Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćemm

Czy macie wsparcie u rodziców?

Polecane posty

Gość gośćemm

Dziewczyny jak w temacie, czy rozmawiacie tak szczerze z mamami, jaki macie kontakt z ojcami? Jestem w drugiej ciąży, potrzebuje wsparcia a nie mam na kogo liczyć.. Pochodzę z niby normalnej rodziny ale nie rozmawiam z matka o porodzie, o obawach, o moim stanie zdrowia..a chciałabym z kimś tak porozmawiać jak kobieta z kobieta... Ona nawet nie pyta, druga ciąże przechodzę wyjątkowo złe, grozi mi przedwczesny poród.. Na ojca tez nie moge liczyć, gdy potrzeba mnie gdzies sporadycznie podwieźć bo maz w pracy to zawsze jest problem, sapanie, wzdychanie.. Nie moge chodzic bo mam krótka szyjkę ale jego to tak w zasadzie nie obchodzi.. Płace za taksówki zeby jechać z synem do lekarza czy sama do szpitala bo ojciec twierdzi ze jest zmęczony czy mu sie nie chce. Przykro mi.. Tymbardziej ze zawsze staram sie wszytkim pomagać.. Rodzina tez nie zadzwoni spytac jak sie czuje, dzwonią jak cos chcą, jak ktoś ma urodziny i mam tort upiec czy jedzenie przygotować. Czy u was jest podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam bardzo duże wsparcie, ale może to dlatego że moja mama nie chce być taką jedzą jak jej własna matka była dla niej, nigdy nie mogła na nią liczyć. Ale to dziwny człowiek, wolę z nią mieć jak najmniej do czynienia (z moją babcią).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdroszczę ci.. Chciałabym mieć dobry kontakt... Za wszelka cenę chce być dobra dla moich dzieci, nie chce zeby czuły sie odrzucone tak jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mogę liczyć. Finansowo pomagają trochę i niby interesują, ale tak naprawdę nie czuję, że się rozumiemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie miałam z mamą super relacji, ale zawsze mogłam na nią liczyć, niechęci o jakieś zwierzenia, ale taka pomoc w życiu codziennym. Tak samo mam z teściową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam, i to ogromne. Po poronieniu fakt, mój ojciec nie reagował- ale nie dziwię się, to typowy facet wychowany w tradycyjnej rodzinie i również byłoby mi głupio. Mama i siostra bardzo mnie wspierały. W zagrożonej ciąży rodzice bardzo często jeździli do mnie, z obiadem czy po prostu w odwiedziny, tata pomagał mężowi w remoncie, mama ogarnąć mi wyprawkę. Ciągłe telefony, mama rodziła w zupełnie innych czasach ale o porodach też pogadałyśmy (siostra jeszcze nie rodziła, więc raczej jej nie zwierzałam się z typowo ciążowych, intymnych spraw). Mój ojciec jest trochę sztywny, ma problem z kontaktem, ale wiem że strasznie się o nas martwi i choćby miał z bieguna przyjechać, to będzie jak powiem że leżę w szpitalu i go potrzebuję. Najwyżej potem usiądzie i powie dwa słowa :P Mama momentami wchodzi nam w życie z butami, ale ma dobre intencje i teraz ją rozumiem, zresztą umiem się zdystansować. Cieszę się że mam takich rodziców, mają swoje za uszami ale doceniam to co od nich mam. A dziadkami są najlepszymi na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzcow mam 1000km dalej i gdy tylko mam problem sa na drugi dzien. Zabieraja dzieci na wakacje co roku, ferie spedzaja u nich. Dzieci to dla nich swietosc. Mama byla u mnie przez miesiac po porodzie; wstawala do dziecka w nocy i sie nim opiekowala gdy bylam w szpitalu (komplikacje po cc). Dzieci kochaja dziadkow ponad wszystko a oni je. I wiem ze tez ich nigdy samych nie zostawie i bede sie nimi opiekowac na starosc :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znajdź sobie fajne koleżanki w Internecie w podobnej sytuacji gdzie będziesz gadać z nimi przez Messenger czy coś i po sprawie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, obydwoje dawno juz nie zyja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy to jest wątek o nastoletnich matkach? Bo zdaje się, że dorosłe osoby powinny być