Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
nikka_195

Problem z teściową

Polecane posty

Witam,pisze tu bo może ktoś z Was miał podobnie a może coś mi poradzicie na mój problem z teściową.Ta kobieta stale zatruwa mi życie.Moj mąż to jej jedyny syn i niestety jej wychowanie to typowe uczenie syna że kobieta musi mu usługiwać,ogarniać wszystko i jeszcze do tego zarabiać pieniądze.Kiedy miał 3 miesiące ona wolała iść do pracy a jego zostawiła z mężem bo podobno bardziej jej się to opłacało.Z relacji teścia wynika że to nie były jakieś niesamowite pieniądze,których on by nie zarobił na rodzinę,ale ona już taka jest ze lubi kasę i dla niej poświęci wszystko,własne dziecko by oskubala co do grosza.I teraz sprawa ma się tak że kilka miesiecy temu urodziło nam się dziecko,już w ciąży słyszałam od niej(i to w gościach przy całej ich rodzinie)że ja pójdę do pracy a ona zostanie mi z dzieckiem w zamian za "babciowe".Ogólnie ona lubi się we wszystko wtracać,mysli że bez niej synek sobie nie poradzi i nawet skarpetki mu wybierała jakie ma ubrac do jakich ciuchów,przy mnie bez wstydu latała za nim po domu i kazała mu ubrac te które wybrała.Oczywiscie zrobił jej awanturę i on i teść ale ona zachowywała się jakby nic się nie stało i to ona miała rację.Nie byliśmy jeszcze w tedy małżeństwem,wydawało mi się że jak będziemy mieszkać osobno to będzie okej nie będzie się tak wtrącac.Niestety mieszkamy niecałe 100m od nich.Całą ciążę biegała za mną i gadała żeby tylko była dziewczynka,a potem zaczęła wybierać imię.Myslalam że jej coś zrobię, hormony też robiły swoje,mąż miał zakaz mówienia jej kiedy mam wizyty u lekarza.W końcu żeby zrobić jej na złość powiedział że wybraliśmy imię ale to tajemnica,a ona prawie mu wydłubała oczy za to że nie chciał jej powiedzieć.Jeszcze gorzej było kiedy urodziłam.W dzień powrotu ze szpitala weszła nam do domu cichcem,ani nie zapukała ani nie zapytała czy mozna,wogule nie słyszeliśmy że weszła.Stanela w progu i oświadczyła że musi zobaczyć dziecko.Wyobrazcie sobie ze stałam na środku salonu w biustonoszu,majtkach poporodowych z wielką podpaską między nogami.Bylam wykonczona(leżałam tydzień w szpitalu),głodna i jedyne czego chciałam to wziąć prysznic.Wogule jej to nie zraziło,nie zrobiło jej się głupio ani nic takiego.Gapila się na moje dziecko prawie się na nim położyła a do mnie z daleka wyciągnęła rękę "gratuluję ale jesteś po szpitalu to się nie zblizam".Mogła chociaż umyć ręce jak przyszła prosto z pracy ale gdzie tam,jej wolno wszystko bo jest "babusią".I potem się zaczęło,przychodziła o różnych porach dnia,wchodziła bez pukania czy pytania,jak byłam sama z dzieckiem to wiedziałam kiedy ona przychodzi bo od razu naciskała klamkę i ciągnęła za nią parę razy.Ogolnie była zdziwiona że zamknięte bo jak to przecież jak synek jest w domu to jest otwarte(on oczywiście nigdy nie zamykał drzwi nawet jak prosilam).Mówiłam mu ze nie chce przy niej pokazywać piersi i ma nie wchodzić kiedy karmie,robiłam to też po części dlatego że ona po prostu wisiała nad dzieckiem jak nawiedzona,nie mogła usiąść normalnie obok tylko prawie się na nas kładła i patrzyła jakby kosmitę widziała.Ona ma takie