Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Chciałabym raz zorganizować Wigilię we własnym domu, ale moja Mama się obraża i nie może tego zrozumieć.

Polecane posty

Gość Gość

Mamy już dosyć jeżdżenia i nocowania nie u siebie, szczególnie że mamy dwoje malutkich dzieci, 1,5 roczniaka i 2 miesięcznego bobasa. Stwierdziliśmy, że w tym roku my zrobimy Wigilię i zaprosimy wszystkich do siebie. Moja Mama kompletnie nie może tego przełknąć. Dla niej Wigilie MUSI być u niej, bo zawsze tak było. Bo ona ma radość z tych wszystkich przygotowań, gotowania i nie chce przekazać pałeczki komuś innemu. Tylko, że ja i np. moja siostra również mamy podobne potrzeby i chciałybyśmy zrobić święta po swojemu, a nie ciągle przyjeżdżać jak dzieci do mamusi. Mama jest taka, że nie pozwala nam nic zrobić, chce wszystko zrobić sama, nawet głupiej choinki ubrać czy ciastek nie można zrobić. Razem z siostrą zaproponowałyśmy, że co roku Wigilia byłaby u kogoś innego, tak aby każdy mógł się wykazać. Mama ze smutkiem się zgodziła, ale po rozmowie z Tatą, zmieniła zdanie i teraz nam mówią, że dopóki oni żyją MUSIMY przyjeżdżać do nich, bo tak powinny dzieci, na co my im odpowiedziałyśmy, że przecież nasi dziadkowie, a ich rodzice zawsze do nich na święta przyjeżdżali i nasi rodzice NIGDY nigdzie nie jeździli. Zawsze mieli wygodne święta u siebie na miejscu, a my całymi rodzinami musieliśmy przyjeżdżać spać na materacach. To może i jest fajne jak jest się jeszcze singlem, albo młodym bezdzietnym małżeństwem. Niby fajnie bo przyjeżdżasz na gotowe, przynosisz tylko jakieś ciasto i prezenty, więc jest oszczędność, ale my mamy jednak dużą potrzebę zrobienia tych świąt po naszemu, chociaż raz na jakiś czas.

Sytuacja wygląda teraz tak, że my póki co trzymamy się założenia, że robimy Wigilię u siebie, ale rodziców nie chcą nas nawet odwiedzić w święta bo "oni będą zajęci przygotowaniami do świąt, a potem są święta więc nie będą mieli jak przyjechać". Siostra już się złamała, powiedziała że przyjedzie do rodziców. Teraz tylko my jesteśmy ci źli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OstraMamuska

Hmmm, no po prostu ogłaszasz, że w tym roku robisz u siebie i kto przyjedzie. Ile masz lat, 10, że się boisz mamy? Najwyżej się obrazi, a może jednak się zdecyduje przyjechać.

Ja od kiedy urodziło mi się dziecko zapowiedziałam, że żadnego jeżdżenia nie będzie (a wcześniej był maraton po rodzicach, teściach, czasem jeszcze ciotkach, dramat!...). Powiedziałam, że kto chce, zapraszam, a kto nie chce to może spędzić święta po swojemu. Teraz wszyscy przyjeżdżają do nas, oczywiście każdy coś przygotowuje, bo męczennicą nie jestem. Jeśli mama ma taką wielką radość z przygotowań, to może zrobić jakieś potrawy, których np. ty nie umiesz albo co tam chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jakie to są chore klimaty, jakby matce korona z głowy miała spasc że pojedzie do córki. Ja Ciebie autorko doskonale rozumiem, mieliśmy taki sam maraton od jednych rodziców do drugich. Jak byliśmy sami to jakoś to łączylismy, w trybie pielgrzymek, jednak po urodzeniu dzieci powiedziałam dość. Małe dzieci maja swój rytm spania i wszystkiego. Mamy swój duży nowy dom, jest sporo miejsca, nikt się nie ciśnie. O ile tesciowie zrozumieli i z bratem męża chętnie przyjezdzaja to moi rodzice te same spiewki  Twoja matka. Jestem jedynaczką i moja matka uważa, że moim wręcz obowiązkiem jest spędzać święta w domu rodzinnym dopóki oni żyją. Przepraszam bardzo, nie będę czekała około  30 lat żeby mieć święta jakie chce. Sytuacja wygląda tak, że rano w Wigilię przyjeżdżają weseli Tesciowie, dziadek szaleje z dziećmi a babcia przywozi ogrom jedzenia i jeszcze pomaga mi w kuchni, razem wsztstko przygotowujemy. Potem każdy sie przebiera, przygotowuje i około 17 - 1i zaczynamy. W tle telefony od mojej matki jakim jestem potworem, wyrodna córka, najgorsza z najgorszych, obraża sie na mnie i stawia, warunki nie do spełnienia, czyli na śniadanie w 1 dzien świat mamy być u nich, najpóźniej na obiad. No niestety, Tesciowie z synami idą na pastetke, siedzimy długo, gadamy. Wstaje  około  8,sniadanie i obiad dla teściów robimy, bo oni mają do domu ponad 200 km więc ich nie wygodnie rano o czym moja matka doskonale wie. Tesciowie wyjeżdżają około 17-18.Do rodziców mam 15 km, więc możemy pojechać w 2 dzien świat, ale to już dla mojej matki po świętach. Co roku zapraszam moich rodziców, mąż albo ja by ich przywiózł i odwiezlibysmy to około  20 min i zapraszam też na 1 dzien z transportem, no są wiecznie kłótnie, a że teściowa nocuje a ich wyganiam, ale to jest 20 min jazdy, a nie około 3 godzin jak tesciowie. Trudno, ja też mam prawo do spokojnych świąt, nigdy nie zapraszał moich teściów z bratem męża, więc latlismy na 2 rodziny. Do teściów nie pojadą bo za daleko, do nas nie, bo ja powinnam i tam co roku jest kłótnia z moją matka, mam już to gdzieś, tak chciała rąk ka. Srolo woli płakać i robić cyrki a nie jest w  stanie przejechać 15 min to ja już na to wpływu nie mam. Dodatkowo święta  u moich rodziców to masakra, sztuczna mała choinka, wszystko byle jakie i naburmuszona matka. Co prxywozilam do jedzenia to kłótnia, że kogo z niej robie, Ona wszystko przecież potrafi zrobić najlepiej. No i tak to wygląda, bardzo Tobie współczuję bo sama, wiem ile to nerwów i stresu z takim podejściem matki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
56 minut temu, Gość OstraMamuska napisał:

Jeśli mama ma taką wielką radość z przygotowań, to może zrobić jakieś potrawy, których np. ty nie umiesz albo co tam chce.

Oczywiście, że jej zaproponowałam, że może przecież przynieść swoje potrawy, ale ona jest nieugięta. Uważa, że prawdziwa Wigilia to tylko taka jaką ona zrobi i MUSZĄ być te wszystkie potrawy jakie ona chce i koniecznie ona musi zrobić, bo my zrobimy źle. A jak my coś przywozimy to zawsze krytykuje, że to jakieś takie dziwne, albo po prostu pyta "a po co to przyniosłaś skoro mam już 12 potraw?".

 

49 minut temu, Gość Gość napisał:

Jakie to są chore klimaty, jakby matce korona z głowy miała spasc że pojedzie do córki. Ja Ciebie autorko doskonale rozumiem, mieliśmy taki sam maraton od jednych rodziców do drugich. Jak byliśmy sami to jakoś to łączylismy, w trybie pielgrzymek, jednak po urodzeniu dzieci powiedziałam dość. Małe dzieci maja swój rytm spania i wszystkiego. Mamy swój duży nowy dom, jest sporo miejsca, nikt się nie ciśnie. O ile tesciowie zrozumieli i z bratem męża chętnie przyjezdzaja to moi rodzice te same spiewki  Twoja matka. Jestem jedynaczką i moja matka uważa, że moim wręcz obowiązkiem jest spędzać święta w domu rodzinnym dopóki oni żyją. Przepraszam bardzo, nie będę czekała około  30 lat żeby mieć święta jakie chce. Sytuacja wygląda tak, że rano w Wigilię przyjeżdżają weseli Tesciowie, dziadek szaleje z dziećmi a babcia przywozi ogrom jedzenia i jeszcze pomaga mi w kuchni, razem wsztstko przygotowujemy. Potem każdy sie przebiera, przygotowuje i około 17 - 1i zaczynamy. W tle telefony od mojej matki jakim jestem potworem, wyrodna córka, najgorsza z najgorszych, obraża sie na mnie i stawia, warunki nie do spełnienia, czyli na śniadanie w 1 dzien świat mamy być u nich, najpóźniej na obiad. No niestety, Tesciowie z synami idą na pastetke, siedzimy długo, gadamy. Wstaje  około  8,sniadanie i obiad dla teściów robimy, bo oni mają do domu ponad 200 km więc ich nie wygodnie rano o czym moja matka doskonale wie. Tesciowie wyjeżdżają około 17-18.Do rodziców mam 15 km, więc możemy pojechać w 2 dzien świat, ale to już dla mojej matki po świętach. Co roku zapraszam moich rodziców, mąż albo ja by ich przywiózł i odwiezlibysmy to około  20 min i zapraszam też na 1 dzien z transportem, no są wiecznie kłótnie, a że teściowa nocuje a ich wyganiam, ale to jest 20 min jazdy, a nie około 3 godzin jak tesciowie. Trudno, ja też mam prawo do spokojnych świąt, nigdy nie zapraszał moich teściów z bratem męża, więc latlismy na 2 rodziny. Do teściów nie pojadą bo za daleko, do nas nie, bo ja powinnam i tam co roku jest kłótnia z moją matka, mam już to gdzieś, tak chciała rąk ka. Srolo woli płakać i robić cyrki a nie jest w  stanie przejechać 15 min to ja już na to wpływu nie mam. Dodatkowo święta  u moich rodziców to masakra, sztuczna mała choinka, wszystko byle jakie i naburmuszona matka. Co prxywozilam do jedzenia to kłótnia, że kogo z niej robie, Ona wszystko przecież potrafi zrobić najlepiej. No i tak to wygląda, bardzo Tobie współczuję bo sama, wiem ile to nerwów i stresu z takim podejściem matki. 

