Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Adopcja tak czy nie ? Mozna pokochac obce dziecko ?

Polecane posty

Gość gość

Mozna pokochac dziecko adoptowane ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty pokochać możesz jak najbardziej, gorzej z dzieckiem. O tym się głośno nie mówi, ale dzieci adopcyjne nie zawsze są w stanie pokochać nowych rodziców. Na dodatek dużo dzieci przez całe życie boryka się z zespołem FAS (te z rodzin patologicznych). Nie zamierzam zniechęcać do adopcji, wręcz przeciwnie ale trzeba być świadomym ryzyka i być pewnym, że sobie człowiek poradzi w razie zaburzeń rozwoju dziecka aby przypadkiem nie było tak, że dziecko jest oddane ponownie bo rodzice adopcyjni nie dają sobie rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można pokochać a nawet trzeba! Jeśli człowiek potrafi pokochać psa czy kota i troszczyć się o niego to tym bardziej pokocha dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Barrranek ma rację, ty możesz pokochać ale dziecko już niekoniecznie...Geny robią swoje i nawet po latach taki adoptowany syn lub córka może ci wywinąć masę numerów (mam taki przypadek w dalszej rodzinie, książkę można napisać). Paradoksalnie lepiej rozumiem ludzi, którzy decydują się na adopcję głęboko upośledzonych, niepełnosprawnych dzieci - mają chociaż gwarancję, że taki otoczony najlepszą opieką biedny człowiek przynajmniej nie poderżnie im gardła w nocy ani nie okradnie, raczej odwzajemni okazywaną troskę gestem, uśmiechem, jakimś dźwiękiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogólnie to bym się zastanawiała na miejscu rodziców adopcyjnych czy w przypadku najczarniejszego scenariusza myślą, że dadzą sobie radę. Bo nie sztuka dziecko mieć lub zaadoptować, ale sztuka wychować, zwłaszcza, że dziecko adopcyjne ma większe potrzeby. Miłość do dziecka prawdopodobnie przyjdzie szybko, zwłaszcza, jeśli chcielibyście mieć własne a nie możecie. Trzeba pomyśleć o innych problemach związanych z adopcją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hm a jak są związki z przyszywanym przychówkiem to co ? Przecież żyja ludzie z pasierbami/cami itp . To to samo ....właściwie . Co do adopcji -duzo troski /sporo wiedzy musisz nabyć a propos wychowania .No i jkaiś wywiad środowiskowo /genetyczny . Też by się przydało .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, to co wyżej napisano plus ja bym jeszcze porozmawiała z innymi adopcyjnymi rodzicami, którzy już mają pewne doświadczenie. Zawsze mogą udzielić cennych rad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam troje adpotowanych. Rodzenstwo. Mozna pokochac. Nie wyobrazam sobie ze moglabym kochac ich mocniej. Po traumie ktora przeszli tak bardzo potrzebuja milosci. Corka tuli sie do mnie non stop. Trzeba jednak byc naprawde przygotowanym na to co nas czeka. Znam jedna pare ktora oddala chlopca bo po prostu nie dali sobie z nim rady. zupepnie ich za to nie potepiam bo mieli bardzo ciezki przypadek i o ile pierwszy rok dawali rade to pozniej bylo naprawde zle. Kobieta twierdzila ze go nie pokochala. Nie dala rady. Ja stanowczo moja trojke ktora wywrocila nam zycie do gory nogami kocham i juz nie wyobrazam sobie swiata bez nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Hm a jak są związki z przyszywanym przychówkiem to co ? Przecież żyja ludzie z pasierbami/cami itp . To to samo ....właściwie . Co do adopcji -duzo troski /sporo wiedzy musisz nabyć i jkaiś wywiad środowiskowo /genetyczny . Też by się przydało . xx no nie calkiem, bo w wypadku pasierbow znasz matke czy ojca i w dodatku aprobujesz ,skoro sie z nim zwiazujesz, Kiedys były "normalne " sieroty, np wojenne, teraz porzuca patologia, ktora nawet w calej rodzinie nie ma kogos, kto by sie dzieckiem zaopiekował. Wychowanie jest wazne, ale geny czy FAS to nie abstrakcja. Znam pare osób z adoptowanymi dzicmi, juz dorosłymi badz dorastajacymi. Poki dzieci były małe, jakos to szlo, bo rodzice mnostwo wysiłku w to wkladali i caly czas byli na bacznosc, ale potem niestety albo sie kompletnie waliło, albo było nieciekawie.. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ryzyko powstaje autorko wątku gdy pociecha zaczyna "szukać korzeni" tak ok 13-17 toku zycia. I wtedy często zaczyna sie wszystko walić ...Od razu ustal czy dziecko ma wiedzieć od młaego że nie twoje biologicznie czy powiesz potem czy nigdy .W ostatnim przypadku uważaj na 'życzliwych ", bardzo uważaj ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogólnie jestem pełna podziwu dla rodziców adopcyjnych. Oczywiście t pozytywny podziw. :) Ale sama chyba bym się nie zdecydowała... Być może,gdybym przez lata nie mogła wystarać się o własne dziecko,przyszłaby i ta opcja do głowy. Ale nie każdy da radę z dzieckiem adopcyjnym i tą miłością do niego- to wszystko tak pięknie wygląda w tv i gazetach,ale rzeczywistość często jest inna. Już nie wspominając jak popieprzone są procedury adopcyjne w Polsce...to jakaś masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co takie adopcyjne dziecko jest w stanie zrobić później swoim "rodzicom"? Opiszcie te konkretne sytuacje jakie znacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a co takie adopcyjne dziecko jest w stanie zrobić później swoim "rodzicom"? Opiszcie te konkretne sytuacje jakie znacie. xx nie bede pisała o tym, co słyszałam, ale o tym, co dotyczyło moich znajomych: 1. wyksztalceni rodzice i dziadkowie, dawali z siebie naprawde wszystko. Wspaniała , zgodna , dbajaca rodzina. W podstawówce chłopcu jakos szlo, pod koniec z korkami. Jakos dopchenli go do liceum i sie zaczelo. Wagary, picie , narkotyki, wynoszenie rzeczy z domu, bylo coraz gorzej. Gdy dorósł kupili mu mieszkanie, bo juz nie wyrabiali wspolnego zamieszkania, chłopak sie stoczył. 2. dziewczynka od początku trudna, ale najgorsze zaczelo sie , gdy miala 13 lat- zacżela sie zadawac z chlopakami, nie do upilnowania, jako 14latka uciekla z domu zaczela krasc, trafila do poparwczaka, z ktorego uciekla i zaszla w ciąze. ( a rodzice naprawde sie starali). 3. bez dramatów, tyle,ze dziewczynka okazala sie ociezała umysłowo. Adoptowali ją jako noworodka lekarze - ona z doktoratem, on docent, wiec bardzo sie starali ja ksztalacic, a tu kicha. Ale jakis zawód zdobyła i jest w miare samodzielna, ale włozyli w to naprawde potworny wysiłek. Te rodziny, ktore opisałam, to naprawde bardzo porzadni ludzie. adopcja podłamala ich psychicznie i fizycznie, caly czas ciezka praca. To nie tak, jak ja - wysilalam sie o wiele mniej i mialam z dzieci mnostwo satysfakcji i radości. Adopcja to bardzo bardzo duzo wyrzeczen , nie kazdy to udzwignie. aa- i jeszce jedna para- wzieli rodzenstwo 4 i 6 lat. Dzieci bardzo zaniedbane, takie wpol dzikie, przy ojcu sa w miare grzeczne, ale wyżywaja sie na matce - robia jej rozne numery, sprawdzaja, jak daleko mozna sie posunac. Ona biedna, placze po nocach ale walczy i chce je wychować. Nie wiem , jak bedzie dalej, moze jej sie powiedzie, ma nawet pedagogiczne wyksztalcenie. Ciezko jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze uzupełnie: znam bardzo starszych panstwa z adoptowana corka kolo 50tki - i zyja bardzo zgodnie, ale oni ja adoptowali,gdy rodzice zgineli w wypadku samochodowym , wiec nie była z patolgii, jak prawie wszystkie dzieci do adopcji teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem adoptowana, o czym dowiedzialam sie majac jakies 7 lat na podworku, od dzieciakow. I tylko to mam mamie za zle, ze mi nie powiedziala. Spalila tez wszystkie dokumenty, nie wiem nic kompletnie o swoim pochodzeniu. Ale rodzicow kochalam i kocham, nie sprawialam raczej wiekszych problemow, no takie jak przecietna nastolatka. Wyksztalcilam sie, mam studia mgr, pracę, rodzinę, wlasne dzieci. Moi rodzice uwielbiaja wnuki. Jestesmy normalna rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mamy swoje dzieci i 2 adoptowanych. Absolutnie potwierdzam ze to normalna rodzina! Kocha się wszystkich! Relacje sa trudniejsze trzeba włożyć w nie dużo pracy i czasu ale możliwe. Ja wychodzę z przekonania ze adopcja jest na zawsze i jak z biologicznym dzieckiem nie oddaje sie bo jest trudne tak samo z adoptowanym. I co ważne, dzieci mają prawo znać swoje korzenie i fakt o adopcji Im wcześniej tym lepiej! Tak samo jak my rodzice powinniśmy ich wesprzeć gdyby chciały szukać korzeni....co jest wielce prawdopodobne że zechcą Wtedy też będę przy swoich dzieciach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli człowiek potrafi pokochać psa czy kota i troszczyć się o niego to tym bardziej pokocha dziecko x zwierze łatwiej pokochać, czy polubić, wymaga mniej zajmowania się nim, nie narzeka w kołko, nie steka, nie ryczy, psy to już w ogóle zawsze sa wierne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma to porównac dziecko do psa czy kota,hehe:)nie,to nie to samo wyobraz sobie,pies czy kot nigdy nie sprawi nawet małej części problemów jakie sprawic może dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja znam przypadek gdy adoptowany chłopak robił takie problemy ze został z powrotem oddany do domu dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jego prawdziwa rodzina to była własnie tzw patologia,nie wiem czy to przez to był jaki był,ale przejscia mieli z nim ogromne.ja nigdy bym nie adoptowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe, czy te dzieci co robiły takie problemy, czy one miały FAS, albo jakies b traumatyczne dziecinstwo? bo jeśli urodziły się zdrowe, i zostały adoptowane od razu, to by swiadczyło, ze czasem chyba ludzie nie maja wyboru, tzn dziedziczą jakies skłonnosci do lenistwa, chorób, alkoholu, i te rzeczy jednak nie sa wyuczone, ale w genach... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - a jakie to były problemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myslicie ze patologia lezy w genach??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Geny robią swoje. I choćby człowiek nie wiem jak się starał, to czasem nic z tego nie wychodzi. My adoptowaliśmy 2 dzieci rodzeństwo, w wieku 6 i 7. I gdybym mogła cofnąć czas, nigdy więcej bym się na to nie zdecydowała. Obracam się w tym środowisku i wiem, że są adopcje, które się udają. Nam nie wyszło. To co przeszliśmy to gehenna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Geny sa jednak wazne. Przeciez sie mowi ,ze skora zdarta z ojca czy matki- a dziedzczy sie nie tylko wyglad zewnetrzny! Mnie zdumiewa np,ze moj syn ma gesty i sposob mowinia swojego dziadka, ktory zmarł, zanim on sie urodził.Przeciez to nie wychowanie czy nasladowanie, to jest po prostu wrodzone. Dzieci dziedzcza zdolnosci ( lub ich brak), charakter. Niekoniecznie po rodzicach, czasem po dziadkach czy ciotkach, dlatego rodzenstwo bywa często bardzo rozne. Podziwiam ludzi, ktorzy adoptuja, aj bym sie nigdy w zyciu nie odwazyla, po swoich dzieciach wiem mniej wiecej, czego sie spodziewac, latwo mi je rozumiec. Balabym sie miec dziecka pijaka czy prostytutki, a nawet kogos, kto urodzil i oddal do adopcji, bo to na ogol ludzie z zaburzeniami uczuciowymi. Powiedzenie "urodź - oddasz do adopcji"jest wg mnie wyjatkowo wredną radą, dziecko to nie przedmiot, ktory sie oddaje, nie ma gwarancji jak sie jego losy potoczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Juz nie przesadzajcie. Dobrze, ze moja mama nie miala takiego myslenia i zdecydowala sie na adopcję. Na prostytutke i pijaczke nie wyroslam :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wiecie może to też tak jest ze rodzice adopcyjni za bardzo sie starają? Pragną dla tego dziecka wszystkiego naj naj i zabiegają o jego miłość a dziecko to wyczuwa...boją się żeby to dziecko je pokochalo a czasem mogą przedobrzyc I dziecko bywa krnabrne zlosliwe, robi wszystko na przekor bo wie że może sobie na to pozwolic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja znam parę (oboje nauczyciele), która adoptowała niemowlę dziewczynkę, niby fizycznie zdrowa, ale jakaś ograniczona umysłowo, oni się dwoili troili a ona taka niepojętna była, gdy osiągnęła wiek szkolny byli na konsultacjach u wszelkiej maści psychologów, terapeutów bo chcieli jej pomóc, jednak po przeprowadzeniu testów kazało się, że to dziecko nie ma żadnych zdolności i jest wyjątkowo tępe. Z ledwością ukończyła podstawówkę, później zaczęła sie puszczać, widziano ją nawet jak uprawiała seks na cmentarzu na grobach. Wyszły na jaw parszywe geny po ułomnych rodzicach menelach i zboczeńcach. Adopcja to kupowanie kota w worku. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja znam parę (oboje nauczyciele), która adoptowała niemowlę dziewczynkę, niby fizycznie zdrowa, ale jakaś ograniczona umysłowo, oni się dwoili troili a ona taka niepojętna była, gdy osiągnęła wiek szkolny byli na konsultacjach u wszelkiej maści psychologów, terapeutów bo chcieli jej pomóc, jednak po przeprowadzeniu testów kazało się, że to dziecko nie ma żadnych zdolności i jest wyjątkowo tępe. Z ledwością ukończyła podstawówkę, później zaczęła sie puszczać, widziano ją nawet jak uprawiała seks na cmentarzu na grobach. Wyszły na jaw parszywe geny po ułomnych rodzicach menelach i zboczeńcach. Adopcja to kupowanie kota w worku. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×