Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ja*

Problemy z orientacją seksualną i związek

Polecane posty

Gość Ja*

Cześć! Chciałam zapytać anonimowo i wśród obcych jak według was wygląda następująca sytuacja. W tym roku skończę 27 lat, od kilku lat jestem sama, bez dzieci. Przyznam, że bardzo mi to zbrzydło, ale generalnie prowadzę taki tryb życia, że samo jakoś to wynikło. Wiecie, gry, siedzenie w domu, żadne dyskoteki, imprezy. Parę miesięcy temu poznałam dwóch facetów i do jednego coś poczułam. Niestety po jakimś czasie przestał się odzywać i wszystko się skończyło, nagle urwał znajomość i to w momencie gdy miało właściwie dojść do jej skonsumowania, że tak powiem. Nie to, że jestem jakaś brzydka,  bo chwalił mój wygląd wcześniej. Po prostu, lekko ujmując, był to... dość problematyczny człowiek. Generalnie typ spod ciemnej gwiazdy i miał trochę na bani, były w tym czasie jakieś grube akcje z nim związane. Mimo to uważałam go za dobrą osobę w środku, dogadywaliśmy się bardzo, mieliśmy wspólną pasję i spojrzenie na świat, podobne potrzeby, chociaż był z innego środowiska niż ja. Było mi przykro, że tak mnie zostawił, trochę złamał mi serce. Teraz ciężko mi zaufać facetom, tym bardziej, że ten drugi koleś jawnie chciał mnie tylko bzyknąć i zmył się, gdy okazało się, że nasze priorytety się rozjeżdżają i nie pójdę z nim do łóżka. Przechodząc do meritum: od 10 lat wiem o swojej biseksualności. Już od jakiegoś czasu myślałam, żeby nastawić się strikte na swoją płeć, jeszcze długo przed poznaniem tych kolesi, ale zawsze mnie coś powstrzymywało, bo co jeśli skreślę fajnego chłopaka przez to? Mam wielkie rozbieżności na Skali Kinseya i czasem nie potrafię powiedzieć kogo bardziej wolę. Wiem, że tak to się mówi, że poczekaj, zobaczysz, może wyjdzie to, a może tamto; z tym, że mi nie jest całkiem wszystko jedno. Miałam tylko doświadczenia z mężczyznami, związkowe jak i seksualne, i jeśli chodzi o romantyzm to czuję, że to jest dla mnie bezpieczniejszy grunt, ponieważ to znam. Z seksualnością sprawa ma się natomiast odwrotnie. Uważam ogólnie, że to niesprawiedliwe, aby wdawać się w układy z facetem tylko po to, aby na pewnym etapie powiedzieć mu, że sorry, ale potrzebuję koleżanki. Wiem, że część z nich to kręci, ale ja nie potrzebuję faceta na seks, tylko partnera przede wszystkim, a to mogłoby takiego człowieka obrazić, sprawić, że czułby się mniej ważny. Jeśli chodzi o kobiety to obawiam się, że w związku nie byłybyśmy sobie tak bliskie, ponieważ mnie umiarkowanie obchodzą główne kobiece tematy i najbardziej lubię rozmawiać o grach, czym one zazwyczaj się nie interesują i uważają to za zabawę dla dzieci albo coś obcego. Więcej wspólnych tematów miałam z tego powodu z facetami, z nimi się bardziej obracałam w ciągu ostatnich lat. Nigdy nie miałam przyjaciółki, za to mam przyjaciela. Ogólnie od czasu wejścia w dorastanie moje kontakty z własną płcią są dość skąpe i brakuje między nami jakiejś wspólnoty, nie nadajemy na tych samych falach. Zawsze chciałam by było inaczej, ale niestety nie spotkałam nikogo, kto by się wyłamywał. Muszę powiedzieć też, że nie czułabym się bezpiecznie szukając wyłącznie układu seksualnego z kobietą, tak dla sprawdzenia, czy to jest na pewno "to". Nie wiem, czy mogłabym jakąś pokochać, ale spotykanie się tylko na seks brzmi tak zimno, brutalnie i tak niemiło. Chciałabym, żeby to wyglądało inaczej. Nie wiem też co sądzić o tym, jeśli za parę lat wyjdzie, że jednak wolę totalnie mężczyzn i chcę ślubu oraz dzieci (na razie nie planuję, ale nigdy nie mówi się nigdy). Już teraz jestem w takim wieku, że dużo osób ma rodziny lub śpieszy się do tego. Będę za stara dla facetów i nie będę miała szans, a teraz mogę "zmarnować" czas młodości, który i tak już trochę przeleciał i zbliża się powoli do końca. Wszyscy przecież wiedzą, że to głównie mężczyźni patrzą na "starość" kobiety jeśli chodzi o związek. Jest mi trochę trudno zrozumieć siebie czasem, tym bardziej, że mam bordera i lęk przed ludźmi. Do tej pory też celowałam w osoby z problemami, bo myślałam, że mnie bardziej zrozumieją, ale niestety nie sprawdzili się, co pisałam wyżej. Można mnie skreślić za zbyt wiele rzeczy i nie mam jakichś wysokich wymagań z tego powodu. Wiem, że dla tzw. "normalnych" jestem już o kilka poprzeczek niżej z powodu moich przypadłości, niektórym może przeszkadzać znowu mój charakter czy moja seksualność. Nie wiem czy w ogóle ktokolwiek chciałby ze mną być. Boję się znowu odrzucenia, obawiam się samotności nie z mojego wyboru, tylko z wyboru innych. Sorry, że tak długo, ale chciałam opisać jakiś szerszy kontekst sytuacji. Wiem, że to trochę beznadziejne i nie wiem czy to dobre miejsce, by pytać, ale chciałam chociaż spróbować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
26 minut temu, Gość Ja* napisał:

Cześć! Chciałam zapytać anonimowo i wśród obcych jak według was wygląda następująca sytuacja. W tym roku skończę 27 lat, od kilku lat jestem sama, bez dzieci. Przyznam, że bardzo mi to zbrzydło, ale generalnie prowadzę taki tryb życia, że samo jakoś to wynikło. Wiecie, gry, siedzenie w domu, żadne dyskoteki, imprezy. Parę miesięcy temu poznałam dwóch facetów i do jednego coś poczułam. Niestety po jakimś czasie przestał się odzywać i wszystko się skończyło, nagle urwał znajomość i to w momencie gdy miało właściwie dojść do jej skonsumowania, że tak powiem. Nie to, że jestem jakaś brzydka,  bo chwalił mój wygląd wcześniej. Po prostu, lekko ujmując, był to... dość problematyczny człowiek. Generalnie typ spod ciemnej gwiazdy i miał trochę na bani, były w tym czasie jakieś grube akcje z nim związane. Mimo to uważałam go za dobrą osobę w środku, dogadywaliśmy się bardzo, mieliśmy wspólną pasję i spojrzenie na świat, podobne potrzeby, chociaż był z innego środowiska niż ja. Było mi przykro, że tak mnie zostawił, trochę złamał mi serce. Teraz ciężko mi zaufać facetom, tym bardziej, że ten drugi koleś jawnie chciał mnie tylko bzyknąć i zmył się, gdy okazało się, że nasze priorytety się rozjeżdżają i nie pójdę z nim do łóżka. Przechodząc do meritum: od 10 lat wiem o swojej biseksualności. Już od jakiegoś czasu myślałam, żeby nastawić się strikte na swoją płeć, jeszcze długo przed poznaniem tych kolesi, ale zawsze mnie coś powstrzymywało, bo co jeśli skreślę fajnego chłopaka przez to? Mam wielkie rozbieżności na Skali Kinseya i czasem nie potrafię powiedzieć kogo bardziej wolę. Wiem, że tak to się mówi, że poczekaj, zobaczysz, może wyjdzie to, a może tamto; z tym, że mi nie jest całkiem wszystko jedno. Miałam tylko doświadczenia z mężczyznami, związkowe jak i seksualne, i jeśli chodzi o romantyzm to czuję, że to jest dla mnie bezpieczniejszy grunt, ponieważ to znam. Z seksualnością sprawa ma się natomiast odwrotnie. Uważam ogólnie, że to niesprawiedliwe, aby wdawać się w układy z facetem tylko po to, aby na pewnym etapie powiedzieć mu, że sorry, ale potrzebuję koleżanki. Wiem, że część z nich to kręci, ale ja nie potrzebuję faceta na seks, tylko partnera przede wszystkim, a to mogłoby takiego człowieka obrazić, sprawić, że czułby się mniej ważny. Jeśli chodzi o kobiety to obawiam się, że w związku nie byłybyśmy sobie tak bliskie, ponieważ mnie umiarkowanie obchodzą główne kobiece tematy i najbardziej lubię rozmawiać o grach, czym one zazwyczaj się nie interesują i uważają to za zabawę dla dzieci albo coś obcego. Więcej wspólnych tematów miałam z tego powodu z facetami, z nimi się bardziej obracałam w ciągu ostatnich lat. Nigdy nie miałam przyjaciółki, za to mam przyjaciela. Ogólnie od czasu wejścia w dorastanie moje kontakty z własną płcią są dość skąpe i brakuje między nami jakiejś wspólnoty, nie nadajemy na tych samych falach. Zawsze chciałam by było inaczej, ale niestety nie spotkałam nikogo, kto by się wyłamywał. Muszę powiedzieć też, że nie czułabym się bezpiecznie szukając wyłącznie układu seksualnego z kobietą, tak dla sprawdzenia, czy to jest na pewno "to". Nie wiem, czy mogłabym jakąś pokochać, ale spotykanie się tylko na seks brzmi tak zimno, brutalnie i tak niemiło. Chciałabym, żeby to wyglądało inaczej. Nie wiem też co sądzić o tym, jeśli za parę lat wyjdzie, że jednak wolę totalnie mężczyzn i chcę ślubu oraz dzieci (na razie nie planuję, ale nigdy nie mówi się nigdy). Już teraz jestem w takim wieku, że dużo osób ma rodziny lub śpieszy się do tego. Będę za stara dla facetów i nie będę miała szans, a teraz mogę "zmarnować" czas młodości, który i tak już trochę przeleciał i zbliża się powoli do końca. Wszyscy przecież wiedzą, że to głównie mężczyźni patrzą na "starość" kobiety jeśli chodzi o związek. Jest mi trochę trudno zrozumieć siebie czasem, tym bardziej, że mam bordera i lęk przed ludźmi. Do tej pory też celowałam w osoby z problemami, bo myślałam, że mnie bardziej zrozumieją, ale niestety nie sprawdzili się, co pisałam wyżej. Można mnie skreślić za zbyt wiele rzeczy i nie mam jakichś wysokich wymagań z tego powodu. Wiem, że dla tzw. "normalnych" jestem już o kilka poprzeczek niżej z powodu moich przypadłości, niektórym może przeszkadzać znowu mój charakter czy moja seksualność. Nie wiem czy w ogóle ktokolwiek chciałby ze mną być. Boję się znowu odrzucenia, obawiam się samotności nie z mojego wyboru, tylko z wyboru innych. Sorry, że tak długo, ale chciałam opisać jakiś szerszy kontekst sytuacji. Wiem, że to trochę beznadziejne i nie wiem czy to dobre miejsce, by pytać, ale chciałam chociaż spróbować. 

