Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Czy jest sens kupowania mieszkania na kredyt?

Polecane posty

Gość Gość
 

na kafeterii ciągle podają przykład frankowiczów, gdzie obecnie nie udziela się kredytów hipotecznych w obcej walucie w wielu bankach.

Owszem, ale prawie każdy kto ma trochę więcej niż 25 lat ma znajomych, którzy taki kredyt mają, bo te 10-12 lat temu często nie chciano dawać innych niż frankowe tłumacząc to różnymi względami. I ludzie spłacają drugie tyle. Pętla na całe życie, dlatego rozumiem tych, którzy sceptycznie podchodzą do kredytów i banków i nic w tym zacofanego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
 

Owszem, ale prawie każdy kto ma trochę więcej niż 25 lat ma znajomych, którzy taki kredyt mają, bo te 10-12 lat temu często nie chciano dawać innych niż frankowe tłumacząc to różnymi względami. I ludzie spłacają drugie tyle. Pętla na całe życie, dlatego rozumiem tych, którzy sceptycznie podchodzą do kredytów i banków i nic w tym zacofanego.

no ale to już trzeba ruszyć głową, jeżeli banki nie chcą ci dać kredytu, to przecież nie złośliwie tylko dlatego, że uważają że nie jesteś w stanie go spłacić. Wtedy się go nie bierze, a nie kombinuje na siłę, a później płacze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Powiem wam coś na swoim przykładzie. Ok 10 lat temu kupiliśmy mieszkanie a kredyt, w którym cały czas mieszkamy. Niedawno kupiliśmy dom do remontu (remont trwa). Zakup sfinansowany z oszczędności i dobraliśmy trochę kredytu. Niebawem przeprowadzka. Mieszkanie pójdzie pod wynajem, przy czym dochód z wynajmu pokryje raty obu kredytów. Jaki wniosek? Nie demonizować kredytów, że ale wszystko robić z głową. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

Powiem wam coś na swoim przykładzie. Ok 10 lat temu kupiliśmy mieszkanie a kredyt, w którym cały czas mieszkamy. Niedawno kupiliśmy dom do remontu (remont trwa). Zakup sfinansowany z oszczędności i dobraliśmy trochę kredytu. Niebawem przeprowadzka. Mieszkanie pójdzie pod wynajem, przy czym dochód z wynajmu pokryje raty obu kredytów. Jaki wniosek? Nie demonizować kredytów, że ale wszystko robić z głową. 

bo jak ktoś jest głupi, to mu żaden kredyt albo jego brak nie pomogą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
 

Powiem wam coś na swoim przykładzie. Ok 10 lat temu kupiliśmy mieszkanie a kredyt, w którym cały czas mieszkamy. Niedawno kupiliśmy dom do remontu (remont trwa). Zakup sfinansowany z oszczędności i dobraliśmy trochę kredytu. Niebawem przeprowadzka. Mieszkanie pójdzie pod wynajem, przy czym dochód z wynajmu pokryje raty obu kredytów. Jaki wniosek? Nie demonizować kredytów, że ale wszystko robić z głową. 

A i jeszcze wartość mieszkania znacznie wzrosła w stosunku do ceny zakupu. Sprzedaż mieszkania pokryłaby też spłatę obu kredytów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
 

no ale to już trzeba ruszyć głową, jeżeli banki nie chcą ci dać kredytu, to przecież nie złośliwie tylko dlatego, że uważają że nie jesteś w stanie go spłacić. Wtedy się go nie bierze, a nie kombinuje na siłę, a później płacze

Sprawa nie dotyczy mnie. Ale pamiętam jak znajomi opowiadali, że bank namawiał na kredyt we wspomnianej walucie, bo podobno w złotówkach nie było ich stać. My woleliśmy zaczekać w naszych dwóch pokojach na zwiększenie oszczędności. Byliśmy nazywani frajerami, że nie robimy tak jak oni. I jeszcze jedna ciekawostka. Dom, który został kupiony wart był 13 lat temu 650tys. Teraz kredyt to drugie tyle i wartość nieruchomości nigdy nie osiągnie tego pułapu. Nie chodzi o straszenie, tylko o naprawdę rozsądek, bo to nie jest samochód za 50 tys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
 

Ale wiesz, że wynajmuję i jednocześnie odkładam i kupię sobie prawdopodobnie za gotówkę albo z niewielkim kredytem i będzie też moje bez kredytu na 30lat? 😆

 

Zrobiłam to samo. Tez się znajomi śmiali, ze wynajmiemy. Oni nie spłacili nawet odsetek po kilku latach, a ja mam własne m bez zobowiązań, które mogę sprzedać i dzisiaj, a zarobię na nim drugie tyle. Mieszkania używane stoją i nikt ich nie chce brać, tym bardziej zadłużone. Ci co tak zachwalają kredyty nie maja pojęcia, czym jest kredyt hipoteczny a hipoteka wpisana w księdze ( często to dwukrotność zadłużenia). Kiedyś były jeszcze kredyty mieszkaniowe, które nie obciążały nieruchomości. Hipoteka jest ustanowiona na nieruchomości, a nie na osobie, zatem by sprzedać takie mieszkanie najpierw trzeba spłacić hipotekę ( wymagana jest  promesa z banku). Nie rozumiem jak lekko traktuje się tego typu decyzje i traktuje się jak inwestycje ( inwestycja dla mnie jest zakup za własne pieniądze, a nie pożyczone). Bank nie ma własnych pieniędzy, obraca wkładami od klientów na oprocentowaniu NBP. Nie jestem wróżka, by wiedzieć co będzie jutro, a co dopiero za 15 lat. Rata teraz może być groszowa, a za 20 lat może to być jedna pensja. Tylko Polacy zastawiają wszystko i udają, ze maja własne. Mieszkanie na kredyt nigdy nie będzie twoje, dopóki nie spłacisz kredytu. Co do wynajmu, nigdy nie pokrywa on całek raty, chyba, ze mieszkania macie w pipidowkach i rata kredytu to kilkaset zł. W dużych miastach, gdzie metr kosztuje 8-14 tys zł, nikt nie wynajmie ci mieszkania za 3/4 tys ( dolicz do tego dobry standard wykończenia, a nie meble z ikea). Do tych wynajmujących mieszkania na kredyt- czy kupowaliście m, by w nim mieszkać czy pod inwestycje? Jeżeli to pierwsze, to gdzie w takim razie mieszkaliście? Każdy ma swoje życie i za nie odpowiada. Tylko potem finał jest u prawnika z dzieleniem kto i co ma spłacić, bo obecnie rzadko które małżeństwo czy związek ma staż 20 czy 15 letni, a co dopiero dłużej. Rodzice dorabiali się latami, dziś młodzi chcą na już im więcej tym lepiej. Nieważne, se cię nie stać ( sorry nie masz 400 tys zł na mieszkanie i bierzesz kredyt- nie stać cię). Ja wole mała łyżka, a ciagle, niż wszystko na raz. Ale tak jak mówię, co kto woli 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
 

na kafeterii ciągle podają przykład frankowiczów, gdzie obecnie nie udziela się kredytów hipotecznych w obcej walucie w wielu bankach.

Albo przykład najniższej krajowej... Gdzie gros kredytobiorców to średniaki bo rata może być spora a żyć trzeba. A nie każdy ma wolne pół miliona.

To znaczy że najwidoczniej go nie stać na własne mieszkanie i tyle.  Sprawdźcie sobie ile jest licytacji komorniczych, a to już ostateczny etap. Ile ludzi sprzedaje mieszkanie bo musi, to prawdopodobnie ciężko oszacowac. To nie zawsze wygląda tak kolorowo i nie każdy splaca taki kredyt. Jeśli nie mam nic na koncie i płace za nowe buty karta kredytową to znaczy, że najwidoczniej nie było mnie stać na te buty. Mój bank ciągle mi wciska kartę kredytową na 20 000. Czy jak ją wezmę, to oznacza że mam 20 000? Że stac mnie nagle na to, żeby sobie w np przechrzanic ten hajs na kilka torebek albo pojechać na wakacje zycia? No raczej nie.  Tak samo jest z mieszkaniem, to że ktoś ma zdolność kredytową nie oznacza że stać go na cos. Mieszkanie w którym samemu się mieszka to konsumpcja a nie inwestycja. Nie ma się z tego żadnego zwrotu. Wspominacie inflację, przy oszczędnościach ale nie wspominacie jej przy wzroście wartości nieruchomosci. Czy te pieniądze leżą w skarpecie, czy są wladowane w mieszkanie w którym aktualnie mieszkacie, to te pieniądze nie przynoszą żadnego zysku. Bazujecie nie na kwocie zakupu nieruchomości i dzisiejszej wartości, nie biorąc pod uwagę np tego że w 2006 r za średnią krajową można było kupić średnio 1,73m2 mieszkania w Warszawie, a dziś za średnią krajową można kupić ok 2,26m2. To były zupełnie inne pieniądze. To nie jest takie oczywiste że kupiłam kiedyś za 100tys na kredyt i jeszcze go spłacam, a dziś jest warte 200tys to zrobiłam świetny interes. 

Takie bezrefleksyjne podchodzenie do kredytów,  twierdzenie że przecież to tak łatwo spłacić i się tego nie odczuwa i wyśmiewanie ludzi, którzy wynajmują a nie biorą kredytu tylko odkładają, świadczy tylko o nieznajomości tematu i ignorancji. To jest bardzo poważna decyzja i nie podejmuje się jej z dnia na dzień. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja mam kredyt i dobrze mi z tym. Miałam też trochę szczęścia, bo kupiłam w dobrym momencie. Kredyt był na 25, ale zaczęłam trochę oszczędzać i najprawdopodobniej spłacę go w niecałe 12 lat 🙂 Czy wzięłabym kredyt teraz? Nie wiem. Raczej już nie taki duży. Mogłabym np. przestać szybciej spłacać kredyt i zacząć bawić się w budowę domu, ale to trudna decyzja. Chyba sobie poczekam i zobaczę co będzie później. Myślę, że ceny jeszcze do końca 2020 nieco skoczą, a później staną i powolutku spadną, ale nie jakoś drastycznie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Ja mam kredyt i dobrze mi z tym. Miałam też trochę szczęścia, bo kupiłam w dobrym momencie. Kredyt był na 25, ale zaczęłam trochę oszczędzać i najprawdopodobniej spłacę go w niecałe 12 lat 🙂 Czy wzięłabym kredyt teraz? Nie wiem. Raczej już nie taki duży. Mogłabym np. przestać szybciej spłacać kredyt i zacząć bawić się w budowę domu, ale to trudna decyzja. Chyba sobie poczekam i zobaczę co będzie później. Myślę, że ceny jeszcze do końca 2020 nieco skoczą, a później staną i powolutku spadną, ale nie jakoś drastycznie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kubaaa

Zgadza się, że do kredytu trzeba podejść z głową. Na początku, chciałbym udzielić lekcji osobie, która pisze, że trzeba spłacić hipotekę. Wpis w dziale IV księgi wieczystej to nie jest kwota do spłaty... czy wysokość kredytu. Jest to zabezpieczenie kapitału i odsetek, czasami nawet 200% wysokości kredytu. Wpisu dokonuje się przy uruchomieniu także wysokość zobowiązania spada z każdą spłatą raty (kapitał + odsetki). Jak ktoś pisze, że komuś spłacił kredyt w EURo w wysokości hipoteki, to chce mi się śmiać bo nie dość, że zapłacił mu więcej to jeszcze jest kwestia kursu może na tym ktoś też zarobił;)

Kredyt to nie jest nic wspaniałego wiadomo, nie będę zachwalał. Warto zabezpieczyć się przed różnymi zdarzeniami - oszczędności na pół roku życia bez pracy + ubezpieczenie na życie. Gdyby mi się coś stało żona otrzyma tyle pieniędzy, że spokojnie spłacić kredyt.

Nie mogę się też zgodzić ze stwierdzeniem, że lepiej wynajmować i odkładać... Skoro stać Cię na taki rozwiązanie to możesz kupić i kredyt spłacić w 10 -15 lat a to jest bardzo bezpieczne rozwiązanie, bo w przypadku problemów możesz sobie wydłużyć okres spłaty.

