Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Grażynka

Kładę się spać znowu z uczuciem, że straciłam dzień...

Polecane posty

Gość Grażynka

Sama, smutna, niespełniona, zero celu w życiu, rozgoryczona, nie mogąca uwierzyć w prostactwo i warcholstwo innych... wychowana w za dobrym domu, kiedyś przekleństwo nie pojawiłoby się na moich ustach... A niedawno obmacująca się z zajętym facetem. Naprawdę... czuję, że coś mnie ominęło..., że coś źle zrobiłam. kto też tak ma? kto ma pomysł żeby zmienić cokolwiek... Pewnie i tak połowa z was nie dotarła do tego miejsca, bo za długie i nikomu się nie chce czytać... Ja wiem że jestem młoda, każdy mi powie że znajdę sobie kogoś ale ... wszystko jest nie tak... nic się nie układa jak zaplanowałam... ludzie fałszywi, zapatrzeni w siebie, a ja? straciłam grunt pod nogami, czuje się głupia wśród innych... nie wiem może jestem? właściwie nie mam już za bardzo ochoty próbować nawiązać kontakt z kimkolwiek... nie odludkiem kompletny nie jestem :) mam przyjaciółkę, kilka koleżanek... z ocenami w lo tteż nie jest źle... czuje że dostanę się spokojnie tam gdzie chce... tyle że ja nie wytrzymuje... jeszcze rano nie było tak źle... ale usiadłam teraz przed kompem i nie moge przestać myśleć... zastanawiać się... co spieprzyłam... że tak boje się ludzi... i... wątpie żeby ktoś mnie zrozumiał.. ale wdzięczna będę jeżeli ktoś to przeczyta... dlaczego z dnia na dzień wszystko nie może się zmienić? choć jedna rzecz??? jedna? malutka...... i żebym wiedziała jak temu pomóc... żeby coś się zmieniło... cokolwiek , ale na lepsze... żeby chciało mi się znowu żyć... i rozmawiać z ludźmi..................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grażynka
kto potrafi doradzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grażynka
no tak... to przecież kafeteria... haha :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olkaaa85
nie doradze nic ale moze powiem, ze czuje sie podobnie... nie moge odnalezc sie w tym swiecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witam w klubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdaniem.faceta
Cześć Grażynka , Za moment ktoś tu napisze, że faceci wolą ZOŁZY albo się kobiety odezwą , że prymitywów mają serdecznie dość , czyli tak żle i owak niedobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sharisse
w lo? nie narzekaj...jeszcze tyle pieknych dni przed Toba :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hellis
Ja co prawda nie jestem założycielką topiku, ale do czego zmierzasz pytając o idealny dzień?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznikowa
Mam tak samo. identycznie;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hellis
Pytam się, bo czuję podobnie jak autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma co się smucić... czasem tak jest ale ile wkładu jest naszego aby ten dzień się zminić?? czekamy aż samo do nas przyjdzie.. lub poprostu nie raz lubie jak tak jest zwyczajnie, głupie przyzwyczajenie nie raz jak siądę i mam doła to myślę ile mogłam, ile chciałam a ile jest .. staram się wyciagać rękę do tego co mi Bóg daje...ale czasem mi sie nie chce..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 50.................
