Cześć Wszystkim,
Chciałam się z Wami podzielić moją krótką historią i poznać Wasze zdanie.
Jesteśmy około 30-tki. Znamy się około 8 miesięcy, jesteśmy ze sobą 2 miesiące. Mieszkamy w odległości 200km, widujemy się w weekendy. Relacja przed związkiem były to rzadkie spotkania i pisanie o dniu codziennym. Na początku bycia oficjalnego razem było super. Byłam mega szczęśliwa, zaskakiwał, dawał wiele emocji. Teraz jest inaczej. Nie tęsknie jak wcześniej, nie doceniam go jak wcześniej. Wiele rzeczy powychodziło, że jest mało męski, konkretny i mało zorganizowany. Wiele rzeczy w życiu "codziennym" jak się widzimy, muszę robić ja. Jemu zależy, ale wiele jest słów, mniej czynów. Do seksu mieliśmy podobne podejście, żeby się nie śpieszyć. Ale po jakimś czasie zaczęliśmy wprowadzać bliższy kontakt, natomiast mi brakuje intymności. Rozmawiałam z nim na ten temat, on uważa, że to z szacunku do mnie. Wszystko rozumiem, ale zbliżenie, seks powinien kiedyś nastąpić. U mnie to tak działa, że jak tego nie ma, lub jest mało satysfakcjonujący to oddziaływuje to na wszystkich aspektach relacji. Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć, w jakimś stopniu mi zależy, ale jak to moje najbliższe otoczenie mówi, nie widać po mnie żebym była zakochana.