samodzielne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam. Tylko w dziadkach. Moja babcia tak nauczyla moja matke, ze kazdy ma pomagac mojej matce a ona nikomu. Sama mowi, ze zle ja wychowali, bo pomagali az nad to i teraz maja podziekowanie, ze sie od nich odciela na starosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam kontaktu i zadnego wsparcia! To ma duzy wplyw na zycie,niestety ,duzo lat staralam sie z tym pogodzic ,ale sie nie da do konca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jestem w pierwszej ciąży i moja matka ani razu nie zapytała jak się czuje, co powiedział lekarz, czy wszystko ok, po prostu nic... nic... dla niej nie ma tematu. Teściowa do mnie czasami dzwoni i pyta się jak się czuje a moja matka nie zapytała ani razu. Nawet nie wie czy wszystko w porządku z ciążą. Na początku było mi przykro i było to dla mnie dziwne ale w sumie nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu. Ale uważam że jest to sytuacja gdzie powinna się zainteresować... skoro obcy ludzie się pytają a własna matka ma to po prostu gdzieś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo one sa z czasow ze jak kobieta byla w ciazy to nikt sie z nia nie cyrtolil. Pracowala do konca ciazy itd. I te wasze matki tak uwazaja was za ksiezniczki na ziarnku grochu wiec was zlewaja. Ciaza to w sumie pikus wychowane to dopiero kiert. Moze te matki was w ten sposb chca przygotowac zebyscie tak sie nie roczulaly nad soba po porodzie dostanie obuche w leb jak przyjdzie do opieki nad niemowlakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I to bylo tez za ze kobiety ronily ciazy. Tym sie nikt nie przejmowala. Teraz kaza ciaze utrzymuje sie czasemi nawet wbrew naturze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście ze samodzielne. Ale co to za dziadkowie co wnukami sie nie interesują. Teraz ferie i co drugie dziecko jedzie do dziadków albo z dziadkami na narty itp.. a i z rodzicami tez. Wiec sa fajnie dziadkowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawie żadnego. Miałam bardzo trudną ciążę. Jestem mamą wcześniaka z orzeczeniem o niepełnosprawności (to wyszło niedawno). Myślałam, że będę mogła się mamy poradzić w wielu kwestiach (ja też byłam wcześniakiem, chorowitym). Zastój w piersi? "Nie wiem, ja piersią nie karmiłam", Cukrzyca ciążowa? "Za moich czasów nie było". " A co to jest ta cytomegalia?" (kiedyś tam, przed ciążą przechodziłam) ? Rehabilitacja? "A co to jest metoda Bobath"? Neonatolog? "A czym się taki lekarz zajmuje"? Zero kumacji, moja matka ledwo sobie przypomina ile trwa ciąża. Nie mogę poprosić o pomoc w przypilnowaniu małego nawet gdy śpi, bo zawsze jej coś wyskakuje, obiecują że przyjadą, ale jak popsuje się samochód to już tyłka w autobus nie, bo po co. W tematach ginekologiczno-pediatrycznych czuję się jak matka swojej matki. Mojemu ojcu wnuk jest potrzebny do słit foci na komórkę i tyle, nie jest to dziadek, który umie się pobawić z dzieckiem, a jak czyta książeczkę to na odwal, tak, że mam ochotę mu tę książeczkę wyrwać, bełkocze tylko, byle do ostatniej strony i spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:34 z którego tygodniu ciąży jest Twój maluch? Ile ma teraz miesięcy? I jeśli mogą spytać to z jakiego powodu orzeczenie? Pytam, bo sama urodziłam w 33 tc i syn ma prawie rok, martwię się cały czas, bo jednak jest te 2 miesiące do tyłu, oczywiście opieka neonatologa, kontrola rehabilitanta, mnóstwo jak to w pierwszym roku życia wcześniaka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z mamą mam bardzo dobry kontakt, wspiera mnie i mogę z nią porozmawiać o wszystkim. Jeśli chodzi o ojca no to mogę liczyć jedynie na wsparcie finansowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez jestem w ciazy i mama ani razu nie zapytała się jak się czuje, za to ciagle mi mówi o tych samych osobowach ile kto zarabia. Jak moje dziecko miało podejrzenie zd to jej słowa brzmiały, ze wszyscy wokół maja