Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mk_smile

Miłość do przyjaciela

Polecane posty

Witam! Bardzo się cieszę, że trafiłam na taki portal, ponieważ może ktoś w końcu pomoże mi z moim problemem. Do tej pory nie chciałam nikogo z bliskich pytać o poradę, ani wdrażać ich jakkolwiek w moje życie osobiste, ponieważ nie chcę aby mnie oceniali.

Mam przyjaciela już od 1 liceum, gdy trafiliśmy razem do jednej klasy. Od samego początku dobrze się dogadywaliśmy, stworzyliśmy z resztą znajomych z klasy paczkę, ale jednak to z nim najlepiej mi się rozmawiało. Z nikim z naszej paczki, jak i poza nią się stworzyłam tak głębokiej przyjacielskiej relacji jak z nim. Wiedzieliśmy o sobie wszystko, rozmawialiśmy o wszystkim, o naszych marzeniach, planach, miłościach. Pytał się mnie o porady, również te miłosne, tak samo jak i ja jego. Gdy był w związku to opowiadał mi jak się układa, gdy coś szło nie tak to się żalił. Działało to w obie strony. Z pełną świadomością mogę go nazwać moim najlepszym prawdziwym przyjacielem. Pod koniec pierwszej klasy liceum poznałam chłopaka i zaczęłam z nim być. Mojemu przyjacielowi to nie przeszkadzało, nigdy nic mi nie powiedział. Ja mojego chłopaka początkowo kochałam, po roku miłość zaczęła opadać. Spowodowane to było, że on mieszkał na wsi, pomagał rodzicom w gospodarstwie, był starszy o 2 lata i nie zdał matury. Może w tym momencie pomyślicie, ze jestem wyrachowana i płytka, ale od dzieciństwa wpajano mi inne wartości. Zawsze marzyłam o dobrym życiu w przyszłości, u boku kogoś wykształconego, z kochającą rodziną. I zawsze podkreślałam, że nie chce mieszkać na wsi. Że ciągnie mnie do dużego miasta, bo sama mieszkam w mniejszym mieście. Że nie nadaje się do "dojenia krów". Ostatecznie byłam z moich chłopakiem prawie 3 lata. Gdy poszłam na studia zrozumiałam, że jednak to nie moja bajka, że jestem stworzona do innych rzeczy, do innego życia. Nie żałuję tego z perspektywy czasu. Ale wróćmy do mojego przyjaciela. Pod koniec 2 klasy liceum, byłam z nim i resztą znajomych z naszej paczki na wycieczce za granicą. Wtedy coś się wydarzyło między nami. Nie wiem czy nawet mogę to tak nazywać. Byłam wtedy jeszcze w związku z tamtym chłopakiem, dlatego nie potrafiłam dawać jakichkolwiek znaków mojemu przyjacielowi. Z jego strony wyglądało to tak, że chciał być zawsze blisko mnie, jakieś szturchnięcia, przytulania, gdy wieczorem w pokoju graliśmy w karty przyszedł do mnie na łóżko i wszedł pod kołdrę i dotykał mnie stopami. To były głupie podchody. Rozumiałam, że w jakiś sposób mu się podobam, ale nigdy o tym nie rozmawialiśmy, a ja też wobec niego nie byłam obojętna. Co prawda nie posuwałam się na zbyt odważne kroki, ale gdy on się starał je robić, nie protestowałam, zgadzałam się, było mi miło. Od tamtej pory wszystko ucichło, ja nadal jeszcze przez rok byłam w związku, on później poznał dziewczynę. Następnie poszliśmy na studia do tego samego miasta. Tam ja poznałam innego chłopaka, a mój przyjaciel miał inną dziewczynę. Byliśmy w związkach. Ale zawsze przez ten czas mieliśmy ze sobą kontakt. Normalny kontakt. Po przyjacielsku. Nadal sobie ufaliśmy, mówiliśmy o wszystkim, o wzlotach i upadkach w naszych życiach. Pomagaliśmy sobie na tyle ile mogliśmy, a nasi partnerzy wiedzieli, że to jest przyjaźń od tylu lat i nigdy nic nie mieli przeciwko. I tak nasza przyjaźń trwa już 8 lat, a my mamy już po 24 lata. Do tej pory mamy dobry kontakt. Potrafimy się śmiać i płakać, dokuczać sobie, jak i być miłym. Zawsze tak było. On rozstał się z dziewczyną kilka miesięcy temu, a był 2,5 roku. Ja jestem nadal w związku, już prawie 4 lata. Kocham mojego partnera, wiadomo, że są takie cechy w jego charakterze które bardzo mnie irytują, pewne bardzo denerwują, a jeszcze inne sprawiają często przykrość. Ma on ciężki charakter, bardzo wybuchowy, potrafi się zdenerwować o byle błahostkę, a mimo to nadal z nim jestem, bo cały czas czuje do niego to co na początku. Studiujemy ten sam kierunek, więc w przyszłości moglibyśmy otworzyć wspólnie firmę i być może dobrze by nam się wiodło. Ale któż to wie. Za miesiąc kończymy studia magisterskie i zaczynamy dorosłe życie. On nie deklaruje się czy chce być ze mną w małżeństwie, mówi tylko że chce być ze mną, żadnych konkretów. Ale o poważnych planach nie rozmawiamy. I bardzo przykro mi jest, że on nie potrafi zrobić nic w domu, nie jest tego nauczony. Chodzi mi o "męskie robótki" typu naprawienie czegoś, czy sprawy związane z autem. Mam wzór mojego taty, który jest złotą rączką i potrafi wszystko, dlatego chciałabym aby mój przyszły mąż miał chociaż trochę takiego zapału, już nie mówię o umiejętnościach, bo je zawsze może nabyć. Ale on nawet się takimi rzeczami nie