podejście że ja nie wiem jak mąż przeżył dzieciństwo przy niej.Zero jakiegokolwiek instynktu,jakby nigdy dziecka na oczy nie widziała,cokolwiek wyda jej się dziwne(a uwierzcie mi że to normalne rzeczy)to od razu biadoli że coś dziecku napewno dolega i powtarza w kółku "o Jezus Maria".Na chrzcinach dała piękny popis,nie odstępowała wózka na krok.Z mojej rodziny nikt oprócz mamy nie mógł podejść do dziecka bo ona cały czas tam czatowała.Nawet jak usiadła do obiadu i widziała że moja mama podeszła to od razu się zerwała i podleciała do wózka.Musialam w pewnym momencie wziąć dziecko na ręce i zanieść na chwilę do moich dziadków żeby ją zobaczyli.Moj teść to był czerwony ze złości,dogadywał jej,szturchał żeby się ogarnęła ale nie pomagało. A wcześniej w kościele poszła z nami pod ołtarz,chociaż reszta rodziny siedziała za nami w ławkach to ona czatowała przy wózku I połowa zdjęć była do wyrzucenia bo na każdym była jej głowa bo albo zaglądała do wózka,albo zaczepiała dziecko a jak wzięłam na ręce to niby coś przy ubranku poprawiała.Bylam wściekła po tym,ale mąż oczywiście tłumaczy że"ona się po prostu cieszy".Na wszystko jej pozwalał.Potem zostałam KPI i odciągałam pokarm,jak zobaczyła że karmie z butelki to do koleżanki powiedziała o mnie "ona mysli że jestem na tyle głupia że uwierzę że tyle mleka odciagnie".Moje dziecko ma stale drzemki i kiedy kilka razy naciela się że spi kiedy ona idzie do pracy i wstępuje do nas to zaczęła przychodzić wcześniej jak miała czas.Normlanie przychodziła do mnie,widziała się z dzieckiem i tego samego dnia szła do pracy przyszła drugi raz w tedy już mąż był w domu,otwierał jej mówił że dziecko spi a ona zawsze zgrywała biedną babcie bo nie może wnuka zobaczyć chociaz byla u mnie dwie godziny temu.To się powtarzało kilka razy,ja się nie odzywałam bo znowu bym usłyszała że ona się po prostu cieszy a ja przesadzam.Tak samo jak dowie się że ktoś do nas przyjeżdża np.moja siostra czy koleżanki to od razu jak się tylko dowie to przychodzi po kilka razy.Tak jakby nie chciała dopuścić do tego że ktoś inny widział jej wnuka tego dnia a ona nie.Raz mieliśmy gości zaproszonych na sobotę to w piątek po południu pytała czy po pracy może przyjść do nas na to mój mąż że przecież dziecko spi o tej godzinie to biedna babusia powiedziała żeby jej się nie tłumaczył i przyjdzie innym razem,chociaż ona doskonale wie że dziecko już w tedy dawno spi I nie przychodzi wieczorami.Jqk sie trafi ze dziecko spi i ja jestem w domu sama i mowie jej ze akurat spi to fuknie na mnie i odejdzie urazona ale jak mąż ją odprawi to jest super i nic sie nie stalo.Ostatnio ma fazę na mówienie do mojego dziecka na mnie jakich przykrych rzeczy np.poprawiam rękawek body a ona "mamusia cie szarpie",albo dziecko marudzi bo chce spać "na mamusie jesteś zly",kiedyś płakało jak przyszła to do mnie z tekstem że to moja wina bo nie dałam dziecku smoczka i do niego "jesteś zły bo mamusia zabrała smoka".A o tatusiu same superlatywy "zaraz przyjdzie tatuś będzie nosił na raczkach","przyjdzie tatuś do ciebie nie placz","na tatusia się tak ładnie patrzysz"(dziecko patrzyło na regał w sklepie).W ciągu jednej 5 minutowej wizyty uslyszlam 30 