O kurcze, przykro że ta sytuacja trwa tak długo i nie możecie dojść do porozumienia. Boję się, że u nas też tak będzie. Szkoda, że moi rodzice nie są w stanie pójść na żaden kompromis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OstraMamuska

Cóż, masz tak naprawdę dwie opcje: albo robić tak jak mama każe i zagryźć zęby albo zrobić po swojemu i wziąć na siebie konsekwencje. Dojrzały człowiek umie postawić granice, duże dziecko niekoniecznie. Sama masz dzieci, zastanów się jaki przykład chcesz im dać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OstraMamuska

Dodam jeszcze, że często mylnie oczekujemy zmiany zachowania od innych osób: rodziców, męża, dzieci, znajomych... A na to nie mamy wpływu, możemy jedynie wpłynąć na swoje zachowanie, myśli i podejście do różnych sytuacji. Dlatego nie ma sensu oczekiwać, żeby mama jakoś się zachowywała czy myślała, możesz jedynie ty sama coś uczynić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilia

I tak masz lepiej niż ja. Twoja mama przynajmniej cieszy się z tych przygotowań. Moja mama co roku sama wszystko przygotowuje, narzeka jak jej ciężko, że już ma dosyć i jednocześnie nie pozwala aby ktokolwiek jej pomógł i wyręczył w przygotowaniach. Proponuję już od kilku lat, raz wspabialomyslnie pozwoliła mi usmażyć rybę, ale potem jej nie zjadla. Twierdziła, że już najedzona czym innym. Ma taki charakter, że uważa, że bez niej nastąpi koniec świata, robi z siebie meczennice, nie pozwala mi i siostrze nic zrobić na wigilię, bo jak ona nie zrobi, to będzie źle zrobione. Po prostu bym chciała, żeby wyluzowala, ale to niemożliwe 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Zróbcie u was, najwyżej będziecie sami co też ma dużo uroku tymbardziej z tak małymi dziecmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eva

W takiej sytuacji pomoze tylko konsekwentne postepowanie. Matka nie bierze was powaznie i nie szanuje waszych zyczen. Poniewaz wie z doswiadczenia , ze i tak zrobicie, jak ona chce. Siostra juz jak widac ulegla, a ty na najlepszej drodze. Przykre, ze nadal jestescie dziecmi, wiec kto ma was respektowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A u mnie totalnie na odwrót teściowa, szwagier i szwagierka jak co roku przyjdą na gotowe, zjedza wytra dziuby i pójdą.... Aha dają nam jeszcze badziewne prezenty a dla siebie będą mieć same perełki. Tylko że w tym roku zonnk przyjeżdża siostra z rodziną i u nas nie będzie miejsca żeby pomieścić wszystkich więc teściowa będzie musiała zakładać rękawki i sama zrobić kolacje dla swoich dzieci którzy paluszkiem nie rusza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A u mnie totalnie na odwrót teściowa, szwagier i szwagierka jak co roku przyjdą na gotowe, zjedza wytra dziuby i pójdą.... Aha dają nam jeszcze badziewne prezenty a dla siebie będą mieć same perełki. Tylko że w tym roku zonnk przyjeżdża siostra z rodziną i u nas nie będzie miejsca żeby pomieścić wszystkich więc teściowa będzie musiała zakładać rękawki i sama zrobić kolacje dla swoich dzieci którzy paluszkiem nie rusza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość eva napisał:

W takiej sytuacji pomoze tylko konsekwentne postepowanie. Matka nie bierze was powaznie i nie szanuje waszych zyczen. Poniewaz wie z doswiadczenia , ze i tak zrobicie, jak ona chce. Siostra juz jak widac ulegla, a ty na najlepszej drodze. Przykre, ze nadal jestescie dziecmi, wiec kto ma was respektowac.