TL:DR 

Weź to jakoś skroc to może pomożemy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
16 minut temu, Souledge napisał:

Tylko właściwie: o co pytasz? 🙂

O nic szczególnego. Po prostu mam wahania co do tego co w ogóle powinnam robić w życiu i kogo wybrać. Czasem nie wiem kim jestem tak jakby. Albo rozczarowuje mnie to co mi się wydaje na swój temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
28 minut temu, Gość Gość napisał:

TL:DR 

Weź to jakoś skroc to może pomożemy 

Sorry, nie jestem taką osobą, żeby krótko pisać o swoich uczuciach. I ja osobiście nie mam problemu z czytaniem długich wypowiedzi. Jeśli to większości osób przeszkadza, to trudno. Liczyłam się z tym, że to złe miejsce na pytanie. Napisałam to też po to, żeby ktokolwiek zobaczył, że istnieję. Dzięki za niezainteresowanie i adios. Nie mam żalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gregreg

nie ma nic gorszego niz kobieta bi seksualna..., juz lepsze sa lesby bo przynajmniej nie robią facetowi nadzieji , tylko pie,.rdola się w swoim gronie z innymi babami i nara..., niech spi.erdalają

ale tkaie bi seksualne szm.atlawce to najgorsze co moze byc, bo zwiaze sie z facetem, gosc ma nadzieje na powazny zwiazek, malzenstwo dzieci itp. a taka baba ZAWSZE ALE TO ZWSZE jak jej po jakims czasie najdzie okazja to cie zdradzi z kobieta inna..., to jest silniejsze od nich, zawsze seksualnie bedzie ich ciagnac do baby i zrobia to predzej czy pozniej, a jak sie zakochaja to nawet bez problemu rzuca swojego faceta. mialem doswiadczenia z takimi kobietami bi seksuaolnymi i to byl koszmar, laska po 5 latach zwiazku i zareczynach ze mna, zostawila mnie doslownie w 5 minut dla jakiejs pie.rdolonej baby o 10 lat starszej i to mezatki, je beac ku rwy bi seksualne!! wszystkie bym za je bal po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
43 minuty temu, Gość Ja* napisał:

O nic szczególnego. Po prostu mam wahania co do tego co w ogóle powinnam robić w życiu i kogo wybrać. Czasem nie wiem kim jestem tak jakby. Albo rozczarowuje mnie to co mi się wydaje na swój temat.

Zapytałem poważnie, bo nie za często spotykam się tutaj z sensownym opisem tego,  z czym dana osoba "walczy", a rozpoczęłaś od tego, że chciałaś zapytać. 🙂 Piszesz dość precyzyjnie, choć stworzenie pełnego obrazu jest zapewne niemożliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
8 godzin temu, Souledge napisał:

Zapytałem poważnie, bo nie za często spotykam się tutaj z sensownym opisem tego,  z czym dana osoba "walczy", a rozpoczęłaś od tego, że chciałaś zapytać. 🙂 Piszesz dość precyzyjnie, choć stworzenie pełnego obrazu jest zapewne niemożliwe.

Mój pełny obraz jest dosyć przykry i nie za bardzo nadaje się do czytania, żeby nie robić wrażenia, że użalam się nad sobą. Ostatnio znowu usłyszałam to od kogoś i nie chciałam powtarzać sytuacji. W jakimś ogólniku jestem osobą, która od wielu lat chce z życia zrezygnować. Jestem po jednej nieudanej próbie samobójczej, nie poszło mi zbyt dobrze, nawet nie zdążyłam połknąć tabletek i od razu mi je wyrwano wysypane z folii. Od nastolatka bujam się po szpitalach dla psychicznie chorych i od 19 roku życia zamknęłam się w domu. Tak całkiem. Płaczę kiedy jestem na mieście sama i muszę coś załatwić. Wiem, że to trudno zrozumieć, ale tak jest. Nie potrafię funkcjonować między ludźmi, bo ich zachowanie mnie rani, ale czasem czuję się taka samotna i nie mam żadnego sensu w życiu. Nawet nie wiem kim jestem, nie potrafię nawiązywać znajomości, bo się ich boję, a te które dzieją się przypadkiem, nie wychodzą, bo ci ludzie też mają swoje problemy. Przyjmowanie leków nie działa, ze szpitali mnie wyrzucają, bo mam trudności z dopasowaniem się do systemu, nie jestem wygodna dla nich. Już straciłam nadzieję na normalne życie w ogóle. Kolejny psychiatra, kolejna nieudana terapia, kolejna próba i znowu nic. Nawet nie wiem czego bym chciała, boję się wszystkiego. Zależało mi na tym chłopaku, bo wydawał się podobny, też nie miał swojego miejsca w życiu. Wiem, że nic by z tego nie było, schizofrenia paranoidalna, jakieś straszne konflikty z prawem, typu grupa przestępcza. Nie wiadomo czy prawdziwe, ale i tak straszne. Teraz bez niego czuję się taka strasznie samotna. Był pierwszą osobą od lat, która potrafiła mnie docenić, mój wygląd, mój charakter. Każde nawiązywanie znajomości jest dla mnie bardzo trudne. Temu drugiemu też zaufałam, udawał mojego przyjaciela, a potem nagle zaczął mnie podpuszczać, chociaż wiedział, że potrzebuję zwykłej pary, a nie seks przyjaciela, no to mi powiedział, że on nie chce laski z borderem, drugi raz się w to samo nie będzie pakował i przeszkadza mu mój charakter, bo nie lubi nerwowych kobiet. Były ćpun, który leżał w pasach w domu bez klamek, ja nigdy tak nie leżałam. Było mi tak strasznie przykro, że mnie tak oceniają. Tym bardziej trudno mi ocenić siebie i boję się znowu oceny innych. Wiem, że nie jestem potrzebna nikomu. Facetów interesuje tylko mój wygląd, a to się za chwilę skończy, a wtedy będę już w ogóle niewidzialna i nie będę się liczyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 godzin temu, Gość Gość napisał:

