Pytam powaznie. Jak żyć gdy w około jest tylu niezyczliwych ludzi?

a wręcz złych ludzi? ja nawet nie wymagam by ludzie mnie lubili, ja po prostu chcę żyć w spokoju, neutralnie.

A czesto spotykam się z chamstwem, np wyśmiewanie twarzy, nie zliczę ile razy od dzieciństwa. Nie jestem jakoś bardzo zdeformowana, ot niesymetryczna twarz, brak urody, smutek w oczach no i do tego dochodzi wielkie zahukanie i lęk, który jest chyba wyczuwalny (a wynika ze złych doświadczeń z ludźmi) i robi się błędne koło.

Metoda jaką znam to udawanie pewnej siebie, ale dlaczego mam kłamać?

Trudno mi się zyje w Polsce. Czuję wszechobecną nieżyczliwość i nie chodzi tylko o mnie, ale ogólnie. Szanowani są ci, którzy budzą strach.