czemu posiadanie dzieci uważane jest za dobro, a nieposiadanie za zło, egoizm?

przecież im więcej ludzi na świecie tym więcej cierpienia na świecie

według mnie właśnie posiadanie dzieci to egoizm, to niby zabezpieczenie przed biedą i samotnością na starość (no i przede wszystkim nasze instynkty, potrzeby które są koniecznością dla zachowania ciągłości gatunku) ale kosztem tego, że powstanie nowa istota, która będzie doświadczać cierpienia i w końcu umrze. Można zaoponować, że nie wszyscy są nieszczęśliwi. Jednak pewność, że nie będzie cierpienia i na końcu śmierci (brak dzieci) jest całkowita, natomiast to, że dziecko nie będzie cierpiało jest loterią. Ja także mam potrzebę rozmnażania się, ale moja logika ją unicestwia. Czasem mam nadzieję, że znajdę powód do posiadania dzieci, ale wciąż nic mnie nie przekonało. Może kiedyś zaadoptuję malucha, ale tworzenie nowych ludzi jest dla mnie niemoralne

z tego samego powodu dla ktorego kochanie kogos uwazane jest za dobro a uzytkowanie - za egoizm np. pani ktora nie ma dzieci sprzedaje lody w sklepie.. idzie dziewczyna prosi o loda za 5 zl ( w domu czeka corka ktorej to obiecala) a placac zauwaza ze gdzies zgubila 50 gr i ma tylko 4,50 pani w sklepie mowi: nie o to mi chodzilo, prosze przyjsc z pelna kwpota.. to wyraz milosci blizniego czy tylko prowadzenia biznesu?

i wtedy to dziecko cierpi, a gdyby go nie było to nie byłoby również jego cierpienia, więc odpowiedzialni są rodzice, które je stworzyli

masz za zle rodzicom ze zyjes?

nie, chodzi o szersze spojrzenie, nie konkretny przypadek, nie obwiniam ludzi o takie rzeczy, tylko staram się zrozumieć i porównać z moim punktem widzenia

przecież założenie, że płodzenie dzieci=miłość, a nie robienie tego=jej brak jest błędne. Na świecie jest mnóstwo ludzi, których można pokochać (w tym wypadku dzieci) bez tworzenia nowych specjalnie dla siebie. Przy adoptowaniu dziecka jest niemal pewność, że cierpienie na świecie się zmniejszy. Przy urodzeniu jest niemal pewność, że cierpienie się zwiększy-to niezaadoptowane dziecko nie znajdzie w tym momencie dzięki danej osobie miłości i godnych warunków do życia, a to nowe może urodzić się chore lub zaznać w życiu jakichś innych większych przykrości. Czyli wychodzi na to, że brak dzieci lub adopcja=dobro, rodzenie nowych=zło

ponieważ posiadający dzieci tworzą mu zawsze kochaną, szczęśliwą, rzygającą tęczą rodzinkę, oraz wspaniałą przyszłość. a bezdzietni to zazwyczaj menele, złodzieje i osoby niedojrzałe a także alkoholicy i inni agresorzy.

no tak, stereotypy i uprzedzenia :P ale smutne to jest i i tak dalej niezrozumiałe dla mnie

bo ludzie nie patrzą z dystansu tylko na to jaki wpływ to będzie miało na ich otoczenie najbliższe

katoreligia uważa, że brak dzieci to egoizm

Imperatyw ze strony wiary

Szkopuł w tym, że wielu ludzi nie nadaje się na rodziców i pastwi się psychicznie nad swoimi dziećmi, patologii jest pełno w huj i to właśnie dysfunkcyjni rodzice są złem tego świata, bo ich dzieci wyrastają na nieszczęśliwych ludzi z problemami. Chcą przedłużyć swoje geny dla samych siebie, wiec robią sobie dzieciaka i to jest czysty egoizm, bo urodzenie dziecka to jedno, a dobre wychowanie pełne miłości, szacunku i akceptacji to drugie - niestety już nie tak oczywiste.

Myślałam że ktoś się podejmie próby wyjaśnienia mi tego, dopuszczam możliwośc, że to ja nie dostrzegam jakiegoś kluczowego aspektu

Przychodzą mi do głowy takie pomysły jak przymusowa antykoncepcja i możliwośc posiadania dziecka dopiero po testach psychologicznych, wiem abstrakcja. Ale wyeliminowałoby potologię

wyeliminowałaby ludzkość:-P

Wystarczy zwiększona kontrola państwa i ingerencja w wychowanie dzieci, w Polsce kontrowersyjne i nie do przyjęcia, w niektórych państwach to funkcjonuje na porządku dziennym, choć czasem przechodzi w absurdy, co kończy się źle dla tych dzieci, ale najważniejsze, że te, którym jest źle są jak najwcześniej odseparowane i przydzielane do nowej rodzin, dzięki czemu ich psychika nie jest nieodwracalnie wyniszczona jak to często bywa w przypadku stałej, wieloletniej dysfunkcji.

No do tego to dąży. Brak ludzkości=brak cierpienia dla istot najbardziej zaawansowanych na tej planecie. Gdybyśmy teraz się przestali rozmnazac to za 110 lat nikt nie byłby nieszczęśliwy

bzdura

aha

co tu rozwazac w kategoriach zla czy dobra. Posiadanie potomstwa , rozmnazanie, to natura, biologia, bez tego ustałoby zycie. czy jedzenie, spanie rozpatrujecie jako dobro lub egoizm? Ktos, kto rodzi, moze byc rownie dobrze zly lub dobry,nie mieszajcie charakteru z płodnością.

gdyby ludzie nie zbroili się to jedzenia starczyło dla wszystkich Na świecie wydano na zbrojenia 1 bln 634 mld dol

Rodząc kogoś skazuje się go na śmierć.

mam takie same zdanie na ten temat ale ludzie sa zbyt zachlysnieci zyciem terazniejszym zeby w ogole o tym pomyslec moim marzeniem jest zeby zniklo cale zycie na ziemi