Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gosc

Najgorszy moment w waszym życiu

Polecane posty

Gość Smuteczek

Dzień w którym się dowiedziałam, że mąż prowadzi podwójne życie i mnie oklamuje po 12 latach razem, w tym 7 małzenstwa. Wówczas z rocznym synem na macierzyńskim, bez pracy i dzień w którym mnie poinformował że nas zostawia, bo rodzina go ogranicza, a on nigdy nie chciał naszego dziecka nad którym staraliśmy się rok. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doris

Najgorszy moment, to posocznica u mojego dziecka. Synek z tego wyszedł, ale ja do dziś nie potrafię o tym mówić. Stało się to chwilę po tym jak ex mąż, przemocowiec wyrzucił nas z domu i musieliśmy wrócić bez niczego do Polski(mam patologiczne rodzinę, nie miałam dokąd pójść) Dziecko zachorowało dzien po powrocie, to, że wyzdrowialo bez powiklan należy rozpatrywac w kategoriach cudu. Nigdy nie odwdzięczę się lekarzom i pielęgniarki, którzy ratował mu życie. Nie ma słów, którymi mogłabym im dziękować. Zawdzięczam im wszystko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Był taki okres w moim dzieciństwie, że mój tata strasznie pil i bił moją mamę, przeżywał ją i dręczył psychicznie. Jak sobie przypomnę, jak pijany leżał przed blokiem, jak mnie potem w szkole dzieciaki wyśmiewały.. dramat. Był to też okres, kiedy nie było pieniędzy. Moja mama żeby kupić chleb i coś do chleba musiała się pożyczac pieniądze od sąsiadów. Czasami na obiad były same ziemniaki, taty wtedy nie było, bo jeździł po delegacjach i żył jak pan, a my w domu głodni. Moja mama chciała bardzo wrócić do pracy jak podrosłam z bratem, ale mój tata i jej mama namawiali ją żeby zajęła się domem no i się zajmowała, ale wtedy właśnie mój ojciec najgorzej ją traktował. Od tamtej pory, minęło sporo lat. Ja już mam swoją rodzinę, swoje dziecko. Czasami jak wracam do tamtych lat, to czuje autentyczny, fizyczny ból, to nadal siedzi we mnie. Nawet teraz gdy to pisze, to leją mi się łzy. Z jednej strony bardzo kocham moją mamę i niesamowicie przeżywałam to co się wtedy działo. Po latach mam do niej trochę żal, że nie uciekła od mojego ojca gdzieś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kirył

Nie powiem. Nie mogę nawet anonimowo :( 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tak samo

Zwolnienie z pracy po 16 latach. Dobra praca, dobre stanowisko i nagle zwolnienie. Świat mi się zawalił. Za chwilę podjęłam nowa pracę, ale nigdy już nie odzyskam tego poczucie bezpieczeństawa.

A smierć osoby bliskiej nie zawsze jest szokiem i rozpaczą. Czasami jest wybawieniem. Po wielu latach choroby i cierpienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MmM

Śmierć mojej mamy ponad 2 tyg temu. Patrzenie na jej umieranie, strasznie cierpiała, była wykończona nowotworem z którym walczyła 5 lat. Byłam przy niej do końca. Potem pogrzeb. Ból nie do opisania.. Miała 57 lat. Była mi najbliższą osobą. Czasami wydaje mi się, że to sen. Za chwile przyjdzie lub napisze sms. Było wiele przykrych momentów w moim życiu, ale śmierć matki to najgorszy moment mojego życia. Ciężko jest, ale muszę żyć dalej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oschła
3 godziny temu, Gość Doris napisał:

Najgorszy moment, to posocznica u mojego dziecka. Synek z tego wyszedł, ale ja do dziś nie potrafię o tym mówić. Stało się to chwilę po tym jak ex mąż, przemocowiec wyrzucił nas z domu i musieliśmy wrócić bez niczego do Polski(mam patologiczne rodzinę, nie miałam dokąd pójść) Dziecko zachorowało dzien po powrocie, to, że wyzdrowialo bez powiklan należy rozpatrywac w kategoriach cudu. Nigdy nie odwdzięczę się lekarzom i pielęgniarki, którzy ratował mu życie. Nie ma słów, którymi mogłabym im dziękować. Zawdzięczam im wszystko. 

Mozna zapytac jak sobie poradzilas? Gdzie znalezliscie schronienie z dzieckiem? Pytam, bo wiele kobiet marnuje zycie sobie i dzieciom z przemocowcami i bronia sie, ze nie maja dokad pojsc, nie poradza sobie same etc... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jednachwila

Śmierć mojego męża. Zginął w wypadku samochodowym. Zostałysmy same z niespełna dwuletnią córką....a jeszcze akurat wtedy byłam bez pracy, musiałam w trybie natychmiastowym jej szukac i wynieść się z wynajmu. To był straszny czas. Przeżyłam to tylko dzięki Bogu... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosd&d

Śmierć mamy kiedy miałam 17 lat i dorosłość tak szybko. Nie byłam gotowa ale musiałam dać radę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 5.01.2020 o 13:15, Gość MmM napisał:

Śmierć mojej mamy ponad 2 tyg temu. Patrzenie na jej umieranie, strasznie cierpiała, była wykończona nowotworem z którym walczyła 5 lat. Byłam przy niej do końca. Potem pogrzeb. Ból nie do opisania.. Miała 57 lat. Była mi najbliższą osobą. Czasami wydaje mi się, że to sen. Za chwile przyjdzie lub napisze sms. Było wiele przykrych momentów w moim życiu, ale śmierć matki to najgorszy moment mojego życia. Ciężko jest, ale muszę żyć dalej. 

Bardzo Ci współczuję i życzę wszystkiego dobrego. ☹️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×