Dokładnie. Zrób fajne święta, nawet jak usłyszysz od matki krytyke, (a pewnie usłyszysz więc się odrazu nastaw pozytywnie) to uśmiech na buzi i w sercu. Pierwsze święta u ciebie ( w twojej sytuacji) mogą być stresujące, ale jak to przetrwasz to następne będą jak tylko piękne i radosne. Uwierz, jak się poddacie z mężem teraz, to już nigdy się nie odważysz i będziecie każde święta w rozjazdach i zmęczeni. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Strasznie egoistyczne zachowanie rodziców, może nawet trochę toksyczne. Nic nie MUSISZ, ewentualnie możesz.

Z tego co piszesz rodzice sami nie spędzali świąt u swoich rodziców, więc nie wiem na jakiej podstawie teraz twierdzą, że to jest jakiś obowiązek. Czyli według ich standardów to oni byli kiepskimi dziećmi, tak? Jest im po prostu wygodnie, bo oni siedzą zawsze u siebie i nie muszą spać u kogoś.

Nie jesteście już małymi dziećmi, żeby słuchać rozkazów rodziców. Masz własną rodzinę i nic dziwnego, że chciałabyś spędzić święta po swojemu, wyspać się we własnym łóżku, tym bardziej, że macie maleńkie dziecko. Jeśli rodzice strzelają fochy, to trudno. Trzeba zacisnąć zęby i przeczekać, przejdzie im zapewne jak zobaczą, że nie dajecie się terroryzować. Możesz być pewna, że ustąpienie w tej kwestii skończy się tak, że będziecie co roku spać u rodziców na materacach i patrzeć jak mama ubiera choinkę czy piecze ciastka. Po tych wszystkich głupich tekstach nawet nie chciałoby mi się siedzieć z nimi przy stole.

Jeśli naprawdę chcesz zmian, to może być to trochę bolesne. Musisz się przygotować na to, że najwyżej w tym roku spędzicie święta sami u siebie. Na zrzędzenie rodziców odpowiadaj, że informowałaś wcześniej i jeśli mają ochotę wpaść, to serdecznie zapraszasz so siebie. Szkoda, że siostra się wyłamała, bo przypuszczam, że perspektywa "prawdziwej wigilii" bez udziału dzieci zmieniłaby rodzicom myślenie. A jeśli nie, to są toksyczni i szkoda tracić nerwów. Niech sobie mama organizuje swoją perfekcyjną wigilię dla samej siebie.

Jak masz ochotę, rób u siebie. Nie bedziesz przecież czekać pół życia, żeby zorganizować sobie święta, bo mama i tata każą do domu jechać. Teraz Twój dom jest tam gdzie mąż i dzieci. Koniec. Też masz prawo mieć radość z przygotowań.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Jakie to są chore klimaty, jakby matce korona z głowy miała spasc że pojedzie do córki. Ja Ciebie autorko doskonale rozumiem, mieliśmy taki sam maraton od jednych rodziców do drugich. Jak byliśmy sami to jakoś to łączylismy, w trybie pielgrzymek, jednak po urodzeniu dzieci powiedziałam dość. Małe dzieci maja swój rytm spania i wszystkiego. Mamy swój duży nowy dom, jest sporo miejsca, nikt się nie ciśnie. O ile tesciowie zrozumieli i z bratem męża chętnie przyjezdzaja to moi rodzice te same spiewki  Twoja matka. Jestem jedynaczką i moja matka uważa, że moim wręcz obowiązkiem jest spędzać święta w domu rodzinnym dopóki oni żyją. Przepraszam bardzo, nie będę czekała około  30 lat żeby mieć święta jakie chce. Sytuacja wygląda tak, że rano w Wigilię przyjeżdżają weseli Tesciowie, dziadek szaleje z dziećmi a babcia przywozi ogrom jedzenia i jeszcze pomaga mi w kuchni, razem wsztstko przygotowujemy. Potem każdy sie przebiera, przygotowuje i około 17 - 1i zaczynamy. W tle telefony od mojej matki jakim jestem potworem, wyrodna córka, najgorsza z najgorszych, obraża sie na mnie i stawia, warunki nie do spełnienia, czyli na śniadanie w 1 dzien świat mamy być u nich, najpóźniej na obiad. No niestety, Tesciowie z synami idą na pastetke, siedzimy długo, gadamy. Wstaje  około  8,sniadanie i obiad dla teściów robimy, bo oni mają do domu ponad 200 km więc ich nie wygodnie rano o czym moja matka doskonale wie. Tesciowie wyjeżdżają około 17-18.Do rodziców mam 15 km, więc możemy pojechać w 2 dzien świat, ale to już dla mojej matki po świętach. Co roku zapraszam moich rodziców, mąż albo ja by ich przywiózł i odwiezlibysmy to około  20 min i zapraszam też na 1 dzien z transportem, no są wiecznie kłótnie, a że teściowa nocuje a ich wyganiam, ale to jest 20 min jazdy, a nie około 3 godzin jak tesciowie. Trudno, ja też mam prawo do spokojnych świąt, nigdy nie zapraszał moich teściów z bratem męża, więc latlismy na 2 rodziny. Do teściów nie pojadą bo za daleko, do nas nie, bo ja powinnam i tam co roku jest kłótnia z moją matka, mam już to gdzieś, tak chciała rąk ka. Srolo woli płakać i robić cyrki a nie jest w  stanie przejechać 15 min to ja już na to wpływu nie mam. Dodatkowo święta  u moich rodziców to masakra, sztuczna mała choinka, wszystko byle jakie i naburmuszona matka. Co prxywozilam do jedzenia to kłótnia, że kogo z niej robie, Ona wszystko przecież potrafi zrobić najlepiej. No i tak to wygląda, bardzo Tobie współczuję bo sama, wiem ile to nerwów i stresu z takim podejściem matki. 

