Lilalilalil 0 Napisano Luty 23, 2020 Hej, mam problem. Rozstałam się z facetem, w zasadzie to on zostawił mnie. Zaczęło się po kłótni, za bardzo wtracilam się w jego rodzine ( on jest bardzo rodzinny), a ja stanęłam murem za nim, oskarżając za mocno ich i kłócąc się z nim ze nie walczy o pieniądze, które należą mu się od brata. W tym samym momencie stracił prace ( pracuje bardzo bardzo duzo, bo musi zarobić na kredyty - stad tak bardzo chciałam walczyć o te pieniądze), sam przyznał mi ze to co mówię byłoby sprawiedliwe, ale on nie chce rozwalić rodziny przez pieniądze . Do tego nałożyło mu się kilka innych spraw, a ja wtedy nie okazałam się wsparciem, tylko trzęsąca się, rycząca całymi dniami, na tabletkach uspokajających, robiących wyrzuty. Generalnie jak to określił w naszym związku było „ ok”, już dwa razy przez rok prawie się rozstawaliśmy, ale zawsze jakoś to było. Zawsze zmieniałam w sobie coś co mu nie pasowało, aby było mu lepiej. Teraz po tej awanturze on się ode mnie wyprowadził ( zbiegło się to akurat w czasie z wyprowadzka do jego mieszkanie które planowaliśmy razem, razem urządzaliśmy, 80% rzeczy tam to moj pomysł lub projekt, lub ja wybierałam), po przerwie ok tygodniowej porozmawialiśmy i powoedzial ze przeprasza mnie za słowa które powiedział w tych ostatnich kłótniach, bo na nie nie zasłużyłam, ale chce się rozstać i głównym powodem jest ze mnie nie kocha, a w naszym związku było ok ale nie było fajerwerków. Jeżdżę do niego codziennie, widze ze ma bardzo mieszane uczucia, ze jest dalej załamany ( nie wiem czy mna, czy praca), złe wyglada, odsuwa się od ludzi. Narazie przyjęłam strategie, ze już nie płacze przy nim, nie próbuje rozmawiać, jestem miła, próbuje pomoc jak mogę, przywożę jedzenie, dbam o psa, nie gadam mu bo tylko go wkurzę, a zreszta on nigdy nie potrafił rozmawiać. Sama jestem załamana, nie mogę spac bez tabletek nasennych, ciagle mi się śni, jak się budzę w nocy to sprawdzam odruchowo czy jest obok, widze go wszędzie w tym mieszkaniu.. nie wyobrażam sobie wrócić do normalnego życia, jakbym miała więcej odwagi to chyba bym sobie coś zrobiła bo nie chce zyc bez niego. Czuje ze nie mam dla kogo, nie chce opierać życia na wyjściu do koleżanek, czy jakiś takich pierdołach. Czy być blisko, być miła, nie jęczeć mu, zaproponować za dwa/ trzy tygodnie żebyśmy spróbowali jeszcze raz? Może jakies inne pomysły? Byłam u psychologa, która powiedziała mi ze głównym moim problemem jest zerowe poczucie wartości, bo poświęciłam w tym związku wszystko dla niego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach