bardzo chciałam odejść od męża. Mieliśmy trudny czas. Teraz z perspektywy czasu dziekuje Bogu ze zostałam. Mąż jest dla mnie wszystkim co mam. Jeżeli nie jesteś bita i nie znęca się nad Tobą dajcie sobie jeszcze szanse. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
20 minut temu, Gość Gosc napisał:

No tak, bo jak chłop nie pije i nie bije, to się co trzeba kurczowo trzymać i najlepiej na ołtarzu postawić, no chodzący cud

Nie najlepiej co jakiś czas zmieniać faceta i żyć w konkubinacie. Niestety nie ma takich mężczyzn, którzy będą cały czas koło ciebie skakać na dłuższa metę. To są chwile z których trzeba się cieszyć. A jak jest gorzej przeczekać. Gardzę kobietami, które są znudzone proza zycia i szukają bolca 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oajsjsjnwiei
29 minut temu, Gość Gosc napisał:

No tak, bo jak chłop nie pije i nie bije, to się co trzeba kurczowo trzymać i najlepiej na ołtarzu postawić, no chodzący cud

To niech najpierw zrobi cos ze soba. Niech znajdzie prace.  Jak to mozliwe ze po tylu latach nie ma odlozonego grosza? Trzeba bylo byc niezalezna a nie uzalezniac sie od chlopa.  Nawet jak sie zdobedzie i zostawi meza, to ja zycie przyszpili i wroci, jak pieniadz sie zgadzac nie bedzie. Na samodzielne zycie to trzeba byc samodzielnym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
10 minut temu, Gość Gosc napisał:

Nie najlepiej co jakiś czas zmieniać faceta i żyć w konkubinacie. Niestety nie ma takich mężczyzn, którzy będą cały czas koło ciebie skakać na dłuższa metę. To są chwile z których trzeba się cieszyć. A jak jest gorzej przeczekać. Gardzę kobietami, które są znudzone proza zycia i szukają bolca 

A uważasz, że nie ma nic pomiędzy tkwieniem w nieudanym związku a szukaniem bolca? To współczuję wąskiej perspektywy, bo życie nie jest wyłącznie czarno- białe 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
33 minuty temu, Gość Gosc napisał:

No tak, bo jak chłop nie pije i nie bije, to się co trzeba kurczowo trzymać i najlepiej na ołtarzu postawić, no chodzący cud

Czy ty w ogóle żyjesz w jakimkolwiek związku? Takim 10 lat +?

Nie mówię o stawianiu na ołtarzu. 

Żeby rozwalić życie sobie, dzieciom, to trzeba lepszego powodu niż "nie kocha mnie, nie mówi mi tego 10x dziennie, nie kupuje mi kwiatów, nie szanuje mnie, bo nie chce mi kupić trzeciej torebki w miesiącu, znajdę sobie teraz takiego, który mi to da". Jeśli facet nie pije, nie bije, nie ćpa, nie wyżywa się psychicznie, nie jest patologicznym sknerą, pracuje, ma dobry kontakt z dziećmi, to co może przemawiać za tym, żeby go porzucać? Kiedyś miłość to były motylki w brzuchu, a z czasem bardziej przypomina przyjaźń i zwykłą relację. Ot życie. 

Może trzeba poszukać satysfakcji z życia w innych jego aspektach? Duma z dzieci, udane życie zawodowe, sport, terapia, rozwój osobisty, nawet uprawianie ogródka. Zdecydowanie lepiej przeznaczać energię życiową na to, niż na rozwód i szukanie nowego fagasa.

Jeśli autorka nie przepracuje swoich problemów, to z nowym facetem za jakiś czas będzie zupełnie tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 minuty temu, Gość oajsjsjnwiei napisał:

To niech najpierw zrobi cos ze soba. Niech znajdzie prace.  Jak to mozliwe ze po tylu latach nie ma odlozonego grosza? Trzeba bylo byc niezalezna a nie uzalezniac sie od chlopa.  Nawet jak sie zdobedzie i zostawi meza, to ja zycie przyszpili i wroci, jak pieniadz sie zgadzac nie bedzie. Na samodzielne zycie to trzeba byc samodzielnym. 

No widzisz, a jednak jest to możliwe I sama znam dziewczynę, która przed  Ociaza dobrze zarabiała i była niezależna od męża. Dziecko urodziło się chore, wymaga opieki i żeby ją miało, to właśnie ona musiała zrezygnować z pracy. Oszczędności (ktore miala na wlasnym koncie) w koncu się rozeszly, do tych z męża pensji nie ma dostępu. Facet zapewnia podstawowe potrzeby rodziny i tyle, o niej- jako o kobiecie- już  dawno zapomniał. Ona ma już dosyć życia w takiej sytuacji i  w końcu dojrzała do decyzji o rozwodzie, teraz szanowny mąż będzie musiał dojrzeć do opieki naprzemiennej. Przestańcie oceniać sytuację ludzi, jeśli nie wiecie dokładnie,jak to w środku wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Czy ty w ogóle żyjesz w jakimkolwiek związku? Takim 10 lat +?

Nie mówię o stawianiu na ołtarzu. 

Żeby rozwalić życie sobie, dzieciom, to trzeba lepszego powodu niż "nie kocha mnie, nie mówi mi tego 10x dziennie, nie kupuje mi kwiatów, nie szanuje mnie, bo nie chce mi kupić trzeciej torebki w miesiącu, znajdę sobie teraz takiego, który mi to da". Jeśli facet nie pije, nie bije, nie ćpa, nie wyżywa się psychicznie, nie jest patologicznym sknerą, pracuje, ma dobry kontakt z dziećmi, to co może przemawiać za tym, żeby go porzucać? Kiedyś miłość to były motylki w brzuchu, a z czasem bardziej przypomina przyjaźń i zwykłą relację. Ot życie. 

Może trzeba poszukać satysfakcji z życia w innych jego aspektach? Duma z dzieci, udane życie zawodowe, sport, terapia, rozwój osobisty, nawet uprawianie ogródka. Zdecydowanie lepiej przeznaczać energię życiową na to, niż na rozwód i szukanie nowego fagasa.

Jeśli autorka nie przepracuje swoich problemów, to z nowym facetem za jakiś czas będzie zupełnie tak samo.

Żyje w związku od 19 lat, więc idąc Twoim tokiem myślenia, mam znacznie większe doświadczenia 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość Gosc napisał:

Żyje w związku od 19 lat, więc idąc Twoim tokiem myślenia, mam znacznie większe doświadczenia 

Więc powinnaś wiedzieć już, że w związkach bywa różnie. A to czy jesteśmy szczęśliwi czy nie zależy bardziej od nas samych niż od tej drugiej osoby. 

Do dalszej części już się nie odniosłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja myślę o rozwodzie. Na razie nie mam pracy, ciężko mi ja znaleźć. Dziecko poszło w październiku do przedszkola i od tamtego momentu szukam. Ale mąż ma taka pracę,że nigdy nie wie o której kończy, o której zaczyna dowiaduje się na dzień przed. Horror jakis. I przez to szukam pracy tak,żeby dziecko było w przedszkolu najwcześniej od 8 do góra 15, bo pozniej grupy są łączone i są starsze dzieci z najmłodszymi, niektóre są agresywne, czego byłam świadkiem i nauczycielki potwierdziły problem. Studiuje dwa weekendy w miesiącu. Mieszkamy w mieszkaniu,które mąż dostał w spadku, więc nie mam na co liczyć po rozwodzie. Nie kochamy się. Mąż często się wyzywa na mnie przy dziecku. Nie chciałam z nim dziecka, wrobil mnie. Chciałam od niego odejsc, on to podejrzewal, a brac tabletek antykoncepcyjnych nie mogę (jednoskladnikowe mogę,ale one u mnie wywołują dużo skutków ubocznych), uzywalismy zawsze prezerwatywy i sam się pozniej przyznał,że przebił igłą. Mam z nim straszna hustawke emocjonalna. Dwa tygodnie jest raj na ziemii, wychodzimy gdzies razem, znajomych zapraszamy, z dzieckiem ciagle cos razem robimy, a pozniej na pstrykniecie palcami miesiac ciaglych pretensji, żali. Mysle, ze po napisaniu licencjatu od niego odejde. Zaluje,ze wczesniej studiow nie zrobilam. Tak to bym nie miala problemu z dobrze platna praca. Nie kochamy sie, przed slubem byla sielanka, naprawde fajnie zylismy, jak partnerzy, przyjaciele. A po slubie sie zaczelo niby od problemow w jego pracy i tak sie ciagnie juz 5 lat. Mloda jeszcze jestem, chce normalnie żyć. Nie myślę o nowym partnerze. Chce żyć jak człowiek. Mąż mnie od przyjaciół odizolowal. Czasami tylko kogoś do siebie zapraszamy. Jak się spotkam z jakaś koleżanka to mam miesiąc pretensji,że go zdradzam. Przed ślubem tego nie było. Wychodziłam sama z kolegami, koleżankami, on też. Nie robił scen zazdrości. Coś mu na łeb padło. Muszę licencjat napisać, do tego czasu odłożyć w tajemnicy trochę pieniędzy, jakieś 10 tysięcy chociaż, pozniej znalezc pracę w zawodzie i szybko mieszkanie wynająć. Dziecko jakos za tatą nie szaleje. Często mówi nagle głupi tata, nie lubię taty. Nawet nie wiem, skąd to wzięła. Do mnie tak nie mówi ani o mnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags

Rozumiem, ze mozna byc nieszczesliwym w zwiazku, ale jak cos tak waznego jak malzenstwo sie psuje, to szuka sie sposobu jego naprawy. Sa przeciez poradnie malzenskie. Gdy jednak podejmuje sie decyzje o odejsciu, zwlaszcza majac dzieci, to nie mysli sie o nowej romantycznej milosci tylko o tym jak wszystko ulozyc by dzieci z powodu decyzji rodzicow nie ucierpialy. Trzeba znalezc prace, mieszkanie, zaplanowac sobie wszystkie kolejne kroki. Rozwod moze, choc nie musi byc prosty. Jest jeszcze sprawa dzielenia opieki nad dziecmi. Maz moze chciec opieki naprzemiennej co wykluczy alimenty i mozliwosc wyjazdu. Maz moze nie miec nic przeciwko odejsciu zony ale dzieci to co innego. Ma do nich takie samo prawo. 

Moze warto zaczac od rozmowy z mezem o tym co jest nie tak? Odejsc zawsze mozna jak sie nie uda dogadac. Do tego jednak tez lepiej sie przygotowac, chocby majac pieniadze na wynajem mieszkania, przetrwanie majac tylko jedna pensje. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja myślę o rozwodzie. Na razie nie mam pracy, ciężko mi ja znaleźć. Dziecko poszło w październiku do przedszkola i od tamtego momentu szukam. Ale mąż ma taka pracę,że nigdy nie wie o której kończy, o której zaczyna dowiaduje się na dzień przed. Horror jakis. I przez to szukam pracy tak,żeby dziecko było w przedszkolu najwcześniej od 8 do góra 15, bo pozniej grupy są łączone i są starsze dzieci z najmłodszymi, niektóre są agresywne, czego byłam świadkiem i nauczycielki potwierdziły problem. Studiuje dwa weekendy w miesiącu. Mieszkamy w mieszkaniu,które mąż dostał w spadku, więc nie mam na co liczyć po rozwodzie. Nie kochamy się. Mąż często się wyzywa na mnie przy dziecku. Nie chciałam z nim dziecka, wrobil mnie. Chciałam od niego odejsc, on to podejrzewal, a brac tabletek antykoncepcyjnych nie mogę (jednoskladnikowe mogę,ale one u mnie wywołują dużo skutków ubocznych), uzywalismy zawsze prezerwatywy i sam się pozniej przyznał,że przebił igłą. Mam z nim straszna hustawke emocjonalna. Dwa tygodnie jest raj na ziemii, wychodzimy gdzies razem, znajomych zapraszamy, z dzieckiem ciagle cos razem robimy, a pozniej na pstrykniecie palcami miesiac ciaglych pretensji, żali. Mysle, ze po napisaniu licencjatu od niego odejde. Zaluje,ze wczesniej studiow nie zrobilam. Tak to bym nie miala problemu z dobrze platna praca. Nie kochamy sie, przed slubem byla sielanka, naprawde fajnie zylismy, jak partnerzy, przyjaciele. A po slubie sie zaczelo niby od problemow w jego pracy i tak sie ciagnie juz 5 lat. Mloda jeszcze jestem, chce normalnie żyć. Nie myślę o nowym partnerze. Chce żyć jak człowiek. Mąż mnie od przyjaciół odizolowal. Czasami tylko kogoś do siebie zapraszamy. Jak się spotkam z jakaś koleżanka to mam miesiąc pretensji,że go zdradzam. Przed ślubem tego nie było. Wychodziłam sama z kolegami, koleżankami, on też. Nie robił scen zazdrości. Coś mu na łeb padło. Muszę licencjat napisać, do tego czasu odłożyć w tajemnicy trochę pieniędzy, jakieś 10 tysięcy chociaż, pozniej znalezc pracę w zawodzie i szybko mieszkanie wynająć. Dziecko jakos za tatą nie szaleje. Często mówi nagle głupi tata, nie lubię taty. Nawet nie wiem, skąd to wzięła. Do mnie tak nie mówi ani o mnie. 

Jeszcze ostatnio zaczął pić. Codziennie jakieś piwo, lampka wina. Mało, ale każdego dnia. Nawet od razu po pracy siada z piwem. Rzygać mi się chce na widok jego łapy z alkoholem. Ja karmiłam dlugo piersia i po zakonczeniu karmienia prawie nie pije. Czasami troche likieru, wina. Ale po jednej lampce czuje,ze to koniec, bo po drugiej bede wstawiona. Przed ciaza pilam częściej , ale na pewno nawet nie dwa razy w tygodniu za każdym razem. Nie wyobrażam sobie,żeby moje dziecko oglądało w domu alkoholika. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdiisijdjd
35 minut temu, Gość Gosc napisał:

No widzisz, a jednak jest to możliwe I sama znam dziewczynę, która przed  Ociaza dobrze zarabiała i była niezależna od męża. Dziecko urodziło się chore, wymaga opieki i żeby ją miało, to właśnie ona musiała zrezygnować z pracy. Oszczędności (ktore miala na wlasnym koncie) w koncu się rozeszly, do tych z męża pensji nie ma dostępu. Facet zapewnia podstawowe potrzeby rodziny i tyle, o niej- jako o kobiecie- już  dawno zapomniał. Ona ma już dosyć życia w takiej sytuacji i  w końcu dojrzała do decyzji o rozwodzie, teraz szanowny mąż będzie musiał dojrzeć do opieki naprzemiennej. Przestańcie oceniać sytuację ludzi, jeśli nie wiecie dokładnie,jak to w środku wygląda.

Ale ta dziewczyna o ktorej piszesz miala dobrze płatna pracę a wiec i doświadczenie. Moze wrocic do pracy, ma w CV pewnie sporo. Autorka zapewne takiej możliwości nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Więc powinnaś wiedzieć już, że w związkach bywa różnie. A to czy jesteśmy szczęśliwi czy nie zależy bardziej od nas samych niż od tej drugiej osoby. 

Do dalszej części już się nie odniosłaś.

Nie odniosłam się, bo po tych 19 latach wiem co jest ważne w związku, ale tez wiem, że jak ktoś jest nieszczęśliwy, to nie warto tkwić na siłę, bo dzieci, bo rodzina, bo dom- życie mamy jedno i nikt nam nie podziękuje  za to, że w imię szczęścia innych poświęcamy swoje 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Nie odniosłam się, bo po tych 19 latach wiem co jest ważne w związku, ale tez wiem, że jak ktoś jest nieszczęśliwy, to nie warto tkwić na siłę, bo dzieci, bo rodzina, bo dom- życie mamy jedno i nikt nam nie podziękuje  za to, że w imię szczęścia innych poświęcamy swoje 

Droga wolna !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
10 minut temu, Gość Gosc napisał:

Droga wolna !

Bo ci  żyłka pęknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×