Nie kierujcie się też emocjami, że ktoś znajomy wziął kredyt. Nie znacie jego sytuacji może, rodzice dali mu 100 TPLN albo drugie mieszkanie, które u spłaca kredyt. Mi bank dałby teraz i 1 MLN PLN kredytu ale mam swój rozum i nie chce zostać niewolnikiem i martwić się czy będę miał na ratę, jedzenie na mieście czy wakacje. Nie bierzcie nigdy kredytu po korek, to się zazwyczaj kończy tragedią.

 

Jak to w życiu nie ma idealnego rozwiązania. Jeden chce mieć domek, inny mieszkanie a trzeci apartament:) Wszystkim z kredytami życzę powodzenia!:) Bez kredytów też! 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a tak tak

Wszystko zależy od zarobków i zawodu w jakim się pracuje. Dla lekarzy, prawników, programistów kredyt nie będzie obciążeniem. Dla kogoś, kto zarabia na kasie w Biedronce już tak. Trzeba realnie spojrzeć na swoje możliwości. Znam przypadki, że nie ma pracy w danym mieście albo firma się przenosi i jest problem. Sprzedaż mieszkania nie pokrywa kredytu. Czasami więc lepiej zaadoptować jakiś strych i ma się święty spokój, jest się wolnym człowiekiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiki
 

Zrobiłam to samo. Tez się znajomi śmiali, ze wynajmiemy. Oni nie spłacili nawet odsetek po kilku latach, a ja mam własne m bez zobowiązań, które mogę sprzedać i dzisiaj, a zarobię na nim drugie tyle. Mieszkania używane stoją i nikt ich nie chce brać, tym bardziej zadłużone. Ci co tak zachwalają kredyty nie maja pojęcia, czym jest kredyt hipoteczny a hipoteka wpisana w księdze ( często to dwukrotność zadłużenia). Kiedyś były jeszcze kredyty mieszkaniowe, które nie obciążały nieruchomości. Hipoteka jest ustanowiona na nieruchomości, a nie na osobie, zatem by sprzedać takie mieszkanie najpierw trzeba spłacić hipotekę ( wymagana jest  promesa z banku). Nie rozumiem jak lekko traktuje się tego typu decyzje i traktuje się jak inwestycje ( inwestycja dla mnie jest zakup za własne pieniądze, a nie pożyczone). Bank nie ma własnych pieniędzy, obraca wkładami od klientów na oprocentowaniu NBP. Nie jestem wróżka, by wiedzieć co będzie jutro, a co dopiero za 15 lat. Rata teraz może być groszowa, a za 20 lat może to być jedna pensja. Tylko Polacy zastawiają wszystko i udają, ze maja własne. Mieszkanie na kredyt nigdy nie będzie twoje, dopóki nie spłacisz kredytu. Co do wynajmu, nigdy nie pokrywa on całek raty, chyba, ze mieszkania macie w pipidowkach i rata kredytu to kilkaset zł. W dużych miastach, gdzie metr kosztuje 8-14 tys zł, nikt nie wynajmie ci mieszkania za 3/4 tys ( dolicz do tego dobry standard wykończenia, a nie meble z ikea). Do tych wynajmujących mieszkania na kredyt- czy kupowaliście m, by w nim mieszkać czy pod inwestycje? Jeżeli to pierwsze, to gdzie w takim razie mieszkaliście? Każdy ma swoje życie i za nie odpowiada. Tylko potem finał jest u prawnika z dzieleniem kto i co ma spłacić, bo obecnie rzadko które małżeństwo czy związek ma staż 20 czy 15 letni, a co dopiero dłużej. Rodzice dorabiali się latami, dziś młodzi chcą na już im więcej tym lepiej. Nieważne, se cię nie stać ( sorry nie masz 400 tys zł na mieszkanie i bierzesz kredyt- nie stać cię). Ja wole mała łyżka, a ciagle, niż wszystko na raz. Ale tak jak mówię, co kto woli 

Xdxdxd 

„inwestycja za pożyczone pieniądze to nie inwestycja „ 

omg ekonomista się udziela xd

reszra równie rubaszna, pisz dalej! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaaaaj

I jeszcze zależy od rodziny. Niektórzy wiedzą, że rodzice pomogą w spłacie, że kiedyś po nich dużo odziedziczą. Wtedy nie ryzykują aż tak dużo. Za 20 lat okaże się czy obecne kredyty są korzystne. Kto brał kredyt 20 lat temu nie zawsze dobrze na tym wyszedł, nie tyko frankowicze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaaaaj

I jeszcze zależy od rodziny. Niektórzy wiedzą, że rodzice pomogą w spłacie, że kiedyś po nich dużo odziedziczą. Wtedy nie ryzykują aż tak dużo. Za 20 lat okaże się czy obecne kredyty są korzystne. Kto brał kredyt 20 lat temu nie zawsze dobrze na tym wyszedł, nie tyko frankowicze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ggg
 

I jeszcze zależy od rodziny. Niektórzy wiedzą, że rodzice pomogą w spłacie, że kiedyś po nich dużo odziedziczą. Wtedy nie ryzykują aż tak dużo. Za 20 lat okaże się czy obecne kredyty są korzystne. Kto brał kredyt 20 lat temu nie zawsze dobrze na tym wyszedł, nie tyko frankowicze.

Kto brał 20 lat temu kredyt na DOBRE mieszkanie/ nieruchomość to zajebiscie na tym wyszedł i można tylko zazdrościć 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ggg
 

I jeszcze zależy od rodziny. Niektórzy wiedzą, że rodzice pomogą w spłacie, że kiedyś po nich dużo odziedziczą. Wtedy nie ryzykują aż tak dużo. Za 20 lat okaże się czy obecne kredyty są korzystne. Kto brał kredyt 20 lat temu nie zawsze dobrze na tym wyszedł, nie tyko frankowicze.

Kto brał 20 lat temu kredyt na DOBRE mieszkanie/ nieruchomość to zajebiscie na tym wyszedł i można tylko zazdrościć 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja nie znam nikogo kto żałowałby wzięcia kredytu (pomijam frankowiczów, chociaż w sumie żadnego nie znam).

Za to znam sporo przypadków, że ludzie żałują, że nie wzięli kredytu jak np. dziecko szło na studia lub ludzi, który od lat już pracują i tak zwlekają i zwlekają z każdym rokiem żałując, że nie wzięli kredytu w poprzednim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wwwwwas
 

Ja nie znam nikogo kto żałowałby wzięcia kredytu (pomijam frankowiczów, chociaż w sumie żadnego nie znam).

Za to znam sporo przypadków, że ludzie żałują, że nie wzięli kredytu jak np. dziecko szło na studia lub ludzi, który od lat już pracują i tak zwlekają i zwlekają z każdym rokiem żałując, że nie wzięli kredytu w poprzednim.

Ja znam kilka przypadków z nieudanymi kredytami z otoczenia a z dalszego otoczenia to też słyszałam o różnych sytuacjach, nawet samobójstwach, rozwodach

. Nie słyszałam, żeby ktoś żałował, że nie wziął kredytu na studia dziecka. 

Nawet przeciwnie. Dużo znajomych budowało się np. 10 lat lub są w trakcie budowy i cieszą się, że nie mają kredytu. Jedynie pożyczki kilkuletnie z pracy np. niskoporcentowe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

Ja znam kilka przypadków z nieudanymi kredytami z otoczenia a z dalszego otoczenia to też słyszałam o różnych sytuacjach, nawet samobójstwach, rozwodach

. Nie słyszałam, żeby ktoś żałował, że nie wziął kredytu na studia dziecka. 

Nawet przeciwnie. Dużo znajomych budowało się np. 10 lat lub są w trakcie budowy i cieszą się, że nie mają kredytu. Jedynie pożyczki kilkuletnie z pracy np. niskoporcentowe. 

Nie wyobrażam sobie nie mieć gdzie mieszkać czy mieszkać kątem przez 10 lat i zaciskać przez ten czas pasa oszczędzając na wszystkim, to jakiś absurd.  Tych lat życia nikt tym ludziom nie odda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
 

Nie wyobrażam sobie nie mieć gdzie mieszkać czy mieszkać kątem przez 10 lat i zaciskać przez ten czas pasa oszczędzając na wszystkim, to jakiś absurd.  Tych lat życia nikt tym ludziom nie odda.

Nie każdy zarabia najniższa krajowa i nie każdy musi żyć na granicy nędzy żeby oszczędzać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

Nie każdy zarabia najniższa krajowa i nie każdy musi żyć na granicy nędzy żeby oszczędzać. 

