Teraz prawie każdy ma innych gdzieś

Kiedyś były spotkania rodzinne i każdy zapraszał najbliższą rodzinę na ślub czy chrzciny. Teraz już nawet najbliższa rodzina robi tylko obiad po uroczystości i zaprasza tylko chrzestnych i matkę z ojcem.

Jak liczę na pomoc brata, który mieszka w tym samym mieście, tylko w innej dzielnicy, to naprawdę mogę się przeliczyć i prędzej obcy mi pomoże.

Jak poddałam sie operacji i nie mogłam wstac z łóżka, to własny ojciec z wielką łaską i po kłótni podał mi przysłowiową szklankę wody.

Jak poszłam do lekarza, to wziął za wizytę 200 zł, ale mu sie spieszyło i po zamienieniu kilku zdań stanął przy drzwiach nieomal mnie nie wyprosił.

Nie wiem co się z tym światem stało, ale to już chyba jego koniec.

Trzeba chyba tak jak inni pilnować tylko siebie, innych olać i skupić się na zarabianiu pieniędzy dla siebie i też nie mieć czasu.

Jak nie pójdę gdzieś i nie zapłacę dodatkowo, to nikt nie obsłuży mnie na normalnym poziomie , tylko od niechcenia.

I tak mogłabym wymieniać i wymieniać.

Miejmy nadzieję , że to już końcówka tego świata .

Autorka ma 100% racji, też to zauważyłem kilka lat temu, a jest tylko gorzej. 

Jest cudownie

Ja mam rodzinę na którą zawsze mogę liczyć,a mieszka ponad 200km ode mnie..kilku prawdziwych przyjaciół..A resztę ludzi wokół mnie tylko toleruje i to też nie wszystkich..

Ja ogólnie nie mogę narzekać bo wśród rodziny i bliskich znajomych jest wszystko ok, ale faktycznie ludzie bardzo się zmienili. Coraz więcej ludzi widzi tylko swoje i mają w dupie innych. Kolejną rzeczą jest to że ludzie stali się bardzo roszczeniowi, byle co to pretensje