Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość adwa2

13latka. Jak byście postapili na miejscu rodziców?

Polecane posty

Gość adwa2

Dziewczyna olewa wszystko. To nie bunt ani żaden okres przejściowy - ma tak od zawsze, odkąd pamiętam. Mimo naszego stawania na rzęsach, zawsze wszystko miała gdzieś, z nikim się nie liczyła. Zawsze patrzyła tylko na siebie i swoje uczucia. Miała wszystko - uwagę, naszą miłość, swój pokój, warunki do nauki i odpoczynku. Nigdy nie wymagaliśmy od niej cudów na kiju, miała pilnować szkoły i wykonywać swoje domowe obowiązki, jak w każdym normalnym domu. Olewa nas, olewa szkołę (od września jedzie na samych trójach, choć do tej pory była wzorową uczennicą), ma w d***e i prośby i groźby. Patrzy na nas wzrokiem pt "możecie mi naskoczyć", nie robią na niej wrażenia ani zakazy ani nakazy, ani zabieranie tv, kompa czy komórki, ani nagradzanie jej za to, co zrobi dobrze. Nie mam siły do tego dziecka. Nie mam. Robiliśmy wszystko, co w naszym mniemaniu miało sprawić, że będzie dobrym, rozsądnym, mądrym człowiekiem. Tym czasem jest roszczeniową, pyskatą, wredną i egoistyczną smarkulą, na której nie robią wrażenia ani moje łzy, ani ból serca ukochanych dziadków, ani nerwy ojca. Nic nie robi na niej wrażenia. Nie jest nawet wrażliwa na cierpienie zwierząt, kpi z tego, co w ogóle jest już totalną porażką, bo całe życie pomagamy schroniskom, bezdomnym zwierzakom, sami też mamy 2 psy. Co ja mam zrobić? Niszczy sobie życie, to trwa od zawsze i tylko się pogłębia. Byliśmy u 2 psychologów, nic to nie dało. Co Wy byście zrobili??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psychopatka? :/ Jak tak,to niewiele da sie zrobić.:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Być konsekwentną. Wprowadź jasny system kar i nagród - a nie okazjonalne a to zabierzemy Ci komputer, a to tamto. Po drugie, od kiedy trzeba mieć 5 ze wszystkiego? Zobacz co ją interesuje, rozmawiaj z nią - wchodzi małymi kroczkami w dorosłość i oczekuje partnerskiego podejścia a nie jojczącej matki. I co gadasz, ze tak było od zawsze - sama piszesz że kiedyś miała dobre oceny, teraz nie - więc COŚ się zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oddaj ją na parę lat do szkoły prowadzonej przez siostry zakonne, takiej z internatem.albo postrasz, że jak sie nie postara troche zmienic to tak z męzem zrobicie. Moja koleżanka spędziłam w niej 5 lat, zmieniła się o 180 stopni. Wczesniej arogancja, pyskata, miała stycznsc z narkotykami, piła. Teraz sama jest juz matką, oczekuje 1 dziecka, czuła, radosna, empatyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zobacz jak przedstawiasz swoją rodzinę -wspaniali, pełni miłośc****atrzacy na biedne psiaczki. Życiowe doświadczenie mi mówi, że takich rodzin niema, w każdej jest coś nie tak - może spójrz obiektywnie na Was? może ciąganie jej od małego do schroniska nie jest genialnym pomysłem? a mówienie "zobacz jak dziadka przez Ciebie serduszko boli" i próby wywołania poczucia winy nie są strzałem w 10?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no cóż, wygląda na to że nie wyszła wam córka. Tak to jest U mnie w rodzinie jest podobnie. Brak pyskaty nerwus imprezowicz a ja taka przysłowiowa "mysz pod miotłą". Rodzice wychowywali nas taks samo, dawali tyle samo miłości, a jednak jestesmy totalnie różni. Myślę że Twoja córka taka się urodziła i wychowanie wychowaniem ale jej rozrabiackie instynkty są silniejsze. Nie wyszła Wam córka po prostu... może gdyby inny plemnik był szybszy.