Ciągnący się kaszel

A więc od powczątku, zaczęło się ponad 3 tygodnie temu, obudziłam się z drapaniem w gardle, później pojawił się lekki katar, stwierdziłam  że się zaziębiłam więc do akcji wszedł czosnek, miód i witamina C, po kilku dniach doszedł mokry kaszel, myślałam że to po infekcji więc dalej leczyłam się domowymi sposobami, gardło mnie nie bolało, po kataru żadnego śladu ale uporczywy kaszel dalej trwał, chodziłam z tym przez dwa tygodnie mając nadzieję że w końcu mi przejdzie ale efekt był taki że kaszel mi się pogorszył, przeźroczyszta flegma zmieniła się na żółtą i zaczęło mi furczeć w oskrzelach, poszłam do lekarza, lekarka stwierdziła zapelenie oskrzeli, dostałam antybiotyk, syrop i jeszcze pare rzeczy, to było tydzień temu i nic.. czuje się dobrze, nic mnie nie boli tylko ten przeklęty kaszel, cały czas mokry, w nocy męczy mnie najbardziej, martwie się już, ja zawsze okaz zdrowia, nie pale papierosów  i nie mogę wziąć głębszego wdechu żeby mnie kaszlisko nie złapało, w tym tygodniu pewnie wybiore sie do lekarza ponownie ale czy jest ktoś tu co może orientuje sie dlaczego tak kaszle? flegma jest żółta czasem biaława, dziś zauważyłam w niej dwa razy krwiste żyłki, niepokoje sie już, tak jak napisałam wcześniej gdyby nie ten kaszel to czuje się dobrze.

Koniecznie zrób przeswietlenie płuc