To jest zachowanie osoby dorosłej. Chociaż  to sątrudne decyzje, obarczone konsekwencjami, ale zostały podjęte. Ty autorko dalej jesteś emocjonalnym dzieckiem i nie będziesz w stanie zrobić jak osoba powyżej. Jesteś dalej na pozycji rodzic dziecko, a nie dorosłe dziecko. Twoja matka to doskonałe czuje, siostra już ulega, za chwilę ulegnie i Ty. Zastanów się sama nad sobą, dokąd zamierzasz takim postępowaniem, jak długo będziesz dzieckiem i czy wogole masz zamiar dorosnąć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

wiesz, jesli ona rzadzi,a wy boicie sie postawic to jest jak jest. Twoja mama wie,ze bedzie po jej. Tupnij noga, powiedz,ze swieta robisz u siebie i albo przyjezdzaja,albo spedzacie je sami. Moja mama z tesciowa robiły takie akcje co roku,a mieszkaja na roznych krancach polski. I choćby skały srały mielismy byc jednoczesnie w lublinie i szczecinie 24 grudnia. Od 6 lat nie jezdzimy na swieta do rodzicow,co roku zapraszamy i nie chca przyjechac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nikt z nas nie zna dnia ani godziny, może ta są ostanie święta z rodzicami, nigdy nic nie wiadomo. Po co się kłócić i boczyc, jechac do rodziców z ciastem, pochwalić potrawy mamy i cieszyć się czasem z rodziną 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Nikt z nas nie zna dnia ani godziny, może ta są ostanie święta z rodzicami, nigdy nic nie wiadomo. Po co się kłócić i boczyc, jechac do rodziców z ciastem, pochwalić potrawy mamy i cieszyć się czasem z rodziną 

To samo można powiedzieć rodzicom Autorki.

Całe życie ma podporządkowywać rodzicom, bo to "mogą być ostatnie święta"? Świetna rada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 minut temu, Gość Gość napisał:

Nikt z nas nie zna dnia ani godziny, może ta są ostanie święta z rodzicami, nigdy nic nie wiadomo. Po co się kłócić i boczyc, jechac do rodziców z ciastem, pochwalić potrawy mamy i cieszyć się czasem z rodziną 

A co to za radość z małymi dziećmi robić święta w innym domu niż własny. Nie wiem czy autorka pracuje zawodowo, ale nawet jeśli nie, to ma małe dzieci i ja również wolałabym zrobić u siebie wigilię niż jechać do kogoś chyba że byłoby to blisko bez spania. Jednak nawet gdyby było blisko ja osobiście lubię robić wigilię u siebie. Nie mam możliwości robić tego co roku, ale jak mam okazję, to jestem przeszczęśliwa. Nawet jako dziecko lubiłam święta u innych z rodziny, ale jak były u nas w domu, to emocje były większe. Także autorko nie daj się. Tylko zrób to dyplomatycznie. Zapraszasz tych których chcesz u siebie i tyle. Jeśli twoi rodzice nie przyjdą i siostra, nieprzejmuj się, ale też nie obrażaj się na nich.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
9 minut temu, Gość Gość napisał:

Nikt z nas nie zna dnia ani godziny, może ta są ostanie święta z rodzicami, nigdy nic nie wiadomo. Po co się kłócić i boczyc, jechac do rodziców z ciastem, pochwalić potrawy mamy i cieszyć się czasem z rodziną 

Zgadzam sie, ale dlaczego to ma oznaczac,ze wszystko musi byc po mysli rodzicow i to dzieci musza przyjezdzac do nich? Ja uwazam,ze np ja majac 5 osobowa rodzine wole zrobic swieta u siebie od A do Z ,zeby rodzice w dwojke przjechali do mnie NIZ mam sie telepac z 3 dzieci 12 h i z ich marudzeniem, postojami i walizami i jeszcze biorac urlop,bo niestety ,zeby dojechac do nich to cały dzien wyrwany z zycia, na powrot tyle samo,nie licze stresu.. Rodzicom ta droga wyjdzie taniej, spokojniej,sa emerytami, wiec nie musza planowac,  przyjada na gotowe, mieszkam w turystycznej miejscowosci,wiec w swieta jest mnostwo atrakcji, co robic,mamy duzo miejsca, w sumie chcialabym,zeby mama nawet czesciej przyjezdzala,bo zawsze to swoja osoba w domu. Ale starsi sa w uj uparci.Nie przyjedzie,bo w swieta musi byc w domu,wiec my MUSIMY miec przewalone swieta pod znakiem podrozy ,bo tak. Zadne argumenty nie trafiaja.