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro psycholog sobie nie poradzil, to radze wizyte u psychiatry. Byc moze konieczne jest leczenie farmakologiczne. Warto sprobowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem też tak myślę. najgorsze jest to, że jestem jej matką, a mam o niej takie zdanie, że.. Ktoś powiedziałby "to jest twoje dziecko i musisz zaakceptować je takie jakim jest" ale to niemożliwe. Nie macie pojęcia jakie piekło nam zgotowała. Jak obrzydziła nam wspólne, rodzinne wakacje, ferie, wypady, niedzielne obiady, wyjazdy do dziadków na wieś. Wszystko, ale to wszystko bez wyjątku nam obrzydziła. Zawsze była niezadowolona, nienasycona, nigdy jej się nic nie podobało, z niczego nigdy się nie cieszyła. Raz na dzieisąte urodziny zrobiliśmy jej niespodziankę, wyremontowaliśmy jej cały pokój (wcześniej przeglądałam z nią różne strony www i tak sobie na niby wybierała meble które chciałaby mieć w swoim pokoju, kupiliśmy je). Wiecie jaka była jej reakcja? Powiedziała, że gdyby wiedziała że to zrobimy, to pokazywałaby mi wtedy droższe szafy. Taka była jej reakcja. DZIESIĘCIOLATKI. Miliard takich sytuacji było. Słuchałam już rad, porad, doświadczeń innych rodziców. I mam wrażenie, że nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić tego, jak to wygląda. Problem jest tak wielki, tak poważny, że zastanawiam się czy to nie jest jakaś kara za to, że przyszło mi wychowywać takie dziecko. Ma siostrę 3 lata młodszą od niej. Nigdy nie była o nią zazdrsna, wręcz przeciwnie, lubiła i potrafiła się nią zajmować, robiła to z przyjemnością. To chyba jedyna rzecz, którą robiła z uśmiechem na buzi, tak jest do tej pory. Więc jej zachowanie nie jest też jakimś buntem wobec faktu, że ma rodzeństwo. Zresztą nawet gdyby było - nikt nigdy jej nie odepchnął i nie dał odczuć, że jest na drugim planie, wręcz przeciwnie, zawsze dbaliśmy i pamiętaliśmy o tym, żeby czuła się pewnie na swojej pozycji "starszej siostry" i naszego kochanego dziecka. I wszystko to - przepraszam - psu w du.pę. Rzygać mi się chce jak pomyślę o tym, że idzie weekend. I znowu będzie ofochana, naburmuszona, zamknie się w swoim pokoju, będzie miałą wszystko gdzieś. A jak już zrobi coś, o co poproszę ją dziesiąty raz - bedzie szła przez mieszkanie jak modelka, kręcąc tyłkiem jak tancerka samby, bo tak chodzi, jak ociężała, naburmuszona primadonna. Nienawidzę naszego życia rodzinnego, właśnie przez nią. Obrzydziła mi je skutecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19latka
Też taka byłam, od dziecinstwa. Miałam wszystko to co najlepsze, kochających rodziców, mieszkalismy w pieknym domu, co roku jeździliśmy na wakacje, po szkole miałam zaplanowany czas wolny - nauka językow obcych, basen, jazda konna, zajęcia taneczne. Rodzice starali się jak mogli, nigdy mnie nie uderzyli, rzadko kiedy podnosili głos a ja byłam okropna. Sama nie wiem czemu - potrafiłam doprowadzić do łez własną rodzinę bez wyrzutów sumienia. Teraz już mi przeszło, studiuję. Mam świetny kontakt z rodzicami, którzy nadal mnie wspierają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz, ze moja matka o mnie podobnie mówiła? to ja wszystko niszczyłam, że rzygać jej się chce jak na mnie patrzy, bo przez moją bezczelność, marudzenie, uciekanie od rodziny wszystko się psuje, że jej małzeństwo niszczę :) ale zapominała te momenty gdy nazywała mnie idiotką, śmieciem chodzącym, gdy napadała na mnie z łapami i biła. także kazdy kij ma dwa końce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adwa2