razy że dziecko jest podobne do tatusia,a na koniec że leworęczne po tatusiu.Nie wiem na jakiej postawie to stwierdziła na kilku miesięcznym niemowlaku.Stwierdzila też że robi do niej "papa" rączką,nie wiem jakim cudem chyba w jej wyobraźni.Tesciu udaje że robi "czesc" i podaje mu rękę to dziecko też wyciąga siłą rzeczy żeby go złapać ale napewno nie robi tego świadomie i wszyscy to wiemy.Nie mogła być gorsza to stwierdziła że do niej robi papa.Martwie się bo ona też rozpowiada ludziom takie głupoty o wszystkich z rodziny że glowa mała,może już na wsi wiedzą że jestem taka zła i "szarpie" swoje dziecko.Wigilia tego roku była u nas z teściami i moimi rodzicami.Nasze dziecko to straszna maruda po południu I w wigilie bardzo płakało,było zmęczone, przebodzcowane a do tego teściowa chodziła za mną albo za mężem zależy które z nas nosiło dziecko.Jak mąż usiadl na kanapie z wrzeszczacym niemowlakiem to ona siadła koło niego i czasy czas "zygała"do dziecka,zaczepiała go,dotykała itd.Obydwoje z teściem krzyczeli na nią ze ma je zostawić w spokoju i czy nie widzi ze płacze,ale do niej nic nie docierało miała taki uśmiech jak psychopata i nie reagowała na nikogo.Az w końcu wyrwałam je mężowi i zamknęłam się w sypialni.Jak zasnęło włączyliśmy nianie elektryczną taką z ekranem,oczywiście babusia zabrała nam ekranik i cały czas się nim bawiła,co teściu jej wyrwał i mi oddał to ona zabierała ze stołu I wpatrywała się w niego i komentowała "chyba się budzi","mnie się wydaje czy ma oczy otwarte","popatrz ma oczy otwarte prawda?" I tak cały czas,aż w końcu nie włączyła przez przypadek mikrofonu przez który można coś dziecku powiedzieć i nasze rozmowy było słychać w sypialni,dziecko sie obudziło i rozpłakało,musiałam je utulać następne pół godziny.Takich sytuacji jest wiele,naprawdę nie wiem co mam zrobić,mąż wie o tym że ona tak mówi dziecku o mnie ale on nie reaguje bo twierdzi że ona się cieszy,ona ma depresję i wnuk ją cieszy i wogule ja stwarzam problem.A mnie się wydaje że to nie jest normalne zachowanie,że depresja i radość to są jej wymówki żeby się wtrącać we wszystko.Mam też wrażenie że ona jest czasem jakby pod wpływem leków(psycholog jej przepisal)i boję się co jej może do głowy przyjść przy dziecku.Tescia napewno mam po swojej stronie ale nie będę do niego nadawać na nią bo to mi się wydaje nie fer.Czuje się osaczona przez nią,nie podoba mi się że we wszystko się wtrąca,że mówi tak o mnie przy dziecku,że mnie pomija,do tego czesto robi mi przytyki że siedzę w domu a to ja się wszystkim zajmuje całym domem,dzieckiem,rachunkami,zakupami,lekarzami i jeszcze z mężem mały biznes prowadzę.I tak jak coś zrobimy koło domu to leci do niego i chwali jak pięknie coś zrobił,jak pięknie pomalowałeś,jak pięknie naprawiłeś,a ja to cieć co nic nie robi.Dzieckiem też się sama zajmuje ale ja to zła mamusia a tatuś jest cacy.Martwie się też tym co będzie jak córka dorośnie i będzie takich rzeczy wysluchwiac i teściowa będzie robić i mówić takie głupoty przy niej albo do niej.Prosze poradźcie co robić kiedy nie mogę liczyć na męża.Co byście na moim miejscu zrobili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, nikka_195 napisał:

Witam,pisze tu bo może ktoś z Was miał podobnie a może coś mi poradzicie na mój problem z teściową.Ta kobieta stale zatruwa mi życie.Moj mąż to jej jedyny syn i niestety jej wychowanie to typowe uczenie syna że kobieta musi mu usługiwać,ogarniać wszystko i jeszcze do tego zarabiać pieniądze.Kiedy miał 3 miesiące ona wolała iść do pracy a jego zostawiła z mężem bo podobno bardziej jej się to opłacało.Z relacji teścia wynika że to nie były jakieś niesamowite pieniądze,których on by nie zarobił na rodzinę,ale ona już taka jest ze lubi kasę i dla niej poświęci wszystko,własne dziecko by oskubala co do grosza.I teraz sprawa ma się tak że kilka miesiecy temu urodziło nam się dziecko,już w ciąży słyszałam od niej(i to w gościach przy całej ich rodzinie)że ja pójdę do pracy a ona zostanie mi z dzieckiem w zamian za "babciowe".Ogólnie ona lubi się we wszystko wtracać,mysli że bez niej synek sobie nie poradzi i nawet skarpetki mu wybierała jakie ma ubrac do jakich ciuchów,przy mnie bez wstydu latała za nim po domu i kazała mu ubrac te które wybrała.Oczywiscie zrobił jej awanturę i on i teść ale ona zachowywała się jakby nic się nie stało i to ona miała rację.Nie byliśmy jeszcze w tedy małżeństwem,wydawało mi się że jak będziemy mieszkać osobno to będzie okej nie będzie się tak wtrącac.Niestety mieszkamy niecałe 100m od nich.Całą ciążę biegała za mną i gadała żeby tylko była dziewczynka,a potem zaczęła wybierać imię.Myslalam że jej coś zrobię, hormony też robiły swoje,mąż miał zakaz mówienia jej kiedy mam wizyty u lekarza.W końcu żeby zrobić jej na złość powiedział że wybraliśmy imię ale to tajemnica,a ona prawie mu wydłubała oczy za to że nie chciał jej powiedzieć.Jeszcze gorzej było kiedy urodziłam.W dzień powrotu ze szpitala weszła nam do domu cichcem,ani nie zapukała ani nie zapytała czy mozna,wogule nie słyszeliśmy że weszła.Stanela w progu i oświadczyła że musi zobaczyć dziecko.Wyobrazcie sobie ze stałam na środku salonu w biustonoszu,majtkach poporodowych z wielką podpaską między nogami.Bylam wykonczona(leżałam tydzień w szpitalu),głodna i jedyne czego chciałam to wziąć prysznic.Wogule jej to nie zraziło,nie zrobiło jej się głupio ani nic takiego.Gapila się na moje dziecko prawie się na nim położyła a do mnie z daleka wyciągnęła rękę "gratuluję ale jesteś po szpitalu to się nie zblizam".Mogła chociaż umyć ręce jak przyszła prosto z pracy ale gdzie tam,jej wolno wszystko bo jest "babusią".I potem się zaczęło,przychodziła o różnych porach dnia,wchodziła bez pukania czy pytania,jak byłam sama z dzieckiem to wiedziałam kiedy ona przychodzi bo od razu naciskała klamkę i ciągnęła za nią parę razy.Ogolnie była zdziwiona że zamknięte bo jak to przecież jak synek jest w domu to jest otwarte(on oczywiście nigdy nie zamykał drzwi nawet jak prosilam).Mówiłam mu ze nie chce przy niej pokazywać piersi i ma nie wchodzić kiedy karmie,robiłam to też po części dlatego że ona po prostu wisiała nad dzieckiem jak nawiedzona,nie mogła usiąść normalnie obok tylko prawie się na nas kładła i patrzyła jakby kosmitę widziała.Ona ma takie podejście że ja nie wiem jak mąż przeżył dzieciństwo przy niej.Zero jakiegokolwiek instynktu,jakby nigdy dziecka na oczy nie widziała,cokolwiek wyda jej się dziwne(a uwierzcie mi że to normalne rzeczy)to od razu biadoli że coś dziecku napewno dolega i powtarza w kółku "o Jezus Maria".Na chrzcinach dała piękny popis,nie odstępowała wózka na krok.Z mojej rodziny nikt oprócz mamy nie mógł podejść do dziecka bo ona cały czas tam czatowała.Nawet jak usiadła do obiadu i widziała że moja mama podeszła to od razu się zerwała i podleciała do wózka.Musialam w pewnym momencie wziąć dziecko na ręce i zanieść na chwilę do moich dziadków żeby ją zobaczyli.Moj teść to był czerwony ze złości,dogadywał jej,szturchał żeby się ogarnęła ale nie pomagało. A wcześniej w kościele poszła z nami pod ołtarz,chociaż reszta rodziny siedziała za nami w ławkach to ona czatowała przy wózku I połowa zdjęć była do wyrzucenia bo na każdym była jej głowa bo albo zaglądała do wózka,albo zaczepiała dziecko a jak wzięłam na ręce to niby coś przy ubranku poprawiała.Bylam wściekła po tym,ale mąż oczywiście tłumaczy że"ona się po prostu cieszy".Na wszystko jej pozwalał.Potem zostałam KPI i odciągałam pokarm,jak zobaczyła że karmie z butelki to do koleżanki powiedziała o mnie "ona mysli że jestem na tyle głupia że uwierzę że tyle mleka odciagnie".Moje dziecko ma stale drzemki i kiedy kilka razy naciela się że spi kiedy ona idzie do pracy i wstępuje do nas to zaczęła przychodzić wcześniej jak miała czas.Normlanie przychodziła do mnie,widziała się z dzieckiem i tego samego dnia szła do pracy przyszła drugi raz w tedy