Poza tym mimo tesknoty za bliskimi,to i nich swieta to stanie przy garach,mnostwo stresu,zerkanie na zegarek kiedy do kosciola, siedzenie przy stole,ogladanie co rok tych samych programow ,przyjmowanie gosci, zarcia i zmywania garow.Nawet sie nie ma gdzie schowac,zeby miec chwile spokoju,bo od rana jest robota.GOSCIE przyjda.

Poza tym to wywalanie kasy w bloto na zbedne jedzenie.MAma narobi tone gołąbkow, pierogow i td, jeszcze nam da na droge. Wdzieczna jestem,ale po takich swietach ja juz patrzec na jedzenie nie moge.

Tak wiec zblizaja sie kolejne swieta, ja powiedzialam,ze nie przyjedzam,ale chetnie kupie im bilety by oni przyjechali.Foch i łzy od wszytskich swietych

Nie autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość gosc napisał:

Zgadzam sie, ale dlaczego to ma oznaczac,ze wszystko musi byc po mysli rodzicow i to dzieci musza przyjezdzac do nich? Ja uwazam,ze np ja majac 5 osobowa rodzine wole zrobic swieta u siebie od A do Z ,zeby rodzice w dwojke przjechali do mnie NIZ mam sie telepac z 3 dzieci 12 h i z ich marudzeniem, postojami i walizami i jeszcze biorac urlop,bo niestety ,zeby dojechac do nich to cały dzien wyrwany z zycia, na powrot tyle samo,nie licze stresu.. Rodzicom ta droga wyjdzie taniej, spokojniej,sa emerytami, wiec nie musza planowac,  przyjada na gotowe, mieszkam w turystycznej miejscowosci,wiec w swieta jest mnostwo atrakcji, co robic,mamy duzo miejsca, w sumie chcialabym,zeby mama nawet czesciej przyjezdzala,bo zawsze to swoja osoba w domu. Ale starsi sa w uj uparci.Nie przyjedzie,bo w swieta musi byc w domu,wiec my MUSIMY miec przewalone swieta pod znakiem podrozy ,bo tak. Zadne argumenty nie trafiaja.

Poza tym mimo tesknoty za bliskimi,to i nich swieta to stanie przy garach,mnostwo stresu,zerkanie na zegarek kiedy do kosciola, siedzenie przy stole,ogladanie co rok tych samych programow ,przyjmowanie gosci, zarcia i zmywania garow.Nawet sie nie ma gdzie schowac,zeby miec chwile spokoju,bo od rana jest robota.GOSCIE przyjda.

Poza tym to wywalanie kasy w bloto na zbedne jedzenie.MAma narobi tone gołąbkow, pierogow i td, jeszcze nam da na droge. Wdzieczna jestem,ale po takich swietach ja juz patrzec na jedzenie nie moge.

Tak wiec zblizaja sie kolejne swieta, ja powiedzialam,ze nie przyjedzam,ale chetnie kupie im bilety by oni przyjechali.Foch i łzy od wszytskich swietych

Nie autorka

Bardzo dobrze, że w końcu się postawiłaś. Tak trzymaj.

Kompletnie nie rozumiem tego terroryzowania dorosłych dzieci świętami, bo muszą być w domu rodzinnym i koniec. Każdy ma już swój dom i chciałby spędzić czasem święta również u siebie, ubrać z dziećmi choinkę i rozpocząć własne tradycje świąteczne. Uważam, że jeśli ktoś zaproponuje rodzicom święta u siebie, a oni się fochają, to trzeba to olać. Dorosłe osoby, a skoro zachowują się jak rozkapryszone dzieci, to tak trzeba ich traktować. Nic by im się nie stało, gdyby raz pojechali do dzieci. Można przecież się wymieniać, raz wigilia u nas, raz u was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Przed chwilą, Gość gość napisał:

Bardzo dobrze, że w końcu się postawiłaś. Tak trzymaj.