No i właśnie piszecie o tym, o czym ja napisałam - że dajecie rady takie a nie inne bo nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak to naprawdę wygląda. Konsekwencja, system kar i nagród - kochana, ona przez rok nie miała w pokoju nic poza książkami. G****o to dało, nie zrobiło to na niej większego wrażenia, że się z nikim nie spotyka, że nie ma tv, kompa czy mp3. W d***e to miała. System nagród?? Bardzo chętnie!!!! Tylko żeby dała mi najmniejszy, minimalny chociaż powód do tego, aby ją czymś nagrodzić!!!!!!! Że nie musi się uczyć na 5?! A gdzie ja napisałam, że tego wymagam?! Nie ma trój i dwój, bo się nie uczy i czegoś nie wie, nie rozumie, nie umie się nauczyć. Ma tróje i dwóje, bo ma pracę domową i nie chce jej się odrobić, bo zapomni wziąć 5 raz z rzędu książki do matematyki do szkoły, bo nie wzięła 3 raz w ciągu tygodnia stroju na w-f. Nie wymagam samych piątek, ale cwaniactwa, lenistwa i skrajnego olewanctwa wybacz, ale tolerować nie będę. Ja nie chcę idealnej rodziny. Nie chcę córki jak z serialu, nie chcę mądrego naukowca czy zdolnej aktoreczki ze szkolnego kółka teatralnego. Chcę normalne dziecko. Takie, które będzie mnie po prostu szanowało. Bo zrobiłąm wszystko co mogłam, żeby tak mnie traktowała. Nie ciągałam jej do schroniska. ALe widok ciągniętego na lince holowniczej huskiego i jej reakcja czyli śmiech i tekst "o ja pierdzielę, jak się majta!" nie jest chyba na miejscu, nie uważasz? :o Albo cała pogadanka o zarżniętych z wysiłku koniach nad Morskim Okiem, cała dyskusja o tym, jak ze zmęczenia padały i jej jedyny komentarz do tego : "a jakiej rasy to był konie?" i śmiech - no błagam CIę, uż chyba można wymagać od 12 czy 13latki minimalnej empatii, nie uważasz? Nie wsadzajcie mi w usta rzeczy, których nie napisałam. Nie brałam ją nigdy na litość tekstem o dziadku, któremu "pęka serduszko" ale skoro facet przejmuje się tymi problemami do tego stopnia, że FIZYCZNIE boli go serce i nie może normalnie spać, jeść i wykonywać swojej pracy- to chyba JEST POWÓD , dla którego ta gówniara powinna trochę przystopować, nie uważasz? Piszę to do tej osoby, która trochę kpiąco wyszydziła nasze metody wychowawcze. "Rozmawiać, przytulać, pytać co ją interesuje"... Z całym szacunkiem, ale nie masz pojęcia o czym piszesz. Tak można postępować z normalnym dzieckiem, które chce coś zmienić, chce rozmawiać. A ona, jak już napisałam ma wszystko w d***e. Matematykę i polski, plastykę i historię, wf i muzykę. Co lubi robić? Leżeć w łóżku i pierdzieć w stołek. Uprawiałą siatkówkę, kosza, pływała, grała w damską nogę. Nic jej się nie podobało, wszystkie dziewczyny były beznadziejne, wszyscy instruktorzy do d**y. Ona jedna najfajniejsza. TAKIE mam dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adwa2