zdrowe dzieci. Mój ojciec całe życie nie intetesowal się mną, o ciaze nawet nie zapyta. Dziś nie mam z nim o czym rozmawiać, po 20 minutach nie mam żadnego tematu. Za to teściowie interesują się mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.09 35 tydzień ciąży, autyzm, do 15 miesiąca rehabilitacja bobath, specjaliści (chirurg, bo miał wodniaka, kardiolog, alergolog, dermatolog, neurolog, okulista, standard w takim wypadku), myślałam, że potem będzie lżej, a tu bach, dwa miesiące później dostajemy diagnozę (podejrzewaliśmy wcześniej, ale wielu lekarzy nas zbywało albo kazali czekać i obserwować), cios na resztę życia. Wszystkiego dobrego dla ciebie i dziecka, obserwuj je i pamiętaj, że twoja intuicja jest zawsze najważniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:37 dziękuje, będę na pewno obserwować, też wierzę w intuicję kobiet/matek (już w ciąży przeczuwałam, że coś jest nie tak i nagłe CC w 33 tc, 1540g). Bardzo dużo tych wizyt mieliście, my trochę mniej. Życzę Wam dużo zdrowia, sił by walczyć i trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko doskonale Cie rozumiem. Fajnie byłoby gdyby ktos od czasu do czasu traktował nas dalej jak swoje dziecko. Moi rodzice wychodzą z założenia, że pomagają starszemu rodzeństwu, a ja mam sama sobie radzić. Niedawno dowiedziałam się, że tylko ja zapłaciłam za swoje wesele, studia, czy nie dostałam ani złotówki do mieszkania, samochodu, etc. Wiedziałam, ze dają coś rodzeństwu ale nie wiedziałam, że brat i siostra mieli spłacany przez rodziców kredyt, ze opłacili im studia, że nadal dostają kasę ich dzieci! Moje jakoś nie dostają... Rodzeństwo nie wiedziało z kolei, że ja nic nie dostałam. Zabolało i to mocno. Zwłaszcza, że zawsze czułam się jak piąte koło u wozu. Przeanalizowałam różnice pomiędzy mną a rodzeństwem i wydaje mi się, że chodzi o zaradność życiową. Nigdy o nic nie prosiłam, nigdy nie żale się, nie dzielę problemami z rodzicami. Za to jestem na każde skinienie a rodzeństwo dawkuje swoje zaangażowanie. Tylko, że ja nie mam ochoty zmieniać się i płakać na ramieniu mamy tylko po to by dostać kasę... wolałabym by mnie po ludzku doceniała i była ze mnie zadowolona. To by mi wystarczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedyś byłam mega chora. Miałam taką gorączkę, że nie mogłam zajmować się niczym i leżałam padnięta. Mąż musiał chodzić do pracy więc przyjechała teściowa nam pomóc (mama mieszka w tym samym mieście, teściowa ponad 200 km). W tym samym czasie przyszła odwiedzić mnie mama - ja leżałam w sypialni na piętrze. Mama pogadała z teściową, wypiła herbatę i poszła. NIE WSTĄPIŁA DO MNIE BO ZAPOMNIAŁA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym wolała mieć wsparcie w mężu. Żeby się k****a interesował, żeby coś próbował ze mną stworzyć, żebyśmy oboje byli kreatywni i oboje zarabiali na to wygodne życie, które staram się sama nam stworzyć! A tu k****a zero zainteresowania! On ma swój, a ja swój świat! A miało być tak pięknie! Jestem rozczarowana tym wszystkim! Może on tak jak wszyscy faceci -wycofuje się, kiedy widzi że baba więcej może?- Nie wiem już co o tym myśleć. Mówił że tak nie jest. -Ale uczestniczyć w moich pomysłach mu się nie chce. Nie ważne ile pieniążków te pomysły już wygenerowały. Jego nie przekonują żadne zera! On się nie zna, on nie ma takich pomysłów i takie tam tłumaczenia... A ja tak naprawdę zapiertalam jak dziki osioł a pomysły to naj mniej istotne-starczyłoby mi ich na całą moją dzielnicę i każdego mieszkańca z osobna. Więc takie wymówki to zwyczajne lenistwo! Jestem z tym sama! Sama muszę pchać ten wóz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W moich rodzicach zawsze mają wsparcie. Jednak tak jak mówię. Mam już własne dzieci i wolałabym w mężu mieć wparcie. Żebyśmy razem ulepszali wędkę która pozwala wykarmić naszą rodzinę. On zdaje się nie mieć ambicji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×