Kompletnie nie rozumiem tego terroryzowania dorosłych dzieci świętami, bo muszą być w domu rodzinnym i koniec. Każdy ma już swój dom i chciałby spędzić czasem święta również u siebie, ubrać z dziećmi choinkę i rozpocząć własne tradycje świąteczne. Uważam, że jeśli ktoś zaproponuje rodzicom święta u siebie, a oni się fochają, to trzeba to olać. Dorosłe osoby, a skoro zachowują się jak rozkapryszone dzieci, to tak trzeba ich traktować. Nic by im się nie stało, gdyby raz pojechali do dzieci. Można przecież się wymieniać, raz wigilia u nas, raz u was.

to jest dlugo temat. Raz mi biadolą,ze olaboga swieta, sprzatac trzeba,wszystko drogie, 7 ciast napiec trzeba...a dajesz rozwiazanie to nie! Oni w ogole nas rzadko odwiedzaja,bo mamy przyjechac do nich,tak wiec kazdy urlop jeszcze do niedawna to byl ekscytujacy wyjazd do mojego blokowiska. Wielkanoc podobnie.

Co do dekorowania domu, to nawet nie widze w tym sensu.choinki od 1 grudnia nie chce,bo i tak mi te swieta wychodza bokiem juz od wszystkich swietych. A jesli ma nas nie byc w domu w dzien kiedy ta choinka powinna sie zaswiecic, to po kij robic balagan? Moi rodzica maja 3 pokojowe mieszkanie, jak przyjedziemy z dziecmi to jest nas tam 7. Do toalety dostac sie nie mozna.

Inny problem to tesciowa, bo moja mama sie popłacze, a ta z drugiej strony sobie,wiec tez wolalabym ich zwołac do siebie. Zas moja mama z tesciowa sobie oczy wydrapia,bo u nich od zawsze tra rywalizacja o wszystko. I kochani rodzice stawiaja nas po srodku tego piekiełka i co by sie nie dzialo,to MYn jestesmy winni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 minut temu, Gość gosc napisał:

to jest dlugo temat. Raz mi biadolą,ze olaboga swieta, sprzatac trzeba,wszystko drogie, 7 ciast napiec trzeba...a dajesz rozwiazanie to nie! Oni w ogole nas rzadko odwiedzaja,bo mamy przyjechac do nich,tak wiec kazdy urlop jeszcze do niedawna to byl ekscytujacy wyjazd do mojego blokowiska. Wielkanoc podobnie.

Co do dekorowania domu, to nawet nie widze w tym sensu.choinki od 1 grudnia nie chce,bo i tak mi te swieta wychodza bokiem juz od wszystkich swietych. A jesli ma nas nie byc w domu w dzien kiedy ta choinka powinna sie zaswiecic, to po kij robic balagan? Moi rodzica maja 3 pokojowe mieszkanie, jak przyjedziemy z dziecmi to jest nas tam 7. Do toalety dostac sie nie mozna.

Inny problem to tesciowa, bo moja mama sie popłacze, a ta z drugiej strony sobie,wiec tez wolalabym ich zwołac do siebie. Zas moja mama z tesciowa sobie oczy wydrapia,bo u nich od zawsze tra rywalizacja o wszystko. I kochani rodzice stawiaja nas po srodku tego piekiełka i co by sie nie dzialo,to MYn jestesmy winni

Współczuję bardzo w takim razie. Ale dobrze, że jednak się postawiliście, bo ile można tak żyć. To musi być męczarnia za każdym razem jechać tak daleko i zamiast trochę odpocząć w święta, człowiek tylko bardziej zmęczony i sfrustrowany niż normalnie.

Trochę na pewno histerii będzie, trzeba się na to przygotować. Ale najważniejsze to się nie złamać i może kiedyś do nich dotrze, że Wy macie swoje życie i macie prawo żyć tak jak chcecie. A jak nie, to trudno, jechać tylko wtedy, kiedy naprawdę mace ochotę i konsekwentnie powtarzać, że jak chcą, to zapraszacie do Was.

Jak mama i teściowa nie potrafią się zachowywać normalnie, to zapraszajcie w innych terminach. Nie da się uszczęśliwić wszystkich niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza

Każdy temat jest dobry by popsioczyć na rodziców, teściów. Smutne, że tez jesteście matkami i przyszłymi teściami, niemądrzy ludzie mają głupie problemy, niedługo nic bez netu, nawet wizyta w toalecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To są właśnie tradycyjne święta - szantaże emocjonalne, obrażanie się. Narobić się, że aż człowiekowi słabo ale postawić na swoim.

 

Zrób sobie autorko swoje własne święta. Na twoich zasadach i dla twoich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 minut temu, Gość mysza napisał:

Każdy temat jest dobry by popsioczyć na rodziców, teściów. Smutne, że tez jesteście matkami i przyszłymi teściami, niemądrzy ludzie mają głupie problemy, niedługo nic bez netu, nawet wizyta w toalecie.