wiesz, ze moja matka o mnie podobnie mówiła? to ja wszystko niszczyłam, że rzygać jej się chce jak na mnie patrzy, bo przez moją bezczelność, marudzenie, uciekanie od rodziny wszystko się psuje, że jej małzeństwo niszczę usmiech.gif ale zapominała te momenty gdy nazywała mnie idiotką, śmieciem chodzącym, gdy napadała na mnie z łapami i biła. także kazdy kij ma dwa końce x Nigdy w życiu nie odniosłam się tak do swojego dziecka. Nigdy w życiu nie podniosłam na nią ręki. Zawsze staraliśmy jej się nieba przychylić, dać wszystko co możemy, czego sami nie mieliśmy. Zawsze miała więcej, niż jej koleżanki. Własne gadżety, kieszonkowe, naszą uwagę, przytulanie, czułe słowa, zapewnienia nawet w tych najgorszych, krytycznych momentach, że ją kochamy i nigdy z niej nie zrezygnujemy, że będziemy o nią walczyć. Ale przyznaję głośno i bez bicia: nie mam już siły. Nie mam już po prostu siły. Robię wszystko co mogę, przeczytałam tonę mądrych książek, radziłam się specjalistów, piszę na jakiejś cholernej kafeterii bo desperacko szukam kogoś albo czegoś, kto da mi jakąś nadzieję na to, że nie wszystko stracone. I ciągle dostaję po mordzie, ciągle widzę, słyszę, odczuwam, że jestem dla niej nic nieznaczącym gównem, że jestem dla niej warta tyle, co jej spleśniała kanapka w plecaku. Tak się czuję, tak jest. Więc nie próbuj wywołać we mnie poczucia winy, że piszę o tym tak jak piszę. X Zabrać jej wszystko z pokoju? Na to nie wpadłam. Co prawda nie wiem, czy by to na nią zrobiło wrażenie, ale można spróbować, nic innego mi nie zostało. Dziękuję za sugestię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma przyjaciół i choćbyście na głowie stanęli nic jej tego nie zastąpi. czuje się jak outsider i w domu 'pokazuje' jaka jest 'cudowna' sprawiając wam ból (ten który ona sama czuje). Nastolatki czesto mają tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myślę, że już dawno popełniałaś błąd w wychowaniu. Teraz będzie ciężko zmienić córkę. Ja myślę, że gdy już małe dziecko traktuje się przede wzsystkim z szacunkiem i rozmową, ono potem odwzajemnij ci tym samym. Nie od razu, ale po latach to widać. Ja właśnie też mam nastolatki w domu. Wcześniej wydawło mi się , że gadam do słupów. Rodzina mi mówiła, że za dużo tłumacze i gadam z dziecmi zamiast wlpiać im ciągle kary, wydrzeć się lub dać klapsa. Jednak teraz moje wychowanie daje rozulataty. Także już teraz nie wiem jak Ci pomóc. To, ze córka zamyka się w swoim pokoju i w nim ciągle przebywa swiadczy, że nie radzi sobie z emocjami i uczuciami. Zapewne ma swoje problemy, które dla nas dla dorosłych wydawac sie mogą błache. Porozmawiaj z Nią jak z dorosłym człowiekiem, tak jak Ty byś chciała ze z tobą mama pogadała. Na pewno córa nie skoczy do ciebie z przytuleniem, ale zapewne da jej to do myślenia. To długi etap!!! a nawet bardzo długi. Nie zmienisz tej sytuacji przez jedną czy trzy rozmowy, to miesiące starań i szacunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adwa2
Nastolatki - ok, przyznaję. Ale ona ma tak od zawsze, już jako dziecko żadne koleżanki jej nie pasowały. Dzwoniły latem domofonem, pytały czy wyjdzie, a ona mnie prosiła czy mogę powiedzieć, że jej nie ma albo że jest chora. Przez jakiś czas miała przyjaciółkę, ale to też juz nieaktualne, pokłóciły się. Ona wychodzi z założenia, że wszyscy są beznadziejni, a ona wyjątkowa. "ona jest jakaś dziwna/jej matka jest głupia/mają małe mieszkanie/nie lubię jej" - to są stałe odpowiedzi na pytania czemu nie zaprosi jakiejś koleżanki X do domu, czemu nie umówi się z