a co mam powiedzie c ja? ja to naprawde zmarnowałam wiele dni, wiele było przespanych, nijakich, z tv zamiast z człowiekiem. WYĆ MI SIĘ CHCE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grażynka
Idealnie spędzony dzień: Budzę się rano w łóżku w moim domku nad morzem, wstaje, ubieram się w śliczne ciuchy, pachnę, wyglądam i czuje się wspaniale,robie kawę dla nas, siadam na tarasie, po chwili budzi się mój facet i patrzymy razem przez moment na morze, rozmawiamy o bzdetach, śmiejemy się, kłócimy by zaraz pogodzić... a później jedziemy jak co dzień co pracy. W domu jest wszystko uprzątnięte i nie ma brudu. (w pracy też mam opisać?, że bez kłótni, pyskówek, po prostu jest miła atmosfera a ja mogę się wykazać na swoim stanowisku ) Jemy obiado-kolacje w jakiejś knajpce i wracamy do naszego domku nad morzem... No i po prostu jesteśmy razem, nikt nas nie nachodzi, nie przeszkadza, mamy wyłączone telefony reszta dnia jest tylko dla nas i nikt inny nie istnieje. Rozmawiamy, oglądamy jakiś film, a potem idziemy nad morze, wieczorem kochamy się na białej pościeli. jak myslicie to tylko dziecinny wymysł licealistki? coś takiego jest nie realne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grażynka
Jeny dziewczyny, sporo nas jest... Trzeba coś zmienić... I to nie tylko jaaa coś muszę zrobić.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grażynka
do sharisse: wszyscy mi to powtarzają... , że młoda jestem... wiem o tym... ale nie poradzę... że nie potrafię znaleźć nic fajnego w tym że od jutra wakacje i nie muszę chodzić do szkoły... obojętne mi to... nie potrafię zmusić się do żadnego entuzjazmu.... nie chce być ponuraczką! :( nie chodzi o to że źle się czuje jako indywidualistka, ale czuje że nikt mnie nie akceptuje taką, bo sama siebie nie rozumiem... mam naście lat... moi rówieśnicy też... ale ja się przy nich czuje staro, jakbym grała w jakiś nędznym kabarecie... oni mnie śmieszą, tym... swoim kozactwem na siłę... tym udawaniem bóg wie kogo... i co jeszcze? źle się czuje przy nich.., nie tylko dla tego że boje się że zaraz mnie wyśmieją... ja po prostu przy drugiej części (tej nie kozaczącej ciągle :o) też czuje się źle, bo oni ciągle wszystkiego się boją i przejmują... jakby 1spr miał wpływ na całe życie, że jakaś rzecz może je całe zrujnować i potem już niczego nie będzie... I tego nie cierpię, bo uważam ,że zawsze wszystko można przetrwać,... ale właśnie szukam tego sensu, celu... Nie będę tu się rozpisywać..., ale charakter mam dosyć ciężki i nie jestem skora żeby zmieniać zdanie, czy poddawać się. ... Wiec mam problem tak ogólnie ze wszystkim i jak ktoś powie pewnie i niczym...................................... Życie jest dla mnie problemem... Ale każdy problem można rozwiązać i ja tego rozwiązania szukam. ktoś musi wiedzieć... jak sprawić, żebym zaczęła cieszyć się każdym następnym dniem... i nie dobijała się tak problemami i nie powtarzała sobie w kółko niektórych słów... Nie chce istnieć chce żyć. Od dziś od teraz. Chce być optymistką, chce sie tego nauczyć... Ktoś musi wiedzieć... Jak mogę to osiągnąć... Nie mogą cały czas narzekać... i mówić jaka to jestem nieszczęśliwa... Dosyć ! dość! Koniec! Do licha... koniec smucenia się... :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajednaniewazne
'nie chodzi o to że źle się czuje jako indywidualistka, ale czuje że nikt mnie nie akceptuje taką, bo sama siebie nie rozumiem... mam naście lat... moi rówieśnicy też... ale ja się przy nich czuje staro, jakbym grała w jakiś nędznym kabarecie... oni mnie śmieszą, tym... swoim kozactwem na siłę... tym udawaniem bóg wie kogo... i co jeszcze? źle się czuje przy nich.., nie tylko dla tego że boje się że zaraz mnie wyśmieją... ja po prostu przy drugiej części (tej nie kozaczącej ciągle ) też czuje się źle, bo oni ciągle wszystkiego się boją i przejmują... jakby 1spr miał wpływ na całe życie, że jakaś rzecz może je całe zrujnować i potem już niczego nie będzie... I tego nie cierpię, bo uważam ,że zawsze wszystko można