W takim wypadku by ten dom postawił w rok, a nie w 10 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

a ja tak z innej beczki, może ktoś mi doradzi - z mężem mamy własne, już spłacone mieszkanie w którym planujemy zostać, ale zaczęliśmy myśleć o wzięciu kredytu na drugie - małe, w nowym budownictwie 2pokojowe na wynajem (dodam że jest to dosyć małe miasto, ale szybko się rozwija i przybywa tu coraz więcej ludzi). Ma ktoś jakieś doświadczenia? opłaca się waszym zdaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 000
 

a ja tak z innej beczki, może ktoś mi doradzi - z mężem mamy własne, już spłacone mieszkanie w którym planujemy zostać, ale zaczęliśmy myśleć o wzięciu kredytu na drugie - małe, w nowym budownictwie 2pokojowe na wynajem (dodam że jest to dosyć małe miasto, ale szybko się rozwija i przybywa tu coraz więcej ludzi). Ma ktoś jakieś doświadczenia? opłaca się waszym zdaniem?

tak, tylko my swoje wynajmujemy żeby płaciło nam ratę kredytu za dom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 000

Też uważam że jak ktoś buduje dom tyle lat (np 10) to tak samo go na niego nie stać jak osoby biorącej kredyt. Wiadomo mniejsze ryzyko bo może zastopować budowę z braku funduszy i nic się nie dzieje jak z bankiem ale...

przez 10 lat odmawiać sobie dosłownie wszystkiego, masakra. Gdzieś miałabym taki dom, jak już dzieci podrosną i nie będą potrzebować tak ogrodu jak maluchy. A przez 10 lat zero atrakcji, wyjazdów. Dla mnie plan tylko jak nie ma dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

tak, tylko my swoje wynajmujemy żeby płaciło nam ratę kredytu za dom

rozumiem, mi zależy na zrobieniu z tego po prostu dodatkowego źródła dochodu, ale nie wiem czy warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

tak, tylko my swoje wynajmujemy żeby płaciło nam ratę kredytu za dom

rozumiem, mi zależy na zrobieniu z tego po prostu dodatkowego źródła dochodu, ale nie wiem czy warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
 

przez 10 lat odmawiać sobie dosłownie wszystkiego, masakra. Gdzieś miałabym taki dom, jak już dzieci podrosną i nie będą potrzebować tak ogrodu jak maluchy. A przez 10 lat zero atrakcji, wyjazdów. Dla mnie plan tylko jak nie ma dzieci.

A to nie to samo płacić 2,5 raty kredytu i 2,5 miesięcznie na dom? I tu i tu kasa idzie miesięcznie na coś i na wyjazdy i przyjemności ktoś nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

nie mogłabym mieszkać z rodzicami. wynajmowałam mieszkanie w krakowie za 2000zł, kawalerkę 30 metrów kwadratowych. kupiłam mieszkanie 50 metrów, gdzie rata kredytu i opłaty z czynszem to 1000zł. miałam spory wkład własny. i teraz czuję, że pieniądze zostają w kieszeni. nie ma co się bać kredytów. a jak ktoś straci pracę, zachoruje? no cóż, masz mieszkanie. tak jak ktoś napisał wcześniej, może sprzedać z kredytem. a np. w krakowie mieszkania idą o kilkaset złotych za metr w górę z każdym rokiem. więc nie zbiednieję, a wręcz zyskam jakbym miała go sprzedać. 

dla mnie myślenie, że kupienie za gotówkę jest lepsze jest mylne, bo właśnie z roku na rok kasy ci na kupce przybywa, ale kupisz za to mniej metrów niż kilka lat wstecz z kredytem.

dla podsumowania, kredyty są ok, pod warunkiem że rata nie wynosi 60% dochodów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
 

A to nie to samo płacić 2,5 raty kredytu i 2,5 miesięcznie na dom? I tu i tu kasa idzie miesięcznie na coś i na wyjazdy i przyjemności ktoś nie ma.

Ale przynajmniej dzieci w ogródku mogą się pobawić. Można postawić basen, ogródek sobie urządzić i od razu przyjemniej. Nawet z kredytem. Więc lepiej już z basenem, ogródkiem i kredytem niż 10 lat siedzieć na pięterku u teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×