nią na mieście, na pizzę, spacer, na basen czy do kina. Ona woli samotność. I ok, jako dziecko też tak miałam, lubiłam być sama, nie miałam wielu znajomych, nie przeszkadzało mi to, że nie otaczam się jak inni tysiącem znajomych. Ale w połączeniu z całą resztą, w przypadku mojego dziecka to jest co najmniej niepokojące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic nie poradzisz bo trzeba was poznać w realu żeby jakies wnioski wysnuć moja znajoma ma syna na którego chuchali od urodzenia , wszystko miał kupowane, ludzie bardzo bogaci a ona strasznie się spinała swoją rolą matki , nie pracowała bo nie musiała, mąż po kieszeniach nosi zwiniete rulony pieniędzy bo w portfelu sie nie mieszczą. Chłopak zawsze miał wszystko , wesołe miasteczko w Polsce, wesołe miasteczko we francji gdzie wydali na jego rozrywki masakryczne pieniądze gdzie niejedna rodzina to sobie samochód za to kupuje.wszystko miał, dawała mu gotówke do ręki, już jako 8 miesięczny chłopiec liczył pieniądze a dziadki płakali za śmiechu - jak wnusio ładnie liczy.zawsze wszystko miał najlepsze, komputery, zabawki , wycieczki.Już jako 10 latek zaczeły sie pojawiac problemy, do domu mojej znajomej przychodziły kobiety z płaczem .......bo jej synek wypisywał różne rzeczy przez internet do ich córek .Teksty jej 10 letniego syna brzmiały mniej więcej tak "suko , wezme kumpli i cie wlesie wy/ruch/amy aż c***isda pęknie i wsadze ci chu/ja do mordy" teksty obrzydliwe i pornograficzne, straszył zabiciem , wsadzeniem przedmiotów w ciało itp moja koleżenka była w szoku, sprawa została załatwiona polubownie z rodzicami.Dziś ten chłopak ma 18 lat i można by o nim książke napisać , ogolnie moge powiedzieć że - bije swoją matkę, połamał jej rękę, zadał się z mafią, matka płaci jakieś pieniądze mafii i sama nie wie za co.Przyjeżdżają pod ich dom jakieś fury, laski nie wiadomo czy bu/rdel czy co, podróżuje gdzie chce , ostatnio zamknęli go w areszcie. matke potrafi tak zezwać że szok, a ona ryczy i łyka leki psychotropowe, ma próbe samobójczą. Historia prawdziwa która cały czas obecnie trwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, ale mam wrażenie że cały czas piszesz MY i ONA że ona Wam wszystko obrzydziła itd itp, że tróje, że pyskata. Może ona jest po prostu z jakiegoś powodu nieszczęśliwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adwa2
gość 14:59... Nie wiesz o czym piszesz. Robiłam dokładnie to, o czym piszesz: jak była małym dzieckiem nie rozwlekałam się na jakieś rozprawy wychowawcze, jasno były wyznaczone granice i miała się ich trzymać. Nie wiem, czy wy myślicie, że ja co, nie odzywam się do niej, olewam ją tak samo jak ona mnie, mam to wszystko w d***e?! Ludzie, do jasnej cholery, ja od 10 lat nie robię nic innego jak rozmawiam, tłumaczę, proszę, na różne, wszystkie możliwe sposoby. Naprawdę sądzicie że rada pt "porozmawiaj z nią jak z dorosłym" zbawi moją rodzinę!??? Powtarzam wam : Ja próbowałam już wszystkiego. Byliśmy na konsultacji u jednego psychologa i na półrocznej terapii rodzinnej u drugiego, który powiedział, że on zrobił co mógł i dalej musimy sami szukać rozwiązań. Nie wiem po co tu napisałam, traktujecie moje wypowiedzi tak, jakbym z choinki się urwała.... Nieważne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Adwa2 - ja ich tak nie traktuję, ponieważ wiem co