już mąż był w domu,otwierał jej mówił że dziecko spi a ona zawsze zgrywała biedną babcie bo nie może wnuka zobaczyć chociaz byla u mnie dwie godziny temu.To się powtarzało kilka razy,ja się nie odzywałam bo znowu bym usłyszała że ona się po prostu cieszy a ja przesadzam.Tak samo jak dowie się że ktoś do nas przyjeżdża np.moja siostra czy koleżanki to od razu jak się tylko dowie to przychodzi po kilka razy.Tak jakby nie chciała dopuścić do tego że ktoś inny widział jej wnuka tego dnia a ona nie.Raz mieliśmy gości zaproszonych na sobotę to w piątek po południu pytała czy po pracy może przyjść do nas na to mój mąż że przecież dziecko spi o tej godzinie to biedna babusia powiedziała żeby jej się nie tłumaczył i przyjdzie innym razem,chociaż ona doskonale wie że dziecko już w tedy dawno spi I nie przychodzi wieczorami.Jqk sie trafi ze dziecko spi i ja jestem w domu sama i mowie jej ze akurat spi to fuknie na mnie i odejdzie urazona ale jak mąż ją odprawi to jest super i nic sie nie stalo.Ostatnio ma fazę na mówienie do mojego dziecka na mnie jakich przykrych rzeczy np.poprawiam rękawek body a ona "mamusia cie szarpie",albo dziecko marudzi bo chce spać "na mamusie jesteś zly",kiedyś płakało jak przyszła to do mnie z tekstem że to moja wina bo nie dałam dziecku smoczka i do niego "jesteś zły bo mamusia zabrała smoka".A o tatusiu same superlatywy "zaraz przyjdzie tatuś będzie nosił na raczkach","przyjdzie tatuś do ciebie nie placz","na tatusia się tak ładnie patrzysz"(dziecko patrzyło na regał w sklepie).W ciągu jednej 5 minutowej wizyty uslyszlam 30 razy że dziecko jest podobne do tatusia,a na koniec że leworęczne po tatusiu.Nie wiem na jakiej postawie to stwierdziła na kilku miesięcznym niemowlaku.Stwierdzila też że robi do niej "papa" rączką,nie wiem jakim cudem chyba w jej wyobraźni.Tesciu udaje że robi "czesc" i podaje mu rękę to dziecko też wyciąga siłą rzeczy żeby go złapać ale napewno nie robi tego świadomie i wszyscy to wiemy.Nie mogła być gorsza to stwierdziła że do niej robi papa.Martwie się bo ona też rozpowiada ludziom takie głupoty o wszystkich z rodziny że glowa mała,może już na wsi wiedzą że jestem taka zła i "szarpie" swoje dziecko.Wigilia tego roku była u nas z teściami i moimi rodzicami.Nasze dziecko to straszna maruda po południu I w wigilie bardzo płakało,było zmęczone, przebodzcowane a do tego teściowa chodziła za mną albo za mężem zależy które z nas nosiło dziecko.Jak mąż usiadl na kanapie z wrzeszczacym niemowlakiem to ona siadła koło niego i czasy czas "zygała"do dziecka,zaczepiała go,dotykała itd.Obydwoje z teściem krzyczeli na nią ze ma je zostawić w spokoju i czy nie widzi ze płacze,ale do niej nic nie docierało miała taki uśmiech jak psychopata i nie reagowała na nikogo.Az w końcu wyrwałam je mężowi i zamknęłam się w sypialni.Jak zasnęło włączyliśmy nianie elektryczną taką z ekranem,oczywiście babusia zabrała nam ekranik i cały czas się nim bawiła,co teściu jej wyrwał i mi oddał to ona zabierała ze stołu I wpatrywała się w niego i komentowała "chyba się budzi","mnie się wydaje czy ma oczy otwarte","popatrz ma oczy otwarte prawda?" I tak cały czas,aż w końcu nie włączyła przez przypadek mikrofonu przez który można coś dziecku powiedzieć i nasze rozmowy było słychać w sypialni,dziecko sie obudziło i rozpłakało,musiałam je utulać następne pół godziny.Takich sytuacji jest wiele,naprawdę nie wiem co mam zrobić,mąż wie o tym że ona tak mówi dziecku o mnie ale on nie reaguje bo twierdzi że ona się cieszy,ona ma depresję i wnuk ją cieszy i wogule ja stwarzam problem.A mnie się wydaje że to nie jest normalne zachowanie,że depresja i radość to są jej wymówki żeby się wtrącać we wszystko.Mam też wrażenie że ona jest czasem jakby pod wpływem leków(psycholog jej przepisal)i boję się co jej może do głowy przyjść przy dziecku.Tescia napewno mam po swojej stronie ale nie będę do niego nadawać na nią bo to mi się wydaje nie fer.Czuje się osaczona przez nią,nie podoba mi się że we wszystko się wtrąca,że mówi tak o mnie przy dziecku,że mnie pomija,do tego czesto robi mi przytyki że siedzę w domu a to ja się wszystkim zajmuje całym domem,dzieckiem,rachunkami,zakupami,lekarzami i jeszcze z mężem mały biznes prowadzę.I tak jak coś zrobimy koło domu to leci do niego i chwali jak pięknie coś zrobił,jak pięknie pomalowałeś,jak pięknie naprawiłeś,a ja to cieć co nic nie robi.Dzieckiem też się sama zajmuje ale ja to zła mamusia a tatuś jest cacy.Martwie się też tym co będzie jak córka dorośnie i będzie takich rzeczy wysluchwiac i teściowa będzie robić i mówić takie głupoty przy niej albo do niej.Prosze poradźcie co robić kiedy nie mogę liczyć na męża.Co byście na moim miejscu zrobili.