TL:DR 

Weź to jakoś skroc to może pomożemy 

Jakim trzeba być deebile by pisać 1 odp w temacie i cytować cały wątek. Na normalnym forum dostalbys bana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 godzin temu, Gość gregreg napisał:

nie ma nic gorszego niz kobieta bi seksualna..., juz lepsze sa lesby bo przynajmniej nie robią facetowi nadzieji , tylko pie,.rdola się w swoim gronie z innymi babami i nara..., niech spi.erdalają

ale tkaie bi seksualne szm.atlawce to najgorsze co moze byc, bo zwiaze sie z facetem, gosc ma nadzieje na powazny zwiazek, malzenstwo dzieci itp. a taka baba ZAWSZE ALE TO ZWSZE jak jej po jakims czasie najdzie okazja to cie zdradzi z kobieta inna..., to jest silniejsze od nich, zawsze seksualnie bedzie ich ciagnac do baby i zrobia to predzej czy pozniej, a jak sie zakochaja to nawet bez problemu rzuca swojego faceta. mialem doswiadczenia z takimi kobietami bi seksuaolnymi i to byl koszmar, laska po 5 latach zwiazku i zareczynach ze mna, zostawila mnie doslownie w 5 minut dla jakiejs pie.rdolonej baby o 10 lat starszej i to mezatki, je beac ku rwy bi seksualne!! wszystkie bym za je bal po prostu

Arystopiizda przegryw bez życia to pisal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

szczerze to nie brzmiasz jakbyś była biseksualna. Mogę pisać tylko z własnego punktu widzenia, ale ja nie potrzebowałam w ogole żadnych doświadczeń żeby wiedzieć, ze jestem bi. I żadna kobieta nie będzie chciała pocieszać samotnej hetero babeczki która histeryzuje bo...ma 27 lat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Wiesz co... Jakos cie rozumiem, mam 26 lat i tez brakuje mi babskiego towarzystwa.... nie mam ciagot do kobiet ani do mezczyzn, jestem raczej aseksualna i rowniez mam problemy ze zdrowiem psychicznym, mam depresje i nerwice... Chetnie bym pogadala 🙂 Zawsze brakowalo mi kobiecego towarzystwa.. kolezanki mnie troche olewaja, mezczyzni chca gadac, ale sa mna zainteresowani pod katem seksualnym co dla mnie raczej jest przykre bo nie chce takiej uwagi... jak z jakims mezczyzna sie moge zakumplowac to tylko z zajetym albo z gejem, inaczej bez sensu, konczy sie zawsze na tym, ze narzekaja na "friendzone", takze dalam sobie spokoj... Mialam problem z terapiami, teraz nie chodze i tylko biore leki 😕 chetnie bym pogadala gdzies z toba. Tez nie chodze na imprezy, prace mam, ale taka byle jaka i chcialabym wiedziec, czego chce od zycia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

szczerze to nie brzmiasz jakbyś była biseksualna. Mogę pisać tylko z własnego punktu widzenia, ale ja nie potrzebowałam w ogole żadnych doświadczeń żeby wiedzieć, ze jestem bi. I żadna kobieta nie będzie chciała pocieszać samotnej hetero babeczki która histeryzuje bo...ma 27 lat. 

Aż ciężko mi w ogóle cokolwiek powiedzieć. Nic dziwnego, że tak trudno rozmawia mi się z kobietami. Przed chwilą napisałam coś ważnego o sobie wyżej, ale i tak zostałam oceniona i zaszufladkowana, wyśmiana. Jakbyś 8 lat życia siedziała zamknięta w jednym pokoju też nie mogłabyś uwierzyć, że masz 27 lat i że wszystko wokół się zmieniło, tylko nie ty. Jesteś brutalna. Chyba ostatni raz o cokolwiek pytam w internecie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość Ja* napisał:

Aż ciężko mi w ogóle cokolwiek powiedzieć. Nic dziwnego, że tak trudno rozmawia mi się z kobietami. Przed chwilą napisałam coś ważnego o sobie wyżej, ale i tak zostałam oceniona i zaszufladkowana, wyśmiana. Jakbyś 8 lat życia siedziała zamknięta w jednym pokoju też nie mogłabyś uwierzyć, że masz 27 lat i że wszystko wokół się zmieniło, tylko nie ty. Jesteś brutalna. Chyba ostatni raz o cokolwiek pytam w internecie. 