przezywali moi rodzice przez większość mojego zycia. Teraz serio się zmieniłam ale kiedyś byłam niemalze psychopatycznym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu każdy z nas uważa, że skoro dawałaś miłość i szacunek córce i przebyłaś wiele rozmów z Nią, to powinnaś z Nią mieć w stosunek w miarę poprawny. Dziwne, że nie widzisz w swoim wychowaniu żadnych błędów, więc skąd takie zachowanie u twojego dziecka???? równieśnicy? Nie, bo pisałaś, że problem jest od dawna? Skoro dziecko tak si,ę zachowuje ma ku temu powody, które Ty jako matka musisz sama poszukać, dowiedzieć się. My nie znamy ciebie ani twojej rodziny, więc ciężko nam coś doradzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może jej zachownie jest takie jak twoje w dzieciństwiie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanowiłabym sie nad sobą, serio. A Ty piszesz, jakbyś nie miała sobie nic do zarzucenia- nie ma opcji. Dzieci są odbiciem tego, jak je wychowujemy. Gdzieś popełniliscie bład- dojdź do tego gdzie a rozwiążesz sprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja co prawda nie mam nastolatka tylko malego 3 latka więc nie pomoge. Mogę tylko domyślać się co bym zrobiła na Twoim miejscu. Zaprosilabym ja do stołu na rozmowę, dosadnie bym powiedziała co o tym myślę. Ze jest niewdzieczna gowniara która ma wszystko w d***e. Ze stawalam na rzęsach, żeby nic jej nie brakowało. Ze staralam się być dobra matka i wychować ja na dobrego człowieka. Ze jeżeli ma w d***e wszystko to od dzisiaj ja tez będę mieć. Mysi to być cos takiego żeby nią wstrząsnąć. Nie robilabym jej sniadan, obiadów itp. Nie pralabym jej ciuchow. Powkedzialabym ze jak chce tak się zachowywać to niech zobaczy jakie życie ja teraz czeka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko rozmowa bez emocji i okazwanie uczuć może pomóc. Jak sie miało dziecko w d***e do tej pory to nie ma sie co dziwić że jest problem "czym skorupka...". SUPER METODĄ "rodziców" jest gnojenie i ty pewnie też to stosowałaś zamiast porozmawiać i pokazać że mimo wszystko ma w tobie oparcie. Zycie nie jest proste nie jest tak piekne jak twoje dziecko myślało do tej pory. Teraz córka przechodzi trudny okres powinaś z nią porozmawiać ale nie jak z dzieckiem tylko jak z dorosłym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym po prostu zapytała dlaczego nie jest szczęśliwa i jak jej mogę pomóc, bo bardzo ją kocham ale już nie wiem co mogę zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może właśnie dla odmiany powinniście ją olać? Mieć ją w d***e jak ona was? Myślę że przez pierwsze tygodnie będzie jej dobrze - że nikt się jej nie czepia, nic od niej nie chce. Ale być może z czasem zacznie jej doskwierać brak zainteresowania z waszej strony. Próbowaliście "załatwić ją" jej własną bronią? Przywykła do tego ze ma waszą troskę, miłość, uczucia. Uważa się za kogoś lepszego. Ignorancja może być dla niej pewnym ciosem - poczuje że jej pozycja w domu słabnie.Może skłoni ją to do zmiany zachowań? Musielibyście zachowywać się w stosunku do niej dokładnie tak samo jak ona do was. Dostała piątkę? Wzruszenie ramion - no i co z tego. Jedynkę? Twój problem.Obiad nie smakuje? To nie jedz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba tylko jakiś ośrodek dla trudnej młodzieży pomoże. Ewentualnie, jak tu ktoś sugerował, szkoła