Przyznaje, nie przeczytałam do końca.. 

Moim zdaniem problemem nie jest Twoja teściowa tylko Twój mąż, który nie potrafi odciąć pępowiny.  Jeśli nie postawi granic, a niestety na to wyglada że nie postawi, nic z tego nie będzie. Możesz się zbuntować, zabrać dziecko, uciec ale myślę że on za Tobą nie pójdzie. Zostanie przy mamusi. Normal y facet pójdzie za żoną i dzieckiem a maminsynek zostanie z mamusia na zawsze.

Aaa. Psycholog nie przepisuje leków bo nie jest lekarzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety nie jestem w stanie wpłynąć na niego,on nie widzidzi problemu.Dla niego problemem jestem ja kiedy mówię że coś mi się nie podoba.Rozmawialam z teściem o jej zachowaniu ale to zapewne nic nie da.W sumie był chyba wkurzony ze ona tak mówi o mnie przy dziecku,jednak jest przyzwyczajony do takiego jej zachowania i dla niego to nic nowego jedyne rozwiązanie żeby to olać i żyć dalej.Martwi mnie jednak wpływ takiego zachowana na dziecko plus nie lubię kiedy ktoś narusza moje zasady i prywatność.

Ona twierdzi że ma jakieś leki przepisane wiec nie wiem czy kłamie czy może chodzi do psychiatry i się nie przyznała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi do psychiatry to dobrze.

A Ty zastanów się nad tym wszystkim, jak długo wytrzymasz ? Nie masz wpływu na męża bo na niego wpływ ma tylko matka. Znałam kiedyś takiego gościa, matka rozwalala mu życie a on się przez nią czuł kochany. Manipulowała nim strasznie,  rozwaliła mu 2 związki aż wreszcie został sam, tzn z mamusią.

Taki typ się już nie zmieni, nie zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Wkurzona'83 napisał:

Jeśli chodzi do psychiatry to dobrze.

A Ty zastanów się nad tym wszystkim, jak długo wytrzymasz ? Nie masz wpływu na męża bo na niego wpływ ma tylko matka. Znałam kiedyś takiego gościa, matka rozwalala mu życie a on się przez nią czuł kochany. Manipulowała nim strasznie,  rozwaliła mu 2 związki aż wreszcie został sam, tzn z mamusią.

Taki typ się już nie zmieni, nie zrozumie.

Masz rację zupełnie inaczej by było gdybym miała jego po swojej stronie a tak to słyszę tylko że ona się cieszy bo ma teraz sens życia.Moi rodzice mieli podobnie z rodzicami mamy jednak oni są za sobą i trzymają się razem.Problem też w tym że on jest jedynakiem i czuje ze matka ma tylko jego tym bardziej że sama nie dogaduje się z mezem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W przypadku mojego znajomego też tak było. Kobieta była znudzona mężem, niedogadywali się więc przeniosła "miłość" na synka. Właściwie to zrobiła sobie z niego nowego partnera. Wszystko ustalała i planowała z synem. Ojciec w tym domu był traktowany jak powietrze liczyli się tylko mamusia i synuś.

 

Nie znam Cię ale obawiam się że tego nie wytrzymasz. Będzie coraz gorzej. Takie toksyczne matki są straszne, potrafią zniszczyć życie własnemu dziecku dla własnych korzyści.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×