przetrwać,... ale właśnie szukam tego sensu, celu... Nie będę tu się rozpisywać..., ale charakter mam dosyć ciężki i nie jestem skora żeby zmieniać zdanie, czy poddawać się. ...' czytając to.. mialam wrazenie jakbym czytala cos co sama napisalam..znam to uczucie, keidys bylam rozesmianą 15nastką.. teraz mam 18 lat.. a czuje sie psychcznie jakbym miala z 40 na karku, nie bawi mnie to co moich rowniesnikow.. bardzo spowaznialam.. dlatego trudno odnalesc mi sie w spoleczenstwie.. bo drazni mnie na ogol obecnosc innych ludzi.. mało powaznych.. ktorzy siemja sie jak glupki do sera, albo ktorzy kozaczą jak sama wspomnialas... najlepiej sie czuje w towarzystwie ludzi ktorych znam od lat.. nie mowie ze to dobrze, czasem brakuje mi tej beztroski.. ale uwazam rowniez ze to nic złego.. poprostu z przyczynowo skutkowych zaleznosci syzbciej dojrzalysmy psychicznie...tak mi sie wydaje. Zajrze tu jeszcze:) mam nadzieje ze sie odezwiesz jeszcze w tym watku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tszy/czwarte
:-) Poradzisz sobie, Grażynka, choć łatwo Ci nie będzie. Ludzie z nerwami na wierzchu tak właśnie mają. Poczytaj sobie wiersze księdza Twardowskiegp. "Wchodzą" do głowy i do serca bez żadnego problemu. Są zrozumiałe. Pewnie dlatego, że te wiersze, to poezja. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tszy/czwarte
"Grażynka" - ładne imię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fggg
Ale maruda :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mimo że nie jestm samotna mam tak prawie codziennie... Czgoś mi w życiu brakuje, a najbardziej radości, optymizmu, poczucia własnej wartości... Nie mogę znaleść miejsca w tym pokreconym swiecie...Już chyba nawet marzen nie mam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grażynka
co z idealnego dnia mam teraz? Tylko porządek, ład, kawę rankiem :D, ale... pitą w samotności i co najważniejsze, najlepsze i najgorsze równocześnie: spokój od wszystkich, tyle, że również spokój od tych znajomych, z którymi chciałabym mieć jakiś kontakt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichy..
Cała tajemnica Grażynko tkwi w życiu terażniejszością. To jest napisane dośc infantylnie ale daje jakieś pojęcie o co chodzi: Przeżyję ten dzień, jakby to był ostatni dzień życia. I co uczynię z tym ostatnim, bezcennym dniem, który mi pozostał? Po pierwsze zapieczętuję treść mojego życia, tak aby nawet jedna kropla nie przelała się na piasek. Nie stracę ani chwili na biadolenie nad wczorajszymi nieszczęściami, klęską, cierpieniami, bo czy powinienem trwonić to, co jest dobre, na to, co złe? Czy piasek w klepsydrze może przesypać się do góry; a słońce wzejść na zachodzie i zajść na wschodzie? Czy mogę przeżyć na nowo błędy jakie popełniłem wczoraj i naprawić je? Czy mogę sprawić, by powróciły wczorajsze rany i uleczyć je? Czy mogę stać się młodszy niż byłem wczoraj? Czy mogę cofnąć zło, jakie wyrządziłem swoimi słowami, ciosy, które zadałem, ból, który sprawiłem? Nie, wczorajszy dzień został pogrzebany na zawsze i więcej o nim nie będę myślał. Przeżyję ten dzień, jakby to był ostatni dzień życia. Cóż więc uczynię? Zapomnę o dniu wczorajszym. Nie będę również myślał o dniu jutrzejszym. Dlaczego niepewną przyszłość mam przedkładać nad dzień dzisiejszy? Czy piasek, który w klepsydrze ma przesypywać się jutro, może to uczynić dziś? Czy słońce może wzejść dwa razy tego samego ranka? Czy mogę wykonać już dziś zadania, które staną na mojej drodze jutro? Czy mogę już dziś włożyć do sakwy złoto, które otrzymam jutro? Czy dziecko, które urodzi się jutro, może przyjść na świat dzisiaj? Czy śmierć, która przyjdzie jutro, może rzucić swój cień na przeszłość i zaćmić radość dnia dzisiejszego? Czy powinienem przejmować się zdarzeniami, których być może nigdy nie będę świadkiem? Czy powinienem dręczyć się problemami, które może nigdy się nie pojawią? Nie! Jutro jest pogrzebane, tak jak i dzień wczorajszy, i nie będę o nim więcej myślał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×