z internatem u zakonnic. Szkoda twoich nerwów, jeszcze młodsza córa się "tym" zarazi czy coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porozmawiajmy o Kevinie. Obejrzyj sobie. oczywiście film, i to z przedstawionym skrajnym przypadkiem, ale zobacz sobie i przypadkiem po filmie nie odnieś wrażenia, że główny bohater jest jaki jest zupełnie bez podowu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez uważam że nie powinniście nad nią skakać tylko ją olej , za bardzo się spiełaś rolą matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem tak wrażliwym człowiekiem, że ta wrażliwość czasem mi przeszkadza i bardzo, bardzo ci współczuję. mam 9cio miesięczną córeczkę i to co piszesz mnie przeraża. mimo, że jak zaznaczasz dobrze starałaś się ja wychować to ona jest jaka jest. życzę ci aby był to jednak okres przejściowy. mimo wszystko uważam że nie powinnaś tracić z nią dobrych relacji, zawsze powinna czuć że ma w was wsparcie. a nie daj bóg, kiedyś w padnie w kłopoty (a przecież w tych czasach nie trudno o to w śród młodych ludzi) i powinna zawsze mieć pewność, że nie ważne jak by bardzo nabroiła i nie ważne jak głupią rzecz zrobiła zawsze jej pomożecie. zupełnie nie wiem co poradzić, mimo iż studiowałam pedagogikę. może spróbuj zacząć rozmawiać z nią w baaaaardzo otwarty sposób o wszystkim, nawet i seksie, śmierci i itp (skoro ona ma taką destrukcyjna). o czymś co ją fascynuje a o co wstydzi się zapytać. może jeżeli nie szanuje was jako rodziców to spróbuj być dla niej przyjaciółką. a ocenami się W OGÓLE nie przejmuj. to teraz sprawa trzeciorzędna. nie niszczcie waszych relacji jakimiś tam ocenami. najważniejsze żeby nie zaczęła się puszczać czy brać narkotyków (bo może się tak skończyć). pamiętaj, aby twoja córka miała pewność, że mimo jej durnych zachowań i szopek jakie odstawia zawsze będziecie ją kochać, niech ma poczucie, że jest dla was najwspanialsza i wymarzona, że mimo wszystko nie zamienili byście jej na żadną inną. jak by nie patrzeć to jeszcze dziecko; spędzajcie z nią razem czas w taki sposób jaki lubi, róbcie razem to co ona chce. może pograjcie z nią razem w gry na kopie, które lubi, może lubi góry? zabierzcie ją na z******ta wycieczkę (np. w Alpy:)), może idźcie na paintballa. smartfony, tablety, i super kiecka nigdy nie zrekompensuje potrzeby bycia kochanym, a wręcz przeciwnie. dziecko zaczyna skupiać się na przedmiotach zamiast na emocjach i uczuciach. spróbujcie razem spędzać czas w sposób dla niej interesujący, aby odbudować więź, aby poczuła się w waszym towarzystwie fajnie, aby was polubiła. moje dziecko nigdy nie dostanie wszystkiego co sobie zamarzy ale zawsze poświecę jej tyle czasu ile będzie chciała. tyle co mogę zaproponować. więcej nie potrafię. na koniec dodam, że też kiedyś dawałam mamie w kość, często przeze mnie płakała (ale była w tedy w liceum). często było mi przykro jak widziałam jej łzy ale wydawało mi się że ja przecież nic złego nie robię. w pewnym momencie nawet przestała dawać kary, bo zauważyła że jej smutek i płacz, a czasem i odtrącenie mnie było mimo wszystko najgorszą dla mnie karą. wszystko ustało kiedy odcięłam się od (jak się potem okazało) toksycznego środowiska. trzymam kciuki. nie poddawaj się, a będzie dobrze. wierze w ciebie i twoją córę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×