A Ty skaczesz jak mamusia zagra? Wg mnie przychodzi czas kiedy rodzice powinni zrozumieć,że dzieci mają tez swoje życie i trochę sie dostosować, a nie stawiać na swoim jakbym miała 6 lat i nie chciala rajstop pod spodnie. Ja swoich rodziców kocham, choć akurat pretensje i wymuszanie na nas wizyt z każdej okazji uważam,za przesade bo oni mogą przyjechać równie dobrze do nas. Swoją drogą te zachowania to tez obdzieranie dzieci z własnych tradycji,bo jak bylp kiedys teraz i na wieki wiekow amen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 godzinę temu, Gość eva napisał:

W takiej sytuacji pomoze tylko konsekwentne postepowanie. Matka nie bierze was powaznie i nie szanuje waszych zyczen. Poniewaz wie z doswiadczenia , ze i tak zrobicie, jak ona chce. Siostra juz jak widac ulegla, a ty na najlepszej drodze. 

Otóż to, zgadzam się. 

Jesteś dorosła i jeśli chcesz mieś święta u siebie to tak też zrób. Matkę oczywiście zaproś, jeśli nie skorzysta jej sprawa. Mo do tego prawo. A Ty się tym nie przejmuj. Nigdy wszystkim nie dogodzisz a twoja matka po prostu Tobą manipuluje. Być może siostra ulegnie a Ty będziesz tą najgorszą... No trudno 🙂 Nie będz na naikogo zła, nic nikomu nie wytykaj w razie czego powiesz - ależ mamusiu chciałam zrobić wigilię u siebie, zapraszałam cię, nie chciałaś to trudno, rozumiem 🙂 My z mężem chcieliśmy być w domu. i tyle. Nie tłumacz się jej. Jesteś dorosła, sama się utrzymujesz rób tak jak TY chcesz. 

Ja mam podobną rodzinkę. Tyle, ze jestem sama w tym wszystkim tzn nie mam męża ani dzieci, nawet chłopaka nie mam. Po śmierci mamy ciotka (siostra mamy) też mną strasznie manipulowała bo wiedziała, ze jestem miękka i łatwo mna sterować tzn wbijac w poczucie winy.  Ona, podobnie jak mama nienawidzi mego taty. A ja... po ponad roku wreszcie zrobiłam rachunek sumienia i stwierdziałam, że kocham tatę i będę go wspierać, że dam mu szansę mimo, że nie jest najlepszym ojcem. Kilka miesięcy tkwiłam między młotem i kowadłem by jednocześnie być w dobrym kontakcie i z ciotką i tatem ale tak się nie da. Zerwałam kontakt z ciotką i wreszcie czuje się spokojna. Ty też musisz podjąć decyzję odnośnie postawienia granic matce. Wszystkich nie zadowolisz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

A ja rozumiem Twoją mamę. Zanim moi rodzice żyli nie wyobrażalam sobie zjeść wigilii gdzie indziej. Wcześniej jedliśmy u babci. Jakoś tak się utarło, że wigilie i śniadanie wielkanocne jemy u najstarszych i wszyscy młodzi przyjeżdżają. Teraz nie mamy już rodziców ani dziadków, więc wigilię robi starsza siostra. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalna
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

A Ty skaczesz jak mamusia zagra? Wg mnie przychodzi czas kiedy rodzice powinni zrozumieć,że dzieci mają tez swoje życie i trochę sie dostosować, a nie stawiać na swoim jakbym miała 6 lat i nie chciala rajstop pod spodnie. Ja swoich rodziców kocham, choć akurat pretensje i wymuszanie na nas wizyt z każdej okazji uważam,za przesade bo oni mogą przyjechać równie dobrze do nas. Swoją drogą te zachowania to tez obdzieranie dzieci z własnych tradycji,bo jak bylp kiedys teraz i na wieki wiekow amen

Nikt dorosły nie skacze jak mu ktoś zagra, problemy maja dzieciaki i ludzie bez inteligencji. Jeśli nie pasuje jechać do mamy trzeba załatwić wszystko tak aby owca była cała i wilk syty, kto tego nie umie i leci na forum internetowe, to zwykły pętak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika
5 godzin temu, Gość Gość napisał:

Tylko, że ja i np. moja siostra również mamy podobne potrzeby i chciałybyśmy zrobić święta po swojemu,

Jeszcze zrobicie...

a wtedy bedziecie tesknic za swietami u mamy

5 godzin temu, Gość Gość napisał:

ona ma radość z tych wszystkich przygotowań, gotowania

To by mi wystarczylo za argument by jechac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

My już zadecydowaliśmy, że robimy u siebie i zdania nie zmienimy. Oprócz nas będzie brat Męża i teściowie. Moi rodzice nie poruszają tematu, zapewne myślą, że podobnie jak siostra się wyłamiemy. Smutno mi i jestem zła jednocześnie. Najbardziej za to, że Mama nie rozumie, że nocowanie u nich z dwójką maleńkich dzieci będzie męczarnią dla nas.

autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×