nie wyśmiałam cię, tylko skomentowałam to co napisałaś. Jesteś samotna i wmówiłaś sobie, że jesteś dla facetów "za stara". Weź pod uwagę, że nie chodzi tylko o ciebie, ale też o osobę którą być może wykorzystasz tylko po to żeby zostawic bo jakiś fajny chłopak się trafi. Ciężko jest mieć sympatię do kogoś kto tak egocentrycznie podchodzi do sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
13 minut temu, Gość gosc napisał:

Wiesz co... Jakos cie rozumiem, mam 26 lat i tez brakuje mi babskiego towarzystwa.... nie mam ciagot do kobiet ani do mezczyzn, jestem raczej aseksualna i rowniez mam problemy ze zdrowiem psychicznym, mam depresje i nerwice... Chetnie bym pogadala 🙂 Zawsze brakowalo mi kobiecego towarzystwa.. kolezanki mnie troche olewaja, mezczyzni chca gadac, ale sa mna zainteresowani pod katem seksualnym co dla mnie raczej jest przykre bo nie chce takiej uwagi... jak z jakims mezczyzna sie moge zakumplowac to tylko z zajetym albo z gejem, inaczej bez sensu, konczy sie zawsze na tym, ze narzekaja na "friendzone", takze dalam sobie spokoj... Mialam problem z terapiami, teraz nie chodze i tylko biore leki 😕 chetnie bym pogadala gdzies z toba. Tez nie chodze na imprezy, prace mam, ale taka byle jaka i chcialabym wiedziec, czego chce od zycia....

Jeśli chcesz pogadać mój email jest sweetdarling116@gmail.com.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
23 minuty temu, Gość Gość napisał:

nie wyśmiałam cię, tylko skomentowałam to co napisałaś. Jesteś samotna i wmówiłaś sobie, że jesteś dla facetów "za stara". Weź pod uwagę, że nie chodzi tylko o ciebie, ale też o osobę którą być może wykorzystasz tylko po to żeby zostawic bo jakiś fajny chłopak się trafi. Ciężko jest mieć sympatię do kogoś kto tak egocentrycznie podchodzi do sprawy

Myślałam, że tylko niektóre lesby mogą mieć takie bifobiczne podejście, ale jak widać się myliłam. Nigdzie nie było napisane, że chcę kogoś wykorzystać, bo trafi się inna osoba. Ja byłam 3 lata z facetem, któremu się podobałam, ale nie iskrzyło i nie mogłam go zostawić, bo wiem jak to boli i że trzeba brać odpowiedzialność, jak się narobiło komuś nadziei. Musiał pierwszy powiedzieć, że to koniec, bo zauważył, że coś jest nie tak. Nie było wtedy nikogo oprócz niego, nie było do kogo odejść, dla kogo zostawić. Nigdy nie miałam zresztą takiej sytuacji. To nie jest moja wina, że nie wiem co jest dla mnie dobre, ale to nie jest od razu tożsame z tym, że robię co mi się podoba. Ale dzięki, że od razu zostałam oceniona, że wykorzystuję ludzi. Dobrze, że ty może jesteś lepsza. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość Ja* napisał:

Myślałam, że tylko niektóre lesby mogą mieć takie bifobiczne podejście, ale jak widać się myliłam. Nigdzie nie było napisane, że chcę kogoś wykorzystać, bo trafi się inna osoba. Ja byłam 3 lata z facetem, któremu się podobałam, ale nie iskrzyło i nie mogłam go zostawić, bo wiem jak to boli i że trzeba brać odpowiedzialność, jak się narobiło komuś nadziei. Musiał pierwszy powiedzieć, że to koniec, bo zauważył, że coś jest nie tak. Nie było wtedy nikogo oprócz niego, nie było do kogo odejść, dla kogo zostawić. Nigdy nie miałam zresztą takiej sytuacji. To nie jest moja wina, że nie wiem co jest dla mnie dobre, ale to nie jest od razu tożsame z tym, że robię co mi się podoba. Ale dzięki, że od razu zostałam oceniona, że wykorzystuję ludzi. Dobrze, że ty może jesteś lepsza. 

"lesby" - piękne określenie 🙂 Może zamiast siedzieć we własnej głowie to własnie spróbujesz nawiązać relacje z innymi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
8 minut temu, Gość Gość napisał:

"lesby" - piękne określenie 🙂 Może zamiast siedzieć we własnej głowie to własnie spróbujesz nawiązać relacje z innymi?

Taki skrót? Już obraźliwy? Jest to dość dziwne z uwagi na to, że na początek polecałaś mi trzymać się z daleka, bo mogę kogoś skrzywdzić. Próbowałam, ale czuję się podkopywana, jestem totalnie za delikatna na znajomości. Ja się do kogoś przywiązuje, a potem on odchodzi. Dla wielu osób nie jestem nikim wiążącym i nikt nie da mi takiej gwarancji. A potem jest cierpienie i płacz. Nigdy się to nie kończy. Kiedyś usłyszałam od kogoś, że musi mi być strasznie trudno z moją przypadłością, a potem padło pytanie czy sama chciałabym mieć takich znajomych, jako taka aluzja, że to za dużo zachodu i nie warto. Cóż, próbowałam, nawet z jeszcze poważniejszymi przypadkami niż ja. Połowę życia słyszę od innych, że jestem czegoś niewarta. Trudno potem nie mieć o sobie innego wrażenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Ja* napisał:

Taki skrót? Już obraźliwy? Jest to dość dziwne z uwagi na to, że na początek polecałaś mi trzymać się z daleka, bo mogę kogoś skrzywdzić. Próbowałam, ale czuję się podkopywana, jestem totalnie za delikatna na znajomości. Ja się do kogoś przywiązuje, a potem on odchodzi. Dla wielu osób nie jestem nikim wiążącym i nikt nie da mi takiej gwarancji. A potem jest cierpienie i płacz. Nigdy się to nie kończy. Kiedyś usłyszałam od kogoś, że musi mi być strasznie trudno z moją przypadłością, a potem padło pytanie czy sama chciałabym mieć takich znajomych, jako taka aluzja, że to za dużo zachodu i nie warto. Cóż, próbowałam, nawet z jeszcze poważniejszymi przypadkami niż ja. Połowę życia słyszę od innych, że jestem czegoś niewarta. Trudno potem nie mieć o sobie innego wrażenia. 

tak, to brardzo obraźliwy zwrot.

Nie chodzi o to, że jesteś niewarta miłości czy przywiązania. Związki działają jednak w dwie strony więc żeby czegoś oczekiwać musisz też coś dawać.  Związki z osobami z borderline są ciężkie bo wy tak naprawdę tylko bierzecie, jednocześnie niewiele dając od siebie. Większość kobiet z borderline też nie lubi innych kobiet bo traktują je jak konkurencje (ale mówią, że nie mogą się dogadać). I tak, to smutne, że ludzie odchodzą, ale na ile przywiązujesz się do nich bo naprawdę wiele was łączy, a na ile to twoja choroba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

a i nie polecałam ci trzymać się z daleka tylko zwróciłam uwagę, że nie brzmisz jak biseksualna osoba...ale mogę się przecież mylić bo cię nie znam, wiem tyle ile napisałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
42 minuty temu, Gość Ja* napisał:

Jeśli chcesz pogadać mój email jest sweetdarling116@gmail.com.

dzieki ze podalas. Chetnie napisze 🙂 mi ciezko przychodzi nawiazywanie znajomosci, bo chyba strasznie dretwa jestem, depresja ma na mnie dosc niefajny wplyw no i do tego jestem introwertyczna i niesmiala..... zasiedzielam sie w domu. Co do tych znajomosci to ja nieraz bylam olewana przez kolezanki, po prostu byly zajete chlopakiem albo sie mna znudzily... zycie.. kiedys ubolewalam, teraz juz mi wszystko jedno, mysle, ze kazdy bierze odpowiedzialnosc za swoje uczucia - nie chce mojego towarzystwa - ok jakos musze z tym zyc. Chociaz samotnosc boli i wtedy zostaja koledzy, ktorzy licza na cos wiecej z mojej strony. Jestem w blednym kole.  Marzy mi sie paczka przyjaciol, znajomych, takich na wspolnego grilla, piwko, wspolna jazde rowerem, wspolny wypad do kina 😞 

" Kiedyś usłyszałam od kogoś, że musi mi być strasznie trudno z moją przypadłością, a potem padło pytanie czy sama chciałabym mieć takich znajomych, jako taka aluzja, że to za dużo zachodu i nie warto. " - No to nie jest jakas definitywna prawda 😉 ten czlowiek to nie jest jakas wyrocznia... 😛 powiedział(a) co wiedział(a).. Mysle, ze jak ktos jest inny (niekoniecznie gorszy) to ciezej po prostu nawiazywac znajomosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
25 minut temu, Gość Gość napisał:

tak, to brardzo obraźliwy zwrot.

Nie chodzi o to, że jesteś niewarta miłości czy przywiązania. Związki działają jednak w dwie strony więc żeby czegoś oczekiwać musisz też coś dawać.  Związki z osobami z borderline są ciężkie bo wy tak naprawdę tylko bierzecie, jednocześnie niewiele dając od siebie. Większość kobiet z borderline też nie lubi innych kobiet bo traktują je jak konkurencje (ale mówią, że nie mogą się dogadać). I tak, to smutne, że ludzie odchodzą, ale na ile przywiązujesz się do nich bo naprawdę wiele was łączy, a na ile to twoja choroba?

W sumie nie ma bardziej dosadnego nazewnictwa na kobietę homo, więc niech ci będzie. Trochę jak nazwać murzyna murzynem zamiast czarnoskórym według mnie, ale nie będę się spierać. Czy ja traktuję kobiety jak konkurencję? Kiedyś miałam okazję, jedna z nich przysłowiowo odbiła mi chłopaka, a potem dzwoniła do mnie pytać, czy związek z nim ma sens, bo on się dziwnie zachowuje. Zakolegowałyśmy się. Dziwne, co? Przecież odbiła mi chłopa, moją pierwszą miłość, kochałam go, pierwszy raz byłam w życiu szczęśliwa. To była tylko jego wina za to co mi zrobił. Jego zwyzywałam, jechałam po nim i chciałam się zemścić. Jej nic nie chciałam zrobić złego, nie potrafiłam być zła. Było mi tylko dziwnie z tym, że ona z nim była, nie chciałam tego. To chyba dość dalekie od traktowania kobiet jako konkurencję. Ostatnio żona kolegi tak mnie potraktowała. Zostałam pojechana jak po szmacie przez obcą kobietę, która podejrzewała nas o romans i sprawdzała mu telefony. Nic tam nie było, ale była zła, że mamy bliski kontakt. Nie sądzę, żebym była do niej podobna. Ja byłam tą frajerką, która się nawet cieszyła, że mój chłopak ma nowych znajomych i koleżankę, z która mnie potem zdradził. Nie wiem ile jest w tym mnie, że się przywiązuję, a ile czegoś poza mną. Nie znam życia poza takim jakie jest. Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. W ogólnym rozrachunku jest jak z osobami trans. Nie ma znaczenia, czy dla kogoś są chorzy, czy faktycznie mają rację, że urodzili się w innym ciele. Po prostu cierpią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
41 minut temu, Gość gosc napisał:

dzieki ze podalas. Chetnie napisze 🙂 mi ciezko przychodzi nawiazywanie znajomosci, bo chyba strasznie dretwa jestem, depresja ma na mnie dosc niefajny wplyw no i do tego jestem introwertyczna i niesmiala..... zasiedzielam sie w domu. Co do tych znajomosci to ja nieraz bylam olewana przez kolezanki, po prostu byly zajete chlopakiem albo sie mna znudzily... zycie.. kiedys ubolewalam, teraz juz mi wszystko jedno, mysle, ze kazdy bierze odpowiedzialnosc za swoje uczucia - nie chce mojego towarzystwa - ok jakos musze z tym zyc. Chociaz samotnosc boli i wtedy zostaja koledzy, ktorzy licza na cos wiecej z mojej strony. Jestem w blednym kole.  Marzy mi sie paczka przyjaciol, znajomych, takich na wspolnego grilla, piwko, wspolna jazde rowerem, wspolny wypad do kina 😞 

" Kiedyś usłyszałam od kogoś, że musi mi być strasznie trudno z moją przypadłością, a potem padło pytanie czy sama chciałabym mieć takich znajomych, jako taka aluzja, że to za dużo zachodu i nie warto. " - No to nie jest jakas definitywna prawda 😉 ten czlowiek to nie jest jakas wyrocznia... 😛 powiedział(a) co wiedział(a).. Mysle, ze jak ktos jest inny (niekoniecznie gorszy) to ciezej po prostu nawiazywac znajomosci...

Mam dokładnie te same obawy, zresztą nie wiem czy jestem jakaś fajna. Ostatnio znowu jakaś znajomość mi się wykruszyła i trochę lipnie, bo właśnie myślałam, że zdobędę jakąś koleżankę. Średnio się to zapowiadało, bo poczułam się w pewnym momencie naciskana i oceniana, ale nie chciałam być wybredna. No niestety w pewnym momencie sytuacja pękła i nie dogadałyśmy się. Zezłościła się, że jej oddałam. Czasem tak trudno jest rozmawiać z innymi. W życiu miałam parę koleżanek, głównie jako dziecko i młodsza nastolatka, przez internet. W prawdziwym świecie byłam trędowata w szkole, nikt nie chciał się narażać na zadawanie się ze mną, więc byłam sama. Nigdy nie miałam innego życia, nie wiem jak to jest. Pozory bycia w ogóle kimkolwiek ważnym mogłam mieć tylko w domu bez klamek, ale te znajomości szybko się wykruszały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
31 minut temu, Gość Ja* napisał:

W sumie nie ma bardziej dosadnego nazewnictwa na kobietę homo, więc niech ci będzie. Trochę jak nazwać murzyna murzynem zamiast czarnoskórym według mnie, ale nie będę się spierać. Czy ja traktuję kobiety jak konkurencję? Kiedyś miałam okazję, jedna z nich przysłowiowo odbiła mi chłopaka, a potem dzwoniła do mnie pytać, czy związek z nim ma sens, bo on się dziwnie zachowuje. Zakolegowałyśmy się. Dziwne, co? Przecież odbiła mi chłopa, moją pierwszą miłość, kochałam go, pierwszy raz byłam w życiu szczęśliwa. To była tylko jego wina za to co mi zrobił. Jego zwyzywałam, jechałam po nim i chciałam się zemścić. Jej nic nie chciałam zrobić złego, nie potrafiłam być zła. Było mi tylko dziwnie z tym, że ona z nim była, nie chciałam tego. To chyba dość dalekie od traktowania kobiet jako konkurencję. Ostatnio żona kolegi tak mnie potraktowała. Zostałam pojechana jak po szmacie przez obcą kobietę, która podejrzewała nas o romans i sprawdzała mu telefony. Nic tam nie było, ale była zła, że mamy bliski kontakt. Nie sądzę, żebym była do niej podobna. Ja byłam tą frajerką, która się nawet cieszyła, że mój chłopak ma nowych znajomych i koleżankę, z która mnie potem zdradził. Nie wiem ile jest w tym mnie, że się przywiązuję, a ile czegoś poza mną. Nie znam życia poza takim jakie jest. Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. W ogólnym rozrachunku jest jak z osobami trans. Nie ma znaczenia, czy dla kogoś są chorzy, czy faktycznie mają rację, że urodzili się w innym ciele. Po prostu cierpią.

to cholernie smutne co napisałaś 😕 

Wiesz co...przeanalizuj te wszystkie realcje. Nie warto być zazdrosny, ale nie ma też się co kolegować z kimś kto sypiał z twoim facetem.  Zonę kumpla też możesz chyba zrozumieć, zwłaszcza, że twój były zdradzał cię z koleżanką. 

Zastanów się co w ludziach lubisz i co ewentualnie możesz oferować. Nie przywiązują do innych tylko dlatego, że są, bo związki z braku lepszych opcji nigdy się nie udają. No i najgorsze jest to, że nie każdy związek przetrwa więc trzeba liczyć się z porzuceniem wchodząc w jakąkolwiek relację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina

Ojej, jesteś wspaniałą osobą, niestety zbyt wrażliwą na dzisiejsze czasy. Życzę zdrowia i trafienia na kogoś dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

to cholernie smutne co napisałaś 😕 

Wiesz co...przeanalizuj te wszystkie realcje. Nie warto być zazdrosny, ale nie ma też się co kolegować z kimś kto sypiał z twoim facetem.  Zonę kumpla też możesz chyba zrozumieć, zwłaszcza, że twój były zdradzał cię z koleżanką. 

Zastanów się co w ludziach lubisz i co ewentualnie możesz oferować. Nie przywiązują do innych tylko dlatego, że są, bo związki z braku lepszych opcji nigdy się nie udają. No i najgorsze jest to, że nie każdy związek przetrwa więc trzeba liczyć się z porzuceniem wchodząc w jakąkolwiek relację

Byliśmy dzieciakami, po 16 i 17 lat. Daleko tutaj jeszcze do zakładania, że z nią sypiał w pełnowymiarowym sensie, ponieważ był z nią też wtedy w ośrodku dla młodzieży, gdzie non stop były jakieś zajęcia. Wiem, że się da i znam takie przypadki, ale nawet jeśli, to takie "sypianie" i takie związki różnią się od tych z dorosłego życia. Później jakoś przestałyśmy gadać, jakoś tak wyszło. Może chciałam się zakolegować, bo zawsze brakowało mi bliskiej przyjaciółki w życiu. Na przykład teraz ciężko mi było pisać np. o tym co wyznacza moją potencjalną orientację seksualną a co nie, bo mi libido zeszło przez ten płacz, zamartwianie się i strach. Już 10 lat temu miałam taką potrzebę bycia blisko, tak bliżej niż przyjaciółki z kimś, ale spotykane przeze mnie podobne dziewczyny jakoś lądowały zawsze w kategorii koleżanek. Niekoniecznie tylko z mojego wyboru, po prostu tak wyszło. Jedna mi się bardziej spodobała, ale nie zdążyłam jej poznać, musiałam wracać do domu, bo skończył się mój czas. Potem tylko się dowiedziałam, że poszła w ślinę z jakąś moją znajomą stamtąd i było mi trochę smutno.

Co w ludziach lubię? Żeby byli podobni do mnie, żebyśmy mogli się zrozumieć dobrze, żeby interesowało ich cokolwiek co mnie interesuje. Rysuję odkąd pamiętam i z hobby jestem grafikiem, amatorka 2d, ale się raczej podoba z tego co mi pisano zwrotnie. Oglądam anime i dużo gram, jak pisałam na początku. Nie potrafię za bardzo gadać z ludźmi, dla których to nie jest interesujące, bo nie ma się czego złapać, ani nie mam się czym wykazać. Podobałoby mi się to, gdybym była po prostu zaakceptowana. Nie "zmień się, to pomyślimy", albo "szkoda, że nie jesteś inna" tylko "jest jak jest i już cię lubię". Podobny światopogląd między mną a takim człowiekiem też byłby ważny, no i seks, o którym teraz ,w tym momencie, trudno mi gadać, ale zwyczajowo nie jestem tutaj poniżej normy, jeśli chodzi o zapotrzebowanie. Miałam przez to masę problemów ze sobą, bo nie było z kim, a to było dla mnie ważne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
16 minut temu, Gość Tina napisał:

Ojej, jesteś wspaniałą osobą, niestety zbyt wrażliwą na dzisiejsze czasy. Życzę zdrowia i trafienia na kogoś dobrego.

To jest takie przekleństwo dla mnie, jakby to powiedzieć. Jeszcze nie zrezygnowałam, chociaż czasami jestem blisko. I dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

czy ci ludzie mówili co miałabyś niby zmienić? Bo to też ważne. Jak to są jakieś cechy nad krótymi warto pracować to czemu nie, ale jak to podstawowe cechy charakteru to ci ludzie nie byli dla ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja*
10 minut temu, Gość Gość napisał:

czy ci ludzie mówili co miałabyś niby zmienić? Bo to też ważne. Jak to są jakieś cechy nad krótymi warto pracować to czemu nie, ale jak to podstawowe cechy charakteru to ci ludzie nie byli dla ciebie

Ten koleś co chciał tylko iść ze mną do łóżka, stwierdził, że jestem zbyt nerwowa i agresywna jak na potencjalną dziewczynę. Nie zaprzeczam, że pewnie miał rację, ale nie ma to za bardzo ze mną nic wspólnego, bo sam powiedział mi kiedyś, że on w ogóle nie chce teraz dziewczyny i chce się zabawić.

Brałam stabilizatory nastroju i jeszcze dwa inne leki przez jakieś półtorej miesiąca w szpitalu i po wyjściu z niego, aby zaradzić temu problemowi. Zaczęłam tracić rozeznanie pamięciowe, stałam się rozkojarzona, zaczęłam tyć, a tak ogólnie to nie czułam się szczęśliwsza. Odstawiłam te leki, bo tak się skończyły swoją drogą i po krótkim okresie szokowym było tak samo. Trochę czasu się tak trzymałam i było okej, a ostatnio znowu się bardziej podłamałam. Na razie nie mam na siebie pomysłów. Mam tylko wizytę u kolejnego terapeuty, państwowo, w pomocy społecznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Niestety muszę się z nim zgodzić, ktoś kto jest bardzo agresywny nie nadaje się na stałego partnera bo związek z taką osobą jest niestabilny.  Nie wiem co można zrobić mają borderline, są jakieś terapie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×