-Aza- 0 Napisano Czerwiec 20, 2021 To bardzo źle, że człowiek mało kiedy ma możliwość poobserwowania siebie z zewnątrz. Jak chodzi, jak mówi, jak wygląda. Gdyby było to możliwe na co dzień, to raczej mało kto zapuścił by się do otyłości "hipopotamicznej". Chodzisz latami, patrzysz rano w lustro i myślisz, że (najpierw) nie jest źle.. potem, że jeszcze nie jest aż tak źle, następnie, że chyba jeszcze ujdzie, aż któregoś dnia odkrywasz, że w lustrze siedzi hipopotam. Hipopotamy nie są złe. Są miłe i szeroko uśmiechnięte, ale ich wielka paszcza chyba za dużo mieli i zbyt wiele godzin dziennie spędzają w sadzawce. Z "hipopotamozą" jest jak z alkoholizmem. Zawsze będzie czekać na szansę, żeby wyskoczyć z Twojej szafy, dlatego już zawsze musisz się pilnować. Tak wiele z nas już to wielokrotnie przerabiało.. Był power, był start, a hipopotam i tak znów wyskoczył, i bezczelnie wpycha się przed nas za każdym razem, gdy patrzymy w lustro. A to będzie miejsce dla tych, co właśnie odkryli, że zamienili się w hipopotamy i pragną transformacji w jakieś bardziej "zwarte" zwierzę. Jak dla mnie?... Gazela, lwica, kocica - tak, hipopotam - nie... absolutnie nie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
-Aza- 0 Napisano Czerwiec 20, 2021 Minuta prywaty. Mój osobisty hipopotam waży (obecnie) 47 kg. W środku hipopotama siedzę ja z kilogramami, które chciałabym, aby przy mnie pozostały. Jest ich dokładnie 68. Nie jestem ani stara ani młoda, ale raczej starsza niż młodsza. Myślę, że to już raczej jedna z ostatnich, a najlepiej ostatnia i oby skuteczna, bitwa o wydobycie się z hipopotama na wolność. Byłaby to piękna wolność.. od bólu fizycznego i psychicznego, od wiecznych rachunków sumienia, od samosądów i od rezygnacji z wielu fajnych aspektów życia. Niby miły ten mój hipopotam, ale płace zbyt wysoka cenę, za to, że się w niego ubrałam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach