Monik189

Może jestem nienormalna, ale.. mam 26 lat, zerwal ze mna facet, byliśmy razem 4 msc, sypialiśmy tez. Jak się później okazało, nie przeszłam otstaniego testu - tak powiedział swojemu koledze. Mianowice test polegal na tym, ze po pijaku zalozyl konto na tinderze, nie odzywal się 2 dni i wylaczyl telefon. O koncie wiem od koleżanki - pojechałam do niego następnego dnia po imprezie wieczorem z kolezanka, która widziala to konto na tinderze - zrobiłam mu awanture, ze nie ma z nim kontaktu i zapytałam czemu to gowno zalozyl. Co więcej nie spalam wtedy cala noc bo się martwiłam, gdyż nie było z nim kontaktu (caly czas telefon był nieaktywny). Kolejnego dnia stwierdził, ze "to nie to", ze nie przeszłam testu zaufania. Powiedzial koledze, ze już wcześniej mniej do mnie pisal, rzadziej, by sprawdzić czy ufam, a w konsekwencji chciał przeprowadzić ostatni test. Boże!!!!! Czuje się jakby ktoś uderzyl mnie czyms ciężkim. Ze cos w nim peklo i ze nie "może się wkrecic". Co więcej - już szuka kolejnej na Tinderze, a ja jak ... placze od tygodnia. Nawet mi tego prosto w twarz nie powiedział. Oddał co jego i tyle go widziałam.

Zwyczajnie jest to "dziecko", któremu nie zależało na całej Tobie... Żeby się tego domyślić nie trzeba zakładać tematu na forum. Na Twoim miejscu dziękowałbym za to, że sam się wyeliminował :)

wiem, ale stracilam wiare w ludzi i chyba potrzebowałam pocieszenia pisząc tutaj

Niemożliwe. To są tacy faceci jeszcze???