interesuje. Za to mój przyjaciel potrafi większość, tak jak mój tata. Zdaje sobie sprawę, że nauczył tego jego ojciec. Ale tymi umiejętnościami bardzo u mnie plusuje. Od pewnego czasu, śni mi się mój przyjaciel. W snach przeważnie mamy większą odwagę aby wyrażać uczucia wobec siebie. Powiedziałam mu o tych snach. On ujął to tak: że to nie przypadek, że śnią mi się takie rzeczy, że czeka aż dojdę do odpowiednich wniosków. Że te sny wszystko wyjaśniają. Dlatego spotkaliśmy się aby wyjaśnić tą sytuację. Powiedział mi, że od liceum mamy jakieś dziwne podchody. Że on zawsze myślami wraca do mnie, gdy rozstanie się z dziewczyną, że też zdarzyły mu się sny o mnie. Powiedział mi wprost, że czuję coś do mnie, że jest to na pewno zauroczenie od tylu lat, bo w miłość to wierzy, gdy jest się już razem. Nigdy nie chciał do mnie startować, ponieważ ciągle jestem z kimś w związku, a gdy przez chwilę byłam sama, on wtedy miał dziewczynę. Powiedział również, że od kiedy powiedziałam, że nie chce być z rolnikiem i na wsi mieszkać to jego odwaga spadła. Tak, to prawda, od zawsze o tym mówiłam, nawet gdy byłam w poprzednim związku, to rozpadł się on poniekąd przez to, że on był rolnikiem, a ja zawsze mówiłam, że chce mieszkać w mieście. Sprzeczało się to. Były również głupie żarty, żeby chciał mnie wziąć do siebie, że jest to dla niego istotne. Że wali mu serce do mnie jeszcze bardziej, teraz podczas gdy wszystko wydusił z siebie co czuł i że będzie się potem martwić co dalej, że nie żałuje tego co mi oświadczył. Ja się boję za to, że nasza przyjaźń na tym podupadnie, w jakimś stopniu ucierpi, że już nie będzie tak jak było, a mi bardzo zależy, żeby mieć zawsze z nim kontakt. To mój jedyny prawdziwy przyjaciel! Ja też wyznałam mu uczucie, że od tylu lat coś jest na rzeczy, że nigdy nie był mi obojętny, ale tak się życie układało, że nie dało nam szansy spróbować być razem. Wspomniałam mu również, że gdy zaczął być w związku, nieważne czy w tym ostatnim czy poprzednim, coś mnie tknęło i serce zabolało, mimo, że przypominam - ja byłam wtedy w związku. Czułam jakiś ból w sercu, ale nigdy mu tego nie powiedziałam, do teraz. Oznajmiłam mu, że nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, że gdyby nie te sny, gdybym mu o nich nie powiedziała, to nigdy do tej rozmowy by nie doszło, żadne z nas nie odważyło by się na to, aby powiedzieć o swoich uczuciach, a jednak okazało się, że jakieś te uczucia są. Na to on mi odpowiedział, że : "powiedz mi że to wszystko co się dzieje przez te lata nie ma żadnych przesłanek. " Nasza rozmowa skończyła się na tym, że dajemy sobie czas, że on będzie czekał, bo chce zacząć wszystko jak coś z czystą kartą, abym ja nie była już w związku. On nie chce naciskać. Obiecał również, że gdy jednak zdecyduje nie być z nim, to nie dotknie to naszej przyjaźni. Stwierdziliśmy, że nasze serca podpowiadają co innego, a rozum co innego. On mówi, że nie nadaje się mieszkać w mieście, że kocha wieś i się dobrze z tym czuje pracując na roli. Ja uważam odwrotnie. Ciągle bije się z myślami, co robić, czy ma wygrać serce czy rozum. Jak by wyglądała nasza przyszłość? I co dalej z moich chłopakiem, z którym nadal jestem? Nie chce go oszukiwać, ani tym bardziej przyprawiać rogów. Nadal go kocham, ale odkąd mam te sny, rozmowa z nim mi się nie klei i jestem jakby ciągle na niego źle nastawiona. Muszę również dodać, że mój przyjaciel marzy o założeniu rodziny, może nie tak szybko, ale od poprzedniej dziewczyny chciał konkretnych informacji co dalej. Mi również powiedział, że jest coraz starszy i chciałby powoli układać sobie życie, ożenić się i mieć dzieci. Ja też tego pragnę. Za to mój partner nie myśli na razie o takich rzeczach, przez co podejście mojego przyjaciela jeszcze bardziej skłania mnie ku jemu, bo mamy podobne plany i marzenia. Ale ciągle kocham mojego chłopaka i mieliśmy jakieś tam plany, aby po studiach wyjechać do większego jeszcze miasta i tam znaleźć pracę, a dalsze etapy pewnie przyszłyby z czasem. Niestety przez ostatnie sytuacje z moim przyjacielem, wszystko w mojej głowie się zaburzyło. Oczywiście o tym wszystkim nikt nie wie, tylko ja i mój przyjaciel.

O to moje pytanie : co mam dalej zrobić? Spróbować być z przyjacielem i rozstać się z obecnym chłopakiem, czy jednak nie? Boję się ryzyka. Proszę o poradę

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
6 godzin temu, mk_smile napisał:

co mam dalej zrobić? 

opcja nr 3: daj spokój obojgu Panom.

6 godzin temu, mk_smile napisał:

Ja mojego chłopaka początkowo kochałam, po roku miłość zaczęła opadać.

motyle zdechły, zauroczenie minęło

6 godzin temu, mk_smile napisał:

ciągle kocham

Nie sądzę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×