nowy user 0 Napisano Grudzień 27, 2021 Cześć, mam ojca który w 99% przenosi odpowiedzialność z SIEBIE na KOGOŚ. Wszelkie dyskusje KONTROLUJE krzykiem, gniewem, obrażaniem i wypominaniem tego co było w przeszłości. Pytanie, bo on zawsze mówi, że przez rodziców swoich i to jak go traktowali nie skończył szkoły dobrej, nie poszedł na studia, nie miał dobrych ocen, nie osiągnął w życiu wiele, potem, że nie miał go kto zmotywować, że nie ma dobrej wystarczająco żony. Mówi, że nie mógł wziąć odpowiedzialności za swoje życie bo nie miał warunków do nauki, miał nieodpowiedniego ojca i gdyby odpowiedniego ojca miał, to by się mu w życiu udało a czasu po prostu na naukę nie miał, bo musiał non stop w polu pracować. W dzieciństwie nie był szanowany, nie miał wsparcia, z tego co mówi wykorzystywany do pracy ciężkiej, zniechęcany do nauki i zniechęcany do ambitnych planów na życie, okrzyczany wielokrotnie w domu w dzieciństwie, zdecydowanie większość czasu pracował na roli, przy zwierzętach i traktorach. Sukcesy swoich dzieci (moje i brata) bierze na siebie, że to on za tym stoi ale nie wspomni, że mama też, ale tylko on. Zawsze wypomina błędy i pomyłki kogoś z przeszłości by kogoś zdołować i ośmieszyć, odebrać komuś godność, potrafi te same historie wykopywać latami, analizując czyjeś zachowanie z reguły nie dostrzega tam dobra, a sam mówi, że ludzie są z reguły ŹLI. Gdy słucham tego co mówi o mnie, czy o mamie mojej i patrzę na moje życie i mojej mamy, to widzę zupełnie inne opcje, w sensie on mówi coś co jest całkiem przeciwne i niespójne z tym co się dzieje obecnie w moim czy mojej mamy życiu, w sensie mówi coś złego podczas gdy w życiu dzieje się coś dobrego. Gdy mówi się o samorozwoju czy terapii, lub nawet chodzeniu do kościoła, powtarza, że to nie on musi tam chodzić, bo on jest MOCNY, chodzenie do kościoła jest zaś dla SŁABYCH, tak samo chodzenie na terapię, ogólna praca nad sobą -jak mówi dalej- jest dla SŁABYCH, on zaś zawsze ma RACJĘ powtarza, że to co mówi to się sprawdza. Z reguły złorzeczy ludziom, nie kojarzę, kiedy ostatnio życzył komuś sukcesów, zdrowia, budował wizję, że komuś coś się powiedzie. Ma bardzo złe relacje z otoczeniem. O każdym mówi źle, nie chwali nikogo (chyba, że inne kobiety co robią biznesy- ale nigdy nie chwali mojej mamy) właściwie nie mogę wskazać kogoś kto go odwiedza, dzwoni (pomijam mnie czy brata - aczkolwiek z nami też nie ma zbyt dobrze) Ciężko mu pochwalić kogoś, przyznać rację, lubi doszukiwać się jakiejś wady i niedoskonałości. Bardzo nie lubi dziewczyny mojego brata. Straszliwie. Ona z resztą po kilku wizytach w domu sama odkryła, że to jeden wielki teatrzyk w moim domu i widzi, słyszy jego zachowania. I ogólnie nie lubi przyjmować gości, preferuje siedzieć z dala od innych, a po innych sięgać w razie potrzeby, wtedy potrafi się też do kogoś uśmiechnąć... W cale nie mówi o swych emocjach, zero, nic co czuje, zero o jego emocjach. Co o tym myślicie? Zdrowo jest zrzucać tak na kogoś odpowiedzialność? Ma ten tata rację? Nawet zacząłem mu nieco współczuć, ale jakoś nie zgadzam się w 100% z tym co mówi i pytam Was o opinię, może mieliście podobne przypadki, może takie znacie lub może przeczyta to jakiś psycholog. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
nowy user 0 Napisano Grudzień 27, 2021 (edytowany) Też dopiszę, że jak się powie czego się chce, spyta np. o naprawę czegoś, lub by coś zrobił dla kogoś, to zrobi Edytowano Grudzień 27, 2021 przez nowy user Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach