Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gosc

Trudny porod, ratowalybyscie siebie czy dziecko?

Polecane posty

Gość gosc

W obliczu trudnego porodu kazalybyscie partnerowi ratowac siebie czy dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Moj maz powiedzial ostatnio Ze ja Jestem wazniejsza i To mnie by ratowal... jestem w ciazy i roznie w zyciu bywa... on by decydowal Jesli mialabym byc taka sytuacja... mamy dwoje dzieci i Trzeba je jeszcze wychowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Siebie. Dziecko jest dla mnie ważne, ale nie poświęcam siebie całkowicie zarówno przed jak i po porodzie.

 

Ale moja koleżanka opowiadała mi o rodzinie w jej mieście, gdzie kobieta miała nowotwór, a rodzina naciskała na poród, zamiast chemioterapii. I jeszcze ją oczerniali, razem z mężem, kiedy chciała walczyć o swoje życie. W końcu zmarła. Także ludzie bywają różni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
51 minut temu, Gość Gość napisał:

Siebie. Dziecko jest dla mnie ważne, ale nie poświęcam siebie całkowicie zarówno przed jak i po porodzie.

 

Ale moja koleżanka opowiadała mi o rodzinie w jej mieście, gdzie kobieta miała nowotwór, a rodzina naciskała na poród, zamiast chemioterapii. I jeszcze ją oczerniali, razem z mężem, kiedy chciała walczyć o swoje życie. W końcu zmarła. Także ludzie bywają różni.

O jprd ale rodzina. ja bym poszła na chemie a potem od razu rozwód. To własnie kult dziecka nienarodzonego w Polsce. Pewnie im sie spodobała historia tej siatkarki i mysleli, ze jeszcze będą sławni na tej historii. Porazka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gkj

Teoretycznie oczywiście, że siebie. To kompletnie pozbawione sensu próbować ratować takie małe dziecko i zostawiać je bez matki.

Natomiast praktyka to jeszcze co innego. Gdy traciłam przytomność w 10 godzinie porodu a przed cesarką, czułam że siebie mam totalnie gdzieś, a sens jest ratować dziecko i tego właśnie chcę. Oczywiście mowa tu o moim przekonaniu i odczuciach a nie faktycznych decyzjach lekarzy.

 

Żadnej postawy nie należy krytykować. Rozmaitość ludzkich reakcji umożliwiła naszemu gatunkowi przetrwanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

poroniłam jedno dziecko, więc mam świadomość, że można przejść przez stratę dziecka na spokojnie chociaż naturalnie występuje coś na kształt żałoby. jednak w momencie skomplikowanego porodu z cyklu albo matka albo dziecko, ta pierwsza jest z reguły i tak nieprzytomna i ostateczna decyzje należy do męża. mój jednoznacznie oznajmił, że w kryzysowym momencie ratowałby mnie, gdyż obdarzył mnie miłością romantyczną a dzieci można ewentualnie mieć w przyszłości. jak najbardziej szanuje jego zdanie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa19087

co za pytanie

to oczywiste, ze siebie. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość gkj napisał:

Teoretycznie oczywiście, że siebie. To kompletnie pozbawione sensu próbować ratować takie małe dziecko i zostawiać je bez matki.

Natomiast praktyka to jeszcze co innego. Gdy traciłam przytomność w 10 godzinie porodu a przed cesarką, czułam że siebie mam totalnie gdzieś, a sens jest ratować dziecko i tego właśnie chcę. Oczywiście mowa tu o moim przekonaniu i odczuciach a nie faktycznych decyzjach lekarzy.

 

Żadnej postawy nie należy krytykować. Rozmaitość ludzkich reakcji umożliwiła naszemu gatunkowi przetrwanie.

Kiedy kobieta sie decyduje ratowac dziecko ok. Ale kiedy kobieta chce ratowac siebie, a mąż i rodzina zmusza ją by ratowała dziecko koosztem swojego życia to nie jest w porządku i nikt mi nie wmówi że jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 minut temu, Gość gość napisał:

poroniłam jedno dziecko, więc mam świadomość, że można przejść przez stratę dziecka na spokojnie chociaż naturalnie występuje coś na kształt żałoby. jednak w momencie skomplikowanego porodu z cyklu albo matka albo dziecko, ta pierwsza jest z reguły i tak nieprzytomna i ostateczna decyzje należy do męża. mój jednoznacznie oznajmił, że w kryzysowym momencie ratowałby mnie, gdyż obdarzył mnie miłością romantyczną a dzieci można ewentualnie mieć w przyszłości. jak najbardziej szanuje jego zdanie 🙂

Nic wielkiego, każdy normalny człowiek ratowałby żonę. Chyba oprócz słuchaczy RM z wypranymi mózgami, dla których kobieta gdy zaciąży nie jest już człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość gkj napisał:

Teoretycznie oczywiście, że siebie. To kompletnie pozbawione sensu próbować ratować takie małe dziecko i zostawiać je bez matki.

Natomiast praktyka to jeszcze co innego. Gdy traciłam przytomność w 10 godzinie porodu a przed cesarką, czułam że siebie mam totalnie gdzieś, a sens jest ratować dziecko i tego właśnie chcę. Oczywiście mowa tu o moim przekonaniu i odczuciach a nie faktycznych decyzjach lekarzy.

 

Żadnej postawy nie należy krytykować. Rozmaitość ludzkich reakcji umożliwiła naszemu gatunkowi przetrwanie.

Kiedy kobieta sie decyduje ratowac dziecko ok. Ale kiedy kobieta chce ratowac siebie, a mąż i rodzina zmusza ją by ratowała dziecko koosztem swojego życia to nie jest w porządku i nikt mi nie wmówi że jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Siebie. Dziecko jest dla mnie ważne, ale nie poświęcam siebie całkowicie zarówno przed jak i po porodzie.

 

Ale moja koleżanka opowiadała mi o rodzinie w jej mieście, gdzie kobieta miała nowotwór, a rodzina naciskała na poród, zamiast chemioterapii. I jeszcze ją oczerniali, razem z mężem, kiedy chciała walczyć o swoje życie. W końcu zmarła. Także ludzie bywają różni.

Pewnie teraz mężuś razem ze swoją mamusią wychowują to dziecko, a ono do teściowej mówi ''mama''. Skur obrzydliwe nie ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Lekarz bedzie ciebie ratowal i nikt nie ma nic do gadania 🙂

ale jakbym miala wybor to zawsze siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

No mi sie tez wydaje ze ten wybór męża o ratowaniu dziecka czy żony to w hamerykanskich filmach, a naprawde to lekarz ratuje babke i o nic nie pyta nikogo...i dobrze. Bo niejeden mężuś pod wpływem nawiedzonej mamuni ratowałby dziecko,a  potem teściowa przeżywałaby drugą młodosc przy niemowlaku. A tfu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Siebie. Dziecko jest dla mnie ważne, ale nie poświęcam siebie całkowicie zarówno przed jak i po porodzie.

 

Ale moja koleżanka opowiadała mi o rodzinie w jej mieście, gdzie kobieta miała nowotwór, a rodzina naciskała na poród, zamiast chemioterapii. I jeszcze ją oczerniali, razem z mężem, kiedy chciała walczyć o swoje życie. W końcu zmarła. Także ludzie bywają różni.

Syndrom Agaty Mróz? Widac zapragnęli mieć w rodzinie własną błogosławioną. Chory kraj chorzy ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
20 minut temu, Gość gość napisał:

No mi sie tez wydaje ze ten wybór męża o ratowaniu dziecka czy żony to w hamerykanskich filmach, a naprawde to lekarz ratuje babke i o nic nie pyta nikogo...i dobrze. Bo niejeden mężuś pod wpływem nawiedzonej mamuni ratowałby dziecko,a  potem teściowa przeżywałaby drugą młodosc przy niemowlaku. A tfu!

a wez jeszcze taka zazdrosna o synowa jak nie raz sie zdarzaja, to zaraz wybierze dziecko i szczesliwa, ma synusia obok siebie do konca zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×